NIK chce wycofać obowiązkową maturę z matematyki

3

Hohoho! Jakiś humanista chyba zaszalał :-) Przeklejam żebyście nie musieli nabijać statsów Interii :-)

"Z nauczaniem matematyki w polskich szkołach nie jest najlepiej. Forma i sposób jej nauczania nie sprzyja pełnemu rozwojowi kompetencji matematycznych u uczniów. Potwierdzają to osiągane przez nich wyniki" - podkreśla NIK w swoim najnowszym raporcie.
Wynika z niego, że ponad 42 proc. uczniów skontrolowanych przez NIK szkół ponadgimnazjalnych w latach 2015-2017 otrzymało z matematyki na świadectwie tylko ocenę dopuszczającą (tj. dwójkę). W gimnazjum takich uczniów było 23 proc., a w szkołach podstawowych - 10 proc. Ocenę celującą z matematyki (6) na świadectwach w kontrolowanych szkołach otrzymało tylko 4 proc. uczniów gimnazjów, 2 proc. uczniów podstawówek i zaledwie 1 proc. uczniów szkół ponadgimnazjalnych.

NIK w raporcie wskazuje także na dane uzyskane z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Wynika z nich, że uczniowie mają z matematyką większe problemy niż z pozostałymi przedmiotami. Średni wynik egzaminu maturalnego z matematyki w latach 2015 - 2017 wyniósł 55 proc., podczas gdy z języka polskiego - 60 proc., a z języka angielskiego - 73 proc. Co szósty uczeń nie zdał egzaminu maturalnego z matematyki.

NIK we wnioskach skierowanych do Ministerstwa Edukacji Narodowej wnosi m.in. o rozważenie możliwości zawieszenia egzaminu maturalnego z matematyki jako obowiązkowego dla wszystkich uczniów do czasu poprawy skuteczności nauczania tego przedmiotu w szkołach.

Źródło

Patologia! :-)

12

Klasyczne podejście naszych rządzących -> należy zmieść problem po dywan. Uczniowie oblewają maturę to obniżamy próg na 30%. Nadal oblewaja? A to wycofać :D

7

Szczerze? Matura powinna być taka, że każdy powinien mieć dowolność co zdaje. I nie musieć nic zdawać bo niczego to nie zmienia. O. Wolność wyboru.

1

Powinno się teraz skontrolować wszystkich nauczycieli matematyki ;)
Czy potrafią to co ma umieć uczeń na maturze oraz czy tego skrupulatnie nauczają - kilka zeszytów z każdej klasy danego nauczyciela.
Najlepiej jakby uczniowie sami mogli donieść anonimowo, to problem rozwiąże się sam :D

15

Tyle, że obecna matura z matematyki nie ma za wiele wspólnego z wiedzą matematyczną. Z samych zadań zamkniętych da się uzbierać 50%, dodajmy jeszcze kartę (a nawet książeczkę) ze wzorami - wszystko podane na tacy, tylko przeczytać treść zadania i podstawić liczby pod odpowiedni wzór. Sprowadza się to do tego, że trzeba być wybitnie utalentowanym tłumokiem, żeby nie zdać matury z matematyki.

5

Po pierwsze - w pełni się zgadzam z @mr_jaro - zarówno decyzja o tym, czy się w ogóle chce maturę zdawać powinna być dobrowolna (jak jest w chwili obecnej), jak i wybór tematów. Jeśli ktoś chce iść na ASP albo AWF to raczej całkowanie/wielomiany nie będą mu do niczego przydatne.

A po drugie - mam wrażenie, że program matematyki aktualnie jest totalnie z d**y. Uczy się ludzi rzeczy, które mogą stanowić jakiś wstęp do studiów technicznych, ale nie mają żadnego związku z realnym życiem. Uczeń po ukończeniu liceum zna i umie limesy, wielomiany, obliczyć słynny "sinus Alfa", liznął podstawy trygonometrii, ale nie umie wypełnić poprawnie PIT albo obliczyć sobie nettu/brutto/kup/VAT. Zobaczcie chociażby, ile u nas na forum pojawia się wątków dotyczących sposobów obliczania wynagrodzenia. To jest coś, co powinno być naprawione - wtedy argument, że matematyka uczy logicznego myślenia i radzenia sobie w życiu miałby sens.

4

Ja bym usunął z polskiego, na co to komu.

12

Sprowadza się to do tego, że trzeba być wybitnie utalentowanym tłumokiem, żeby nie zdać matury z matematyki.

Takich ludzi jest jak widać połowa, a potem chętnie uczestniczą oni w wyborach i dyskusjach na temat wydawania kasy ze wspólnego budżetu.

2

Przecież niejeden już tu na 4p udowodnił że do programowania nie są potrzebne ani studia, ani matura, ani znajomość matematyki.
Więc nie wiem skąd to oburzenie.
Po co matematyka komuś kto chce iść na historię filologii prasłowiańskiej? Albo na stosunki międzynarodowe? Od liczenia są komputery, internet i pan(i) w okienku.

0

y..bac mature. dzis nikt tego nie potrzebuje matura to bzdura

4
vpiotr napisał(a):

Po co matematyka komuś kto chce iść na historię filologii prasłowiańskiej? Albo na stosunki międzynarodowe? Od liczenia są komputery, internet i pan(i) w okienku.

Po to, że przyjdzie dzień w którym dotrze do tego pustego łba, że skończył studia dla ubogich intelektualistów i zacznie chcieć się przebranżawiać na #programista15k. A na sam koniec Ty będziesz z nim musiał pracować albo dadzą Ci go do zespołu :D

1
mr_jaro napisał(a):

Wolność wyboru.

Jednak pewne normy narzucone są dobre, bo człowiek będzie trochę mniej głupi, niż w sytuacji jakby go nie przymuszać.
Ci, którzy nie zdali, pomimo faktu niezdania spędzili nad matmą więcej czasu niż osoby, które nie musiały przystępować do tej matury w latach wcześniejszych.

1
Hispano-Suiza napisał(a):
vpiotr napisał(a):

Po co matematyka komuś kto chce iść na historię filologii prasłowiańskiej? Albo na stosunki międzynarodowe? Od liczenia są komputery, internet i pan(i) w okienku.

Po to, że przyjdzie dzień w którym dotrze do tego pustego łba, że skończył studia dla ubogich intelektualistów i zacznie chcieć się przebranżawiać na #programista15k. A na sam koniec Ty będziesz z nim musiał pracować albo dadzą Ci go do zespołu :D

Może być jeszcze gorzej: Dlaczego piątkowi uczniowie pracują dla trójkowych, a czwórkowi zostają urzędnikami

3
Wibowit napisał(a):

Sprowadza się to do tego, że trzeba być wybitnie utalentowanym tłumokiem, żeby nie zdać matury z matematyki.

Takich ludzi jest jak widać połowa, a potem chętnie uczestniczą oni w wyborach i dyskusjach na temat wydawania kasy ze wspólnego budżetu.

@Wibowit przypomina się klasyka https://www.wprost.pl/kraj/10083158/polacy-nie-wiedza-skad-sie-bierze-500-plus-przedstawiamy-wyniki-badania.html :)

3

30% z matury z matematyki to minimum serio. Jako osoba ktora przez ponad 2 lata udziela korkow i przygotwywala osoby by zdlay mature to nikt nie mial poprawek. Zreszta matura jest naciagana zobaczcie sobie krzywe rozkladu wynikow dla polskiego i matmy zobaczycie piekny pick na wartosci 30% tak by niehumany mogly zdac bo im nacagaja. Bardzo duzo osob jest przepuszczanych z klasy do klasy i pozniej ida pisac mature i nie zdaja matmy bo nie mieli prawa PRZEJSC DO NASTEPENJ KLASY. Sam pisalem mature z polskiego, rozszerzona matma, rozszerzony ang, rozszerzona fizyka i nie widze poroblemu. Spoleczensto juz dzis ma problem z prostymi obliczeniami ....

5

Mniej więcej, jak napisał @Shalom , nie za dobrze idzie, to jeszcze zlikwidować motywację do lepszej nauki/nauczania, a i statystyki się poprawią. A w ogóle to odnoszę wrażenie, jakby mądrzy Polacy byli komuś nie na rękę. Tak, tak, wiem, uuuuuuuu spiski!:-D Ja bym powiedział nie spiskowa teoria lecz praktyczna hipoteza:)

0

A gdyby tak cała matura była opcjonalna?

ja to chyba ministrem zostanę

0

Poznałem gościa który studiował na pierwszym roku informatykę, znał się bardzo dobrze na javascript, pisał własne biblioteki itd. Zrezygnował ze studiów po pierwszym semestrze.

4
Shalom napisał(a):

Klasyczne podejście naszych rządzących -> należy zmieść problem po dywan.

NIK to instytucja doradcza, nie ma żadnej władzy. Trzeba zaczekać, czy ministerstwo ich posłucha.

mr_jaro napisał(a):

Szczerze? Matura powinna być taka, że każdy powinien mieć dowolność co zdaje. I nie musieć nic zdawać bo niczego to nie zmienia. O. Wolność wyboru.

Matura od zawsze była opcjonalna. Jeśli ktoś nie chce mieć papieru z godłem świadczącego o podstawowej znajomości języka oraz kilku innych rzeczy, to przecież nie musi.

cerrato napisał(a):

A po drugie - mam wrażenie, że program matematyki aktualnie jest totalnie z d**y. Uczy się ludzi rzeczy, które mogą stanowić jakiś wstęp do studiów technicznych, ale nie mają żadnego związku z realnym życiem.

Jak dla mnie, to umiejętność policzenia ile płytek/farby kupić do remontowanego mieszkania albo kosztu kredytu bądź kwoty odsetek z lokaty to są bardzo życiowe rzeczy. Jeśli ktoś tego nie potrafi, to już jest jego wina, a nie programu zajęć.

ale nie umie wypełnić poprawnie PIT albo obliczyć sobie nettu/brutto/kup/VAT.

To nie jest matematyka. A jeśli ktoś nie potrafi znaleźć instrukcji jak to zrobić, to jest po prostu leniwy albo głupi.

1
  1. Nie każdy uczeń się nadaje na matematyka. Wielu osobom wystarczyłaby znajomość liczenia do 100 i tyle. Tłuczenie w każdego matematyki jest bezcelowe, bo ludzie i tak jej nie rozumieją. Tu trzeba umieć i chcieć wykorzystywać inteligencję (a to trudne przy podejściu "wykuję na pamięć wzory bez zrozumienia" albo "nie będę się uczyć, tylko ściągnę od kolegi").

  2. Nie każdy się nadaje na nauczyciela matematyki. To musi być pasja, którą chce się przekazać uczniom, a nie obowiązek. Czy umie wytłumaczyć uczniom, czy może leci z zadaniami bez sensu.

  3. Program szkolny zakłada równanie w dół, jest dostosowany do najgorszych uczniów -(nawet po tym teraz widać - najgorsi uczniowie mają 2 z matmy, to likwidują maturę). Tracą osoby faktycznie zdolne z matematyki, którym matma dobrze idzie. Tym sposobem marnuje się potencjał. Np. załóżmy, że ktoś wykracza wiedzą z matmy ileś lat swoich rówieśników, a musi w szkole robić nudne zadania i przerabiać materiał, który opanował już kilka lat temu. Naprawdę można się zniechęcić do matmy po czymś takim.

Innymi słowy zamiast myśleć o tych uczniach, którzy coś umieją ponad program (czy to z matematyki, czy z innych przedmiotów) i ułatwiać im to, żeby w przyszłości zostali inżynierami, naukowcami, artystami, muzykami itp. to się pochylamy nad biednymi mało zdolnymi uczniami i martwimy się, że 42 procent uczniów dostało dwójkę (swoją drogą kto wie, czy tych 42 procent uczniów nie ma jakichś innych zdolności? Nie każdy musi być orłem z matmy).

Chociaż to mnie nie dziwi, głównym celem szkoły publicznej jest uśrednianie i nauka konformizmu. Tylko, że potem jest płacz, że polska potrzebuje inżynierów czy innych specjalistów, a ich nie ma, bo młodzież została ogłupiona przez szkołę.

0

@somekind: "NIK to instytucja doradcza, nie ma żadnej władzy. Trzeba zaczekać, czy ministerstwo ich posłucha."
Oczywiście, że tak, ale jest to dość poważna instytucja i jej opinia będzie brana pod uwagę.

0
LukeJL napisał(a):
  1. Program szkolny zakłada równanie w dół, jest dostosowany do najgorszych uczniów -(nawet po tym teraz widać - najgorsi uczniowie mają 2 z matmy, to likwidują maturę). Tracą osoby faktycznie zdolne z matematyki, którym matma dobrze idzie. Tym sposobem marnuje się potencjał. Np. załóżmy, że ktoś wykracza wiedzą z matmy ileś lat swoich rówieśników, a musi w szkole robić nudne zadania i przerabiać materiał, który opanował już kilka lat temu. Naprawdę można się zniechęcić do matmy po czymś takim.

Innymi słowy zamiast myśleć o tych uczniach, którzy coś umieją ponad program (czy to z matematyki, czy z innych przedmiotów) i ułatwiać im to, żeby w przyszłości zostali inżynierami, naukowcami, artystami, muzykami itp. to się pochylamy nad biednymi mało zdolnymi uczniami i martwimy się, że 42 procent uczniów dostało dwójkę.

Jeśli ktoś lubi matmę, to głąby w szkole czy nudny nauczyciel go do tego nie zniechęcą. A dla uczniów wyprzedzających program jest cały szereg rozwiązań - począwszy od zadań z gwiazdką po olimpiady i indywidualny tok nauczania.

3

https://wiadomosci.wp.pl/matematyka-nadal-na-maturze-odpowiedz-men-6351204704340097a?amp=1

"Matematyka nadal będzie przedmiotem obowiązkowym na egzaminie maturalnym, tak jak w większości krajów europejskich" - informuje w komunikacie Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Chyba jednak nic z tego :D

3

@LukeJL: "Nie każdy uczeń się nadaje na matematyka. Wielu osobom wystarczyłaby znajomość liczenia do 100 i tyle. Tłuczenie w każdego matematyki jest bezcelowe, bo ludzie i tak jej nie rozumieją. Tu trzeba umieć i chcieć wykorzystywać inteligencję (a to trudne przy podejściu "wykuję na pamięć wzory bez zrozumienia" albo "nie będę się uczyć, tylko ściągnę od kolegi")."
Nie, to jest szkoła średnia, od tych co ją skończa musi być wymagany pewien poziom, kultura matematyczna, wiedza ogólna, jak ktoś ma braki w jakiejś dziedzinie, to niech przysiądzie, popracuje, żeby uzyskać dyplom [szkoły średniej].

Co do tego: "Tracą osoby faktycznie zdolne z matematyki, którym matma dobrze idzie. Tym sposobem marnuje się potencjał. Np. załóżmy, że ktoś wykracza wiedzą z matmy ileś lat swoich rówieśników, a musi w szkole robić nudne zadania i przerabiać materiał, który opanował już kilka lat temu. Naprawdę można się zniechęcić do matmy po czymś takim."
To @somekind mnie ubiegł. Znowu nie. Sam byłem w takiej sytuacji, wykraczalem poza poziom, w drugiej klasie, jak mi się materiał skończył, to szedłem do biblioteki i zasuwałem dalej; i nie było takiej opcji, żeby coś mnie zniechęciło do matematyki, czy informatyki (którą odkryłem później, ale to już inna historia:))

0

@lion137:

Pytanie: Po co chodzić do szkoły jeżeli i tak uczysz się samemu?

3

Bo szkoła uczy, pokazuje mi coś więcej niz matma. Ma mi powiedzieć, że historia i polityka też są ważne, ma mi dać wykształcenie ogólne. Ok, dla geniuszy nie jest potrzebna, hm..., może Feynman, da Vinci, Newton, Einstein, nie potrzebowali szkoły, zgoda, zabieranie im kilku lat życia na "ogólniaka" byłoby marnotrawstwem [ich talentu]. Ale geniusze sami się obronią. A dla ogółu, to niech szkoła średnia będzie wyznacznikiem pewnego poziomu.

1

Jeśli ktoś lubi matmę, to głąby w szkole czy nudny nauczyciel go do tego nie zniechęcą.

Jest też przypadek, gdzie nikt nie przedstawił Ci matematyki (czy jakiejkolwiek dziedziny) w wystarczająco interesujący sposób żebyś ją polubił, albo nie pomógł pokonać Ci jakichś początkowych trudności, przez co myślisz, że się do czegoś nie nadajesz mimo że to nie prawda. Imho to powinno być jedno z najważniejszych zadań nauczycieli. Co do najlepszych, to oni zawsze sobie poradzą. Sztuką jest wyciągnąć maksimum potencjału z przeciętnych.

0

@lion137:

No dobra, ale jakbyś nie chodził na te 5h matmy tygodniowo, bo po co?

Mógłbyś w tym czasie posiedzieć na wykładzie na jakiejś wyższej uczelni jako wolny słuchacz (jeżeli plan by Ci pozwolił) :) Lub po prostu dalej uczyć się na własną rękę

1

NIK w raporcie wskazuje także na dane uzyskane z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Wynika z nich, że uczniowie mają z matematyką większe problemy niż z pozostałymi przedmiotami. Średni wynik egzaminu maturalnego z matematyki w latach 2015 - 2017 wyniósł 55 proc., podczas gdy z języka polskiego - 60 proc., a z języka angielskiego - 73 proc. Co szósty uczeń nie zdał egzaminu maturalnego z matematyki.

Nie wiem, czy dobrze kumam tok myślenia NIK'u, ale może powinni żądać likwidacji matury z polskiego, skoro z angielskiego wyniki są o aż 13 procent wyższe. Te 5% mniej z matematyki to pikuś, przy tym, że tutejszym łatwiej mówić i pisać po angielsku niż po polsku.

Jak tak dobrze z angielskiego wypada matura to może problemem nie jest sama matematyka, ale język jej nauczania. Niech zażądają nauczania matematyki po angielsku, to wyniki się poprawią:)

6

@cerrato: Matematyka jest potrzebna każdemu - przykład:
Ubezpieczenie kredytu na wypadek utraty pracy, oprocentowanie spada o kilka procent, ale pojawia się dodatkowa opłata za ubezpieczenie. Sporo ludzi się na tym łapie, bo myślą, że oprocentowanie mniejsze to i mniej do zapłaty, a ubezpieczenie kredytu to raptem kilkanaście/dziesiąt złotych.

A rozliczanie pita? Przecież tam jest potrzebna wiedza na poziomie 5~6 klasy podstawówki. Problem z PIT'ami/B2B nie leży w matmie, tylko leży w bardzo niejasnych wymaganiach prawnych. Polskie prawo i systemy rozliczania bardziej przypominają programowanie, bo jeśli w Polsce chcesz zrobić A, to musisz sprawdzić czy A jest w grupie B, pod warunkiem, że miałeś dochód C, ale nie odliczałeś X i Y. Wtedy możesz udać się do okienka Z, gdzie super miła Pani K. powie Ci, żeby jednak udał się do G pod warunkiem, że wypełniłeś blankiet H, na samym końcu dowiadujesz się że ten blankiet nie musi być wcale wypełniany, gdy w formularzu do B nie zaznaczysz O - bo w sumie nie jest potrzebne, gdy chcesz odliczyć L.

Polacy nie lubią matmy, bo z każdej strony jesteśmy zniechęcani do niej. Ludzie biorą kredyty nie wiedząc nawet co to RRSO - bo to dla nich czarna magia i widmo nadciągającej konieczności nauczenia się czegokolwiek. Mało który polak oburza się na podnoszenie podatku/składki/opłat o 1% - bo to właśnie tylko 1%.... Nikogo to nie oburza. http://www.wykop.pl/ramka/2938979/wlasnie-mija-5-rocznica-podniesienia-stawek-podatku-vat-ktore-mialy/ Minie jeszcze kilka lat to dowalą nam 24% albo i 25% i też nikt się nie oburzy. Dla przeciętnego polaka kalkulacja będzie prosta - skoro towar przy 23% vatu kosztował 100zł, to po podniesieniu podatku o 1 % będzie kosztował 101 - więc ludzie swoją krótkowzrocznością napsioczą troszkę na PIS/PO i pomyślą sobie... no co jak co ... ale ten jeden procent więcej to ogarnę jakoś i nie widzą całokształtu.

Kolejną sprawą jest dostęp do informacji - po co ktoś ma się uczyć czegoś, skoro wszystko jest w google? Kiedyś nauczyciele mówili nam - ...przecież nie będziesz non-stop nosił ze sobą kalkulatora teraz możemy się z tego śmiać, bo mamy smartfony, ale prawda jest taka, że to tylko odciąga nas od wiedzy. Po co mam pamiętać, że stolicą Turcji jest Ankara, skoro sprawdzę to w google? Po co mam się uczyć czegokolwiek?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1