Związki w pracy

2

Jak zapatrujecie się na związki w pracy? Nie pytam przygody na jedną noc, a o coś bardziej poważnego. Z tego co pamiętam ze szkoleń w obecnej pracy, to problemem zdecydowanie może być jeżeli mowa o relacji przełożony(a) - podwładny(a), aczkolwiek co gdy mowa o dwóch osobach na mniej więcej tym samym szczeblu kariery? O ile mowa o dwóch działach, czy nawet dwóch odległych zespołach to nie powinno być problemu, ale co gdy dana para mialaby pracować w jednym zespole? Nadal nie ma żadnego problemu? A co gdy taka para się rozstanie i nie pozostanie w najlepszych relacjach? No i w końcu, co z drugą stroną medalu, tzn. nie wpływem związku na pracę, a wpływem pracy na związek. Razem w pracy, razem w domu, nawet wyjście na piwo z kolegami z zespołu oznacza często wyjście razem, bo razem jesteście w tym zespole.

W każdym razie, ciekaw jestem Waszych opinii czy też może doświadczeń. Sam znam tylko jedną taką sytuacje, w której krótko po zejściu się ze sobą, jedna z osób postanowiła złożyć wypowiedzenie, ponieważ uznali że praca razem to nie najlepszy pomysł.

1

Jakbym poznał kogoś ciekawego w pracy to nie rezygnowałbym ze starań z tego powodu, że razem pracujemy, ale ogólnie to plusów takie związki raczej nie mają, czyli to co wspomniałeś + zazdrość, czasem niektórych rzeczy może lepiej nie wiedzieć, no i jak związek nie wyjdzie to bywa kwas. Zależy od ludzi i podejścia. Czekam na ciekawe historie w tym wątku.

0

W poprzedniej pracy takich par było kilka albo i naście, ale raczej nie pracowali w jednym projekcie.
Mam tez kumpla, który związek z podwładną ukrywa od 2-3 lat.
Różnie bywa, serce nie sługa. ;)

1

@Emdzej93: znam przypadki, gdzie ludzie się poznali w pracy i po jakimś czasie pobrali, znam takich co byli ze sobą i się rozstali, znam jeszcze takie co przychodząc do firmy już np. byli razem czy to w związku czy jako małżeństwo.

Przypadku kiedy oboje pracowali w jednym dziale znam jeden, ale nie za bardzo mogę powiedzieć czy miało to negatywne skutki. Moim zdaniem na pewno, bo nie da się odciąć pracy od życia prywatnego i jak coś nie pyknie w pracy, to potem jednak to zostaje. To było małżeństwo już ;)

Wiadomo, że będąc w pracy i spędzając te 8h nie trudno aby kogoś poznać i moim zdaniem nie ma się co opierać. Kiedy już się dwie osoby spikną, to najlepiej aby już nie pracowały w tym samym dziale, bo różnie to bywa w zależności od charakteru tych osób.

Kończąc, do momentu kiedy relacje prywatne danych osób nie wpływają na ich pracę oraz atmosferę w zespole jeżeli pracują razem, to przełożeni czy inni z teamu nie powinni mieć problemu.
Pamiętaj też, że ludzie zawsze będą gadać i trzeba brać na to poprawkę, szczególnie jak się pracuje w jednym dziale.

1

Znam kogoś kto ma dosyć bliskich sobie kolegów w pracy. Biedaki musza sie obściskiwać na klatce schodowej bo na kierowniczym stanowisku nie wypada w pracy.

3

Osobiście nigdy nie przerabiałam - pewnie dlatego, że zawsze trafiałam na pracowe babińce. Znam za to kilka par, którym związki zawodowe wyszły bardzo dobrze, a mniej takich, którym nie wyszły.
W sumie po tym, jak władowałam się ostatnio w relację z kimś kompletnie nie z mojej bajki (mówili: nie marudź, że niezbyt to rozgarnięte, będzie fajnie... nie było D:), widzę tu kilka znaczących profitów. Przede wszystkim mniej więcej ten sam poziom intelektualny i postrzegania rzeczywistości, co jest imo bardzo ważne. Przepaść intelektualną na początku trochę zasypują endorfiny, później jest już tylko gorzej.
Kręgi pracowe to również podobne problemy i często też zainteresowania (kultura/literatura/humor/sport). Jest dużo stref wspólnych i to już jakby samo z siebie łączy, eliminując przy okazji część potencjalnych konfliktów. Jeżeli nie musisz wyjaśniać drugiej stronie pewnych spraw dla ciebie oczywistych i jeszcze irytować się, że druga strona czegoś bardzo oczywistego nie rozumie - w pewnym sensie wygrywasz spokój ducha.

Z drugiej strony nie bez powodu powstało to powiedzenie o trzymaniu się z daleka od czterech liter koleżanek/kolegów z grupy - związki zawsze wszystko psują, bo to jednak są emocje, które też przekładają się na wszystkich dookoła. Ale czy z tego powodu warto sobie odmówić ewentualnego szczęśliwego związku i nie spróbować? Szczególnie, że często po studiach i po trzydziestce jedynymi ludźmi, jakich "bliżej" spotykamy, są ludzie z pracy? Gdybym nie pracowała w zdalnym babińcu, to myślę, że pewnie bym się nie zastanawiała w takiej hipotetycznej sytuacji.
Za to z doświadczenia na pewno mogę powiedzieć jedno: lepszy związek zawodowy niż mezalians intelektualny popełniany z desperacji :v

3

Jest takie powiedzenie: don't shit where you eat ;)

5

W mojej pierwszej firmie jeden z kolegów z teamu miał żonę na tym samym piętrze (poznali się w firmie, 2 lata małżeństwa). Zaczęli się żreć, on zaczął flirtować z innymi pannami na piętrze. Finalnie doszło do separacji a późniejszego rozwodu. Jednakże oboje nadal pracowali w tej samej firmie. Jaja się zaczęły jak ona zaczęła być jego przełożonym. Chłop wytrzymał miesiąc XDDDD

2

Jak ktoś jest zbyt zachowawczy i rozważa co będzie jak związek nie wyjdzie i czy będzie kwas w pracy to faktycznie komuś takiemu nie polecam związków w pracy ale być może także poza nią.
Ja w życiu raczej stawiam na jedną kartę i rozważałbym takie co w kwestii jak nie wyjdzie będę się martwił później... Najwyżej zmienię pracę.
Inna rzecz, że z żoną prowadzę firmę od 2001 roku i dobrze się nam z tym żyje :-) Znam też dużo małżeństw (bliscy znajomi), którym fantastycznie wychodzi prowadzenie firmy a także takich co pracują w jednym korpo i są szczęśliwi.
Znam też kilka takich osób co swój związek analizują jak zakup telefonu komórkowego rozważając argumenty za i przeciw jak parametry CPU i RAM. Dla mnie to ostatnie podejście jest chore!
Nie wyobrażam sobie być w związku z osobą, z którą nie mógłbym z jakichkolwiek powodów pracować.
Ale jeżeli dla kogoś praca jest na równi lub ważniejsza od związku to faktycznie podejście należy mieć inne niż moje.

4

Sam poznałem swoją żonę w pracy. Po kilku tygodniach związku złożyłem wypowiedzenie i zmieniłem pracę.
Ludzie którzy wiążą się w pracy, często budują związek na jakichś detalach z nią związanych. Rozmowy po pracy dotyczą pracy itd. To zresztą zostało już wspomniane w komentarzach. Widziałem pary które po zmianie pracy przez jedno nie miały już tematów do rozmów. I to jest drugi aspekt przeciwstawny do ciągłej rozmowy o tym samym.
Z mojej perspektywy obecnie znam jedno małżeństwo, które poznało się w pracy i ciągle pracują razem. Jak wytrzymują jeszcze na HO to nie wiem.
Tak wszystkie związki mi znane rozpadły sięniej lub bardziej szybko.
Na bazie swojego doświadczenia, jeśli trafi się na kogoś wartościowego warto podjąć ryzyko, ale rozdzielić się jak najszybciej, żeby związek nie przesiąkł smrodem korporacji w której się pracuje.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1