Dlaczego ludzie bezmyślnie prą do IT?

0

Czy faktycznie chodzi o te "mityczne" zarobki? A może o coś innego?

4

eh, a to nie jest tak, że ludzie uciekają z IT, bo chatgpt podobno zastępuje programistów? którym njusom wierzyć?

1

Jedni uciekają, drudzy chcą się wbić.

0

Było tych tematów sporo. Ludzie chcą dla pieniędzy i lżejszej pracy, która co jak co, ale jest lżejsza. Jest siedząca, ale w porównaniu do innych siedzących jest bardzo dobra i nie wymaga lat studiów (chociaż to może się zmienić za jakiś czas).

2

Zarobki, remote, wyższa przeciętna kultura pracy?

13

Tak, chodzi o zarobki. My jako programiści często nie rozumiemy jak trudno zarobić dobre pieniądze w tym kraju. Uważamy, że te 5k na start i 10k po roku czy dwóch pracy to nie jest nic niezwykłego, że nie ma się czym chwalić i w sumie to powinniśmy zarabiać więcej. Natomiast większość społeczeństwa marzy o takiej wypłacie. Większość ludzi spoza największych miast jedyne na co może liczyć to 3-4k netto, bez perspektyw na zwiększenie tej pensji. Ci z z największych miast mogą liczyć na jakieś 4-5k w "normalnych" zawodach biurowych.

Efekt tego jest taki, że informatyka jest najpopularniejszym kierunkiem studiów w Polsce, a szkoły programowania zbijają fortunę. To z kolei powoduje, że rynek juniorski (a entry-level to już całkiem) jest niemalże kompletnie zatkany. Jest po kilkaset chętnych na jedno miejsce. Taki wyścig szczurów oczywiście zmniejsza wartość pracownika na rynku, zmniejsza jego zarobki, pogorsza warunki pracy itd. To również będzie miało wpływ na bardziej doświadczonych programistów. Każdy senior był kiedyś juniorem. Prawie każdy junior prędzej czy później zdobędzie doświadczenie i awansuje. Wniosek: populacja entry-level i juniorów zwiększa się, więc populacja seniorów również się zwiększy, tylko trochę później.

8

Bo młodzi ludzie wchodzą na otodom, widzą że jedynym sposobem na kupno sensownego domu/mieszkania w Polsce i założenie rodziny jest kredyt z ratą 6-7 tysięcy na 30 lat, i myślą jak to rozwiązać. Więc tak, hajs.

Znajomy kiedyś genialnie powiedział (parafrazując), że praca w IT w Polsce może nie sprawi że jesteś bogaczem z Ferrari, ale przynajmniej możesz ładować do wózka w Biedrze bez patrzenia na ceny. Tak do tego podchodzę.

2

Bo żadna inna branża nie ma tak korzystnego stosunku pomiędzy nakładem nauki a warunkami pracy. Tak, prezes firmy, lekarz, prawnik może zarobić więcej. Ale wymagania w tych zawodach są dużo wyższe niż w IT. Poza tą branżą nie ma za dużo zawodów, w które łatwo wejść, zarabiać w cholerę kasy. Średnia płaca w PL to aktualnie 7.5k brutto, 70% zarabia poniżej tej kwoty. 10k miesięcznie na rękę dla 90% pracowników w PL jest kwotą poza zasięgiem. Jeżeli ktoś ma zacięcie techniczne, to pracy dla inżynierów w PL poza IT wcale nie ma aż tak dużo.
Do tego dochodzą reklamy szkół kodowania i naskrobane na kiblu artykuły media workerów, jak to jakaś dziunia zrobiła kurs czegoś tam i została kimśtam, po roku zarabia 3 minimalne krajowe, a wcześniej jej szklanym sufitem było dezynfekowanie łóżek w solarum.

2

Ludzie potrzebują jakiejś wizji Polish Dream, sposobu na wyrwanie z biedy.
Niegdyś była moda na emigrację, teraz ludzie zamiast emigrować, uczą się programowania.
Ludzie się śmieją z Hindusów, ale przecież Polacy podobnie działają w tym temacie. Biedny kraj, niskie zarobki, więc wszyscy idą do IT i w rezultacie poziom przeciętnego polskiego programisty jest bardzo niski, bo jaki ma być, skoro każdy chce nim być, a większość się nie nadaje.

0

Potwierdzam chodzi o hajs. O zarobkach w IT dużo się pisze i mówi, więc jest wielu chętnych.

Z drugiej jednak strony zupełnie nie rozumiem tego pędu. Przecież pierwszy lepszy fachura od płytek zarabia więcej od programisty. Jedyny minus, to jest to lekka ale jednak praca fizyczna oraz trzeba użerać się z klientami. Za zrobienie malutkiej łazienki 4,5 m2 ceny zaczynają się od 7 koła. Z kolei jak znalazłem kafelkarza z TikToka, to chciał już 10k. Podobnie zarabiają inny specjaliści od budowlanki albo od ostatnio modnej termomodernizacji. Żebyście widzieli te wszystkie fury, który zajeżdżały do mnie na podwórko gdy szukałem speca od pompy ciepła albo fotowoltaiki. Poddasze będzie mi ocieplał pan, który jeździ najnowszym Jeepem Grand Cherokee, z kolei fotowoltaika od pana, który jeździ nowym Doge RAM.

0

@Haskell: Wyobrażasz sobie "przeciętnego programistę" dogadującego się z klientem? Albo inwestującego kilkanaście tysięcy w potrzebne narzędzia do pracy?

0
Haskell napisał(a):

Potwierdzam chodzi o hajs. O zarobkach w IT dużo się pisze i mówi, więc jest wielu chętnych.

Z drugiej jednak strony zupełnie nie rozumiem tego pędu. Przecież pierwszy lepszy fachura od płytek zarabia więcej od programisty. Jedyny minus, to jest to lekka ale jednak praca fizyczna oraz trzeba użerać się z klientami.

A to może być już za dużo (brudzenie rączek) dla niektórych wygodnickich gogusiów, którzy robią dramę bo raz na jakiś czas trzeba podjechać do biura i opuścić swój zapierdziały fotel w domu. Już abstrahując od sensu takiej wizyty w biurze.

Haskell napisał(a):

Żebyście widzieli te wszystkie fury, który zajeżdżały do mnie na podwórko gdy szukałem speca od pompy ciepła albo fotowoltaiki. Poddasze będzie mi > ocieplał pan, który jeździ najnowszym Jeepem Grand Cherokee, z kolei fotowoltaika od pana, który jeździ nowym Doge RAM.

Na leasing/firmę każdy głupi może kupić wypas furę. Kup to na własność i utrzymaj to. Czyli bez "kosztów prowadzenia firmy".

1
bustard2 napisał(a):

Tak, chodzi o zarobki. My jako programiści często nie rozumiemy jak trudno zarobić dobre pieniądze w tym kraju. Uważamy, że te 5k na start i 10k po roku czy dwóch pracy to nie jest nic niezwykłego, że nie ma się czym chwalić i w sumie to powinniśmy zarabiać więcej. Natomiast większość społeczeństwa marzy o takiej wypłacie. Większość ludzi spoza największych miast jedyne na co może liczyć to 3-4k netto, bez perspektyw na zwiększenie tej pensji. Ci z z największych miast mogą liczyć na jakieś 4-5k w "normalnych" zawodach biurowych.

no i właśnie takimi wpisami robimy za marketing różnych butkampów
bo taka pensja sama leży na ulicy za 8h przez 5dni w tygodniu , a jak mówisz że jest inaczej to jesteś słaby i głupi na pewno.Ironią jakby ktoś nie załapał.Syndrom Sztokholmski ludzi co chore korpo ich zmusza do pracy 10h 6 fni w tygodniu (ale nie płaci za nadgodziny)

Efekt tego jest taki, że informatyka jest najpopularniejszym kierunkiem studiów w Polsce, a szkoły programowania zbijają fortunę. To z kolei powoduje, że rynek juniorski (a entry-level to już całkiem) jest niemalże kompletnie zatkany. Jest po kilkaset chętnych na jedno miejsce. Taki wyścig szczurów oczywiście zmniejsza wartość pracownika na rynku, zmniejsza jego zarobki, pogorsza warunki pracy itd. To również będzie miało wpływ na bardziej doświadczonych programistów. Każdy senior był kiedyś juniorem. Prawie każdy junior prędzej czy później zdobędzie doświadczenie i awansuje. Wniosek: populacja entry-level i juniorów zwiększa się, więc populacja seniorów również się zwiększy, tylko trochę później.

za dupogodziny owszem awansuje ale czy się czegoś nauczy to wątpię

1
bustard2 napisał(a):

Tak, chodzi o zarobki. My jako programiści często nie rozumiemy jak trudno zarobić dobre pieniądze w tym kraju. Uważamy, że te 5k na start i 10k po roku czy dwóch pracy to nie jest nic niezwykłego, że nie ma się czym chwalić i w sumie to powinniśmy zarabiać więcej. Natomiast większość społeczeństwa marzy o takiej wypłacie. Większość ludzi spoza największych miast jedyne na co może liczyć to 3-4k netto, bez perspektyw na zwiększenie tej pensji. Ci z z największych miast mogą liczyć na jakieś 4-5k w "normalnych" zawodach biurowych.

4-5k w normalnych zawodach biurowych powiadasz ? No to popatrzmy:

https://nofluffjobs.com/pl/hr

https://nofluffjobs.com/pl/marketing

https://nofluffjobs.com/pl/finance

Te niby niskie pensje poza IT to mit wynikający z niezrozumienia istoty statystyk GUS, które w istocie są bardzo specyficznym wycinkiem (tylko UOP, tylko w firmach powyżej pewnej ilości pracowników) i na dodatek uwzględniającym tylko jawne dochody, podczas gdy przejawy szarej strefy można zaobserwować na każdym kroku. Prawdziwie dobrze płatne zawody, takie jak lekarze, prawnicy, executives trzepią takie sumy że nawet programiści z 30k na fakturze są przy nich dziadami, jak już nie raz na tym forum wspominały osoby z informacjami z pierwszej ręki.

5
Czulu napisał(a):

Te niby niskie pensje poza IT to mit wynikający z niezrozumienia istoty statystyk GUS, które w istocie są bardzo specyficznym wycinkiem (tylko UOP, tylko w firmach powyżej pewnej ilości pracowników) i na dodatek uwzględniającym tylko jawne dochody, podczas gdy przejawy szarej strefy można zaobserwować na każdym kroku.

Taka jest szara rzeczywistość. Podczas najbliższej wizyty w spożywczaku zapytaj sprzedawczynię ile zarabia. To samo zrób w przedszkolu/żłobku. Zapytaj również kierowcę autobusu, którym jedziesz. Listonosza. Sprzedawcę w kiosku ruchu. Nauczyciela twoich dzieci. Urzędniczki. Nikt nie przekracza średniej krajowej, a takich ludzi są miliony.

Prawdziwie dobrze płatne zawody, takie jak lekarze, prawnicy, executives trzepią takie sumy że nawet programiści z 30k na fakturze są przy nich dziadami, jak już nie raz na tym forum wspominały osoby z informacjami z pierwszej ręki.

To też jest mit, jest cała masa lekarzy i prawników, którzy zarabiają mniej niż mityczne 15k w IT. W przypadku lekarzy większe zarobki dają rzadkie specjalizacje albo robienie dyżurów, praca na kilka etatów. W przypadku prawników również wąskie grono zarabia te kokosy i to są głównie osoby, które już mają długie doświadczenie, albo miały znajomości czy szczęście. Na początku kariery prawniczej i bez znajomości, nie jest tak różowo.

0

Weźmy pod uwagę jeszcze to, że na lekarzach czy prawnikach ciąży pewna odpowiedzialność.

2
Haskell napisał(a):
Czulu napisał(a):

Te niby niskie pensje poza IT to mit wynikający z niezrozumienia istoty statystyk GUS, które w istocie są bardzo specyficznym wycinkiem (tylko UOP, tylko w firmach powyżej pewnej ilości pracowników) i na dodatek uwzględniającym tylko jawne dochody, podczas gdy przejawy szarej strefy można zaobserwować na każdym kroku.

Taka jest szara rzeczywistość. Podczas najbliższej wizyty w spożywczaku zapytaj sprzedawczynię ile zarabia. To samo zrób w przedszkolu/żłobku. Zapytaj również kierowcę autobusu, którym jedziesz. Listonosza. Sprzedawcę w kiosku ruchu. Nauczyciela twoich dzieci. Urzędniczki. Nikt nie przekracza średniej krajowej, a takich ludzi są miliony.

Ta bo każdy obcy człowiek od razu powie ile zarabia. A bogaty to już na pewno będzie się tym chwalił. Wnioski trzeba wyciągać z nieoczywistych przesłanek, np z tego ile mieszkań jest kupowana za gotówkę, jakie auta jeżdzą na ulicach itd.

Prawdziwie dobrze płatne zawody, takie jak lekarze, prawnicy, executives trzepią takie sumy że nawet programiści z 30k na fakturze są przy nich dziadami, jak już nie raz na tym forum wspominały osoby z informacjami z pierwszej ręki.

To też jest mit, jest cała masa lekarzy i prawników, którzy zarabiają mniej niż mityczne 15k w IT. W przypadku lekarzy większe zarobki dają rzadkie specjalizacje albo robienie dyżurów, praca na kilka etatów. W przypadku prawników również wąskie grono zarabia te kokosy i to są głównie osoby, które już mają długie doświadczenie, albo miały znajomości czy szczęście. Na początku kariery prawniczej i bez znajomości, nie jest tak różowo.

No to chyba nie chcą, bo byle jaka konsultacja specjalistyczna prywatnie to minimum 200zł, a większość ma solidnie obłożone kalendarze na 2 tygodnie do przodu.

rafal95p napisał(a):

Weźmy pod uwagę jeszcze to, że na lekarzach czy prawnikach ciąży pewna odpowiedzialność.

Na programistach B2B też.

0
Czulu napisał(a):

Ta bo każdy obcy człowiek od razu powie ile zarabia. A bogaty to już na pewno będzie się tym chwalił. Wnioski trzeba wyciągać z nieoczywistych przesłanek, np z tego ile mieszkań jest kupowana za gotówkę, jakie auta jeżdzą na ulicach itd.

Mediana zarobków za 2022 to około 5000 brutto, jakieś 3700 netto. Lidl płaci blisko mediany, Biedronka mniej, a zatrudnienie mają duże. Im mniejsze sklepy, tym zarobki bliższe najniższej krajowej. Dla służby cywilnej kwota bazowa w 2023 to 2190,45 zł, a przeciętny mnożnik wynosi między 1,8 a 2,3. Ustawo można zarabiać poniżej minimalnej. Dodatkowo mediany i średnie różnią się znacznie między regionami. Burmistrz/wójt, patrząc po oświadczeniach majątkowych i ustawach, dostaje jakieś 14000 netto miesięczne. W porównaniu do programisty ma większą odpowiedzialność :)

Ludzie lgną do IT, bo wydaje się to łatwą drogą do pieniędzy. Nie wymaga wysiłku fizycznego jak budowlanka/wykończeniówka ani trudnych kierunkowych studiów jak medycyna, a pozwala się wybić ponad średnią i zarabiać co najmniej te mityczne 10 tysięcy na rękę i być w oczach rodziny bogaczem jak burmistrz czy jakiś poseł.

A mamy w kraju zarówno zarobkowy sufit m.in. w handlu, budżetówce, którego nie ma jak przebić pracą na etacie, jak i rosnące różnice dochodowe między pracownikami niskiego szczebla a specjalistami. Innymi słowy bogaci bogacą się szybciej.

1

Dobrze jest, niebawem dojdzie 800 plus :) No chyba, że ktoś bezdzietny.

0
Czulu napisał(a):

Ta bo każdy obcy człowiek od razu powie ile zarabia. A bogaty to już na pewno będzie się tym chwalił. Wnioski trzeba wyciągać z nieoczywistych przesłanek, np z tego ile mieszkań jest kupowana za gotówkę, jakie auta jeżdzą na ulicach itd.

I jak niby porsche sąsiada zmienia statystykę, którą sąsiadka zaniża gratem sprzed ćwierć wieku, zresztą niespodziewanie odziedziczonym, bo sama by go nie kupiła z najniższej krajowej w pomocy społecznej? I jak nissan zet innego sąsiada zmienia statystykę, której jego sąsiad nawet nie zaniża, bo samochodu po prostu nie ma i pewnie nie kupi, dopóki będzie robił w branży wydawniczej ze stawką za stronę na umowie o dzieło i bez założonej działalności, na którą go nie stać, zwłaszcza teraz, po długim okresie dwucyfrowej inflacji bez podwyżek?

Jesteśmy krajem dużych nierówności. Dużo bogatych, dużo biednych. A wielu tych, którzy mało zarabiają, coś tam dziedziczy albo ma jakieś wsparcie rodziny, większość jednak nie dziedziczy i tego wsparcia nie ma, ewentualnie dziedziczy kawalerkę albo dwa pokoje w wielkiej płycie na kilkoro rodzeństwa.

No to chyba nie chcą, bo byle jaka konsultacja specjalistyczna prywatnie to minimum 200zł, a większość ma solidnie obłożone kalendarze na 2 tygodnie do przodu.

Niektórzy. W niektórych specjalizacjach. I jak sam napisałeś, po specjalizacji, czyli po minimum 10 latach nauki, z którą zresztą wiążą się spore wydatki, zwłaszcza jak chce się być dobrym.

3
Czulu napisał(a):

Te niby niskie pensje poza IT to mit wynikający z niezrozumienia istoty statystyk GUS, które w istocie są bardzo specyficznym wycinkiem (tylko UOP, tylko w firmach powyżej pewnej ilości pracowników) i na dodatek uwzględniającym tylko jawne dochody, podczas gdy przejawy szarej strefy można zaobserwować na każdym kroku. Prawdziwie dobrze płatne zawody, takie jak lekarze, prawnicy, executives trzepią takie sumy że nawet programiści z 30k na fakturze są przy nich dziadami, jak już nie raz na tym forum wspominały osoby z informacjami z pierwszej ręki.

No kurde, jak dane się nie zgadzają z postawioną tezą, to są nieprawidłowe?
Junior software developer ma szansę zarabiać ok. 10k + VAT. Mowa o kimś, kto poświęcił 12-24 miesięcy na intensywną naukę i dajmy na to 12 miesięcy robił za 6-8k

Lekarz - 6 lat studiów, rok stażu, 4+ lat specjalizacji, wszystko bez dochodów / za kieszonkowe. Wtedy może zarabiać dobrą kasę siedząc na nocnych dyżurach.
Prawnik - 5 lat studiów + 3 lata aplikacja. Prokurator zarabia na starcie 7500 brutto.
C-level manager - dopchanie się do tego poziomu to czysta loteria (albo nepotyzm), więc co z tego, że ktoś tam zarabia kilkaset tysięcy miesięcznie.

W jakiej innej branży poza IT, 19 latek po maturze ma szanse zacząć zarabiać po 1-3 latach 10 tysięcy złotych?

1

To jest trochę jak z tymi reklamami produktów na platformie mango lata wstecz, albo reklamami typu: "Wynalazł sposób na odchudzanie 15kg w 10 dni, dietetycy go nienawidzą". Większość ludzi to durnie myślący, że zerowym/nikłym nakładem można coś dostać od tak. Identycznie jest z IT. Jeden z drugim kowalski myśli, że zrobi butkampa, albo zerżnie żywcem todo liste z tutoriala i baaang - Programista 10/15/20k. Potem w 99% przychodzi pora na bolesne spotkanie się ze ścianą.

screenshot-20230515110810.png

4
Czulu napisał(a):

Ta bo każdy obcy człowiek od razu powie ile zarabia. A bogaty to już na pewno będzie się tym chwalił. Wnioski trzeba wyciągać z nieoczywistych przesłanek, np z tego ile mieszkań jest kupowana za gotówkę, jakie auta jeżdzą na ulicach itd.

Auta? wejdź sobie na grupie fejsbukową oddam leasing. Codziennie kilkadziesiąt ogłoszeń jak to ludzie zrobią cesję leasingu auta z roczników 2021-2022, którymi pojeżdzili 5-10 miechów i w sumie to już nie chcą bo raty duże. Są też ogłoszenia, że ktoś po prostu wynajmuje auto i oddając ten leasing chciałby odzyskać w odstępnym całą kwotę wydaną w te 10 miesięcy na wynajem - patologia.

Czy takie osoby można uznać za zarobasów? Czy głupców?

Więc następnym razem jak zobaczysz nowe auto na ulicy, a w nim 25latka to teraz nie będziesz miał pewności czy prowadzi klinikę medyczną czy po prostu zamarzyło mu się nowe BMW, które za 3 miesiące będzie wystawione na grupie fejsbukowej bo fundusze się kończą.

1
leoninus napisał(a):
Czulu napisał(a):

Ta bo każdy obcy człowiek od razu powie ile zarabia. A bogaty to już na pewno będzie się tym chwalił. Wnioski trzeba wyciągać z nieoczywistych przesłanek, np z tego ile mieszkań jest kupowana za gotówkę, jakie auta jeżdzą na ulicach itd.

I jak niby porsche sąsiada zmienia statystykę, którą sąsiadka zaniża gratem sprzed ćwierć wieku, zresztą niespodziewanie odziedziczonym, bo sama by go nie kupiła z najniższej krajowej w pomocy społecznej? I jak nissan zet innego sąsiada zmienia statystykę, której jego sąsiad nawet nie zaniża, bo samochodu po prostu nie ma i pewnie nie kupi, dopóki będzie robił w branży wydawniczej ze stawką za stronę na umowie o dzieło i bez założonej działalności, na którą go nie stać, zwłaszcza teraz, po długim okresie dwucyfrowej inflacji bez podwyżek?

Jesteśmy krajem dużych nierówności. Dużo bogatych, dużo biednych. A wielu tych, którzy mało zarabiają, coś tam dziedziczy albo ma jakieś wsparcie rodziny, większość jednak nie dziedziczy i tego wsparcia nie ma, ewentualnie dziedziczy kawalerkę albo dwa pokoje w wielkiej płycie na kilkoro rodzeństwa.

No tego to akurat nie neguję, nigdzie nie twierdzę że programiści zarabiają źle. Neguję natomiast fakt że są jakąś grupą na szczycie, bo jest od cholery zawodów gdzie zarabia się więcej.

No to chyba nie chcą, bo byle jaka konsultacja specjalistyczna prywatnie to minimum 200zł, a większość ma solidnie obłożone kalendarze na 2 tygodnie do przodu.

Niektórzy. W niektórych specjalizacjach. I jak sam napisałeś, po specjalizacji, czyli po minimum 10 latach nauki, z którą zresztą wiążą się spore wydatki, zwłaszcza jak chce się być dobrym.

To którzy biorą mniej ? Ja od dawna nie zapłaciłem żadnemu mniej.

piotrpo napisał(a):
Czulu napisał(a):

Te niby niskie pensje poza IT to mit wynikający z niezrozumienia istoty statystyk GUS, które w istocie są bardzo specyficznym wycinkiem (tylko UOP, tylko w firmach powyżej pewnej ilości pracowników) i na dodatek uwzględniającym tylko jawne dochody, podczas gdy przejawy szarej strefy można zaobserwować na każdym kroku. Prawdziwie dobrze płatne zawody, takie jak lekarze, prawnicy, executives trzepią takie sumy że nawet programiści z 30k na fakturze są przy nich dziadami, jak już nie raz na tym forum wspominały osoby z informacjami z pierwszej ręki.

No kurde, jak dane się nie zgadzają z postawioną tezą, to są nieprawidłowe?
Junior software developer ma szansę zarabiać ok. 10k + VAT. Mowa o kimś, kto poświęcił 12-24 miesięcy na intensywną naukę i dajmy na to 12 miesięcy robił za 6-8k

Lekarz - 6 lat studiów, rok stażu, 4+ lat specjalizacji, wszystko bez dochodów / za kieszonkowe. Wtedy może zarabiać dobrą kasę siedząc na nocnych dyżurach.
Prawnik - 5 lat studiów + 3 lata aplikacja. Prokurator zarabia na starcie 7500 brutto.
C-level manager - dopchanie się do tego poziomu to czysta loteria (albo nepotyzm), więc co z tego, że ktoś tam zarabia kilkaset tysięcy miesięcznie.

W jakiej innej branży poza IT, 19 latek po maturze ma szanse zacząć zarabiać po 1-3 latach 10 tysięcy złotych?

Ale rozumiesz że dane statystyczne trzeba interpretować w szerszym kontekście ? Bo statystycznie to ludzie i psy mają po trzy nogi. Reszty to nawet nie chce mi się komentować bo to jest czysta erystyka, junior ma niby szansę zarabiać 10k i to jest realny argument, ale że manager setki k to już nieistotne bo nepotyzm i w ogóle szansa jest iluzoryczna bo tak. I to powoływanie an zarobki na uop, przecież ja od początku piszę o stawkach w sektorze prywatnym, idź po poradę do prawnika albo do lekarza prywatnie to zobaczysz jakjie mają stawki.

kixe52 napisał(a):
Czulu napisał(a):

Ta bo każdy obcy człowiek od razu powie ile zarabia. A bogaty to już na pewno będzie się tym chwalił. Wnioski trzeba wyciągać z nieoczywistych przesłanek, np z tego ile mieszkań jest kupowana za gotówkę, jakie auta jeżdzą na ulicach itd.

Auta? wejdź sobie na grupie fejsbukową oddam leasing. Codziennie kilkadziesiąt ogłoszeń jak to ludzie zrobią cesję leasingu auta z roczników 2021-2022, którymi pojeżdzili 5-10 miechów i w sumie to już nie chcą bo raty duże. Są też ogłoszenia, że ktoś po prostu wynajmuje auto i oddając ten leasing chciałby odzyskać w odstępnym całą kwotę wydaną w te 10 miesięcy na wynajem - patologia.

Czy takie osoby można uznać za zarobasów? Czy głupców?

Więc następnym razem jak zobaczysz nowe auto na ulicy, a w nim 25latka to teraz nie będziesz miał pewności czy prowadzi klinikę medyczną czy po prostu zamarzyło mu się nowe BMW, które za 3 miesiące będzie wystawione na grupie fejsbukowej bo fundusze się kończą.

Ale niby co jest w tym głupiego ? Ja tu widzę raczej niezłe cwaniactwo, pobawili się parenaście mscy i teraz chcą odzyskać wpłaconą kasę i wziąć inne auto.

Reasumując, to najwidoczniej niektóre osoby, ze zrozumiałych względów psychologicznych, nie są zdolne do zweryfikowania w swoim światopoglądzie mitu o programiście - elicie zarobkowej. Tymczasem realia są takie, że trochę bardziej ogranięta Juleczka w hr, która prześlizgnęła się przez studia humanistyczne i teraz tylko spamuje na linkedin i telefonie, trzepie połowę tego co programista który ciągle musi się douczać nowych "technologii" (często będących tylko kolejnym frameworkiem, ewentualnie biblioteką w której po raz pięćdziesiąty wynajduje się koło na nowo), a na rozmowach kwalifikacyjnych stawać na h**u, gimnastykując się z najdziwaczniejszymi pytaniami jakie wymyślił jego kolega po drugiej stronie.

1
Czulu napisał(a):

Ale rozumiesz że dane statystyczne trzeba interpretować w szerszym kontekście ? Bo statystycznie to ludzie i psy mają po trzy nogi. Reszty to nawet nie chce mi się komentować bo to jest czysta erystyka, junior ma niby szansę zarabiać 10k i to jest realny argument, ale że manager setki k to już nieistotne bo nepotyzm i w ogóle szansa jest iluzoryczna bo tak. I to powoływanie an zarobki na uop, przecież ja od początku piszę o stawkach w sektorze prywatnym, idź po poradę do prawnika albo do lekarza prywatnie to zobaczysz jakjie mają stawki.

Rozumiem, dlatego należy oprócz tej "średniej" wciąć pod uwagę kontekst w postaci liczby stanowisk w branży, wymogów formalnych i bariery wejścia. Nie twierdzę, że nikt nie zarabia więcej niż ja. Nawet pomijając przedsiębiorców, którym się powiodło, jest parę zawodów, gdzie płace są lepsze niż to co wpada mi na konto. W każdym razie dla części ludzi pracujących na tych stanowiskach. Tylko 35 letni tokarz, nie przekwalifikuje się na prawnika, ani lekarza, a programistą przy jakimś tam wysiłku i zaangażowaniu może zostać w 1-2 lata.

2
[Czulu napisał(a)]

Niektórzy. W niektórych specjalizacjach. I jak sam napisałeś, po specjalizacji, czyli po minimum 10 latach nauki, z którą zresztą wiążą się spore wydatki, zwłaszcza jak chce się być dobrym.

To którzy biorą mniej ? Ja od dawna nie zapłaciłem żadnemu mniej.

Czy lekarz rodzinny, a tym bardziej każdy lekarz rodzinny, też przyjmuje prywatnie po pracy w osiedlowej przychodni? A specjalista medycyny ratunkowej? Radiolog? I czy każdy ortopeda przyjmuje prywatnie, i to od razu po specjalizacji, oczywiście z własnym aparatem USG, żeby móc wziąć to 200 zł i mieć "dwa tygodnie do przodu zajęte"? A z tych, którzy przyjmują prywatnie, to każdy ma własny gabinet, czy może większość z tych 200 zł zabiera klinika?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1