W jakie gry gracie?

0
  • Możesz ściągnąć orka spod zachodniej bramy (tam, gdzie polowałeś z myśliwym) na strażników. Oni go zabiją, ty weźmiesz broń.
  • Możesz ściągnąć orka spod wschodniej bramy na strażników. Siedzi w jaskini powyżej ścieżki.

Oooo, ściągnąłem. Zabił obu :D

  • Możesz się zasadzić na jakiejś półce skalnej i własnoręcznie ubić jakiegoś orka.

W zasadzie to tylko kupnym zwojem bym mógł to zdziałać, bo broń dystansowa na tych niskich poziomach to czyste kalectwo.

Tak, wiem. Wolałbyś znacznik na mapie i w HUD z opisem: Idź 150 metrów, żeby zabić orka, i - jak już byś doszedł na miejsce - żeby ten ork sam się zabił z rozpaczy nad upadkiem grywalności dzisiejszych gier ;)

Oj tam. Znaczników jako takich nie chcę, jedynie opcji abym mógł sam sobie stawiać, gdzie znajdę coś ciekawego na przyszłość, a nie mam tu akurat pod ręką drukarki by sobie wydrukować na papierze (tak wiem, trzeba by iść do punktu ksero, jeden ekstra quest więcej dla lepszej immersji, lel).

Heroic fantasy, to się robi, jak już rozwiniesz postać. Jeden deszcz ognia wypasionego maga i z całej hordy orków ledwo, ledwo przeżywają ze dwa Orki Elita.

Fascynujące, że pierwszej części już od ~5 poziomu jak najbardziej smakuje to jak heroic fantasy, mimo że dalej milion rzeczy jest w stanie mnie zabić. I jakoś mnie to nie frustrowało, tylko sobie w myślach zapisywałem: "aha, to tutaj muszę iść później". W G2: NotR cały czas miałem wrażenie, że nawet jak przykokszę to zaraz gra dołoży mocniejszych wrogów, bym się miał czym frustrować.

Ale tak, wiem. W dzisiejszych czasach Mario powinien zaczynać grę z karabinem maszynowym ;)

Ale co mają do tego dzisiejsze czasy? Ja nie gram w nowe gry. W rzeczy samej, praktycznie nic nie gram od jakichś 10 lat - poza okazyjnie Heroes 3 i Soldatem (z sentymentu). Skyrima czy Wieśki widziałem tylko na memach i YouTubie. Najnowszy RPG jaki przeszedłem to, ja wiem...? Fable: The Lost Chapters...? (fakt, że dużo łatwiejszy :D)

Bosper tak się wszelkimi sposobami namawia na terminowanie u siebie, że trzeba bardzo tego nie chcieć, żeby się nie zgodzić. I można się nie zgodzić, jak już przynajmniej raz przeszedłeś grę i tym razem chciałbyś np. terminować u alchemika.

Miałem wrażenie, że myślistwo oznacza, że będę miał z tego bonusy do łucznictwa, a chciałem grać melee.

U kowala możesz się nauczyć robienia mieczy. Bierzesz surową stal, obrabiasz i masz przebitkę na swojej robocie.

Jak wydam punkty, których mi wiecznie brakowało (a widzę w sklepie miecz wymagający jakichś 160 siły i myślę sobie "rany boskie").

Jak grałam pierwszy raz, to doszłam do miasta, podjęłam kilka głupich decyzji, kupując za punkty doświadczenia różne niespójne umiejętności i po kilku godzinach grania powiedziałam: acha! I odpaliłam do nowa, żeby tym razem przejść lepiej. Za każdym razem możesz grać coraz lepiej.

Faktycznie szkoda mi życia na kopanie się z koniem, poświęcenie X godzin i rozpoczęcie od nowa, ba za 10-tym restartem w końcu z mozołem dobrnąć do końca. Najwyraźniej jest to gra "difficult to learn and difficult to master"...

Co prawda bez Nocy Kruka, ale w pierwszym rozdziale bez pancerza i ze słabą, pierwszorozdziałową bronią i bez wyrafinowanych umiejętności walki, które dostępne są dopiero w późniejszych rozdziałach, poszłam kilka razy przez góry do Górniczej Doliny i wykosiłam tam wszystko, co tam było do wykoszenia.

Gratuluję, może jakbym zagrał bez dodatku też bym tak zrobił i nie drażnił fanów krytykując ich świętość :D

2
witeks44 napisał(a):

@Spearhead: Jak choćby zaczęła @Freja Draco wymieniać sposoby na zdobycie broni orka, tak w grze jest pełno momentów, gdzie masz kilka możliwości podejścia do problemu. Weźmy drugi przykład, wejście do miasta:

Możesz też:

  • Ukraść to ubranie.
  • Ściągnąć na strażników zębacze spod miasta. Jeśli obaj zajęci są walką, to nie mają głowy do zatrzymywania przybłędów.

I to jest właśnie piękne w tej gierce. Tymczasem system znaczników typu: idź 50 metrów, nie dość, że kompletnie zabija myślenie i kreatywność, to jeszcze kompletnie wyklucza taką alternatywność rozwiązań.

0
Spearhead napisał(a):
  • Możesz ściągnąć orka spod zachodniej bramy (tam, gdzie polowałeś z myśliwym) na strażników. Oni go zabiją, ty weźmiesz broń.
  • Możesz ściągnąć orka spod wschodniej bramy na strażników. Siedzi w jaskini powyżej ścieżki.

Oooo, ściągnąłem. Zabił obu :D

Niemożliwe. Strażnicy miasta są nieśmiertelni tak w podstawowej wersji GII jak i w Nocy Kruka oraz wersji Steamowej.
Musisz grać w jakąś mocno zmodowaną wersję albo zainstalowałeś sobie jakieś mocno ingerujące w grę dodatki.
W tej sytuacji możliwe, że i poziom trudności został jakoś ostro wymaksowany.

W zasadzie to tylko kupnym zwojem bym mógł to zdziałać, bo broń dystansowa na tych niskich poziomach to czyste kalectwo.

Oj tam, oj tam. Z kuszy czarnego trolla zabiłam jeszcze jako cienias.

W G2: NotR cały czas miałem wrażenie, że nawet jak przykokszę to zaraz gra dołoży mocniejszych wrogów, bym się miał czym frustrować.

Na późniejszym etapie dokłada poszukiwaczy. Gdybyś ich spotkał na starcie, to miałbyś później problemy ze snem. Z resztą, każdy kto ich spotkał, miał później problemy ze snem :>

Jak wydam punkty, których mi wiecznie brakowało (a widzę w sklepie miecz wymagający jakichś 160 siły i myślę sobie "rany boskie").

Bo to jest miecz dla bohaterów, a nie dal miękkiej nińdzi, jaką jesteś na początku. Gdyby było inaczej, żadnego wrażenie nie robiłoby na tobie, jak w końcu od któregoś z NPC usłyszysz, że: "Stałeś się niezwykle potężny".

p.s.
Ale naprawdę, jeżeli u ciebie można zabić strażników, to żadna z zasad normalnego GII nie musi obowiązywać. Jakie mody tam w ogóle zainstalowałeś?

0

Ale naprawdę, jeżeli u ciebie można zabić strażników, to żadna z zasad normalnego GII nie musi obowiązywać. Jakie mody tam w ogóle zainstalowałeś?

Płyta ze starego CD-Actiona + patche + HD mody + DirectX, wedle jakiegoś poradnika znalezionego gdzieś w Internecie.

Jak teraz googlam to może ja nieopatrznie l'HIVER wrzuciłem...? ale wiki podaje "Usunięto tabliczki dające stałe bonusy do statystyk", a ja się nauczyłem tego kusznictwa z tabliczek. Sam już nie wiem :/ Sprawdzić, nie sprawdzę, bo skasowałem

EDIT: Dobra, zainstaluję za jakiś czas "gołą" wersję i porównam

0

Lubie sobie pyknąć w WarThundera samoloty/czołgi. Fajnie się gra zarówno na trybie arkadowym jak i realistycznym. Czasami jakiś RPG.

0

Jak już mi się zdarza w coś pyknąć to tylko w starocie, które uwielbiam i w które dawno temu przegrałem tysiące godzin:

  1. Soldat.
  2. Diablo 2.
  3. Call of Duty 4: Modern Warfare.
0

Gothic 2: Noc Kruka, podejście #2

  • Dobra, zwracam honor - faktycznie najwyraźniej zainstalowałem przy pierwszym podejściu l'Hiver. Zainstalowałem dla porównania teraz sam goły Gothic 2 z dodatkiem, patche, playerkit i HD mody na DirectX i widzę różnicę gołym okiem. Różnice są graficzne (m.in. wyraźnie gorzej wygląda listowie i poszycie) jak i w samej zawartości. Część NPC-ów (jak Jack czy Brahim) siedzą w zupełnie innych miejscach. Nie ma niektórych budynków. Duperele pokroju tego, że w wieży Xardasa nie ma drzwi. Nawet ekran ładowania jest inny.
  • Poprzednio miałem gdzieś 60 siły, do tego broń za 50-60 obrażeń i jakieś 40% w walce bronią ręczną, a wejście między 3 ścierwojady było samobójstwem - trzeba było każdego z osobna odciągać, bo inaczej od razu się rozstawiały po bokach, ładowały cios za ciosem i rozwalały mnie w trymiga. Teraz gram magiem więc mam tylko 15 siły, 10% w walce bronią dwuręczną i różdżkę za 50 dmg - i potrafię taką grupkę rozwalić, by oszczędzać manę. Różnica tak jakby znacząca...
  • Chyba najbardziej spektakularnym przejawem różnicy jest quest ze skrzynką. Gdy wspominamy Laresowi, że potrzebujemy jakiejś zbroi, ten doradza nam, by skombinować zaklęcie spania i uśpić strażnika obok zaułka przy sklepie, gdzie można potem wybrać ze skrzynek solidny skórzany pancerz + cały zestaw ciuchów obywateli, który można upłynnić ze sporym zyskiem. Otóż jak grałem poprzednio w wersji zmodowanej, to w tych skrzynkach były same jakieś śmieci - trochę złota i nic ponadto, żadnej darmowej zbroi, żadnych fajnych gratów...
  • Żeby nie było tak samo, gram teraz magiem ognia, ładuję punty w manę. 3 rozdział, póki co.
  • Dokładnie jak można się było to spodziewać, ta gra zaczyna mieć sens dopiero, gdy się już raz nią grało i wie, co gdzie i jak zrobić. Jak się ma meta-wiedzę o niej i wie rzeczy z góry. Pierwszy akt przeszedłem od strzała, bo wie gdzie się idzie, jak podchodzić do problemów i w jakiej kolejności itd. Zamiast irytować się przekradając po zmroku do zamku między orki, miałem na zapas jedną przemianą w warga i po prostu podszedłem elegancko aż pod sam taran. No i teraz faktycznie terminuję u Bospera, więc mam więcej złota za skóry (choć to IMHO niedorzeczne, bo jestem oficjalnie magiem ognia, kto to widział by mag terminował u handlarza futrem...?)
  • Niestety, dalej zatruwa mi życie raczej dziwny balans, czy też jego kompletny brak. Mam na drugim kręgu magii dostęp do kuli ognia, rozwala takiego jaszczura na dwa strzały, neat! Niestety, many również starcza na dwa strzały. Chciałoby się z okrzykiem "tora! tora! tora!" obsypać zastępy wrogów deszczem ognia, ale się nie da, bo zasobów brakuje. Mozolnie ciułając punkty dochodzi się do trzech strzałów, potem czterech, poza tym cały czas trzeba biegać szukając zielska, kupować grube zapasy mikstur by co chwilę uzupełniać licznik, czy też co chwilę spać. Ten ostatni jest najprostszy, więc siłą rzeczy się go nadużywa. Ot na przykład w Górniczej Dolinie jest jakieś obozowisko typów, którzy chcą, by im wybić wałęsające się obok jaszczury. Jest też jakaś leżanka, więc w praktyce wychodzę, strzelam cztery kule ognia, po dwie na jaszczura, zabijam dwie gadziny, idę spać i tak w koło Macieju, aż w końcu w okolicy brakło stworów do ubicia. Trochę to zabija imersję, bo jak tu wierzyć w dramatyzm obleganego przez orki i smoki zamku, gdy sobie można tygodniami drzemać bez żadnej dla nich szkody? Choć to akurat uniwersalny problem w grach, wszyscy ci mówią "śpiesz się", fabuła nagli, a tymczasem można sobie w dowolnej chwili zrobić przerwę i iść grindować stwory czy robić sub-questy...
  • ...a propos sub-questów, momentami od poziomu przynieś-zanieś-pozamiataj aż ręce opadają. Mam się śpieszyć i ruszać w pościg, bo Pedro uciekł z bezcennym artefaktem, groza ogarnia wszystkich, losy magii i świata wiszą na włosku, po czym mag ognia obok przerywa mi "słuchaj, a tak na boku to jeszcze idź zbadaj jak się mają udziały w kopalni rudy". Nosz, nie mogłeś sobie, gościu, lepszego momentu na zlecanie questów wybrać. Świat się wali, ale interesy przede wszystkim. Tymczasem cała reszta magów ognia stoi jak kołki w tym samym miejscu całymi dniami, zapuszczając korzonki w glebie...
  • ...ale wracając do rzeczy, czyli co mnie boli: mianowicie balans maga. To, że wiecznie brakuje many, a magia jest słaba mogę przeboleć, w końcu jak przetrwam trudny początek to dopcham się w końcu do wyższych kręgów i będę mógł w końcu rozwalać te wszawe stwory, czyż nie? Otóż albo czegoś nie rozumiem na temat tej magii, albo coś jest mocno nie halo, bo właśnie dotarłem (w końcu) do trzeciego kręgu i zamiast otrzymać w końcu od dawna wymarzony i z dawna zasłużony power-up, mam wrażenie, że się cofam w rozwoju. Mam w klasztorze paladyna, testowałem sobie na nim czary by się zdecydować co wybrać - okazuje się, że najwięcej obrażeń jestem mu w stanie zadać po prostu spamując starą, poczciwą kulą ognia z drugiego kręgu. Piorun kulisty czy mała burza ognia spalają całą manę momentalnie, a końcowa ilość obrażeń jest szczątkowa. Mało tego, nawet rzucana ze zwojów duża kula ognia z czwartego kręgu nie zadaje mu tyle obrażeń, co ciągłe napieprzanie "gorszą" wersją z drugiego. Zgodnie z logiką, czar na wyższych poziomach powinny być silniejsze i tu takie są, ale jednocześnie żrą więcej many, która jest tu okropnym towarem deficytowym, przez co mam wrażenie, że stosunek obrażeń do spalonej przy tym many jest taki sam mimo wyższych kręgów. Summony podobnie: przyzwanie szkieletu z trzeciego kręgu zużywa mi 60% many, a sam szkielet jest dla paladyna na strzała i doprawdy chyba więcej się daje ugrać spamując zamiast tego szkieletami goblinów. To jaki mój zysk z tego całego nowego kręgu, gdzie nagroda? Ok, mała burza ognia daje mi jeszcze jakiś rozbryzg, ale częściej moby występują pojedynczo, więc musiałbym biegać do kupy, aby zaczęła mnie ścigać cała banda (niebezpieczne), gdy po prostu metodyczne spamowanie kulą ognia na pojedynczych mobkach wydaje mi się dużo łatwiejsze. Tak samo z bryłą lodu: mało dmg, ale unieruchamia, więc można niby przydzwonić ręcznie. Tyle tylko, że w przeciwieństwie do jedynki, w tej grze nie można się wyspecjalizować w dwóch rzeczach naraz, bo jest za mało punktów do rozdysponowania: nie mam dość siły na silniejsze bronie, nie mówiąc już o umiejętności walki wręcz. Jak więc zamroziłem testowego paladyna czarem trzeciego kręgu i zaczynałem go okładać różdżką, to koniec końców i tak zadałem mu mniej obrażeń niż jakbym od początku po prostu strzelał aż do wypalenia many kulą ognia z drugiego kręgu. To co za zysk mam z tego trzeciego kręgu? Jaką zachętę do zdobywania kolejnych? Całą grę mam przejść spamując tylko czarem z drugiego poziomu?
  • W ogóle to powyższe napisałem przy założeniu, że manę trzeba uzupełniać pracowicie wchodząc do ekwipunku i wybierając miksturę, co uniemożliwia robienie tego w trakcie walki. Przez to dwa wargi na drodze od Xardasa w 3 rozdziale były problemem: spamując kulą ognia jestem w stanie rozwalić jednego, ale na drugiego nie starcza już many i wyratowało mnie, że zablokował się w teksturze, dając mi czas na wypicie. Potem odkryłem (dzięki Internetowi), że mozna mieć skróty klawiaturowe do pica miksur - ale trzeba samodzielnie zmodyfikować plik Gothic.ini ustawiając usePotionKeys=1 *picard facepalming*
  • Googlam sobie i widzę wyniki jak ten tutaj, więc to chyba nie tylko ja...

Ugh. Ogółem, nie trafia do mnie jakoś ta gra. Jeżeli najprzyjemniejszy moment, to ten, w którym eskortuje się Diego poza kopalnię, gdy ten wycina stwory za nas - to coś jest chyba mocno nie tak. Lepiej mi się grało w jedynkę.

1

@Spearhead

Ścieżka maga jest chyba najtrudniejszą ze wszystkich możliwych wyborów, zwłaszcza na początku. Raczej dla graczy, którzy już wcześniej przechodzili grę na inne sposoby. Z resztą samo dostanie się (na legalu) do klasztoru jest najtrudniejszym i najmniej narzucającym się rozpoczęciem gry. Początkujący mag musi dużo kombinować i często wspomagać się zwykłą bronią.

Mam w klasztorze paladyna, testowałem sobie na nim czary by się zdecydować co wybrać

Trudno mi się do tego odnieść, bo nie patrzyłam jakoś specjalnie na poziomy zaklęć, tylko waliłam tym, co działało. Co do palladyna to być może problemem jest fakt, że jego zbroja daje 50 punktów ochrony przed magią i 50 ochrony przed ogniem.

chyba więcej się daje ugrać spamując zamiast tego szkieletami goblinów

Później będziesz miał możliwość przyzywania demona. Koleś wymiata, nawet smoki bezproblemowo załatwia.

I jak już pisałam: deszcz ognia na odpowiednim poziomie kosi pod taranem całe stado zwabionych tam orków.

manę trzeba uzupełniać pracowicie wchodząc do ekwipunku i wybierając miksturę, co uniemożliwia robienie tego w trakcie walki

Taka filozofia gry. W Morrowindzie mogłeś sobie w trakcie potyczki wejść w ekwipunek, łyknąć eliksirów, rzucić czar na 20 sekund podnoszący twoje możliwości magiczne, a później rzucić czar ofensywny niedostępny ci jeszcze bez kombinacji na twoim aktualnym poziomie i w efekcie totalnie pozamiatać agresorów. Morrowind przypominał tu bardziej RTS-a z aktywną pauzą, Gothic to bardziej FPP, gdzie rozkminiać - owszem - trzeba, ale przed walką a nie jej trakcie.

1

@Spearhead: Jak już @Freja Draco wspomniała, mag to najtrudniejsza ścieżka w tej grze. Oczywiście, po pewnym czasie kosi, jednak no, te kręgi ograniczają. Do 3 rozdziału już można mieć kozackiego strażnika lub najemnika, a mag... no cóż, kula ognia :D Też przyznam, że na późniejszych etapach przydałaby się umiejętność, która regenerowałaby manę, no ale cóż. Do tego grasz magiem w dodatku noc kruka, więc masz jeszcze bardziej pod górkę, bo np. czary kumulujące po osiągnięciu maksymalnej kumulacji dalej zżerają manę, gdy w podstawce po pobraniu danej ilości many nic więcej nie bierze. Dlatego polecałem Ci podejść do samej podstawki, bo później jest tylko gorzej, gdy (chyba żaden spoiler) walczysz ze smokami, których życie ciągle się regeneruje, i to w zastraszającym tempie. Więc nie będąc w stanie wygenerować większego dmg praktycznie nie będziesz miał szans :D

0

War Thunder, jestem tam jednym z asów lotnictwa. Chociaż ostatnio nie chce mi się.
Tak to różnie, niedawno znów wkręciłem się w Iratus: Lord of the Dead, oraz zacząłem Pathfindera: Wrath of the Righteous.

2

Gothic II: NoR, ciąg dalszy... poprzedni raport z placu boju zakończył się gdzieś na próbach naprawienia Oka Innosa.

  • Mimo zgrzytów próbowałem dociągnąć. Vatras mówi mi, że nie może mi pomóc z Okiem póki mu nie znajdę zastępstwa. Koleś, świat się kończy, dziwni magowie się wałęsają po okolicy, chyba możesz się sam teleportować i załatwić to, nie widzisz co się wyrabia? No ale dobra, jako wieczny chłopiec na posyłki lecę do wykopaliska z reszty magów, gadam po kolei z Saturasem i całą resztą - żaden nie ma żadnej nowej opcji dialogowej. Nic, zero, null. Co jest grane, mam niby znaleźć gdzieś jeszcze jakiegoś innego. Znowu muszę dla tej cholernej gry szukać solucji po Internecie. Internet mówi, że ta opcja odpala się dopiero wtedy, gdy ukończę zadanie poboczne z Krukiem, to jest pójdę do tego całego Jarkendaru. Ślicznie, nie dało się tego jakoś wpleść w opcje dialogowe? Skąd ja miałem to wiedzieć. Ehh, dobra, muszę zdobyć ostatni kawałek ornamentu - pierwszy jest trywialny, przy drugim pomogli wieśniacy. Ale jak mam to zrobić, próbowałem wcześniej na kamiennym kręgu na północy i kamienny strażnik mnie rozwalał bez problemu. Kula ognia niestety na niego nie działa. Walka wręcz mija się z celem. To jak mam niby zdobyć ten ornament w 2/3 rozdziale...? Internet mówi, że ma mi pomóc Lares. Ale on nie ma żadnej ścieżki dialogowej - tylko ucz mnie i jakie są plotki. Ki diabeł...? Googluję za tym problemem - okazuje się, że Lares w tej grze jest mocno zabugowany. Takim słynnym przejawem, który ponoć ugryzł mnóstwo graczy jest fakt, że jeżeli na samym początku powie się Laresowi, by nas zaprowadził na farmę Onara to natenczas nie odda on nam pierwszego kawałka ornamentu i pomóc może tylko reset gry albo grzebanie z jakimiś kodami aby dodać sobie ów nieszczęsny fragment. Na szczęście mój problem nie okazał się tak tragiczny - kupiłem w Wyższym Mieście zwój Gromu i okazał się wystarczający, by rozwalić potwora. Z czterema kawałkami ornamentu idziemy na Jarkendar
  • Gra magiem jest o tyle śmieszna, że zaspamowane kulami ogrnia NPC-e giną, w przeciwieństwie do klasycznego okładania, które kończy się tym, że tracą przytomność i potem wstają. Oto jak to wygląda w praktyce: wchodzę do obozu piratów, ale nie mogę wejść do siedziby Grega, bo Francis stoi i ma klucz. No to spamuję kulami ognia i gdy gość zamienia się już w dymiące truchło, zbieram klucz, włażę i obrabiam. Wychodzę - spawnuje się Greg i daje mi questy, a zwęglony współtowarzysz dopalający się na progu najwyraźniej mu nie przeszkadza :D
  • Po wejściu do obozu bandytów i rozwaleniu Franka okazuje się, żeby dostać czerwoną tabliczkę dla Thorusa znów muszę latać jak głupek i robić questy, szukając mordercy kogośtam. I w tym momencie wreszcie doceniłem tę opiewaną przez ludzi swobodę gry, bo nie chciało mi się zupełnie tego robić więc zacząłem - w ramach eksperymentu - masowo spamować szkieletami goblinów, które rozpełzły się po całym obozie i rozwaliły Estebana, jego świtę i wszystkich okolicznych ludków, pozostając gołe pobojowisko. Zbieram tabliczkę i lecę do Thorusa - nie, kolejny quest, trzeba znaleźc mu kopaczy do kopalni. Zaraz, czy czasem ich nie rozwaliły szkielety goblinów? A, na drzewo z tym, zbombardowany kulami ognia Thorus również zostaje usmażony i wchodzę wewnątrz. Idę schodami do świątyni, strażnik znowu oznajmia, że nie, nie wpuści mnie! Idź i pokop złoto w kopalni. Lol, co to jest, tutaj nawet można punkty wydawać na umiejętność kopania złota i w pełni poczuć się jak szeregowy robol. A na drzewo, fajczę na węgiel i strażnika, potem Bloodwyna, a Kruk zwiewa - najwyraźniej wystarcza sama moja obecność by odpalić skrypty i cut-scenkę. No nic, drzwi to pierwsza z czterech kolejnych przeszkód na drodze, którą po prostu nie mogę na chama sforsować metodą brute force, więc trzeba znowu latać i załatwiać. Tym niemniej to póki co jest highlight całej rozgrywki - zamiast robić te durne questy mrówczą pracą po prostu wparować bezczelnie od frontu rozstawiając wszystko po kątach. To i tak bandyci więc nie żal ich smażyć. I w to mi graj! Wreszcie poczułem, że faktycznie to jest role playing.
  • Trochę szkoda, że powyższe udało się wyłącznie dlatego, że dzięki wspomnianej wyżej modyfikacji ustawień mogę jednym przyciskiem uzupełnić manę podczas gdy ja spamuję kulami ognia ile wlezie. Nic dziwnego, że autorzy wyłączyli domyślnie tę opcję, wypacza ona całą rozgrywkę. To jest praktycznie rzecz biorąc cheat, ale szczerze mówiąc mało mnie to wzrusza - wreszcie zaczynam się w miarę dobrze bawić...
  • Świątynia i te pułapki, które zabijają na miejscu przy jednym złym kroku - cóż za badziewne zakończenie badziewnego dodatku
  • Znów w okolicach Khorinis. Okazuje się, że aby zregenerować 35 pkt many wystarczy ściągnąć oba posiadane pierścienie (+5, +10) i różdżkę (+20, swoją drogą ciągle nie znalazłem nic lepszego, całą grę będę z tym patykiem chodził...?) i założyć z powrotem, pozwala oszczędzić trochę mikstur
  • Mogę kazać owcy iść za mną, ale nie mogę kazać jej przestać, teraz sobie biegam, a za mną owca, wtf
  • Generalnie poszukiwaczy muszę omijać, bo bombardowanie ich kulami ognia niewiele daje są zbyt odporni. Zacząłem sobie czytać o tym jak ta gra działa i wleciał potężny zonk. Oto bowiem @Freja Draco opisuje jak to fajnym czarem jest deszcz ognia, jak fajnie kosi tabuny orków - ciężko się nie zgodzić, bo spróbowałem ze zwoju, więc miałem nadzieję, że w końcu jakoś się doczłapię do tego czaru i będę mógł kosić tabuny dzikusów. Otóż nie, jak się dowiedziałem, jest to czar piątego kręgu magii, a tenże krąg jest do nauczenia dopiero w V akcie gry, gdy w zasadzie została tylko sama końcówka. Ustawione na sztywno więc nawet przy dzielnym grindowaniu i zbieraniu expa, punkcik do punkcika, i tak nie będę mógł się posługiwać tymże czarem, dostane go dopiero na koniec. Niestety, do tego końca raczej nie dotrę, bo na chwilę obecną po prostu nie mam środków, by radzić sobie z większością oponentów. @Freja Draco i @witeks44 nazwali to "najtrudniejszą ścieżką dla doświadczonych graczy", co niestety muszę uznać za śmieszny eufemizm stwierdzenia "balans gry kompletnie leży". Chcesz zagrać magiem? A przykro mi bardzo, nie dla psa kiełbasa, będziesz miał mordownię i frustrację.

Reset, zaczynamy od nowa. Ścieżka maga okazała się niewypałem. Walka wręcz mi się nie podoba. Pozostaje gra łucznikiem. I ponownie okazuje się, że balans leży i kwiczy, bo teraz dla odmiany... gra się zrobiła tak łatwa, że aż smutno. Wtf...

  • Za trzecim podejściem już się orientuję w sztuczkach i podstawach na tyle, że wiem co robić i jak robić. W rodzaju chociażby, że w wieży Xardasa można się przespać, iść potem do kapliczki Beliara i dostać kilkaset sztuk forsty nieomal za darmo, co jest na początku bezcenne.
  • Spodziewałem się, że czynnikiem frustrującym w buildzie łucznika będzie ciągły brak amunicji, ale jest na odwrót, zapas strzał w sklepie się resetuje po każdej rozmowie i nie ma cienia problemu by ich nakupić, co wygląda wręcz na jakiś bug... btw, może to dobry moment by wspomnieć, że jednak ciekawiej wyglądał barterowy mechanizm z jedynki, gdzie kolesie mieli skończoną ilość bryłek i nie można im było sprzedawać śmieci w nieskończoność. Co więcej, po załatwieniu typa można było go ograbić z dobytku, podczas gdy w dwójce nie można z zabitego kupca zabrać jego towarów (to znaczy, Internet wyjaśnił, że można, jeśli typol zginie w wyniku obrażeń od zamrożenia, ale to już czystej wody exploit)
  • Teraz już wiem, że mam ładować w zręczność póki wlezie, a potem, gdy dojdę gdzieś do 120 powiększać przez alchemię i tablice. W rezultacie wchodzę już do górniczej doliny z łukiem 85 dmg. Z poziomu taranu bez problemu kampię wszystkich orków. Najpierw się ściąga całe stado, wskakuje na taran i ładuje do wygrażającego tłumu, który nie jest w stanie nijak na to zareagować. Mało sportowe. Podobnie robiłem też magiem, ale różnica jest wstrząsająca, bo nie muszę co chwilę latać spać by regenerować manę, bądź spijać mikstury na potęgę (które swoje kosztują).
  • Walka z kamiennym smokiem trochę nie spełnia współczesnej definicji walki z bossem - trzymam wciśnięty crtl i strzałkę w przód i tak stoję wmiejscu i czekam aż gadzinie HP zejdzie do zera. Zionięcia przelatują mi nad głową, sam przeciwnik się nie rusza z miejsca. Mógłbym sobie pójść herbatę zrobić w międzyczasie
  • Jestem w rozdziale IV, pokonałem trzy smoki z czterech, doszedłem w końcu mozolnie do tych 120 zręczności, do tego +30 z artefaktów (2 pierścienie, pas, amulet), dodałem +9 z 3 mikstur zręczności i +2 z kamiennej tabliczki i w końcu mogę założyć smoczy łuk. W końcu orki idą na dwie strzały, tak jak Bóg przykazał! No to wracam do Jarkendaru, tam sobie zostawiłem nieukończony quest z tabliczkami, bo nie wyczyściłem budynku koło obozowiska orków. Myślę sobie, teraz w końcu dam popalić gadzinom. A gdzie tam, oczywiście tu też dołożono przeciwników i teraz łażą po dolinie z tyłka wyjęte trolle i ogniste jaszczury.
  • Wchodzę do samej świątyni, tam szkielet mag mnie zamraża i teraz mogę patrzeć jak mnie naparza szkielet i ognisty demon. A jak efekt czaru się skończył to ja dalej byłem zablokowany i nie mogąc się ruszyć, zostałem rozwalony. Ehhhhhhhhh... siermiężność
  • Poszukiwacze to teraz do rozwalenia na parę strzałów. Niebo a ziemia w porównaniu do gry magiem, gdy na ten etap praktycznie nie dysponowałem niczym, czym mógłbym dziadów wykończyć, poza skończoną ilością silniejszych czarów i spamowaniem summonami (ograniczone skończoną ilością eliksirów many)
  • Z gildii złodziei wyniosłem miecz mistrzowski, dający świetny dmg i wyłącznie wymagający zręczności, ale w praktyce nigdy go nie użyłem, bo zdolność walki jednoręcznej miałem zbyt marną by miało to choć cień sensu, a punktów nie było sensu wydawać, bo tylko zręczność, zręczność, zręczność...! (plus czytanie tabliczek i alchemia). Nie da się w tej grze łączyć stylów gry i grać po trochu tak, po trochu tak, jak pasuje do sytuacji (tj. można, ale stworzona postać nie będzie w stanie sprostać wymaganiom), trzeba po prostu na sztywno do końca iść jednym słusznym buildem. Dla porównania, jak już pisałem, w pierwszym Gothicu bez problemu naparzałem w zależności od okazji tak łukiem jak i mieczem, "spaliłem" też trochę punktów umiejętności na kręgi magii, by stwierdzić, że jednak nie opłaca mi się to zanadto i gra mnie nigdzie za ten eksperyment nie ukarała, nie musiałem zaczynać od zera, bo okazało się, że zgrzeszyłem przeciwko jedynej słusznej ścieżce rozwoju postaci i teraz nie jestem w stanie ogarnąć nacierającego tałatajstwa
  • Aż do końca gry gdy potrzebowałem się przespać, to wbiegałem do pierwszej napotkanej chaty, kładłem się na łoże, zasypiałem i wyłaziłem po obudzeniu bez żadnych konsekwencji. Koncepcja gospody i płacenia za nocleg tu nie istnieje.
  • Znowu mnie gra zdenerwowała - w rozdziale V chciałem się nauczyć czytania tabliczek na wyższym poziomie (pierwszy jest, jak już wcześniej odkryłem, potrzebny do rozmowy z Quarhodronem) by w końcu podnieść sobie statystyki przy użyciu nagromadzonych tabletów, a tu już się nie da, ani Myxir ani Eremita nie mają już takich opcji dialogowych :( To też pewnie miałem z góry wiedzieć, że po zabiciu Kruka już się nie da nauczyć czytania tabliczek i muszę to zrealizować wcześniej, nie mogę sobie po prostu oszczędzić punktów na potem, nie? Koniec końców przywróciłem starą wersję Myxira na kodach (wg https://steamcommunity.com/app/39510/discussions/0/1606022547927599447). Siermiężność...!
  • Po wejściu na Marvin mode przestało działać używanie mikstów z klawiatury (H i P), bo oczywiście, że coś się musi zepsuć. Na szczęście reset pomógł.
  • Smok w dworze zionął na mnie tak, że wypadłem przez dziurę między teksturami w nieskończoną próżnię
  • Przed dostaniem się do ostatniej komnaty okazało się, że mogę przejść przez kratę jakby jej nie było - chyba gra uznała, że jej nie ma, ale pozostawiła model na ekranie
  • Podobnie jak i w jedynce, końcowe podziemie/dwór jest liniowe, przez co traci się całe te zalety wynikające z możliwości podchodzenia do problemów na różne sposoby, co jest główną siłą gry.
  • Koniec końców przy grze z łukiem i poznaniu pewnych szczegółów na temat mechaniki, w końcu postać robi się wypasiona jak należy i można spokojnie na kilka strzałów rozstawiać większość gadzin. W sumie główne problemy przy takim podejściu to szkielety (trzeba rozwalać fireballami) i trolle (zbyt odporne na strzały, lepiej się zmienić w jakiegoś jaszczura)

Wrażenia końcowe - jest tu sporo dobrego, zasypanego siermiężnością, brakiem balansu i masą wkurwu. Zaczyna mieć sens dopiero po n-tym podejściu. Zaliczone i więcej już nie planuję wracać.

Trójka jest ponoć niewypowiedzianie słaba, więc może sobie odpuszczę.

1
Spearhead napisał(a):

Gothic II: NoR, ciąg dalszy... poprzedni raport z placu boju zakończył się gdzieś na próbach naprawienia Oka Innosa.

Gratuluję! No to pierwsze przejście Gothica masz za sobą, a każde kolejne będzie już łatwiejsze.

I tym się właśnie różni ta siermiężna gra, od współczesnych prostych gier typu:

Idź 150 m i porozmawiaj z Gregiem.
Zawróć! Opuszczasz obszar questu.
Ojej, opuściłeś strefę questu, ale i tak teleportowaliśmy cię na chamca do punku wyjściowego, bo teraz ma się przecież odpalić oskryptowana scenka w tamtym właśnie miejscu.
Naciśnij Z, żeby zabić tego pana.
Pamiętaj, trolle mają grubą skórę odporną na strzały.

że się jakoś chce do niej pomimo rzeczonej siermiężności ciągle wracać :)

Trójka jest ponoć niewypowiedzianie słaba, więc może sobie odpuszczę.

Trójka to zupełnie inna gra, z innym klimatem i znacznie różną mechaniką. Brak w niej też poczucia humoru i prezentowania świata z punktu widzenia różnych stron konfliktu, które te same sprawy postrzegają często zupełnie inaczej, prezentując przy tym swoje racje. No i walka mieczem przypomina raczej skrobanie ciepłego masła. Niektórym się mimo wszystko podoba, ale ja do tych osób nie należę.

1

@Spearhead: Gratulacje, trzeba przyznać, że mimo, że gra od samego początku była irytującym doświadczeniem, nie rzuciłeś jej i grałeś dalej :D Czyli jednak musiała Cię w pewnym stopniu wciągnąć. Być może kiedyś znów do niej powrócisz i doświadczenie jej będzie jeszcze czymś lepszym. Trójki nie ukończyłem i też jakoś nie polecam. Ogromny świat z powtarzalnymi questami, choć w niektórych momentach dało się poczuć fajny klimat, a i muzyka jest genialna. Za to proponuję Ci odpocząć i wziąć się za kolejną świetna serię, jaką są Dark soulsy i Bloodborne <3

1

Poranne topienie mózgu (duży plus za niezły UI)
5D Chess With Multiverse Time Travel

1

Fallout 1

  • Grałem trochę dawno temu (z 15 lat temu, a może to był Fallout 2...?), wtedy o ile pamiętam nie przeszdłem; w każdym razie dość szybko udało mi się obczaić jak działa interfejs. Poza tym nic nie pamiętam, więc w sumie gra na ślepo. Pamiętam tylko natomiast starą sztuczkę, że używało się kradzieży kieszonkowej by zajrzeć typowi do ekwipunku, wkładało mu się dynamit z zapalonym lontem i spokojnie czekało aż ni stąd ni zowąd typ eksploduje na środku podwórca. Zobaczymy, czy ta zakazana wiedza się przyda...
  • Punkty w naukę, lockpick i broń palną, później pewnie trzeba będzie przejść w energetyczną/ciężką...
  • Widzę, że gościu przy branie ma do sprzedania linę, więc kupuję na dzień dobry, bo wygląda to na item, który będzie potrzebny. Gadam chwilę z kimś i się okazuje, że w krypcie 15 winda nie działa, no ciekawe co trzeba ze sobą przynieść :D
  • No i gra złamana na dzień dobry. Otóż po rozwaleniu bandytów w lokacji koło początkowego miasteczka zostało po nich sporo lootu, którego jednak nie bardzo mogłem wziąć ze względu na limity udźwigu, bo to nie Gothic, gdzie można ze sobą targać zawartość kontenerowca. Jak się jednak zdaje towarzysz, Ian, jak najbardziej może robić za pociągowego muła, starczy mu w barterze dać za darmo wszystkie te graty, po czym wykraść, gdy chcemy zebrać fanty do przehandlowania za kapsle i stimpacki. Po dotarciu do Junktown wymieniłem u głównego handlarza za całe 2k kapsli plus wszystkie strzykawy dwie z jakichś 11 zbroi, które Ian trzymał w kieszeniach. Completely broken, ale że to toporny staroć to mi nawet średnio żal by grać "po bożemu"
  • Nie ma również problemu, póki co, z rozwalaniem gnojów, a strategia to oczywiście eksploatowanie AI. Najpierw strzelamy z gnata, po czym za resztę puntów akcji w turze zmykamy za róg. Jak wróg do nas w końcu doczłapie, to mu już nie starcza punktów na żadne działanie i nie może nam nic zrobić, więc znowu nasza kolej i można spokojnie znów patałachowi strzelić między oczy i dalej zmykać. Tymczasem Ian ładuje z boku, a wrogowie NPC zajęci ściganiem herosa kompletnie go ignorują
  • W ogóle to w ten całej kryjówce bandytów można było ich powykańczać po kilku naraz, więc mimo solidnej przewagi liczebnej dostali wpiernicz jak się patrzy
  • Przy takich eksplojtach to podejrzewam, że głównym problemem może być to, że nie znajdę cholernego chipa na czas, bo zabajeruję robiąc jakiegoś poboczne questy. Jeśli tak, to na tym zakończę i nie będę próbował grać od zera. Ale póki co mamy czas.
  • Irytującym bugiem bądź niedopatrzeniem jest to, że jak przesunę obraz tak, że mój gostek znika z pola widzenia, to klikając na ziemię nie sprawiam, że zaczyna tam biegnąć, musi być widoczny na ekranie żeby odpalił mu się pathfinding
  • W Junktown mam niby zbadać kolesia od kasyna, ale miast tego po prostu wparowałem i rozstrzelałem wszystko po kątach, szkoda czasu
  • W Hubie ekspedycja do bractwa stali. Pewnym spoilerem jest świadomość, że istnieje gra Fallout: Brotherhood of Steel, w którą nawet kiedyś grałem, która sugeruje, że to ci dobrzy, a przynajmniej warto by spróbować dołączyć. Quest jest...
  • Z powrotem w hubie dołączyłem do gangu i rozwaliłem kupca i kapłankę za grube kapsle, bo nie chce mi się zadawać za dużo pytań
  • W Necropolis same ghule do wystrzelania i nic ciekawego, a przynajmniej nie widzę
  • Jakieś groty, złapałem taśmę od umierającego mutanta, ale też średnio wiem gdzie to zabrać, cóż, zobaczymy
  • W Boneyard handlarze mają świetny arsenał, a Ian trzyma taki arsenał, że razem z toną kapsli jakie już mam mogę sobie od razu kupić porządny ekwipunek. Zabrałem shotgun automatyczny i laserową dzidę Walaszka (ale na broń energetyczną wydałem mało punktów, więc póki co walimy z shotguna)
  • Największy logistyczny problem z rozwaleniem regulatorów jest Ian, który szarżuje na tłumy wroga i ginie w głupi sposób. Ponieważ nie chcę w tak głupi sposób stracić użytecznego jucznego wierzchowca, trzeba kazać mu zaczekać w sąsiedniej lokalizacji i wybrać się na polowanie samemu. Z nowym perkiem, który daje mi darmowe punkty ruchu podczas tury taktyka kite'owania działa jak magia: strzelam, odbiegam kilka kroków, pozwalając aby oponenci marnowali punkty akcji na gonienie mnie zamiast na wymianę ognia. Na koniec, gdy już wysprzatane, biegnę z powrotem do Iana, by pozbierać wszystkie fanty. Znów dźwiga z 10 pancerzy na handel, a mam jeszcze z 10k kapsli od poprzedniego handlu i innych questów. Broken...
  • O, odkryłem, że wciskając Z mogę iść spać i regenerować się wybraną ilość godzin. Trochę łatwiej tak się zregenerować niż ciągle ćpać stimpaki...
  • Znajduję katedrę, wchodzę i supermutanty rozwalają mnie na schodach. Ale że po egzekucji kapłanki wcześniej znalazłem fioletowe szaty, to starczyło się przebrac i można wyjść na samą górę. Po pogadance z kolesiem ten prowadzi mnie do szefa-mutanta. Spotkanie pamiętliwe, a gdy stwierdziłem, że nie chcę temu czemuś zdradzić, gdzie jest moja krypta, to rozwalił mnie w trymiga. Interesujące, tu pewnie można wyrobić jakieś alternatywne zakończenie. Na razie darujemy sobie i idziemy wstąpić do bractwa.
  • Nie mam szczerze mówiąc pojęcia jak działa mechanika radiacji, nie jest to chyba specjalnie wytłumaczone i cokolwiek siermiężne. Nałykałem się tabletek i jakoś przeżyłem wejście w glow i zebranie itemka, by wejść do windy bractwa.
  • Ian rozwala grę po raz n-ty xD Po dotarciu do bazy mutantów na polecenie bractwa zagadałem strażnika jak ostatni głupek i zostałem wysłany przed oblicze jakiegoś typola, który znów zaczął mnie przesłuchiwać, próbując dowiedzieć się, gdzie jest moja krypta. Jak odmawiam, to mutant bije mnie po ryju, jak mniemam gra pozwala być twardym jeśli ma się dużo HP. W tym czasie Ian stoi z boku jako dekoracja i nic xD Przesłuchanie zakończone, ląduję w celi, którą mogę opuścić dzięki umiejętności włamywania się. Rzecz jasna bez ekwipunku. Tyle, że jest ze mną Ian, który dalej ma wszystko ze sobą xD Tak że wyciągam mu zza pazuchy karabin snajperski zachowany na kiedyśtam i robię mutantom jesień średniowiecza, wyrąbując sobie drogę aż na powierzchnię xD czy ktoś tu w ogóle testował tę całą mechanikę kompanionów?
  • Dla porządku: jak mniemam jest jakaś "właściwa" metoda aby to przejść. Próbowałem, po wyrwaniu się z celi przejść na wyższy poziom. Udało się wmówić mutantom, że działam na polecenie szefa i zebrałem materiał wybuchowy, a od stażystów techników wyżej można wykraść jakąś kartę. I tu się zablokowałem, nie wiem co dalej. Próbowałem przyłożyć tamtym by zabrać fioletowe szaty, ale wówczas wybucha alarm i mutanty strzelają na mój widok. Być może jak się ma więcej charyzmy i innych specjalnych skilli/perków można się wydostać na krzywy ryj, bez otwierania ognia.
  • Doczytałem w Internecie, że można wysadzić całą tę śmieszną bazę w powietrze hakując komputer, no to siup i wysadzamy...
  • Teraz znowu nie wiem co robić, więc wracam do katedry, bo już się nie boję tak supermutantów mając dobry ekwipunek
  • Na szczycie wieży katedry nie działa moja ulubiona taktyka strzelania z daleka, bo jest za ciasno i mutanci mogą podejść i walić miotaczami ognia. Jak się jednak okazuje, mogę w trakcie walki zejść po schodach do pomieszczenia niżej, załatać się stimpakami, wrócić na górę na jedną turę wymiany ognia i tak w koło Macieju... gra jest mocno exploitable
  • Mając klucz można wejść do podziemi, tam już się przebrałem za fioletowego i dalej szuram na dno, byleby rozwalić ojczulka mutanta
  • Nawet lepiej, jak się okazuje mają tam atomówkę z komputerem, starczy zhakować i również i tę bazę można wysadzić. Pomysłów brakło, że dwa razy jest ten sam motyw...? Whatever, wysadzamy
  • Jak się okazuje, triggeruje to ukończenie gry, chociaż nigdy koniec końców cholernego chipa nie znalazłem, lol
  • Ogółem, Ian to jakieś nieporozumienie, dzięki temu, że mogłem mu dawać cały loot znikał problem udźwigu, a tym samym zaopatrzenia, kończyłem z dziesiątkami tysięcy kapsli, których nigdy nie miałem potrzeby wydawać, nie mówiac już o innych gratach.
  • Drugiego podejścia nie będzie, widziałem dość
0

Ostatnio nauczyłem się gry w szachy - https://www.chess.com/home. Poprawiają pamięć:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pami%C4%99%C4%87_ejdetyczna

0

@Spearhead
Jak ktoś czyta taki post, to może sobie pomyśleć że fallout 1 to totalnie gra która nie działa i w ogóle nie warto odpalać.
IMHO z grą nie jest tak źle pod kątem balansu, pod warunkiem że nie stworzy się za mocnej postaci, ani nie łamie celowo gry. (najlepiej wybrać jedną z 3 predefiniowanych postaci), sama mechanika walki też nie jest tak zepsuta, że pozwoli ominięcie trudnych potyczek trickami - jeżeli się zdecydowało walczyć to trzeba normalnie rozwijać postać pod tym kątem, szukać lepszego ekwipunku.

Ogólnie polecam jak ktoś lubi RPGi, fallouta 1 i 2. Jest tu klimat, regrywalność, oryginalność(można np. spróbować zagrać postacią z niskim ilorazem inteligencji i być często przeganianym a próba użycia terminali skończy się na "caveman approach" - chyba nigdzie tego nie widziałem). Mają swoje wady i niedopatrzenia, zdecydowanie można sobie grę "zepsuć" robiąc własną postać(zbyt prosto albo zbyt trudno).

0

Quake 3 Arena z klientami (prowadziłem kafejkę internetową ok. r. 2k) ale w to już nie gram, za dużo FPS, kiedy wystrzelona rakieta trafia cię w plecy bo na serverze lagi, nie do opisania emocje (pełen szacunek do IDSoftware)

Civilization w multiplay - tu mnie wkurza, że ktoś się rozłącza, bo przegrywa, albo coś, ja nawet mocz wstrzymuję, gram do końca, jestem dobry, poziom Bóstwo chyba z pięć razy wygałem, gram od 1995? od 1 do 6 atkualnie

szachy? herzlich willkommen! gram od dziecka, książki czytałem w podstawówce, otwarcia itd.

brydż? ale jak że nie, noce weekendowe schodziły jak teleekspress, to na czuja, w internacie zaprosili mnie jako czwartego, podstawy, reszta w praktyce, puntacji nie umie

pokerek? ale to na kase, ewentualnie szlugi, inaczej bez sensu, lubie licytację

ktoś coś, to na priva, partyjka z legendą

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1