Dziwne wymagania - kredyt hipoteczny

0

Nie rozumiem trochę banków udzielających pożyczek hipotecznych. Mają dziwne wymagania dodatkowe: ubezpieczenie od utraty dochodu (od utraty pracy) czy ubezpieczenie samego mieszkania w wersji full.
Skoro tak, to jakie banki ponoszą ryzyko związane z prowadzoną DG? Przecież to jest super układ z ich strony.

0

Przecież są na rynku kredyty, które nie wymagają ubezpieczenia od utraty pracy a ubezpieczenie nieruchomości tylko w wariancie podstawowym.
Najczęściej jednak ubezpieczenie powoduje, że bank może zaoferować nieco niższą marżę. Ja też mam kredyt z ubezpieczeniem, bo sumarycznie był tańszy niż kredyty bez.

2

Nie spotkałam się z tym, żeby ubezpieczenie było obowiązkowe. Nawet jeśli wymagają ubezpieczenia nieruchomości, to możesz ubezpieczyć ją gdzieś indziej - tylko zazwyczaj jednak taniej jest, jak ubezpieczysz w banku. Jak wolisz droższy kredyt niż tańszy, to nie widzę problemu, taki sobie wybierz...

Przecież to jest super układ z ich strony.

Jakby nie był super, to by po prostu nikt nie dawał kredytów hipotecznych. Ty byś dał komuś kilkaset tysięcy złotych bez gwarancji spłaty?

0
pioterben napisał(a):

Nie rozumiem trochę banków udzielających pożyczek hipotecznych. Mają dziwne wymagania dodatkowe: ubezpieczenie od utraty dochodu (od utraty pracy) czy ubezpieczenie samego mieszkania w wersji full.

Dziwne?
Dziwne, że się dziwisz.

Skoro tak, to jakie banki ponoszą ryzyko związane z prowadzoną DG?

Właśnie chronią się w ten sposób prze takim ryzykiem.
Dają kasę na zakup nieruchomości i chcą się zabezpieczyć przed tym, że kredytobiorcę nie będzie stać na spłacanie kredytu albo, że przyjdzie siła wyższa i szlag trafi nieruchomość.
Normalka.
Bank to trochę jak prawnik, nic istotnego nie tworzy (w postaci usługi czy produktu, który wprowadza na rynek) i de-facto nikomu do niczego nie jest potrzebny, no ale musi być.

Przecież to jest super układ z ich strony.

No co ty, powaga?
A tobie się wydaje że bank czym jest - instytucją pożytku publicznego?
Bank ma przede wszystkim zarabiać.
A każdy komu się wydaje inaczej, no cóż... niech dorośnie ;-)

0
wloochacz napisał(a):

Dają kasę na zakup nieruchomości i chcą się zabezpieczyć przed tym, że kredytobiorcę nie będzie stać na spłacanie kredytu albo, że przyjdzie siła wyższa i szlag trafi nieruchomość.

Ile procent nieruchomości w Polsce trafia szlag w ciągu roku? 0,00001% czy mniej? Mamy jakieś trzęsienia ziemi? Wybuchy wulkanów? Wojny?
Jak kredytobiorcę nie będzie stać na spłatę kredytu to przecież bank może przejąć nieruchomość i ją sprzedać nawet za 85% wartości tej nieruchomości (bo żeby wziąć kredyt trzeba mieć 20% wkładu własnego) i wyjdzie na tym na plus.

Normalka.
Bank to trochę jak prawnik, nic istotnego nie tworzy (w postaci usługi czy produktu, który wprowadza na rynek) i de-facto nikomu do niczego nie jest potrzebny, no ale musi być.

Jak to bank nic nie tworzy? A słyszałeś o kreacji pieniądza przez banki? Słyszałeś o systemie rezerw cząstkowych? Wiesz, że banki w rzeczywistości pożyczają wirtualne pieniądze których tak naprawdę nie posiadają czyli inaczej mówiąc tworzą nowe pieniądze?

Przecież to jest super układ z ich strony.

No co ty, powaga?
A tobie się wydaje że bank czym jest - instytucją pożytku publicznego?
Bank ma przede wszystkim zarabiać.

Widzisz różnicę między lichwą, a normalną pożyczką?

0
Igor1981 napisał(a):
wloochacz napisał(a):

Dają kasę na zakup nieruchomości i chcą się zabezpieczyć przed tym, że kredytobiorcę nie będzie stać na spłacanie kredytu albo, że przyjdzie siła wyższa i szlag trafi nieruchomość.

Ile procent nieruchomości w Polsce trafia szlag w ciągu roku? 0,00001% czy mniej? Mamy jakieś trzęsienia ziemi? Wybuchy wulkanów? Wojny?

Przecież to nie ma żadnego znaczenia, bo przepraszam co? Uważasz, że nieruchomość dla banku przestaje być atrakcyjna, kiedy zostanie zniszczona?
Tu nie o to chodzi...
Nikt nie chce powtórki z tego co stało się w 2008, a jeśli nie wiesz o czym piszę, to obejrzyj sobie The Big Short.
A pod drugie - nie zrozumiałeś co napisałem.
Banki mają zarabiać jak najwięcej, przy zaangażowaniu jak najmniejszych środków i w ten proces wpisują się np. te wymagane ubezpieczenia. Klient za nie płaci extra, a bank minimalizuje straty w razie W.
Poza tym, zdajesz sobie sprawę jaka jest rentowność takiego kredytu dla banku?
Kiedy na nim zacznie zarabiać? Przemyśl to...
Poza tym, z bankiem można negocjować, ale trzeba mieć jakiś lewar.

Jak kredytobiorcę nie będzie stać na spłatę kredytu to przecież bank może przejąć nieruchomość i ją sprzedać nawet za 85% wartości tej nieruchomości (bo żeby wziąć kredyt trzeba mieć 20% wkładu własnego) i wyjdzie na tym na plus.

Tia...
A co jeśli nastąpi krach na rynku nieruchomości?
Wtedy nikt nie będzie chciał jej kupić i za 20% wartości.
Przewidzisz co się stanie za 10, 20 lat?
Nikt tego nie potrafi, stąd takie a nie inne rekomendacje KNF.
I bardzo dobrze, ponieważ nie każdy musi mieszkać w mieszkaniu/domu, a zwłaszcza nie każdy, kogo na to nie stać.
Taka brutalna prawda..

Normalka.
Bank to trochę jak prawnik, nic istotnego nie tworzy (w postaci usługi czy produktu, który wprowadza na rynek) i de-facto nikomu do niczego nie jest potrzebny, no ale musi być.

Jak to bank nic nie tworzy? A słyszałeś o kreacji pieniądza przez banki? Słyszałeś o systemie rezerw cząstkowych? Wiesz, że banki w rzeczywistości pożyczają wirtualne pieniądze których tak naprawdę nie posiadają czyli inaczej mówiąc tworzą nowe pieniądze?

Pożyczają nie swoje, ale powinny to robić tylko do pewnego wolumenu środków i reguluje to prawo bankowe. Bo inaczej, to jest właśnie lichwa... Albo, ze jest się SKOKiem z pisowskiego nadania, to wtedy można wszystko. Ale tu nie o to chodzi...

Dokładnie to powiedziałem - nic nie tworzy w postaci realnej usługi czy produktu.
To wszystko są wirtualne zabiegi, które bez nadzoru i kontroli skończą się wielkim BUM.
Być może jesteś nie pamiętasz, ale ja pamiętam bańki internetowe... Czas kiedy np. takie Yahoo (dziś to praktycznie margines) zatrudniające wtedy ok. 100 osób, na giełdzie zostało wycenione więcej od General Electric - firmy, która produkowała od żarówek po "promy kosmiczne".
I też skończyło się bum, ale zdecydowanie mniejszym niż w 2008.

Przecież to jest super układ z ich strony.

No co ty, powaga?
A tobie się wydaje że bank czym jest - instytucją pożytku publicznego?
Bank ma przede wszystkim zarabiać.

Widzisz różnicę między lichwą, a normalną pożyczką?

Dodatkowe zabezpieczenie (o których napisałeś na początku), której bank wymaga przy kredycie hipotecznym właśnie lichwą nie jest.
Byłoby, gdyby taki kredyt dostawał każdy i na cokolwiek.
I żeby było jeszcze ciekawiej, tego typu działania są po prostu zdrowe dla wszystkich.
Dla banku, bo jest lepiej chroniony przed wpadnięciem w spiralę niespłacanych kredytów.
I dla kredytobiorców, bo często nie kierują się rozumem, a zupełnie innymi przesłankami i potem co - eksmisja na bruk?
Ale jak to?

0

Kredyt hipoteczny w niektórych bankach udzielany rzeczywiście jest pod warunkiem, wykupienia ubezpieczenia od tzw utraty dochodu. Jeszcze kilka lat temu, tak było w Pekao S.A. - nie wiem jak to wygląda obecnie.
Warunki przykładowego ubezpieczenia od utraty dochodu: [SPAM]

1
wloochacz napisał(a):

Tu nie o to chodzi...
Nikt nie chce powtórki z tego co stało się w 2008, a jeśli nie wiesz o czym piszę, to obejrzyj sobie The Big Short.

Czy jakiś bank depozytowo-kredytowy na tym ucierpiał?
Poza tym co ma rok 2008 do bankowości depozytowo-kredytowej?

Poza tym, zdajesz sobie sprawę jaka jest rentowność takiego kredytu dla banku?
Kiedy na nim zacznie zarabiać? Przemyśl to...

Oczywiście, że zdaję sobie sprawę. Bank wychodzi na swoje w momencie gdy kilku kredytobiorców wpłaci pierwszą ratę kredytu.
Wiesz jak działają współczesne banki depozytowo-kredytowe? Po tym co piszesz obawiam się że nie wiesz, więc wyjaśnię Ci.
Stopa rezerwy obowiązkowej w Polsce wynosi 3,5%.
Co to znaczy?
To znaczy, że jak bank chce udzielić klientowi kredyt na jakąś kwotę to 3,5% tej kwoty musi wpłacić do banku centralnego (w Polsce do NBP).
Załóżmy, że klient A chciałby kredyt na kwotę 100 tys. zł. Bank musi posiadać tylko 3,5% tej kwoty czyli 3 500 zł i musi tą kwotę wpłacić do NBP.
Skąd 96 500 zł? Tych pieniędzy fizycznie nie ma. Nie są one potrzebne dopóki klient nie będzie chciał ich pobrać w postaci gotówki, a że większość transakcji o tak wysokiej wartości jest dokonywana bezgotówkowo, to nie ma czym się martwić.
Bank tworzy klientowi A depozyt na kwotę 100 tys. zł. Klient A wpłaca za pomocą przelewu pieniądze klientowi B (powiedzmy za mieszkanie).
Bank usuwa pieniądze z konta klienta A i tworzy klientowi B depozyt na kwotę 100 tys. zł.
Co się dalej dzieje? Bank zostawia w rezerwie 3,5% tej kwoty czyli 3 500 zł, a 96 500 zł pożycza klientowi C. Klient C coś kupuje za tą kwotę od klienta D i bank tworzy klientowi D depozyt na kwotę 96 500 zł, a klientowi C zabiera tą kwotę.
Przychodzi do banku klient D i bierze kredyt na kwotę 93 122,5 zł, a 3,5% czyli 3 377,5 zł zostaje w rezerwie.
Następnie to 93 122,5 zł bank może przeznaczyć na kolejne kredyty. 3,5% czyli około 3 259 zł musi zostać w rezerwie, a około 89 863 zł bank może przeznaczyć na kolejny kredyt.
3,5% z 89 863 to około 3 145 zł i to musi zostać w rezerwie, a 86 718 zł bank może przeznaczyć na kolejne kredyty.

Podsumowując, bank posiadając fizycznie 3 500 zł jest w stanie udzielić kredytów na kwoty: 100 tys zł, 96 500 zł, 93 122 zł, 89 863 zł, 86 718 zł, itd. A każdy z tych kredytów jest oprocentowany.
Załóżmy, że oprocentowanie wynosi 7% i wszystkie kredyty są udzielane na okres 10 lat (120 miesięcy) z płatnością miesięczną i załóżmy, że WIBOR się nie zmienia.
Dla 100 tys zł rata kredytu wynosi 1 322,7 zł.
Dla 96 500 zł rata kredytu wynosi 1 276,4 zł.
Dla 93 122 zł rata kredytu wynosi 1 231,7 zł.
Dla 89 863 zł rata kredytu wynosi 1 188,6 zł.
Dla 86 718 zł rata kredytu wynosi 1 147 zł.
...
itd.

Bank posiadając zaledwie 3 500 zł już po pierwszej racie wyjdzie na plus. A jak któryś klient przestanie płacić, to bank przejmie jego nieruchomość, sprzeda ją, a klient i tak będzie musiał zapłacić brakującą resztę.
Rozumiesz już czym jest system rezerw cząstkowych i czym jest kreacja pieniądza przez banki?
Rozumiesz już dlaczego wszędzie jest tak dużo placówek banków i dlaczego mają takie luksusowe biura?
Rozumiesz już jak klienci są goleni przez banki z ostatniego grosza?

A co jeśli nastąpi krach na rynku nieruchomości?
Wtedy nikt nie będzie chciał jej kupić i za 20% wartości.

To nie jest żadnym zagrożeniem dla banków depozytowo-kredytowych. Jedynym zagrożeniem dla banku depozytowo-kredytowego jest tzw. run na bank czyli sytuacja gdy bardzo wielu klientów chciałoby wycofać swoje depozyty i wyciągnąć gotówkę z banku. Ale w takiej sytuacji NBP ratowałby gotówką dany bank, a w razie potrzeby wydrukowałby potrzebne pieniądze zwiększając w ten sposób inflację czyli okradając wszystkich obywateli.

I bardzo dobrze, ponieważ nie każdy musi mieszkać w mieszkaniu/domu, a zwłaszcza nie każdy, kogo na to nie stać.
Taka brutalna prawda..

Poziom życia w Polsce się obniża. Kiedyś mężczyzna sam był w stanie utrzymać żonę i 5 dzieci. Dziś nie stać go nawet na mieszkanie.

Być może jesteś nie pamiętasz, ale ja pamiętam bańki internetowe... Czas kiedy np. takie Yahoo (dziś to praktycznie margines) zatrudniające wtedy ok. 100 osób, na giełdzie zostało wycenione więcej od General Electric - firmy, która produkowała od żarówek po "promy kosmiczne".
I też skończyło się bum, ale zdecydowanie mniejszym niż w 2008.

Co ma giełda do bankowości depozytowo-kredytowej?

Dodatkowe zabezpieczenie (o których napisałeś na początku), której bank wymaga przy kredycie hipotecznym właśnie lichwą nie jest.
Byłoby, gdyby taki kredyt dostawał każdy i na cokolwiek.
I żeby było jeszcze ciekawiej, tego typu działania są po prostu zdrowe dla wszystkich.

Według chrześcijaństwa i islamu pobieranie jakichkolwiek odsetek od pożyczki jest lichwą i w obu tych religiach jest to zakazane. Banki w krajach islamskich nie pobierają procentu od pożyczki. Tamtejsze banki działają na innych zasadach. I to jest zdrowsze od europejskiego systemu gospodarczego, który okrada wszystkich obywateli.

0

Ubezpieczenia, opłaty przygotowawcze to nic innego jak inna forma zarabiania na kredycie. W ten sposób istnieją pożyczki 0%. Niby 0 a tak naprawdę bank zarabia.
Większość osób tego nie policzy i wydaje im się że kredyt jest tańszy.
Co ciekawe często już po uzyskaniu kredytu możesz wypowiedzieć ubezpieczenie...

0
Igor1981 napisał(a):

Kiedyś mężczyzna sam był w stanie utrzymać żonę i 5 dzieci. Dziś nie stać go nawet na mieszkanie.

Ale mówisz o Wałęsie, który był przecież tylko zwykłym robotnikiem, czy cofasz się aż do czasów szlacheckich?

3

Poziom życia w Polsce się obniża. Kiedyś mężczyzna sam był w stanie utrzymać żonę i 5 dzieci. Dziś nie stać go nawet na mieszkanie.

Kiedyś ludzie mieszkali w domach wielopokoleniowych. Standard domów/mieszkań był znacznie niższy, a powierzchnia przypadająca na jednego mieszkańca była wg dzisiejszych standardów urągająca godności ludzkiej ;) Jadłospis też był raczej znacznie prostszy (i niekoniecznie gorszy - współcześnie większość ludzi je zdecydowanie za dużo cukrów i żywności przetworzonej).

Teraz jest tak, że prawie nikt nie chce mieszkać z rodzicami i jeszcze wymaga o takich wygód jak wc i łazienka w mieszkaniu! No i oczywiście musi być w dobrej lokalizacji, koniecznie w dużym mieście, blisko do dobrych szkół, sklepów, z dobrą komunikacją i infrastrukturą. I jakiś samochód na parkingu, bo przecież nie będzie jeździł do pracy autobusem.

Więc może jednak poziom się podwyższa, tylko ludzie stali się bardziej wygodniccy i bardziej wymagający?

Bank posiadając zaledwie 3 500 zł już po pierwszej racie wyjdzie na plus

Bardzo uproszczone obliczenia.

  • Zapomniałeś o wszelkich kosztach operacyjnych banku - to żeby udzielić tego kredytu, to ktoś jednak musi weryfikować wnioski, jakiś prawnik musiał przygotować umowę, ktoś musi utrzymać system IT i musi być z czego zapłacić #programistom15k.
  • Zapomniałeś o podatku bankowym 0,4% rocznie od wartości aktywów.
  • Bank musi też wypłacać odsetki od lokat i kont oszczędnościowych - oczywiście są one niższe od odsetek kredytowych, ale to na tej różnicy minus koszty dopiero bank zarabia.
  • Banki mają bardzo duży narzut kosztów na wszelkie kwestie zgodności z przepisami i wymogami nadzoru bankowego. To nie jest tak, że zakładasz bank w 5 minut.

Oczywistym jest, że bank na kredycie zarabia, ale dlaczego niby miałby nie zarabiać? Kupujesz od banku możliwość mieszkania we własnym mieszkaniu teraz a nie za X lat. Ta możliwość ma realną wartość. Alternatywnie możesz wynająć, ale w ciągu tych 30 lat może się jednak okazać, że czynsz będzie znacznie wyższy niż odsetki i ubezpieczenie kredytu. Odsetki początkowe od kredytu za dom płacę podobne jak kwota netto za wynajem komuś swojego poprzedniego mieszkania o powierzchni 3 razy mniejszej. Przy czym odsetki będą maleć, a czynsz będzie rosnąć.

0

Do tego co napisał Królik jeszcze trzeba dodać że bank udzielając pożyczki tworzy pieniądz i na to są limity. Nie może pożyczać w nieskonczonosc. Udzielając pożyczki musi na tym zarobić żeby udzielać kolejnych. Z ich punktu widzenia jest to zamrożony kapitał który musi zarabiać. Poza tym teraz mamy najniższe kredyty bo jest niski wibor, płacz się zacznie jak pójdzie w górę i raty wzrosną..

0
somekind napisał(a):
Igor1981 napisał(a):

Kiedyś mężczyzna sam był w stanie utrzymać żonę i 5 dzieci. Dziś nie stać go nawet na mieszkanie.

Ale mówisz o Wałęsie, który był przecież tylko zwykłym robotnikiem, czy cofasz się aż do czasów szlacheckich?

Mówię o pierwszej połowie XX w. Mówię o moim dziadku. Ojciec mojej matki miał 5 dzieci. Ojciec mojego ojca miał 3 dzieci. Jeden dziadek mojej matki miał 5 dzieci, drugi dziadek mojej matki też miał 5 dzieci.
Moi dziadkowie nie mieszkali z rodzicami.
Podejrzewam, że Twoi dziadkowie też mieli od 3 do 5 dzieci. Taki kiedyś był standard europejskiej rodziny.

Krolik napisał(a):

Bank posiadając zaledwie 3 500 zł już po pierwszej racie wyjdzie na plus

Bardzo uproszczone obliczenia.

  • Zapomniałeś o wszelkich kosztach operacyjnych banku - to żeby udzielić tego kredytu, to ktoś jednak musi weryfikować wnioski, jakiś prawnik musiał przygotować umowę, ktoś musi utrzymać system IT i musi być z czego zapłacić #programistom15k.
  • Zapomniałeś o podatku bankowym 0,4% rocznie od wartości aktywów.
  • Bank musi też wypłacać odsetki od lokat i kont oszczędnościowych - oczywiście są one niższe od odsetek kredytowych, ale to na tej różnicy minus koszty dopiero bank zarabia.
  • Banki mają bardzo duży narzut kosztów na wszelkie kwestie zgodności z przepisami i wymogami nadzoru bankowego. To nie jest tak, że zakładasz bank w 5 minut.

Oczywiście, że uproszczone bo czym prostsze coś jest, tym łatwiejsze do zrozumienia.
Większość z tych kosztów, które wymieniłeś ponosi każdy przedsiębiorca. Ale przedsiębiorcy w odróżnieniu od banków nie są w stanie kreować pieniędzy czy innych produktów, które sprzedają. Producent rowerów nie wyczaruje z niczego roweru, tylko musi dodatkowo zapłacić robotnikom, którzy złożą rower i musi zapłacić za materiały.

0
Igor1981 napisał(a):

Moi dziadkowie nie mieszkali z rodzicami.

A gdzie mieszkali? W mieszkaniu kupionym na bankowy kredyt? Bo mnie się wydaje, że raczej sami wybudowali domy dla swoich rodzin. Bo tak się kiedyś robiło.

Podejrzewam, że Twoi dziadkowie też mieli od 3 do 5 dzieci. Taki kiedyś był standard europejskiej rodziny.

A i owszem, taki był kiedyś standard. Kilkaset lat wcześniej był inny standard i dzieci przeciętnie było jeszcze więcej.

Tymczasem teraz ludzie mają mniej dzieci, mimo tego, że są znacznie bogatsi niż w pierwszej połowie XX wieku, a dzięki automatyzacji i zmniejszonemu wymiarowi pracy mogliby poświęcić więcej czasu potomstwu. Tylko im się nie chce, a jak już im się chce, to idą w jakość (lepsze życie dla mniejszej liczby dzieci i wykształcenie pozwalające zdobyć pracę umysłową) zamiast w ilość (przymierających głodem na przednówku, dla których drogą zawodową było zostanie rolnikiem bądź robotnikiem).

1

Ojciec mojej matki miał 5 dzieci. Ojciec mojego ojca miał 3 dzieci. Jeden dziadek mojej matki miał 5 dzieci, drugi dziadek mojej matki też miał 5 dzieci.

I myślisz, że to wynikało z ich bogactwa? :D Bo mi się jednak wydaje, że z braku skutecznych metod antykoncepcyjnych :P
BTW teraz na 5tkę dzieci dostaliby 2000 - 2500zł... Mało? ;)

0
aurel napisał(a):

Ojciec mojej matki miał 5 dzieci. Ojciec mojego ojca miał 3 dzieci. Jeden dziadek mojej matki miał 5 dzieci, drugi dziadek mojej matki też miał 5 dzieci.

I myślisz, że to wynikało z ich bogactwa? :D Bo mi się jednak wydaje, że z braku skutecznych metod antykoncepcyjnych :P
BTW teraz na 5tkę dzieci dostaliby 2000 - 2500zł... Mało? ;)

To nie wynikało z bogactwa tylko z natury ludzkiej. Normalną rzeczą jest że w rodzinie jest 3-5 dzieci. Tak jest obecnie u 80% ludzkości. Tak jest w Afryce, u Arabów, w Indiach, w Ameryce Latynoskiej. W Chinach też by tak było gdyby rząd chiński nie stwierdził, że Chińczyków jest zbyt dużo i nie zakazywał posiadania więcej niż jednego dziecka. Tak też było w Europie.
I to jest najzupełniej normalne i jest to charakterystyczne dla człowieka.
I nie chodzi tutaj o żadne 500 plus, ani tym podobne bzdury bo jeden rząd da 500+, a drugi zabierze.
Problem leży gdzie indziej.
Problemem jest feminizm.
W krajach opanowanych przez feminizm jest niski przyrost naturalny, a w krajach, które nie mają problemu z feminizmem jest wysoki przyrost naturalny. I tak też było w Europie w I poł. XX w.
Problem leży w tym, że wszystkie kobiety zostały wygonione do służalczej pracy za marne grosze. I siedzą teraz na kasach w Biedronkach i innych supermarketach zamiast siedzieć w domu i opiekować się dziećmi. Wychowywanie dzieci to jest bardzo ciężka praca. Jak kobieta ma swoje obowiązki wypełniać skoro wypłata jej męża nie wystarcza na kupno mieszkania i utrzymanie jej i dzieci?
Ten problem nie występuje w innych częściach świata. Ten problem występuje tylko w Europie.
Statystycznie białe kobiety mają wyższe IQ od czarnych mężczyzn, ale mają niższe IQ od białych mężczyzn. Za to statystyczna biała kobieta ma znacznie wyższe EQ od białego mężczyzny.
EQ czyli inteligencja emocjonalna dzięki której kobieta tylko spojrzy na niemowlę i od razu wie czy chce siusiu, czy jest głodne, czy może chce spać. Statystyczny mężczyzna ma niskie EQ i jak mu niemowlę nie powie o co chodzi, to się nie domyśli.
I chodzi o to, że jeżeli kobieta chce pracować to niech idzie do pracy i pracuje. Ale jeżeli nie chce pracować, to powinien być taki system gospodarczy żeby zarobki jej męża starczały na zapewnienie dachu nad głową, na utrzymanie jej i na utrzymanie 5 dzieci. I to bez względu na to w jakim zawodzie ten mężczyzna będzie pracował.
Tak jest w większości państw na świecie i tak było kiedyś w Europie, tylko teraz Europa jest poddana dziwnemu eksperymentowi, którego celem jest likwidacja białej rasy człowieka. Przez ten eksperyment mamy problem z systemem emerytalnym.
To biali ludzie powinni zasiedlać Afrykę, Azję i tam wprowadzać swoje rządy i swoje porządki, a nie na odwrót. Bo w przeciwnym razie biali ludzie wyginą, a ludzkość cofnie się w rozwoju do średniowiecza.

1
Igor1981 napisał(a):

To nie wynikało z bogactwa tylko z natury ludzkiej. Normalną rzeczą jest że w rodzinie jest 3-5 dzieci. Tak jest obecnie u 80% ludzkości. Tak jest w Afryce, u Arabów, w Indiach, w Ameryce Latynoskiej.

Widać chyba silną korelację z bogactwem. ;]

Problemem jest feminizm.

No tak, oczywiście. Jak może być dobrze na świecie, skoro połowie ludzi zwyczajnie brak jaj?

W krajach opanowanych przez feminizm jest niski przyrost naturalny, a w krajach, które nie mają problemu z feminizmem jest wysoki przyrost naturalny. I tak też było w Europie w I poł. XX w.
Problem leży w tym, że wszystkie kobiety zostały wygonione do służalczej pracy za marne grosze.

Masz na myśli pracę pracę kobiet w fabrykach podczas rewolucji przemysłowej? Czy może 18 godzin na nogach służby? Czy może setki lat ciężkiej pracy na roli? A wszytko to na długo przed feminizmem. ;]

Jak kobieta ma swoje obowiązki wypełniać skoro wypłata jej męża nie wystarcza na kupno mieszkania i utrzymanie jej i dzieci?

To niech zmieni męża. Tylko na przestrzeni tysięcy lat jakoś dużo mniej niż procent mężów mógł utrzymać całe rodziny, więc może się to nie udać.

Ten problem nie występuje w innych częściach świata. Ten problem występuje tylko w Europie.

Nie, absolutnie kobiety w krajach trzeciego świata nie pracuja za marne grosze.

I chodzi o to, że jeżeli kobieta chce pracować to niech idzie do pracy i pracuje. Ale jeżeli nie chce pracować, to powinien być taki system gospodarczy żeby zarobki jej męża starczały na zapewnienie dachu nad głową, na utrzymanie jej i na utrzymanie 5 dzieci. I to bez względu na to w jakim zawodzie ten mężczyzna będzie pracował.

No, nawet jakieś 100 lat temu zaczęto wprowadzać taki system gospodarczy, w którym nie było miejsca na biedę. :)

Tak jest w większości państw na świecie i tak było kiedyś w Europie, tylko teraz Europa jest poddana dziwnemu eksperymentowi, którego celem jest likwidacja białej rasy człowieka. Przez ten eksperyment mamy problem z systemem emerytalnym.

Widze, że odróznianie przyczyn i skutków masz wyjątkowo dobrze rozwinięte.

To biali ludzie powinni zasiedlać Afrykę, Azję i tam wprowadzać swoje rządy i swoje porządki, a nie na odwrót. Bo w przeciwnym razie biali ludzie wyginą, a ludzkość cofnie się w rozwoju do średniowiecza.

A to już podziękuj wujkowi Adolfowi, bo dopóki nie zrobił swojej wojenki, to tak właśnie było. :)

0
somekind napisał(a):
Igor1981 napisał(a):

W krajach opanowanych przez feminizm jest niski przyrost naturalny, a w krajach, które nie mają problemu z feminizmem jest wysoki przyrost naturalny. I tak też było w Europie w I poł. XX w.
Problem leży w tym, że wszystkie kobiety zostały wygonione do służalczej pracy za marne grosze.

Masz na myśli pracę pracę kobiet w fabrykach podczas rewolucji przemysłowej? Czy może 18 godzin na nogach służby? Czy może setki lat ciężkiej pracy na roli? A wszytko to na długo przed feminizmem. ;]

Jak kobieta nie miała męża to zostawała służącą. Jak miała męża to zajmowała się domem, gotowała obiad dla męża, a czasem też mu pomagała w jego pracy, np. w pracy na polu.

Ten problem nie występuje w innych częściach świata. Ten problem występuje tylko w Europie.

Nie, absolutnie kobiety w krajach trzeciego świata nie pracuja za marne grosze.

Pieniądze to nie wszystko. W afrykańskich wioskach oddalonych od cywilizacji, mężczyźni z wioski idą grupą na polowanie. Przynoszą upolowanego zwierzaka. A ich żony zajmują się domem i dziećmi. Jak chłopcy podrosną to uczą się fachu, który będzie im w przyszłości potrzebny - idą na polowanie razem z innymi mężczyznami i uczą się polować. A dziewczynki zostają z kobietami i uczą się obowiązków domowych. I niczego tym ludziom nie brakuje. Jedzenie mają, seks mają, edukację niezbędną do usamodzielnienia się mają. Pieniądze nie są im potrzebne.
Tak to wygląda w krajach trzeciego świata. Obejrzyj trochę programów Cejrowskiego to będziesz wiedział.

To biali ludzie powinni zasiedlać Afrykę, Azję i tam wprowadzać swoje rządy i swoje porządki, a nie na odwrót. Bo w przeciwnym razie biali ludzie wyginą, a ludzkość cofnie się w rozwoju do średniowiecza.

A to już podziękuj wujkowi Adolfowi, bo dopóki nie zrobił swojej wojenki, to tak właśnie było. :)

Gdyby żydzi amerykańscy nie sponsorowali Adolfa to on by nie doszedł do władzy w Niemczech. A gdyby inni żydzi nie wymyślili komunizmu i nie zrobili rewolucji bolszewickiej w Rosji, to nie byłoby Katynia, a Stany Zjednoczone i amerykańskie żydostwo nie wspierałoby Adolfa w nadziei, że powstrzyma on ZSRR przed opanowaniem Europy.

0
Igor1981 napisał(a):

a ludzkość cofnie się w rozwoju do średniowiecza.

Ale proszę nie obrażać średniowiecza :-)

1

Jak kobieta nie miała męża to zostawała służącą. Jak miała męża to zajmowała się domem, gotowała obiad dla męża, a czasem też mu pomagała w jego pracy, np. w pracy na polu.

Polecam poczytać Chłopów. Albo cokolwiek...

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1