Przepraszam, że tu piszę o tym, ale tracę pomysły.
Jak wiadomo, od dłuższego czasu kuchnie gazowe mają takie zabezpieczenie, że jeśli się zapala gaz, to trzeba przez jakiś czas trzymać wciśnięty kurek, dopóki nie nagrzeje się czujnik przy palniku. Ma to na celu zapobieżenie ulatnianiu się gazu, jeśli kurek przez pomyłkę jest otwarty, a gaz się nie pali.
Od lat do Dziadka to uporczywie nie dociera. Zapala gaz, puszcza kurek, gaz mu gaśnie, więc "kuchnia jest zepsuta, ma przyjść facet i naprawić".
Wykombinował rozwiązanie: kiedy chce zrobić sobie herbatę, trzyma kurek wciśnięty przez cały czas, aż nie zagotuje się woda w czajniku. "Bo jak puszczę, to zgaśnie".
No i dziś trzymał wciśnięty kurek, a pod czajnikiem... gaz się nie palił. Psu na budę zabezpieczenia, jeśli "zaradny staruszek" znajdzie sposób na ich obejście!
Szczęście, że dom nie wyleciał w powietrze.
...jakieś pomysły kuchni gazowej odpornej na "zaradnych staruszków"?