Myślę, że gdyby Bóg chciał byśmy mieli jakieś dowody na jego istnienie to by je nam dawno dał i nie czekał, aż grupka bystrych śmiałków spróbuje go przechytrzyć. Przy założeniu, że Bóg istnieje to istnieje też jakiś powód dla którego się ukrywa, tzn. nie daje nam tego dowodu na swoje istnienie (zamiast dowodu jest wiara). Skoro ma powód dla którego ukrywa dowód swojego istnienia to dlaczego miałby pozwalać grupie bystrzaków go (albo jego interwencje) jednak odkryć, w jakikolwiek sposób? Wszelkie próby udowodnienia istnienia Boga albo prawdziwości boskich interwencji opierają się na założeniu, że Bóg nie pokrzyżuje tych planów. Śmiałe założenie.
Czyli, jeżeli dobrze rozumiem, to brak dowodów na istnienie Boga, uważasz za dowód na istnienie Boga?
Biorąc pod uwagę powyższe oraz to, że chcesz zmierzyć skuteczność religijnych rytuałów to:
- jeśli Bóg nie istnieje to, hmm, te rytuały są w dużej mierze bez sensu i jeśli działają to nie z powodu nadprzyrodzonych mocy
Sam zacząłeś o cudach jako dowodzie na istnienie Boga. Teraz nagle nic nie jest cudem?
- jeśli Bóg istnieje i faktycznie te rytuały pociągną za sobą jego interwencje to raczej nie pozwoli ci zamienić tego w dowód jego istnienia (lub prawdziwości jego interwencji)
A jeżeli ktoś zacznie sprawdzać, czy modlitwa o coś (zdrowie, deszcz) faktycznie miała istotny statystycznie wpływ na świat, to Bóg specjalnie jej nie wysłucha, żeby nie było dowodów na jego istnienie?
Ergo, moim zdaniem, wszelakie eksperymenty mierzące skuteczność boskich interwencji są raczej bez sensu, bo i tak nie udowodnisz nadprzyrodzonych mocy.
Eksperyment potwierdza, lub obala konkretną tezę "modlitwa działa". Nie jest to dowód ani na istnienie Boga (w szczególności jakiegoś konkretnego), ani na jego nieistnienie. Zwyczajne potwierdzenie, lub zaprzeczenie zdania "modlitwa działa". Przecież to, że nie zadziałała, to może faktycznie boska wola, a to że zadziałała to skutek jakiegoś kompletnie nieboskiego, ale nie wytłumaczalnego aktualnie zjawiska.
Mowa o egzorcyzmach, które niezależnie od istnienia, lub nieistnienia Boga, albo działają, albo nie działają i to akurat da się zbadać. W dodatku ma to sens, bo jeżeli działają, to można pomóc jakiejś tam grupie ludzi, a jak nie działają, to można przestać marnować na nie czas.