Strajk nauczycieli, protesty grup społecznych

3

Bo to nie był strajk tylko cyrk. Nie twierdzę, że nauczycielom nic się nie należy, ale taką amatorką to sobie strzelili w stopę i nic więcej.
Jedni wkurzeni na postawę ZNP, bo "ma być tysiak i już! zero negocjacji"
Drudzy wkurzeni na Solidarność, bo za szybko podpisali porozumienie
Nie ma już nawet co wspominać o zachowaniu "kolegów i koleżanek" w stosunku do "łamistrajków".

Niczego dobrego ten strajk nie przyniósł, śmiem twierdzić, że wręcz przeciwnie. No może chociaż Broniarza pogonią ;)

3
tajny_agent napisał(a):

Bo to nie był strajk tylko cyrk. Nie twierdzę, że nauczycielom nic się nie należy, ale taką amatorką to sobie strzelili w stopę i nic więcej.
Jedni wkurzeni na postawę ZNP, bo "ma być tysiak i już! zero negocjacji"
Drudzy wkurzeni na Solidarność, bo za szybko podpisali porozumienie
Nie ma już nawet co wspominać o zachowaniu "kolegów i koleżanek" w stosunku do "łamistrajków".

Niczego dobrego ten strajk nie przyniósł, śmiem twierdzić, że wręcz przeciwnie. No może chociaż Broniarza pogonią ;)

Smutne, że inteligenty na pozór człowiek chce, żeby jego dzieci i przyszli jego towarzysze życia w społeczeństwie uczyli ludzie zarabiający tyle ile sporo programistów wydaje na dietę pudełkową, bo im się nie chce gotować i jest taniej zamówić ... Szkoda, że tą samą doktrynę stosują do edukacji przyszłych elit.

1
somedev napisał(a):
tajny_agent napisał(a):

Bo to nie był strajk tylko cyrk. Nie twierdzę, że nauczycielom nic się nie należy, ale taką amatorką to sobie strzelili w stopę i nic więcej.
Jedni wkurzeni na postawę ZNP, bo "ma być tysiak i już! zero negocjacji"
Drudzy wkurzeni na Solidarność, bo za szybko podpisali porozumienie
Nie ma już nawet co wspominać o zachowaniu "kolegów i koleżanek" w stosunku do "łamistrajków".

Niczego dobrego ten strajk nie przyniósł, śmiem twierdzić, że wręcz przeciwnie. No może chociaż Broniarza pogonią ;)

Smutne, że inteligenty na pozór człowiek chce, żeby jego dzieci i przyszli jego towarzysze życia w społeczeństwie uczyli ludzie zarabiający tyle ile sporo programistów wydaje na dietę pudełkową, bo im się nie chce gotować i jest taniej zamówić ... Szkoda, że tą samą doktrynę stosują do edukacji przyszłych elit.

A gdzie jest tak napisane? Napisał tylko, że ten strajk to był jeden wielki cyrk, no i nie skłamał. Nauczyciele stracili bardzo wiele w oczach dużej części społeczeństwa.

0
Madness napisał(a):
somedev napisał(a):
tajny_agent napisał(a):

Bo to nie był strajk tylko cyrk. Nie twierdzę, że nauczycielom nic się nie należy, ale taką amatorką to sobie strzelili w stopę i nic więcej.
Jedni wkurzeni na postawę ZNP, bo "ma być tysiak i już! zero negocjacji"
Drudzy wkurzeni na Solidarność, bo za szybko podpisali porozumienie
Nie ma już nawet co wspominać o zachowaniu "kolegów i koleżanek" w stosunku do "łamistrajków".

Niczego dobrego ten strajk nie przyniósł, śmiem twierdzić, że wręcz przeciwnie. No może chociaż Broniarza pogonią ;)

Smutne, że inteligenty na pozór człowiek chce, żeby jego dzieci i przyszli jego towarzysze życia w społeczeństwie uczyli ludzie zarabiający tyle ile sporo programistów wydaje na dietę pudełkową, bo im się nie chce gotować i jest taniej zamówić ... Szkoda, że tą samą doktrynę stosują do edukacji przyszłych elit.

A gdzie jest tak napisane? Napisał tylko, że ten strajk to był jeden wielki cyrk, no i nie skłamał. Nauczyciele stracili bardzo wiele w oczach dużej części społeczeństwa.

Wybacz. Mój błąd "Nie twierdzę, że nauczycielom nic się nie należy" - nie zauważyłem "nie" ... kajam się ;)

0

To jest taka bolesna prawda rynku, że zarabiasz tyle ile ktoś zechce zapłacić za twe usługi.
Mniej chętnych do pedagogiki+odejścia = wyższe stawki, zalew absolwentów, dużo chętnych i z czasem = stagnacja płacowa.
Nic nie produkujesz+nic nie wytwarzasz = zero narzędzi negocjacyjnych.
W państwówce tego nie panimaju.

2

Korwin z Kuleszą wyjaśnili socjalistów

5

@Julian_: czytaj że zrozumieniem bo Ci się tylko wydaje, że rozumiesz. Korwinowi też się wydaje, że zna się.

0

Dla tych co nie lubię Korwina:

Michalkiewicz, mówi to samo:
od 6:20

6

Dla tych co nie lubię Korwina:
Michalkiewicz, mówi to samo:

To tak jakby napisać: 'Dla tych co nie lubią Stalina, Lenin mówi to samo'.

10

(źródło na dole)

Dzisiejsza pisowska propaganda antynauczycielska, będąca zresztą zwielokrotnioną kopią antypisowskiej propagandy antynauczycielskiej sprzed kilku lat, trafiła na podatny grunt dlatego, że odwołuje się do jednej z najświętszych dla naszego narodu wartości, którą jest bezsensowny ale widoczny zap....ol.

Zap....alać bez sensu trzeba,
tak, żeby było widać, że się zap....ala, a kto nie zap....ala bez sensu,
tak, żeby było widać, ten nie jest godzien szacunku, uznania czy choćby empatii.

Nauczycieli przedstawia się jako darmozjadów niegodnych swoich dwóch tysięcy na rękę, ponieważ,
jakoby, pracują oni tylko 18 godzin w tygodniu, a właściwie jeszcze mniej, bo przecież godzina lekcyjna to tylko 45 minut, i jak wiadomo, w pozostałe 15 minut z tej godziny nauczyciele już nie pracują, ale na ten kwadrans wyjeżdżają na wczasy.
Słychać zewsząd domaganie się tego, żeby nauczyciele siedzieli w robocie 40 godzin tygodniowo i zap....alali tak,
jak zap....ala każdy porządny Polak w robocie.
Ma być widać, że zap....alają!

Teraz, pisała jedna pani, a spotkało się to z wirtualnym aplauzem, jak się wejdzie do pokoju nauczycielskiego w jakiejś sprawie, to widać nauczycieli pijących herbatę,
ewentualnie książki sobie czytających, a nie widać jakoś ciężko pracujących. Wbrew wyobrażeniu internetowych moralistów, polska szkoła jest miejscem, w którym wysoko ceni się bezsensowny zap....ol.
Nauczyciel ma coś robić, ma być widać, że robi, że zap....ala.
Pracowałem kiedyś w szkole, w której dyrekcja poprosiła nauczycieli o wymyślenie i poprowadzenie zajęć pozalekcyjnych dla uczniów.
Nieodpłatnie, ale i nieobowiązkowo.
Nieobowiązkowo, ale przecież praca w tej szkole też nie jest obowiązkowa – nieprawdaż? Tylko dwie godziny w tygodniu.
Ja wymyśliłem dyskusyjny klub filmowy.
I to nawet trzy godziny w tygodniu, a może i więcej.
Najpierw krótka prelekcja, potem przez dwie godziny, czy ile tam trwa, oglądamy film, potem przez czterdzieści minut o nim rozmawiamy. Dyrekcja pokiwała głową i zapytała:

¬- Ale wtedy, jak młodzież będzie oglądała ten film, to co pan będzie robił?

¬- Będę oglądał razem z nimi.

¬- Przecież pan zna już ten film. Nie musi pan oglądać.

¬- No nie muszę, ale chętnie obejrzę.

¬- Chętnie? Inni koledzy wymyślili aktywne dwie godziny zajęć. A pan aktywnie przecież będzie pracował tylko godzinę.

Innym razem mam spotkanie z rodzicami licealistów, takie sprawozdawcze po dłuższej wycieczce szkolnej.
Wśród rodziców zawsze zjawi się kilkoro moralistów, dla których bezsensowny ale widoczny zap....ol jest miarą oceny człowieka.

Proszę pana, córka mówiła, że na tej wycieczce oni codziennie mieli czas wolny. Dwie godziny, trzy…

No tak. Bardzo prosili o ten czas wolny.

I co pan wtedy robił?

Drżałem, żeby żadnemu nic się przez te dwie godziny nie stało.

No ale tak aktywnie, to co pan robił?

Aktywnie?

Bo my płacimy za tę wycieczkę, i za pana też płacimy: za bilety, nocleg, wyżywienie… I pensję też pan dostaje.

Oczywiście kult bezsensownego widocznego zap....alania nie dotyczy tylko szkół.
Wchodzę do sklepu spożywczego pewnej sieci. Jest koło południa, w sklepie pustki, jedna pracownica siedzi przy kasie, druga stoi między półkami.
Do tej drugiej podchodzi, jak się domyślam, kierowniczka.

A co ty tak stoisz? Nie masz co robić?

Miałaś te kartony rozpakować.

Już rozpakowałam.

To podłogę przetrzyj.

Przetarłam czterdzieści minut temu.

To przetrzyj jeszcze raz!

Opowiadała mi znajoma, która zajmuje się sprzątaniem po domach ludzi, że wyznawców kultu bezsensownego widocznego zap....olu spotyka na każdym kroku.
Kiedyś jedni państwo wynajęli ją do mycia okien. Płacić mieli od okna.
Znajoma przyszła do pracy z własną parową myjką do okien – bardzo wydajną i dokładną. Państwo zaprotestowali.
Okna należy myć ręcznie: gazetami, ścierką. Tylko tak jest dobrze.
Znajoma zaproponowała, ze umyje okno parową myjką na próbę, jak państwo będą niezadowoleni, to poprawi gazetami.

Państwo: absolutnie, nie ma mowy.
To pani przejedzie sobie tą myjką parę razy i weźmie pieniądze za mycie okien? – odpowiedziała oburzona zleceniodawczyni.

Jakże to tak, państwo płacą przecież nie tylko za efekt, ale i za bezsensowny widoczny zap....ol.
Kiedyś napisałem książkę. Wypieściłem, dopieściłem każde zdanko.
Wydawnictwo przyjęło, odesłało egzemplarz po redakcji.
Pokreślony potwornie i bez sensu. Zdania poprawne składniowo zamienione na anakoluty.
Słowa powymieniane bez sensu: wszystkie „że” zamienione na „iż”, wszystkie „wtedy” na „wówczas”, „powiedział” na „rzekł”, a „odrzekł” na „odpowiedział”. Odrzucanie tych poprawek zajęło mi wiele dni.
Rozmawiam z redaktorką i pytam, co się pani w tym moim języku nie podoba? A ona na to, że musi dużo zmieniać, bo jak jest mało na czerwono, zwierzchność może się przyczepić.
Czyli bezsensowny widoczny zap....ol, który tym razem generuje kolejny bezsensowny zap....ol (mój), tyle że niewidoczny.

Kiedyś idę sobie w gronie znajomych do knajpy. Jeszcze przed godzinami szczytu. Zasiadamy, zamawiamy, miła kelnerka przynosi, każdy dostaje, co zamówił.
Jeden ze znajomych woła kelnerkę. Prosi o więcej serwetek. Kelnerka przynosi, on domaga się ostrej papryki. Kelnerka znika na zapleczu, za chwilę donosi ostrą paprykę.
To znajomy znów kartę prosi – może coś jeszcze zamówi. Potem prosi, żeby kartę zabrać – jednak się nie zdecydował.
Ale więcej lodu do napoju prosi. Kelnerka przynosi lód w szklance, znajomy mówi, że może jednak więcej niech przyniesie, w kubełku, bo może inni też będą chcieli lodu.
Ja w końcu nie wytrzymuję, i pytam, o co mu chodzi, czy nie może o wszystko poprosić za jednym zamachem, zamiast dziewczynę ganiać, a nam zakłócać biesiadę?
No ale co ona ma do roboty? Pusta sala, ona stoi bezczynnie – odpowiada znajomy, jak się okazuje, jedyny wśród nas człowiek głęboko moralny.
Myśmy przyszli do knajpy z czystego amoralnego hedonizmu, a on ma misję: pilnuje, żeby dziewczyna, która nas obsługuje, nie zeszła na złą drogę, żeby nie zgnuśniała, nie pogrążyła się w lenistwie, żeby w pocie czoła, jak Pan Bóg przykazał, zapracowała na swój chleb.

Myślę, że czynnik religijny jest bardzo istotny, nawet dla zlaicyzowanych wyznawców kultu bezsensownego widocznego zap....olu.
To jest ten sam typ, co lekarze odmawiający rodzącym kobietom znieczulenia.

Boli, bo musi boleć. Bóg ukarał kobietę rodzeniem w bólach za grzech pierworodny, więc ma boleć.
Mężczyznę (kobietę, jak się okazuje też) ukarał pracą w pocie czoła, więc ma być widać tę pracę i ten pot przy pracy.
Ponoć Jezus Chrystus przez swoją ofiarę odkupił nasze grzechy, ale na tę karę jego ofiara okazała się za słaba – zap....ol musi być.

Jak zap....ol nie ma sensu, to musi być zap....ol bez sensu – byle by było go widać. Liczy się oczywiście efekt pracy, ale jest on tym cenniejszy, im większy zap....ol do niego prowadzi.
Poza tym, płaci się przecież za zap....ol, a nie za jakiś efekt. „A ty co? Nie masz nic do roboty? To ja ci coś znajdę”. „Czy ja pani/panu płacę za siedzenie/stanie/czytanie/czekanie?”. „A co pan będzie robił, jak uczniowie będą oglądać film?”.
Na takie pytania nikt oczywiście nie lubi odpowiadać, pracownicy prowadzą więc coś w rodzaju prewencji: w momencie, kiedy sensowny zap....ol traci swoją intensywność, albo kiedy jest niewidoczny dla zewnętrznego obserwatora, zaczynają zap....alać bez sensu, byle w sposób widoczny.
Czasem wręcz odkładają sensowną pracę, która z zewnątrz nie wygląda na zap....ol, taką jak choćby przemyślenie przez nauczyciela cyklu lekcji, aby oddać się widocznej dla wszystkich krzątaninie.
Wyznawcy kultu zap....olu domagają się od innych bezsensownego widocznego zap....olu, najczęściej dlatego, że sami bezsensownie, ale w sposób widoczny zap....alają i jest to dla nich sprawa elementarnej sprawiedliwości: dlaczego oni mają zap....alać bez sensu, a inni nie?
Z czysto racjonalnego punktu widzenia mogłoby się wydawać, że nauczyciel, który się nie nazap....ala bez sensu, który w przerwie między jedną lekcją a drugą wypije sobie kawkę, a popołudnie spędzi nie na wypełnianiu sprawozdań, ale, dajmy na to, na spacerku, będzie bardziej dla swoich uczniów miły, rozumiejący, pomocny, będzie uczył lepiej i skutecznie.

Podobnie może wydawać się, że pracownik, który obsłuży już jednego klienta, a w oczekiwaniu na kolejnego odpocznie sobie w jakimś przytulnym miejscu, tego kolejnego obsłuży z większym zaangażowaniem, energią, to co ma zrobić, zrobi lepiej niż ten, któremu czas oczekiwania wypełni zap....ol lub markowanie zap....olu.
Ale taki zimny, racjonalny punkt widzenia jest nie do przyjęcia dla ludzi głęboko moralnych, którzy wiedzą, że człowiek, jeśli chce być godny swojego miana, musi zap....alać. Zap....alać tak jak ja zap....alam, jak ty zap....alasz, jak wszyscy bez sensu zap....alamy.

https://www.facebook.com/jarek.gorski/posts/10157123983398674

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1