Randki dla programistów? Gdzie te dziewczyny

1

Polskie dziewczyny nie mają luzu i dystansu tylko kij w d... byłem w DE to każdy się uśmiecha, wszędzie tschuss, tschuss, zagadasz to zero patrzenia z byka tylko normalna komunikacja, u nas to chyba tylko normalne dziewczyny np. w marketach gdzie wiedzą co to normalna praca i nie zgrywają supermodelek, tylko normalnie wygadane i pożartują odrywając się (od często) ciężkiej pracy.

2

pewnie ze nie, ale mimo wszystko preferuje poznawanie ludzi w miejscach do ktorych ludzie poznaja sie w mniej wymuszony sposob. typu impreza, klub sportowy, szeroko pojete kolo zainteresowan, praca, szkola etc
random podwalajacy sie do innego randoma tylko dlatego ze ma ladny dekolt albo swietnie skrojony garnitur po prostu nie jest w moim stylu i tyle

2

No i widzisz @katelx jak kategoryzujesz ludzi... Jak facet chce poderwać dziewczyne na ulicy to tylko myśli o cyckach...

0

Przypadkowego absztyfikanta z ulicy łatwiej spławić niż kolegę z akademika, który ciągle uprzykrza życie. Nawet nie musi to być w akademiku. Moja siostra miała to nieszczęście, że podała swój prawdziwy adres pewnemu gościowi (ZTCP to był to Ukrainiec pracujący jako menedżer w Google'u) i dopóki się nie przeniosła do nowego mieszkania to ją nachodził oraz męczył SMSami i telefonami.

2
katelx napisał(a):

pewnie ze nie, ale mimo wszystko preferuje poznawanie ludzi w miejscach do ktorych ludzie poznaja sie w mniej wymuszony sposob. typu impreza, klub sportowy, szeroko pojete kolo zainteresowan, praca, szkola etc

Współczesne imprezy to mam wrażenie, że są wręcz zaprojektowane do tego, aby poznawali się tam ludzie WYŁĄCZNIE na podstawie wyglądu, najlepiej jeszcze po pijanemu, bo w takim hałasie i przy tak marnym oświetleniu to na prawdę ciężko o ocenę jakiejkolwiek głębszej cechy.

Klub sportowy może i byłby dobry, ale jednak w wielu dyscyplinach (słusznie) praktykuje się segregację na podstawie płci podczas treningu bądź zawodów. Z kołami zainteresowań też nie jest lekko, bo jednak jest bardzo duża korelacja między występowaniem lub nie danego zainteresowania, a płcią. Chyba że proponujesz aby ktoś chodził na koło "zainteresowań", których to zainteresowań uczęszczający nie podziela.

random podwalajacy sie do innego randoma tylko dlatego ze ma ladny dekolt albo swietnie skrojony garnitur po prostu nie jest w moim stylu i tyle

Pragnę zauważyć, że oprócz patrzenia na ubiór, można także patrzeć na oczy i dające się z nich wyczytać reakcje. Ja wiem, że podrywacze z reguły ignorują wszystkie poszlaki sugerujące, że druga osoba jest niezainteresowana, bo grają w grę wielkich liczb, ale - przynajmniej z teoretycznego punktu widzenia - nie jest niemożliwym bardziej sensowne wybieranie do kogo zagadać a do kogo nie, albo kiedy zakończyć rozmowę.

0
katelx napisał(a):

pewnie ze nie, ale mimo wszystko preferuje poznawanie ludzi w miejscach do ktorych ludzie poznaja sie w mniej wymuszony sposob. typu impreza, klub sportowy, szeroko pojete kolo zainteresowan, praca, szkola etc

Albo klub swingersów. Tam nie ma randomów i nic nie jest wymuszone.

0
scibi92 napisał(a):

No i widzisz @katelx jak kategoryzujesz ludzi... Jak facet chce poderwać dziewczyne na ulicy to tylko myśli o cyckach...

@scibi92: ladny dekolt albo swietnie skrojony garnitur a ty sie tu doszukujesz kategoryzowania ludzi i ataku na facetow. daj spokoj, nie przesadzaj z ta interpretacja, tu nie ma drugiego dna, moze mi jeszcze wojujacy feminizm zarzuc, co ci szkodzi ;D

Współczesne imprezy to mam wrażenie, że są wręcz zaprojektowane do tego, aby poznawali się tam ludzie WYŁĄCZNIE na podstawie wyglądu, najlepiej jeszcze po pijanemu, bo w takim hałasie i przy tak marnym oświetleniu to na prawdę ciężko o ocenę jakiejkolwiek głębszej cechy.

no nie wiem, chodze na wiele imprez i zadna z nich nie odpowiadala twojemu opisowi.

Klub sportowy może i byłby dobry, ale jednak w wielu dyscyplinach (słusznie) praktykuje się segregację na podstawie płci podczas treningu bądź zawodów. Z kołami zainteresowań też nie jest lekko, bo jednak jest bardzo duża korelacja między występowaniem lub nie danego zainteresowania, a płcią. Chyba że proponujesz aby ktoś chodził na koło "zainteresowań", których to zainteresowań uczęszczający nie podziela.

chocby bieganie, plywanie, wspinaczka, silownia sa koedukacyjne. przyklady z mojego zycia, pewnie znajdzie sie wiecej

somekind napisał(a):
katelx napisał(a):

pewnie ze nie, ale mimo wszystko preferuje poznawanie ludzi w miejscach do ktorych ludzie poznaja sie w mniej wymuszony sposob. typu impreza, klub sportowy, szeroko pojete kolo zainteresowan, praca, szkola etc

Albo klub swingersów. Tam nie ma randomów i nic nie jest wymuszone.

no to przeciez pisalam szeroko pojete kolo zainteresowan czy klub sportowy :):)

0
katelx napisał(a):

chocby bieganie, plywanie, wspinaczka, silownia sa koedukacyjne. przyklady z mojego zycia, pewnie znajdzie sie wiecej

Nie mogę bo jednych zabronił mi jeden lekarz a drugich drugi :D

katelx napisał(a):

no to przeciez pisalam szeroko pojete kolo zainteresowan czy klub sportowy :):)

Lan party się nada? :D

1
mr_jaro napisał(a):

Lan party się nada? :D

moze jestem ograniczona ale na lan party sa powazniejsze rzeczy do roboty niz myslenie o dupach itp. zaloze sie ze % lan party przeradzajacych sie w orgie (zakladajac ze siec nie padla) wynosi 0

1

Hmm, czy tutaj właśnie rozważa się sposób na "upolowanie dziewczyny". Czy takie coś wgl ma sens? Jak komuś smutno, że nie wychodzi z domu i nie pozna nigdy nikogo to niech się ruszy. I zacznie od szukania normalnych nowych znajomych, może być gdziekolwiek.

3

W ogóle, to dokładne instrukcje są od dawna w internecie.

0
katelx napisał(a):

no nie wiem, chodze na wiele imprez i zadna z nich nie odpowiadala twojemu opisowi.

W ogóle "impreza" to pojęcie szerokie, bo mieszczą się w nim także imprezy sportowe. Mój opis dotyczył takich imprez, na jakie w czasach mojego studiowania chodziło bardzo dużo znajomych z mojego akademika i używali do ich określenia słowa "impreza". Sam też kilka razy byłem, ale jako że mi nie odpowiadało, to poprzestałem na kilku wizytach, nie zwiedziłem ogromnej liczby innych lokali. Jednak to co zobaczyłem, zapamiętałem tak jak opisuję. Tolerancja na hałas może być różna.

chocby bieganie, plywanie, wspinaczka, silownia sa koedukacyjne. przyklady z mojego zycia, pewnie znajdzie sie wiecej

Bieganie w dużej mierze zgoda (chociaż i tutaj, jeśli trzeba zrobić mocniejszy trening, to następuje segregacja, ale już nie tak ścisła jak w wielu sportach, jednak wiele treningów można bez problemu zrobić wspólnie). Pływanie to do interakcji międzyludzkich nadaje się dość słabo, przynajmniej jeśli mamy na myśli sport, czyli rzeczywiście pływanie, a nie stanie w wodzie przez większość czasu. Wspinaczki nie praktykowałem, więc nie wiem jakie tam są warunki.

Jeśli natomiast chodzi o siłownię... to jednak preferencje dotyczące wykonywanych ćwiczeń, używanych obciążeń,... wykazują dużą korelację z płcią. O ile często mi się zdarzało (gdy jeszcze chodziłem na siłownię, bo już od lat nie chodzę) ćwiczyć naprzemiennie z jednym lub dwójką mężczyzn/chłopaków, to z kobietami jednak nie. Na siłowni najlepiej interakcje między osobami przeciwnej płci wychodzą osobom, z których przynajmniej jedna nie jest w ogóle zainteresowana ćwiczeniem - czyli przypadek jakby ktoś chodził na kółko "zainteresowań", które go nie interesują.

Podsumowując, zgodzę się że w klubie sportowym da się nawiązywać interakcje z innymi osobami, ale mimo wszystko tych okazji jest tam bardzo mało. Weźmy przykład biegania, na które osobiście chodzę: jest bardzo duży rozrzut wiekowy, ograniczona liczba osób, większość w małżeństwach bądź tzw. związkach. Załóżmy, że znajdzie się jedna kobieta wolna i w odpowiednim wieku. Jeśli jest niezainteresowana, to temat się kończy, bo żebym z powodu braku zainteresowanych kobiet miał zmieniać grupę, to musiałbym mieć tak na prawdę nie lubić sportu który uprawiam, tylko udawać fikcyjne zainteresowanie w celu poznania i zmanipulowania drugiej osoby.

moze jestem ograniczona ale na lan party sa powazniejsze rzeczy do roboty niz myslenie o dupach itp. zaloze sie ze % lan party przeradzajacych sie w orgie (zakladajac ze siec nie padla) wynosi 0

Widzę, że reprezentujesz sobą dokładnie to, o co oskarżają mężczyzn feministki: obsesję na punkcie dup i seksu.

0

Kiedyś zapisałem się na judo w TS Wisła Kraków jak jeszcze byłem studentem UJ i trafiła mi się grupa koedukacyjna. Ze 2 - 3 razy miałem sparing z panną. Była niższa co najmniej o głowę, więc nie stanowiła żadnego wyzwania. Jednak szarpanie się leżąc na macie nie jest dobrą okolicznością do nawiązywania znajomości, więc przyjemności z tego żadnej nie było. Za to innym razem zapisałem się na kurs tańca i okazało się, że jest tam fajna panna która nie ma faceta do pary. To już była znacznie lepsza relacja. W sumie to te kursy tańca są chyba dość częstym sposobem na poznawanie kobiet.

Byłem też na zajęciach z pływania, na studiach oraz po (i tak nic z tego nie wynikło, bo dalej nie umiem pływać). Kurs pływania na którym byłem (za własne pieniądze) był zbyt intensywny by kogokolwiek tam poznać. Natomiast na zajęciach z pływania na studiach pogadałem sobie z panną ćwiczącą obok, ale to głównie dlatego, że staliśmy w miejscu gdzie było najpłycej i odwalaliśmy manianę zamiast przyłożyć się do ćwiczeń.

Jeśli chodzi o siłownię to kilka lat temu pogadałem sobie z dwiema trenerkami. Akurat były chętne do pomocy w treningu, ale zdaje mi się, że to było dość wyjątkowe ze względu na panujące tendencje. A tendencje są takie, że kiedyś na siłowni było mało kobiet, dużo luzu, a trenerzy chętnie za darmo pomagali. Dzisiaj jest dość dużo kobiet, mało luzu (sami sztywniacy), coraz więcej stref tylko dla kobiet, a trenerzy w ogóle nie pomagają za darmo, nawet jeśli ktoś robi koci grzbiet podczas martwego ciągu (prosta droga do kalectwa). Do tego można dołożyć fakt iż ludzie często chodzą na siłownię ze słuchawkami i ciężko do takich zagadać. W sumie to nie tylko na siłownię ludzie chodzą ze słuchawkami. Jest to coraz częstsze zjawisko ogólnie podczas uprawiania sportów.

0

@Wibowit: jak na taniec to najlepiej jakąs bachate albo kizombe ;]

1
viader napisał(a):

Hmm, czy tutaj właśnie rozważa się sposób na "upolowanie dziewczyny". Czy takie coś wgl ma sens? Jak komuś smutno, że nie wychodzi z domu i nie pozna nigdy nikogo to niech się ruszy. I zacznie od szukania normalnych nowych znajomych, może być gdziekolwiek.

Ale tak w realu? Jak zwierzęta? ;)

1

Większość kobiet to programistki.

3

Ehh a to nie jest troche tak, ze jak ktos nie chodzi do klubow tylko taka "wycieczka" ma byc sposobem na poznanie kogos to najprawdopodobniej i tak nieszczegolnie bedzie chcial byc z kims kto do takich klubow chodzi? Ja rozumiem ze roznice sie przyciagaja ale bez przesady :]

0

Jeszcze to zalezy jaki klub. Taką z Dos Mundos to mógłbym zaakceptować :P

4

Ja mam takie zdanie ze to gdzie poznajesz dana kobiete okresla takze jej profil.

Na ulicy? Albo randomowa albo to ona Ciebie wywolala. Pytanie dlaczego. Moze szuka randoma?
Na "dyskotece"? Imprezowiczka
W klubie sportowym? Sportsmenka. Bedziesz musial zapierdzielac z nia na zawody.
Na konfie programistycznej? Pytanie czy szukasz uzupelnienia siebie (!me) czy kogos podobnego do siebie (+-me).
Na Tinderze, Insta, FB? Pytanie czy zamknie konto po poznaniu Ciebie.

Obecnie uwazam ze (dla geekow) kluby z muzyka, "tanczeniem" i alkoholem sa najgorszym mozliwym rozwiazaniem, z wielu wzgledow. No chyba ze masz aparycje @simpleprogrammer i dodatkowo szukasz okazji na jedna noc.

0

@vpiotr: a jesli to jest impreza np. salsowa (może być to rock & roll, swing czy whatever) to co jest złego w poznawaniu tam kobiet? Nie każdy klub jest po to żeby "tańczyć" techno, narąbac sie i rzygac do kibla :P
Zreszta np. jeśli dziewczyna potrafi tańczyć salse to już cos o niej dobrze świadczy bo salsa to dosyć trudny taniec więc musiała sie wykazac jakąs cierpliwościa i wytrwałością

Poza tym uproszczasz, sugerujesz ze jak ktos kogoś poznaje na ulicy to szuka tylko randoma. A czy to że zagadam do dziewczyny to nie znaczy że od razu chce się z nią przespać. Na przykład ja osobiście uwazam że bardzo mało jest (maks 5%) dziewczyn która mogę uznac za wartościowe, prawda jest taka że trzeba moim zdaniem poznac bardzo duzo kobiet zeby znaleźć naprawde wartościowa.

0

Gdyby było tak łatwo z tą kwestią, to byłoby zbyt nudno. :'D

Edit:
wg. mojej subiektywnej opinii, poznać wartość w dziewczynie można w sytuacjach, które nie da się opisać jakimś ogólnikiem, typu "impreza", czy "klub sportowy". Poza tym, coś takiego jak wartości to firmament gwiazd na niebie, są w różnych konfiguracjach i różnie sie nazywają. Ja osobiście wolałbym dziewczyne, która ceni spokój i bardziej styl ascetyczny. (niekoniecznie "asceza", ale ogólnie spokój. Ciszę)

1
vpiotr napisał(a):

Na ulicy? Albo randomowa albo to ona Ciebie wywolala. Pytanie dlaczego. Moze szuka randoma?

dlatego wlasnie ulica wydaje mi sie najgorszym miejscem do poznawania ludzi

Na "dyskotece"? Imprezowiczka

niekoniecznie, znam sporo osob co po prostu lubia sobie potanczyc w klubie a generalnei sa normalnymi, wrecz nudnymi obywatelami

W klubie sportowym? Sportsmenka. Bedziesz musial zapierdzielac z nia na zawody.

e tam, zalezy. poza tym co jest zlego we [wspolnym] uprawianiu sportu

Na konfie programistycznej? Pytanie czy szukasz uzupelnienia siebie (!me) czy kogos podobnego do siebie (+-me).

no wlasnie mi sie wydaje ze szukanie kogos kto tak jak ja spedza 90% czasu przed kompem za recepte na rakowy zwiazek :D

Na Tinderze, Insta, FB? Pytanie czy zamknie konto po poznaniu Ciebie.

ogolnie ludzie [zbyt] aktywni na 3 powyzszych to red flag, niemniej takie czasy i chyba trzeba to zaakceptowac...

1
katelx napisał(a):

no wlasnie mi sie wydaje ze szukanie kogos kto tak jak ja spedza 90% czasu przed kompem za recepte na rakowy zwiazek :D

E... no laska. Obie z partnerką dużo czasu spędzamy przed kompem i problem był z tego tylko na początku, jak przez pewien czas okupowałyśmy na zmianę tę samą maszynę. Bo jak już były dwa to już można było np. pograć po sieci. Poza tym, może to nie jest dla wszystkich tak istotne, ale ja nie wyobrażam sobie bycia z kimś, z kim nie mogę pogadać o tym, co mnie interesuje. Chociaż kompy nie są akurat moim największym fiksum dyrdum.

0

E... no laska. Obie z partnerką dużo czasu spędzamy przed kompem i problem był z tego tylko na początku, jak przez pewien czas okupowałyśmy na zmianę tę samą maszynę. Bo jak już były dwa to już można było np. pograć po sieci. Poza tym, może to nie jest dla wszystkich tak istotne, ale ja nie wyobrażam sobie bycia z kimś, z kim nie mogę pogadać o tym, co mnie interesuje. Chociaż kompy nie są akurat moim największym fiksum dyrdum.

nie no ja tez sobie z mezem grywam w cywilizacje czy gadamy o tym co to bedzie z ta sztuczna inteligencja. ale naprawde to on nie jest techniczny, cos tam wie ale wiem nawet w pythonie by chyba nie napisal nic przydatnego..
i to jest fajne, lubie to ze moge w jego obecnosci zapomniec ze moja praca to glupota i sa wazniejsze rzeczy niz wplyw alignmentu na latency.

1
katelx napisał(a):
vpiotr napisał(a):

Na ulicy? Albo randomowa albo to ona Ciebie wywolala. Pytanie dlaczego. Moze szuka randoma?

dlatego wlasnie ulica wydaje mi sie najgorszym miejscem do poznawania ludzi

A to nie jest tak, że wszyscy jesteśmy tymi "randomami"? Skoro ktoś nie szuka konkretnego profilu osoby to szuka randoma. Niespecjalnie widzę różnicę między szukaniem kogoś w klubie, a szukaniem kogoś przed klubem.

1
Wibowit napisał(a):
katelx napisał(a):
vpiotr napisał(a):

Na ulicy? Albo randomowa albo to ona Ciebie wywolala. Pytanie dlaczego. Moze szuka randoma?

dlatego wlasnie ulica wydaje mi sie najgorszym miejscem do poznawania ludzi

A to nie jest tak, że wszyscy jesteśmy tymi "randomami"? Skoro ktoś nie szuka konkretnego profilu osoby to szuka randoma. Niespecjalnie widzę różnicę między szukaniem kogoś w klubie, a szukaniem kogoś przed klubem.

Różnica jest, w klubie lepiej nie szukać osób do związków, większa szansa że się spotka...

Natomiast to nie zmienia faktu, że nawet w takim miejscu jak biblioteka można spotkać kogoś, kto na dłuższą metę może okazać się tym samym.

Raczej chodzi o prawdopodobieństwo, w klubie większa szansa, że się spotka bardziej "randoma" pod względem negatywnym.

Ja poza tym, jeżeli osoba nie wykazuje minimalnej dozy kreatywności lub pasji, nie zawieram z nią kontaktu, albo jak kontakt utrzymuje, to po prostu bardziej się focusuje na osoby z pasją/kreatywnością. Mam jednak takie wrażenie, że większość ludzi upatruje wartość raczej w byciu społecznymi i przyziemnymi. Ludzi kopniętych pod względem kreatywności jest mniej. ( )

Moim sposobem są konkretne osoby, które mają wokół kreatywne osoby, to jest lepszy sposób, bo się jest w konkretnych innych środowiskach.

Edit: Ja jednak nie prognozowałbym, że te prawdopodobieństwa są strasznie różniące od siebie. Dlatego z pewnego punktu widzenia, czy w klubie ,czy w bibliotece, czy na ulicy, szansa się zmnienia jakoś tam, ale to ciężki predyktor. Lepiej analizować konkretną osobe którą się poznaje.

Życzę Powodzenia:

title

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1