Rok temu byłem w Londku. Ale wyjazd w czerwcu okazał się totalną klapą. Za późno! Dziewczyny jeszcze luz, ale z naszej 9 tylko 1 osoba znalazła pracę - kerner w indiańskiej restauracji - żona właściciela-indianina to Polka :) Kumpel przynosił tyle żarcia, że prawie nikt nic nie kupował. No ale tylko tydzień, bo z oczywistych względów nie miał pozwolenia na pracę a bali się o naloty. Było wtedy ich dużo - pobliską restaurację nawiedziła wizytacja - znaleźli pracującego nielegalnie Polaka - lokal dostał taką karę, że musieli go zamknąć. Dlatego Indianin spękał i zwolnił kumpla (dał mu na drugi tydzień ulotki). Co prawda tylko za te 2 tygodnie roboty odrobił sobie cały wyjazd, no ale trzeba najpierw taką robotę dorwać. Nam się nie udało.
Teraz ma być inaczej, bo praca jest już legalna - więc nie wiem jakie są teraz realia.
Ogólnie jedna z najlepszych robót jakie mogą się trafić, to rozwożenie pizzy. Śmigasz sobie skuterkiem (po lewej stronie ;)), zwiedzasz miasto, łypiesz okiem na laski :), często gęsto słyszysz tekst "reszty nie trzeba" i bonus leci do kieszeni. Gdzieś miałem adres pizzeri, w której pracowali sami Polacy - gadałem z wlaścicielem - stwierdził, że nas uwielbia :) no ale nie znalazłem... na północ od Chelsea ;)
Czego się wystrzegać:
Przy wynajmie mieszkania jak spotkasz się z ziomem i zobaczysz, że to Arab albo jakaś inna taka ciemna karnacja lub Polak! to ładnie podziękuj i tyle Cię tam widzieli. Klasyka to otrzymanie kluczy od takiego podejrzanego typka. Rano zamykasz chatę i idziesz szukać pracy - wracasz a chata pusta. Tego nawet zgłosić się nie dało, bo co powiesz 'dlaczego wynająłeś mieszkanie' - przecież jak Cię wpuszczali to na zaproszeniu było, że mieszkasz u kogoś tam (no ale teraz już lepiej, bo legal). Ja tam pierwszego dnia większość cennych rzeczy targałem w plecaku - a nuż...
Jak szukasz pracy w restauracji to szerokim łukiem omijaj Włochów - to Ci powie każdy, kto tam pracował. To wyzyskiwacze, krzykacze i długo tam nie zabawisz. Jeden z kumpli wytrzymał u nich 4 dni - oczywiście wypłaty nie dostał za ten okres. Łapy miał poparzone od jakiegoś gówna do mycia.
Ogólnie to mp3 do plecaka i łazić z kapcia po mieście zaglądając wszędzie gdzie się da. Jazda autobusem nie ma sensu - omijasz połowę lokali. Ja dziennie robiłem po kilkadziesiąt kilosów. A jest gdzie chodzić, bo to jedno z największych miast świata pod względem powierzchni.
I nie polecam oszukiwać kierowcy i jechać bez ważnego blietu. Kumple tak zrobili - niby luz, a 2 przystanki dalej wpadła policja z długą bronią, spisali ich i powlepiali mandaty na kilkadziesiąt funtów :|. Już można zabulić tego funta za bilet (7pln za bilet :|) albo kupić tygodniowkę - opłaca się jak masz jeździć. Sieciówkę kupisz od razu na Victoria Station - tam gdzie wysiądziesz z autobusu z lotniska :)
I 1-2 razy w tygodniu koncert jakiejś znanej persony na HydePark Corner :) Ja leżałem sobie na zielonej trawce sluchając Shania Twain, Beyoncee, Robbie Williams i jeszcze kilku innych - już nie pamiętam :)
A jak chcesz tanio przeżyć to znajdź sobie Tesco (jest wielki 24h przy Chelsea ;)) - mają żarcie w takiej białej serii - biją na głowę nawet naszą Biedronkę :)
Hmm... a to miał być krótki post a wyszło przelanie myśli bez ładu i składu. Nawet nie chce mi się szukać literówek ;) Najwyżej dostanę orta :-D
Hope it helps...