[Polityka] Kto mianuje ministrów? :>

0

Tak mnie coś tknęło pogadać sobie o polityce (innymi słowy, czytać, tylko jak się nudzicie, bo pleść będę głupoty).

Otóż nie widzi mi się mieć AWS2, gdzie premierem była jakaś marionetka i sterowanie odbywało się z drugiego siedzenia. Nie licząc fiata 126p i ludzi z długimi nogami, to taka sztuka kierowania raczej się nie sprawdza.

Co więc można zrobić, aby wymusić innego premiera niż Marcinkiewicz (wokół którego ostatnio troszkę smrodu robią)?

Otóż prezydent zleca szefowi zwycięskiej partii misję stworzenia rządu. Ten przedstawia mu skład nowego rządu i prezydent mianuje ministrów. Jeżeli mamy AWS to szef zwycieskiej partii wyznacza kogoś innego na premiera i mamy niezłą zabawę. A co się stanie, jeżeli prezydent nie mianuje tych ministrów? Odmówi. Chyba ma takie prawo (jeszcze musiałbym poszukać w konstytucji + ew. ustawy o ordynacji wyborczej).

Który prezydent będzie mianował nowy rząd? Z tego co wiem, to jeszcze stary, czyli Kwaśniewski. Co mu szkodzi pobawić się i odmówić? Wymusić na zwycięzcach normalny układ?

Prezydent ma spore uprawnienia, chociaż zazwyczaj prezydenci u nas z nich nie korzystali. Wałęsa odchodząc skorzystał obszernie z prawa łaski. Może Kwaśniewski odchodząc zrobi coś dla Polski i zabawi się kosztem nowego rządu?

Politycy w Polsce mają obowiązek na odpowiadanie na każde pytanie zadane im m. in. drogą elektroniczną. Może by tak powysyłać maile do prezydenta przedstawiające taką opcję? :>

A może lepiej jakaś petycja, żeby już nie dobijać skrzynek na gov.pl

No dobra. Koniec paplania. Il faut cultiver notre jardin.

0

No to Dryo, jak następnym razem będzie Ci się nudzić, to już wiesz, co możesz napisać... :D

0
Dryobates napisał(a)

Otóż nie widzi mi się mieć AWS2, gdzie premierem była jakaś marionetka i sterowanie odbywało się z drugiego siedzenia. Nie licząc fiata 126p i ludzi z długimi nogami, to taka sztuka kierowania raczej się nie sprawdza.

To ja zadam pytanie: podaj mi postac premiera w III RP, ktory autentycznie by "sterowal". Miller, Belka, Mazowiecki, Suchocka? Moze Pawlak? Sorry Dryo, ale dla mnie to kolejny telewizyjny slogan ktory wylansowal obuzony, skompromitowany i maluczki obecnie w moich oczach "premier z Krakowa" - JMR.

Zreszta akurat wydaje mi sie, ze historia oceni Buzka umiarkowanie pozytywnie. Ale to bynajmniej nie ta historia jutrzejsza, ani nawet za lat 10 ;).

0
Dryobates napisał(a)

Tak mnie coś tknęło pogadać sobie o polityce (innymi słowy, czytać, tylko jak się nudzicie, bo pleść będę głupoty).

Otóż nie widzi mi się mieć AWS2, gdzie premierem była jakaś marionetka i sterowanie odbywało się z drugiego siedzenia. Nie licząc fiata 126p i ludzi z długimi nogami, to taka sztuka kierowania raczej się nie sprawdza.

Co więc można zrobić, aby wymusić innego premiera niż Marcinkiewicz (wokół którego ostatnio troszkę smrodu robią)?

Otóż prezydent zleca szefowi zwycięskiej partii misję stworzenia rządu. Ten przedstawia mu skład nowego rządu i prezydent mianuje ministrów. Jeżeli mamy AWS to szef zwycięskiej partii wyznacza kogoś innego na premiera i mamy niezłą zabawę. A co się stanie, jeżeli prezydent nie mianuje tych ministrów? Odmówi. Chyba ma takie prawo (jeszcze musiałbym poszukać w konstytucji + ew. ustawy o ordynacji wyborczej).

Który prezydent będzie mianował nowy rząd? Z tego co wiem, to jeszcze stary, czyli Kwaśniewski. Co mu szkodzi pobawić się i odmówić? Wymusić na zwycięzcach normalny układ?

Prezydent ma spore uprawnienia, chociaż zazwyczaj prezydenci u nas z nich nie korzystali. Wałęsa odchodząc skorzystał obszernie z prawa łaski. Może Kwaśniewski odchodząc zrobi coś dla Polski i zabawi się kosztem nowego rządu?

Politycy w Polsce mają obowiązek na odpowiadanie na każde pytanie zadane im m. in. drogą elektroniczną. Może by tak powysyłać maile do prezydenta przedstawiające taką opcję? :>

A może lepiej jakaś petycja, żeby już nie dobijać skrzynek na gov.pl

No dobra. Koniec paplania. Il faut cultiver notre jardin.

Więc od początku. Prezydent nie mianuje szefa zwycięskiej partii (tak się dzieje według prawa konwencjonalnego Anglii). W Polsce prezydent może sobie mianować na premiera absolutnie każdego, kto ma pełnię praw obywatelskich (czyli Ciebie, mnie .. kogokolwiek). Ale, żeby taka osoba owym premierem została, musi uzyskać poparcie parlamentu - czyli połowa świeżo wybranych osiołków musi powiedzieć "tak, zgadzamy się na tego czubka" - dlatego zazwyczaj osoba mianowana na premiera związana jest z przewodzeniem zwycieskiej partii - bo ma największe szanse, że uzyska potwierdzenie swojej kandydatury. Np. Belka nie był bezpośrednio związany z SLD (przecież nawet na koniec deklarował poparcie dla demokratów) ale SLD zdołało się na tyle zdyscyplinować, żeby go przegłosować na "tak".

Jeśli za pierwszym głosowaniem propozycja prezydenta nie dostałaby wymaganych 50% głosów, to inicjatywa mianowania nowego premiera przechodzi w ręce parlamentu - ten musi wskazać kogoś i znowu zaczyna się zabawa ze zbieraniem 50% głosów - co w sytuacji, gdy jakaś partia lub koalicja nie dysponuje połową mandatów w Sejmie wymaga niezłej akrobacji politycznej i zazwyczaj ten krok jest nieskuteczny.

Ostatecznie "piłeczka" znowu wraca do prezydenta i on znowu może wskazać kogo chciałby na stanowisko premiera, ale tym razem nie potrzeba 50% wszystkich głosów, żeby kandydatura przeszła. Wystarczy, że głosów "za" będzie więcej, jak przeciw (czyli nawet 20% "za", 10% "przeciw", a reszta się wstrzymała). Jeśli i to się nie uda to prezydent rozwiązuje parlament i mamy nowe wybory.

Więc w teorii Kwachu mógłby jeszcze zrobić taką "chamówę", że np. proponuje kandydaturę jakiegoś menela z ulicy na premiera, jeśli parlament by się na to nie zgodził, w ostateczności mógłby ich rozwiązać. Problem jest taki, ze panowie posłowie dobrze sobie przekalkulują, że taki syf polityczny im się nie opłaca, bo raz zdobyty stołeczek, może nie być wcale taki łatwy do odzyskania, więc zgodziliby się na wszystko (albo czekali na krok drugi i przepchali "swojego" kandydata). Poza tym czasowo to już by się chyba nie udało, bo nowy premier dostanie nominację już od "nowego" prezydenta.

Co do odmowy prezydenta na mianowanie konkretnych ministrów - zanim potencjalny premier dostanie nominacje, odbywa się szereg przetargów wyborczych z serii "kto i co dostanie". Jeśli prezydent mimo to odmówiłby mianowania tych ministrów, to premier składa rezygnacje i wracamy do parlamentu i znowu wybieramy premiera.. i tak można w kółko, chyba że się parlament sam rozwiąże. :O

Inna sprawa że takie "bezrządzie" jest sytuacją wysoce niekorzystną i tylko prezydent anarchista zaryzykowałby taką farsą. Ostatecznie lepszy kulawy rząd, niż brak rządu - bo wtedy państwo robi się dysfunkcyjne.

W każdym razie pamiętajcie, żeby zawsze spełnić swój obywatelski obowiązek i zagłosować za prezydentem, który w razie czego będzie się w stanie przeciwstawić zapędom parlamentu ;) Chyba, że chcemy mieć więcej marionetkowych rządów.

Pozdrawiam

Dziewczyna Szczawika (politolog ;) )

[DOPISEK Szczawika]

Swoją drogą dysortografik. Mam nadzieję, że poprawiłem wszystkie błędy.

0

Więc w teorii Kwachu mógłby jeszcze zrobić taką "chamówę", że np. proponuje kandydaturę jakiegoś menela z ulicy na premiera(...)

O i to byłoby całkiem ciekawe. Ale takiego menela. ;)

Poza tym czasowo to już by się chyba nie udało, bo nowy premier dostanie nominację już od "nowego" prezydenta.

No właśnie. To mnie ciekawiło. Jak to jest z przekazywaniem władzy.
Myślałem, że jak najpierw mamy paralment, to aktualny prezydent mianuje premiera i ministrów. A potem mamy nowego prezydenta. Tzn. wybory parlamentarne, wybory prezydenckie -> nowy parlament, nowy prezydent. Wybory prezydenckie, wybory parlamentarne -> nowy prezydent, nowy rząd. Czyli aby nie było jakiegoś takiego "bezkrólewia".

A co do wypowiedzi roSziego:
Tak sądzę, że jak ktoś jest szefem jakiejś partii, to zwykle ma troszkę większe poważanie i jako taki autorytet. Zatem to on rządzi. Jeżeli wybieramy jakiegoś innego gostka, to istnieje duża szansa na to, że będzie on tylko wykonywał polecenie szefa partii. Dlaczego? Aby partia nie zabrała mu poparcia.

Uff. Dobrze, że mi się teraz trochę roboty na głowę zwaliło. Nie będę już więcej takich spraw roztrząsał :P

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1