Polskie prawo - kary dla przestepcow

0

Witam, zdarzylo sie cosik takiego :
panowie x,y - osoby atakujace
pan z - osoba atakowana

Idzie sobie pan Z, spokojnie jakby nigdy nic. Podlatuja do niego panowie X i Y i krzycza : " Dawaj telefon bo wpier***l ". Pan Z malo myslacy daje w zeby panowi X i zaczyna go z calej sily okladac, pan Y natomiast stoi z boku wystraszony i nie wie co robic.
Gdy pan Z skonczyl "rozmowe" z panem X ktory lezal teraz na chodniu chcial sie wziasc za pana Y ktory uciekl.

Po jakiejs 1h pan Z(osoba broniaca sie przed napascia) zostala zlapana przez szanownych panow policjantwo i zawieziona na komende, a pozniej zostal jej postawiony zarzut czynnej napasci - pan Z czeka na rozprawe.

Co o tym myslicie ? Osoba ktora sie bronila, zostala oskarzona, jakby to ona byla glownym prowodorem calego zajsca. Jak myslicie wyjdzie z tego calo ? kurator ? 5miechow w zawiasach ??

0

Jednym słowem debilizm. Najgłupsze jest to, że sprawcą nie jest atakujący, a ten, kto został mniej pokiereszowany :/

0
mr.hex napisał(a)

To teraz ja ci opowiem pewna historie:
Pan X wraca z silki, zaczepilo go kilku kolesi (wczesniej wysiedli z jakiegos samochodu na "nie tutejszych" numerach) i zaproponowali zeby oddal portfel, kom itd.
Oczywiscie zostali wysmiani, wiec jedne nich wyciagan palke policyjna (taka biala i gietka) i zdzielil pana X , jak nie trudno sie domyslic pan X stracil rownowage i malo co nie zaliczyl gleby.
Jakiez byl ich zdziwnienie kiedys wstal, i przy probie 2 uderzenia wyrwal im owa palke. Historia skonczyla sie tak ze napastnicy nie mieli sily doczolgac sie do samochodu (zadarli z niewlasciwym czlowiekiem).
Potem pan X poszedl na policje i zglosil napasc opisuja cale zdazenie i odzowio za 30 minut na komedzie pojawili sie tez napastnicy i chcieli "zglosic pobicie" ( [!!!] ). Niestety spoznili sie troche, rzecz jasna byla dochodzenie ale nie wywineli sie tlumaczeniem ze to on na nich napadl (1 osoba napada na 4 "bykow" dosc smiesznie to bazmialo)

ps. pan X to moj dawny znajomy (od kad pamietam cwiczy co tylko sie da, wiec generalnie zaczynac z nim to nie jest dobry pomysl)

0

u nas (w Polsce) jest tak, że kryminalistom wolno wszystko, a gdy policjant takiego jednego zabije to posadziliby go na krzesełku najchętniej. Nie wiem jak to może w ogóle być. Niestety ;( Chociaż niedawno w TV mówili, że jakiś koleś bronił się (strzelał) przed kolesiem na swoim terenie(w domu) i sąd przyznał mu rację - czyli tak jak w USA ("moje jest święte, wejdż, to mogę cię sprzątnąć za nic"). Może to przełom... ale wątpię

[edit]
@Poszukiwacz: dobrze sukin...znaczy skurczybykom

0

AklimX i oby to bylo precedensem w takich sprawach. Ogolnie to chyba wszedzie jest taka sprawa ze ten kto poskarzy sie policji pierwszy jest poszkodowanym dlatego najlepszym rozwiazaniem w takich sytuacji jest miec jakiegos swiadka.

U mnie w miescie natomiast byla takowa smieszna sytuacja: Idzie dwoch najzwyklejszych kolesi gdzies 18/19 lat i podbija do nich grupka 4-5 14/15 letnich synkow. Jeden z nich mial taki duzy lancuch. Ktorys z nich powiedzial: dawac kase i komory. Starsi chlopacy sie rozesmiali, na co ow mlodszy z lancuchem zamachnal sie i poslal lancuch w strone jednego z nich. Ow zaatakowany przechwycil i wyrwal mlodemu lancuch. Mali stali oszolemieni i jeden z nich wymamrotal: ej, ale oddaj lancuch i zaczeli uciekac. Trzech z nich zostalo zlapanych przez zaatakowanych chlopakow i oddanych w rece policji [rotfl]

0

To nie prawo jest tutaj najbardziej winne: do skretiniali policjanci/prokuratorzy/sędziowie* są winni wszystkich tych debilnych procesów i wyroków o tzw. "przekroczenie granic".


    • niepotrzebne skreślić
0

Zarówno pan Z z pierwszej opowiastki, jak i pan X z drugiej, czyli napadnięci, przekroczyli granice obrony koniecznej. Jeżeli jeden nie był w stanie wstać, a w drugiej opowiastce ludki nie byli w stanie się doczołgać, to nasze prawo uzna, że to była przesada. Wystarczyło bowiem tak ich pokiereszować, aby nie chciało im się wstawać, a nie nie mogli.

To tak z punktu widzenia prokuratury itp. Moim zdaniem to lać póki się rusza. Jak miał odwagę atakować, to niech zapamięta do końca życia, że może trafić na kogoś silniejszego.

Tylko co my tutaj możemy...

A tak jak już jesteśmy przy opowiastkach to i ja opowiem (tak samo zmiennymi oznaczając):

Do pana X przyczepiło się kilkunastu gości i zaczęli go okładać. Zauważył to pan Y - przyjaciel pana X i szybko poleciał po brata pana Y i razem panowie X, Y i Z zaczeli lać tych kilkunastu. Niestety część z nich wylądowała w szpitalu, więc panowie X, Y i Z mieli sprawę w sądzie, bo tych kilkunastu zgłosiło, że ich pobito. Sprawa ciągnęła się 1,5 roku. Jedna i druga strona powołała po kilkudziesięciu świadków (chociaż świadów zajścia nie było, nie licząc obydwu stron). W końcu panom X, Y, Z się upiekło.
Najciekawsze jest to, że tych kilkunastu miało jeszcze czelność zgłaszać to na policję...

0
Dryobates napisał(a)

Najciekawsze jest to, że tych kilkunastu miało jeszcze czelność zgłaszać to na policję...

dokladnie, a gdyby pobili i okradli pana X a on by to zglosil na policje to zapewne dostalby jeszcze raz od ich znajomych za to ze zglosil ow przypadek

0

Aż krew zalewa jak się czyta takie rzeczy. Qyon: oczywiście, że część z tego jest winą głupoty ludzi.. nie mniej jednak zgodzisz się chyba, że granice te (jako odpowiednie zapisy w prawie) trzeba natychmiast zmienić! USA to jednak mądry kraj, niestety Polsca dalej chroni sprzestępców. Mam nadzieję, że J.Kaczyński zmieni to (mimo, że nie darzę tego człowieka szacunkiem). Powinno być oczywiste, ze nawet choćby nie wiem co sie działo z panami x, y (wstrząs i udar mózgu, paraliż, nie wiem).. to pan Z jest niewinny.

0

Dodam tylko, ze prawo w Polsce to nie common law, nie opiera sie zatem o precedensy, tylko ksztaltowane jest w drodze procesow legislacyjnych, zatem na przelom po wyroku jakiegos sadu bym nie liczyl (raczej na odwolanie/kasacje wyroku :/).

0

Mnie tez cos takieog strasznie denerwuje i tez uwazam ze jesli ktos mnie zaatakuje to ja broniac sie nie musze uwazac aby mu krzywdy nie zrobic itp

ale oczywiscie jest tez druga strona medalu. Co jesli napadnieto pana X pobito i w ogole. On zglosil to na policje i zpalano napastnikow a napastnicy powiedza przeciez sie bronilismy? Dla takiego prokuratora ciezko jest to ustalic bo musi wierzyc na slowo. Jesli napastnicy byli karani za cos podobnego a napdadniety nigdy nie notowany to niby jest prosciej ale wcale tak byc nie musi. Wlasnie dlatego najlepiej miec swiadkow i zeby za chuliganstwo i pobicia zsylac na jakas kolonie karna aby jednego dnia kopali row a drugiego go zakopywali i tak powiedzmy przez 2lata. Mysle ze cos takiego bardzo czlowieka moze zmienic ;)

0

Przede wszystkim pan Z z pierwszej opowieści popełnił jeden, poważny błąd - nie poszedł na policję, nie zgłosił o zajściu, co uczynili atakujący. Takie rzeczy należy zgłaszać, niezależnie czy się broniłeś i nastukałeś kolesiom czy dostałeś od jakiś atakujących.

Niemniej nie zmienia to faktu, że w Polsce większe prawa ma bandyta a nie broniąca się osoba....

0

Uważajcie! To nie takie proste z tym prawem w USA! To przysłowiowe już niemalże zabicie wchodzacego na nasz teren może ujść płazem, ale nie we wszystkich stanach! Pamiętajcie, że ichnie ławy przysięgłych inaczej patrzą na te sprawy w San Francisco a inaczej w Teksasie.

0
roSzi napisał(a)

Dodam tylko, ze prawo w Polsce to nie common law, nie opiera sie zatem o precedensy, tylko ksztaltowane jest w drodze procesow legislacyjnych, zatem na przelom po wyroku jakiegos sadu bym nie liczyl (raczej na odwolanie/kasacje wyroku :/).

Ale zmienia spojrzenie tego czynnika ludzkiego orzekającego o winie lub niewinności. Więc jakiś wpływ to ma.

Pedros: jeżeli jeden gostek jest atakowany przez kilu, to raczej nie ma wątpliwości kto zaatakował. Zwłaszcza, jeżeli ten jeden jest wzorowym obywatelem, a tamci to dresiarze...

No i co do kopania i zasypywania. Ja bym lepiej dał tak, aby jednego dnia gostek kopał swój dół, a następnego zakopywał sąsiada. Ten który pierwszy do Chin się dokopie, wychodzi na zewnątrz. To pewnie doprowadziłoby do takich kłótni wewnątrz, że by się na wzajem wykończyli i społeczeństwo miałoby spokój, bo by ich nie było, i oni byliby zadowoleni, bo w końcu kogoś by mobli pobić ;)

0

no to moze jeszcze jedno zdarzenie:
siedza policjanci. nagle dzwoni telefon. rozmowca mowi, ze ktos napadl jego kolege. policjanci oczywiscie odpowiednio reaguja i jada na miejsce. akurat, przyjezdzaja, jak walka jeszcze trwa. rozdzielaja dwoch bijacych sie. na komendzie, jeden twierdzi, ze to on zostal napadniety. drugi, kolega zglaszajacego napad, twierdzi oczywisice, ze to on jest ofiara. jego kolega potwierdza. nie ma innych swiadkow zdarzenia.
jak powinny potoczyc sie losy tej trojki? postawcie sie w sytuacji sadu, prakuratora. jak widac, nie zawsze sad wie co ma zrobic, ale wynik rozprawy musi pasc. prawda jest taka, ze da sie praktycznie stwierdzic kto jest winny. psycholodzy, jipnotyzerze, wykrywacz klamstw etc. ale kto bedzie sie w to bawil?
nie broni systemu karnego, nie bronie nikogo. zauwazam tylko, ze nie zawsze mozna miec pretensje do czlowieka.

0

zauwazam tylko, ze nie zawsze mozna miec pretensje do czlowieka.

Powiedz to facetowi, który we własnym domu zranił nożem jednego ze złodziei (nóż należał do złodzieja) po czym został winny spowodowaniu kalectwa.

0
Deti napisał(a)

zauwazam tylko, ze nie zawsze mozna miec pretensje do czlowieka.

Powiedz to facetowi, który we własnym domu zranił nożem jednego ze złodziei (nóż należał do złodzieja) po czym został winny spowodowaniu kalectwa.

Bo nie machnął ostrzegawczo nożem i nie wydał ostrzeżenia słownego ;)

Tak, nie zawsze jest łatwo. Ale w wielu przypadkach oczywistym jest, kto jest napastnikiem, a kto ofiarą.

0

psycholodzy, jipnotyzerze, wykrywacz klamstw etc

o ile dobrze mi wiadomo to w Polsce hipnotyzerow nie wola sie do sadu a i wykrywacz klamstw nie jest dowodem. btw nawet w stanach US gdzie wykrywacz klamstw jest uzywany to nie moze byc to jedyny dowod gdyz latwo jest go oszukac

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1