Dziady polskiej fantastyki

0

Ten post ma źródło w dwóch poniższych tekstach:

https://krytykapolityczna.pl/kultura/polska-fantastyka-prawica-mizoginia-neoliberalizm-dziaderstwo/

https://kultura.onet.pl/wiadomosci/fabryka-pisarzy/rw10fkx

Można znaleźć filmy na YT autorki z KP, ale ich oglądanie męczy.

Rozumiem konstruktywną krytykę literacką. Pod tym kątem polskiej fantastyce, zwłaszcza tej z Fabryki Słów, można wiele zarzucać – że to tasiemce bez polotu, że fantastyka jest wtórna, płytka i nastawiona na dawkę krótkiej rozrywki, że Fabryka Słów kieruje się kasą. Jednakże nie podoba mi się krytyka w lewicowym wydaniu – wybranie przeciwnika, w tym przypadku autorów fantastyki i piętnowanie jego grzechów wobec lewicowego światopoglądu, obejmujące branie utworu literackiego absolutnie na serio i wycieczki personalne.

Nie uważam, że prawa czy lewa strona ma rację - obie w skrajnych wydaniach dążą do irracjonalności.
Ale…

Czytając niegdyś Achaję miałem wrażenie, że obraz kobiet tam zawarty można byłoby nazwać szowinistycznym, jednak podczas lektur fabularnych staram się oddzielać kreację od rzeczywistości. Takie czytanie z dystansem. Licentia poetica, wiadomo. W przypadku Cyklu Inkwizytorskiego przyjąłem narrację głównego bohatera, wywyższającego się cwaniaka. Czarny humor czasem śmieszył. W dodatku autorzy często osadzają fabułę w niby średniowiecznych realiach, sprzed emancypacji kobiet i głosów mniejszości, prezentując męski punkt widzenia. Klepią powieści jak programiści CRUDy, zamknięci w wygodnej bańce, ze swoją grupą docelową. Młody mężczyzna jako odbiorca może przyjmować to jako normalność, lecz nie zdziwię się, jeżeli kobieta o niekonserwatywnych poglądach poczuje się zniesmaczona.

Co do Dukaja - jemu chyba się dostało za stanie po stronie kolegów po fachu. Jego powieści głównie prezentują alternatywne rzeczywistości – nie nazwałbym tego przemycaniem prawoskrętnych poglądów politycznych.

A zatem.

Czy autorom oberwało się słusznie, bo nie chcą, a może nie mogą wyjść ze schematu z obawy przed wypadnięciem z rynku?

Czy walka o społeczną sprawiedliwość to jeden z ideowych prądów epoki, przegapiony przez dziadów polskiej fantastyki, a zawczasu podjęty przez Sapkowskiego?

1

Dobra, tylko że lewicowa ta krytyka nie była, bardziej może lewacka. Pretensje do Jakuba Wędrowycza czyli postaci zwykłego mieszkańca wsi;) lewicowe raczej nie są. Jak już jechać po fantastyce to muzę i po autorkach które pisują erotyki godne Blanki Lipińskiej ale że sensowne samce są tam istotami nieziemskimi udają ze to fantastyka. A w ogóle to artykuł o twórczości czy o prywatnych poglądach autorów? Jak chodzi o "Swojego" to się plują żeby autora od dzieła oddzielić a jak o wroga to argument "a u Was Murzynów biją" . Inna sprawa że w ofercie Fabryki nie znajduje ostatnio nic ciekawego ale przecież nie muszę

1

Nawet nie trzeba sięgać po erotyki. Autorki z Zachodu, np. Sarah J. Maas, Cassandra Clare czy Leigh Bardugo też się dobrze sprzedają, a nie tworzą powieści wysokich lotów. Ich książki zmają grono odbiorców, zapewne innych niż czytelnicy polskiej fantastyki. Na rynku każdy przecież znajdzie coś dla siebie. Irytują mnie za to wycieczki poza własne gusta, po to żeby kogoś dojechać.

0

Na wykopie gdzieś mi się przewinął również i filmik tejże autorki, dość znanej z lewicowych poglądów (partia Razem) i komiksów. Samego filmiku nie chciało mi się oglądać, natomiast te pastwienie się nad Achają to doprawdy żadna nowość, stara śpiewka w nowej aranżacji...

Około 10 lat temu w Internecie aktywnie funkcjonowały blogi zwane analizatorniami. Idea polegała na to, że pełno było w sieci kiepskich opowiadań (tzw. fan-ficków) pisanych przez napalone małolaty zafascynowane Harrym Potterem i potem innymi cudami popkultury pokroju niesławnego Zmierzchu czy boys bandów takich jak Tokyo Hotel. Z reguły były żenująco badziewne, do tego często nafaszerowane ruchaniem się bohaterów w różnych dziwnych kombinacjach. Teraz to chyba podupadło, bo dzieciaki przestały już zupełnie czytać książek i nie ma takich wielkich hitów dla nastolatków jak onegdaj Harry Potter czy Zmierzch (chyba że się przerzucili na K-pop - nie wiem, już od dawna tego nie śledzę i nie wiem jak się rozwinęły trendy na tym polu) W każdym razie analizatory brali co bardziej pokraczne opowiadania ("opka" według ichniejszej terminologii) z takich blogów (zwanych "blogaskami") i pastwili się nad kiepską ich strukturą, dziurami logicznymi, bzdurami dopisując swoje komentarze pod każdym fragmentem. W tamtych czasach nawet mnie to śmieszyło to wyzłośliwianie i dowcipkowanie nad marną twórczością niewyżytych krejzolek, stąd w ogóle kojarzę to środowisko. Klasycznym takim miejscem była "Przyczajona logika, ukryty słownik", obecnie z tego co widzę martwa i zamknięta (aczkolwiek archeolodzy mogą zajrzeć na Wayback Machine, jeśli ich to ciekawi).

W każdym razie do rzeczy. Środowisko to od zawsze mocno zbaczało do lewo i już lata temu darło szaty nad "Achają" i jej koślawością. Do tego stopnia, że czołowy blog tychże zanalizował tą powieść już w 2012 roku, co można poczytać tutaj https://niezatapialna-armada.blogspot.com/2012/08/185-eb-jak-bania-czyli-ksiezniczka-w.html Pluli się również o powieść na swoim forum. Forum na którym sama wspomniana Kasia "kiciputek" Babis sporo się udzielała - zarejestrowana 1 grudnia 2011 roku, 2737 postów. Notabene, forum jest (jak łatwo się przekonać po pobieżnej nawet analizie tytułów tematów) mocno lewicowe. Za onkologa nie zwracam :)

Tak że cały ten atak to po prostu powtórzenie tego samego, o czym w swoim środowisku rozmawiali i rozprawiali od dawna. Achaja to przecież z dzisiejszej perspektywy staroć - powstawała (za wiki) w latach 2002–2004, więc to nie jest jakaś świeża sprawa, tyle że teraz wybuchło bo jak widać filmiki vloggerów na YouTube o wiele łatwiej przechodzą do mainstreamu. Przecież ci atakowani autorzy jak ZIemiański czu Piekara liczyli się na scenie książkowej właśnie dawno temu, w tamtych latach. Ostatnie lata tak ich jak i samej fabryki słów nie było nawet zanadto widać na ryku fantastyki, wszystko zdominowała GoT plus trochę innych rzeczy w cieniu (jak książki z serii "Metro 2033").

Co do mnie, to jak czytałem w młodości "Achaję" to nie czułem jakiegoś dużego zażenowania, bardziej bawiło mnie jak bardzo autor pastwi się nad tą bohaterką. Jak to ująłem w rozmowie z kuzynem, tę książkę czytało się dlatego, by zobaczyć jak bardzo ją sponiewiera w trakcie fabuły. Nie pamiętam szczegółów, bohaterka chyba w pewnym momencie stała się w połowie kotem, czy coś takiego...? W każdym razie śmialiśmy się z tego. Czy faktycznie autor przelewał jakieś frustracje - nie wiem, teraz pewnie bym ocenił gorzej, daleko mocniej oczytany. Ale raczej na pewno nie będę wracał. Jak zaś próbowałem innej książki autora ("Zapach szkła"...?) to niespecjalnie mi zasmakowała i dałem sobie spokój po kilkunastu stronach. Co z tego wynika, oceńcie sami.

To zaś, że w polskiej fantastyce jest pełno chłamu to raczej po prostu stara, dobra zasada Pareta w praktyce, która mówi, że 80% czegokolwiek będzie do niczego, czy to filmów, gier czy właśnie powieści. Takiego Komudy czy Piekary nie czytałem, więc trudno mi się wypowiadać, ale pamiętam jak spróbowałem pierwszą część "Oka Jelenia" Pilipiuka (ciekawostka: główny bohater był informatykiem) i była tak żenująco słaba, że musiałem odłożyć. Ale to nie jest jakiś wyróżnik polskiej fantastyki, bo kiedyś zacząłem czytać "Pionek proroctwa" Eddingsa, bo słyszałem, że "Belgariada" to fajny cykl - i wymiękłem przy tym, również uważam, że badziew jakich mało. Podobnie pokraczne są również chociażby powieści masowo tworzone na podstawie uniwersum Forgotten Realms, w szczególności zaś legendarnie złą perełką jest książkowa adaptacja "Baldur's Gate", tak zła, że aż dobra, płakałem ze śmiechu przy scenie jak bohater wrócił do Goriona i odkrył, że ghul go zeżarł.

Ogółem, afera o nic.

0

Prawicowy przechył polskiej fantastyki, a przynajmniej tych najlepiej mi znanych pokoleń 60-70 jest niewątpliwy. Osobiście z prawicowym myśleniem się w większości nie zgadzam i czasami kłócę w myślach z autorami. Niemniej uczciwa, literacka walka o "rząd dusz" nie polega na tym, że się zabrania ideologicznemu oponentowi pisać teksty zgodne z jego przekonaniami, tylko na tym, że się samemu/samej pisze własne teksty zgodne ze swoimi własnymi przekonaniami, które jednocześnie będą miały tę cechę, że porwą szerokie masy.

Ale nie przeceniałabym też mocy ideologicznego przekonywania utworów. Posiadam określone poglądy i te poglądy się nie zmieniają tylko dlatego, że przekonania autorów, których czytuję są w owych kwestiach odmienne od moich.

Podsumowując: pomysły, żeby zabraniać innym pisania w sposób niezgodny z moimi przekonaniami uważam za: złe, głupie, niedorzeczne, niebezpieczne i szkodliwe.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1