@gornada:
a jak z dietą? Masz jakiś plan ułożony przez kogoś i się go trzymasz?
Dieta wysokobiałkowa, w szczególności dużo jajek, ryb i mięsa. Kalorii nie liczę, choć jak się chce faktycznie wyciąć to by się przydało. Jakbym miał za dużo kasy i został programistą 20k to może bym i brał jakieś cateringi i zoptymalizował.
Słodycze i jakieś przekąski, wiadomo, odpadają. Jestem abstynentem.
Co do trenera to jak go znalazłeś? za pomocą jakiegoś portalu?
Najpierw wyszukałem trenera przez Google, zacząłem ćwiczyć z którymś z górnych wyników z wyszukiwarki. Na sali, na której robiliśmy ten trening inny gość z innej ekipy robił z kimś trening bokserski. Jako że miałem kiedyś 1.5 roku przygody z boksem tajskim tak na spontana podbiłem do gościa i też się umówiłem. Potem, gdy pierwotny trener był niedysponowany robiłem z tamtym zastępstwo i ogółem odniosłem po tych treningach lepsze wrażenie. W szczególności zastosował na mnie terapię manualną (coś w rodzaju masażu z rozbijaniem) - bolesne, ale poczułem, że sporo daje na moje z natury nierozciągliwe ciało (nawet jako dziecko nie miałem mizerne zakresy ruchu, takie ciało i taki kolagen. Oczywiście lata siedzenia przed ekranem tu nie pomaga). Zatem z czasem po prostu zrezygnowałem z pierwszego i przeniosłem się na stałe do tamtego. Z perspektywy czasu i większej świadomości oceniam pierwszego jako takiego se.
Tak więc, wybór trenera to trochę też kwestia szczęścia; warto przejść się to tu to tam, popróbować z ludźmi, zadawać pytania i słuchać, czy ich wyjaśnienia zdają się mieć sens i mają swoje źródła w biomechanice i biologii. Jeżeli trener przy pierwszej wizycie nie bada ci zakresów i nie robi wywiadu, to zapewne szkoda na niego czasu, bo będzie leciał od jakiegoś szablonu/programu, który niekoniecznie musi dla ciebie pasować.
Ile czasu tygodniowo przeznaczasz na treningi/przygotowanie diety?
Na treningi wychodzi jakieś 7 godzin tygodniowo na sali, nie licząc dojazdów, które niestety też swoje zabierają. Obecnie:
- Poniedziałek - trening bokserski, by nie zardzewieć kompletnie, potem jakieś ćwiczenia gimnastyczne
- Wtorek i czwartek treningi z trenerem
- W sobotę idę na siłkę sam
Teraz się w końcu zrobiło ciepło, więc wypadałoby dodatkowo w końcu ruszyć na Błonia i otworzyć sezon biegowy.
Dla diety najgenialniejszym wynlazkiem jest CrockPot - wolnowar. W tą magiczną maszynę wrzucasz kawałek mięcha (lekko obsmażony z obu strony by zapoczątkować reakcję Maillarda, żeby mięso się nie rozpadało i miało chrupiącą skórkę) i jakieś warzywa, zalewasz wodą i po prostu zostawiasz luzem włączone, gotuje się praktycznie samo i trzyma ciepło, tak że wracasz na gotowe. Szczególnie dobre dla wołowiny - normalnie ponoć twarda i niewygodna w gotowaniu, w tej maszynce po prostu zostawiasz na parę godzin i wychodzi soczysta i idealna. Zdecydowanie genialny zakup, polecam serdecznie. Poza tym przygotowuję raczej proste i niewyszukane żarcie by nie spędzać setek godzin w kuchni. Gotuję powiedzmy na zapas paczkę ryżu (obecnie głównie ten) i wrzucam do pojemnika, potem tylko biorę trochę, wrzucam jajecznicę z 4 jajek (aka najbardziej trywialne danie na świecie) i pół papryki i tyle. Jak mam jakiś kaprys na bardziej wykwintne żarcie, to zamawiam z dowozem.
Pomóc tu może catering bądź żona/dziewczyna.
Jak z suplementami i wspomagaczami? Z takich rzeczy też trzeba korzystać?
Nie, większość tych supli nie jest wiele warta. W zasadzie są jedynie dobre badania na skuteczność kreatyny, więc bywa, że kupuję i potem aplikuję. Ale to nie jest specjalnie do niczego potrzebne. Większość to marketing nastawiony na wyciąganie kasy od ludzi marzących o dużych muskułach.