Anglomania po raz drugi

2

Projekt na githubie. O ile mi wiadomo, piszą go sami Polacy. Nie - opisy zmian, pull requesty, komentarze na Githubie są po angielsku. (obowiązkowo w angielskim nieco łamanym). W mailach między sobą porozumiewamy się po polsku - więc czemu na Githubie...?

Ostatnio starałem się powstrzymać mój nawyk durnego kontestowania wszystkiego wkoło siebie, ale tym razem zrobiłem wyjątek... pisałem na Githubie po polsku.

Inny projekt, uczelniany. To samo. Oczywiście inni piszą nazwy zmiennych itp także po angielsku. Jako, że projekt jest dość mocno podzielony na poletka i mojego kodu raczej nikt inny tykał nie będzie, pozwoliłem sobie pisać nazwy zmiennych, funkcji, klas itp po polsku. Ktoś (niezwiązany z projektem) wszedł do pokoju. Pierwszy komentarz: „Co to jest za kod? Czemu tu jest UTF-8? Dlaczego to jest po polsku? Czemu to jest Javascript? Ano JS ponieważ to był frontend, ale nieważne. Dlaczego to, że po polsku, jest takie złe? Skoro żaden nie-Polak nie będzie tego czytał?

Bo możesz to potem komuś chcieć pokazać.

Really? Projekcik ćwiczebny na zaliczenie? I tak pisany po to, by zdążyć go napisać na czas i zaliczyć, a nie po to, by był dobry?

Bo i tak funkcje i zmienne języka są po angielsku.

No są, ale co z tego?

Nie wiem - może ma to swój sens głęboki. Ale przyznam się szczerze, że czasem odnoszę wrażenie, że to Polacy po prostu mają kompleksy na punkcie bycia Polakami i w związku z tym muszą stroić się w piórka innych narodów i gadać jak one...

20

bo taki jest standard? Kod w jezyku ojczystym piszą tylko najgorsze januszsofty i hindusi.

9

Zaznaczam że odnoszę się tylko do kwestii pisania kodu (i co za tym idzie komentarzy w kodzie). Jak najbardziej uważam że powinno się pisać po angielsku, ponieważ jest to "naturalny" język w programowaniu. Wciskanie jakiegokolwiek innego języka w kod wygląda po prostu dziwnie. No tylko spójrz:

Console.WriteLine(WezLiczbeOcen());

Litości...

Większość dokumentacji (a szczególnie w zasadzie cała dokumentacja oficjalna) jest również po angielsku. Reasumując- ja bym powiedział że próba wciskania polskiego na siłę to jakiś przejaw niewygaszonego wieku buntowniczego.

9

Generalnie jeśli słownictwo używane w projekcie nie sprawia istotnych problemów przy tłumaczeniu na angielski to używa się języka angielskiego. Obstawiam, że to tłumaczenie na polski sprawiłoby więcej problemów w typowym przypadku niż w drugą stronę. Używanie polskich nazw ma sens jeśli np twój program implementuje polskie regulacje prawne.

Polacy mają sporo kompleksów niższości wobec innych nacji, ale nie doszukiwałbym się tego w nazwach zmiennych. Zdecydowanie bardziej irytują mnie kalekie tłumaczenia typu:

  • collaboration => kolaboracja (z nazistami?), a powinno być: współpraca
  • actually => aktualnie, a powinno być: w rzeczywistości
  • utilisation => utylizacja (śmieci?), a powinno być: wykorzystanie
  • process => procesować (z kim?), a powinno być: przetwarzać

Dla mnie takie pseudo-tłumaczenia są wysoce irytujące bo wypaczają znaczenie już istniejących słów. Już zdecydowanie wolałbym, gdyby ktoś powiedział np "dropnij bazę", bo wtedy jest przynajmniej oczywiste, że znaczenia istniejących słów nie są przekręcane.

Zresztą nie tylko wśród programistów są kalekie tłumaczenia. Dla przykładu stwierdzenie "kwota uchodźców" nie tylko brzmi dziwnie, ale według obecnych słowników języka polskiego jest totalnym bezsensem. Kwota oznacza pewną ilość pieniędzy i tyle. Angielskie "quota" tłumaczy się np jako "przydział". Nawet tłumacze Windowsa to od dawna wiedzieli.

0

Jeżeli został popełniony jakiś większy/ciekawszy hack, to feel free aby opisać w obu.

4

@kmph ty tak serio czy nudzisz się w niedziele i postanowiłeś trollować? o_O Ogólnie przyjetym standardem jest pisanie kodu w języku angielskim. Jak piszesz sobie kod do szuflady, to możesz i po chińsku, ale jeśli ktoś inny ma ten kod czytać, to już nie za bardzo.

Projekt na githubie. O ile mi wiadomo, piszą go sami Polacy

A jutro dołączy kolega z innego kraju i co? Albo ktoś będzie chciał rzucić okiem na historię zmian, listę issues itd. A nawet jeśli nie, to tak sie pisze i już. Z podobnych względów formatuje sie kod w taki a nie inny sposób.

Ale przyznam się szczerze, że czasem odnoszę wrażenie, że to Polacy po prostu mają kompleksy na punkcie bycia Polakami i w związku z tym muszą stroić się w piórka innych narodów i gadać jak one...

Ale WSZYSCY piszą zgodnie z przyjętymi konwencjami! Nie tylko Polacy. Jedyna osoba z kompleksami tutaj to ty, bo nikomu normalnemu nie przyszłoby coś tak głupiego do głowy. Jesteś jak ci ludzie którzy usuwają z kodu master/slave i blacklist/whitelist bo dopatrują sie tam rasizmu i dyskryminacji :D

1

Nieraz już miałem problem z użyciem jakiejś biblioteki, bo opis był po chińsku czy japońsku, włącznie z kodem źródłowym. Jak tu żyć? (kończyło się na tym, że danej biblioteki po prostu nie użyłem, bo nie wiedziałem co robi. A miałem tylko jeden semestr chińskiego, ta wiedza nie pozwala na czytanie dokumentacji).

Dlatego warto używać języka angielskiego. Nazywa się to Złotą Zasadą Postępowania ("Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!").

O ile mi wiadomo, piszą go sami Polacy

Swoją drogą dość krótkowzroczne myślenie.

6
kmph napisał(a):

Really? Projekcik ćwiczebny na zaliczenie? I tak pisany po to, by zdążyć go napisać na czas i zaliczyć, a nie po to, by był dobry?

A potem płacz, że na studiach nie uczą rzeczy przydatnych w pracy. A akurat prowadzenie projektu i dokumentowanie wszystkiego po angielsku to coś, co się w wielu firmach przydaje, i co jak widać można na studiach poćwiczyć.
No chyba, że ktoś ma zamiar spawać soft w garażu u Filipiaka za mniej niż dolara dziennie, wtedy pewnie może sobie angielski odpuścić.

czasem odnoszę wrażenie, że to Polacy po prostu mają kompleksy na punkcie bycia Polakami i w związku z tym muszą stroić się w piórka innych narodów i gadać jak one...

Sama prawda (o czym świadczą śmieszne angielskie nazwy centrów handlowych czy osiedli mieszkaniowych), ale akurat nie w tym kontekście.

Wibowit napisał(a):

Zdecydowanie bardziej irytują mnie kalekie tłumaczenia typu:

  • collaboration => kolaboracja (z nazistami?), a powinno być: współpraca
  • actually => aktualnie, a powinno być: w rzeczywistości
  • utilisation => utylizacja (śmieci?), a powinno być: wykorzystanie
  • process => procesować (z kim?), a powinno być: przetwarzać

Dla mnie takie pseudo-tłumaczenia są wysoce irytujące bo wypaczają znaczenie już istniejących słów. Już zdecydowanie wolałbym, gdyby ktoś powiedział np "dropnij bazę", bo wtedy jest przynajmniej oczywiste, że znaczenia istniejących słów nie są przekręcane.

Dodałbym jeszcze:

  • "to address the problem" -> adresować problem;
  • "dedicated person" -> dedykowana osoba;
  • "relationship" -> relacja;

Dlatego właśnie nie chcę pracować z Polakami, ten angielski na poziomie "denmark from chicken" jest przerażający.

1

Właściwie ciekawił mnie pomysł, który poruszyłeś. W rzeczy samej, język w dużym stopniu kształtuje sposób myślenia, a zatem warto spróbować choćby w ramach eksperymentu. Poza tym o programowaniu mamy już utarte jakieś schematy myślenia po angielsku, co jest użyteczne, choć użycie innego języka mogłoby pokazać nowe możliwości. Moje eksperymenty tego typu skończyły się jednak na wniosku, że trzeba by było stworzyć nowy język programowania, bo niespójność językowa w kodzie za bardzo razi i psuje całą zabawę. Koncepcja jednak sama w sobie ciekawa, może nawet kiedyś spróbuję tak zrobić, żeby zobaczyć dokąd to zaprowadzi.

Polacy mają sporo kompleksów niższości wobec innych nacji, ale nie doszukiwałbym się tego w nazwach zmiennych. Zdecydowanie bardziej irytują mnie kalekie tłumaczenia typu:

collaboration => kolaboracja (z nazistami?), a powinno być: współpraca
actually => aktualnie, a powinno być: w rzeczywistości
utilisation => utylizacja (śmieci?), a powinno być: wykorzystanie
process => procesować (z kim?), a powinno być: przetwarzać

też meat => mięso, to mnie strasznie drażniło. Z drugiej strony nic dziwnego, ludzie są zbyt zabiegani, żeby jeszcze kłopotać się językiem którego nie rozumieją. Choć oczywiście to jest błędne koło, polski język warto znać i umieć się nim posługiwać, a pośpiech w życiu raczej nie popłaca. :) Mi w każdym razie lepiej żyje się niespiesznie.

0

@elwis w lispie by dało rade napisać paczke która tłmaczy polskiego lispa na angielskiego i w drugą stronę przez co mógłbyś używać go po polsku nie pisząc wszystkiego od zera. Problem pojawiłby się z bibliotekami. Jedyny problem z polskimi nazwami jest taki że często są długie albo nie pasują. Np. jak przetłumaczyłbyś let żeby jednocześnie za dużo nie pisać?

1

Jak dla mnie programiści, nawet jak po polsku, to mówią pidżinem, a nie polskim literackim. Może to nie jest źle, może powinniśmy iść dalej w tym. Codzienną komunikację mówioną w czysto polskich zespołach ciężko utrzymywać po angielsku (choćby ze względu na to, że znajomość angielskiego jest jaka jest), ale po polsku też ciężko mówić.

Dlatego programiści mówią pidżinem, np. "pusznij brancza na mastera" zamiast "pchnij gałąź na mistrza".

Idąc dalej tym tokiem myślenia:

Np. zamiast powiedzieć "idziemy o drugiej na obiad, bo chce mi się jeść" mówimy
"chcesz lec goł łit mi na lancz, tu o klok? Łona it."
A zamiast "nie zrobiłem tego zadania"
mówimy
"mój task not don jet"
Zamiast "Nasz szef nie jest rozsądny, bo nie pozwala nam pisać testów"
mówimy "ała bos dont smart, hi dont eloł pisać testy"

0
krwq napisał(a):

@elwis w lispie by dało rade napisać paczke która tłmaczy polskiego lispa na angielskiego i w drugą stronę przez co mógłbyś używać go po polsku nie pisząc wszystkiego od zera. Problem pojawiłby się z bibliotekami. Jedyny problem z polskimi nazwami jest taki że często są długie albo nie pasują. Np. jak przetłumaczyłbyś let żeby jednocześnie za dużo nie pisać?

Lisp... Dużo zachodu. Ale pomysł dobry i można zrealizować w każdym języku tak naprawdę, tylko tyle, że w lispie wszystko odbyłoby się w ramach samego języka, co pewnie oszczędziłoby trochę pracy. Myślę, że w dużym stopniu tłumaczenie nawet bibliotek by szybko poszło, bo dobre biblioteki mają konwencjonalne nazwy. Bardziej mógłby być problem z tym, na co wskazujesz, angielski ma większą tendencję do zwięzłości co oszczędza czasu, choć let akurat dosyć łatwo można przetłumaczyć jako bądź z tym jedyn małym mankamentem, że aż 2 razy trzeba wcisnąc alt. Chyba, żebym pisał po rusku, nie będzie altu w ogóle, a efekt podobny, bo język podobny. Albo po co kombinować? Po prostu z! Zaś z matematycznego języka najlepiej chyba niech.

3

Np. jak przetłumaczyłbyś let żeby jednocześnie za dużo nie pisać?

w polskim Logo było "oto"... np. "oto kwadrat" (ale nie wiem, czy w oryginale było "let" czy co innego).

1

Pisanie po angielsku jest zalecane, żeby każdy mógł to przeczytać. Jest to też spójne pod względem składni języka. Sam piszę tak kod produkcyjny. Niemniej nie uznaję, tego odgórnego "bo tak". Jeśli używamy narzędzi odpowiednich do problemu, tak samo powinniśmy używać odpowiedniego języku do problemu. Jeśli mamy kod bardzo domenowy i jest tam nazwa jakiejś instytucji polskiej, która nie ma odpowiednika w angielskim, to tłumaczenie będzie pokraczne. Mówienie, że pisanie po polsku bo sami Polacy to utrzymują jest krótkowzroczne, jest z kolei przerostem formy nad treścią czasami, jeśli faktycznie pisze to 3 kolesi i za 2 tyg. kod zostanie skasowany, lub zginie w odmętach pendriva (teraz to pewnie jakiegoś githuba, ale za czasów studiów jak jeszcze nie wiedziałem jak używać gita królowały pendraki i folder ver1, ver2. .... ;) )Też kwestia, tego kto to sponsoruje i jakie ma pobudki. Firebirda tworzą głównie Ruscy. Sponsoruje ruska firma. No i dokumentacja nowej wersji została napisana .. po rusku. Dopiero potem międzynarodowa fundacja zbierała kasę na tłumaczenie na angielski. Najwidoczniej im najszybciej w takim się pisało i używało. Jeśli piszemy kod w korpolandzie i zaraz Harald z Niemiec przyjedzie i będzie to czytał to ofc. piszmy po angielsku, ale nie popadajmy w paranoję. Piszesz do szuflady po ang bo chcesz trenować - bardzo dobra decyzja, piszesz po angielsku do szuflady bo tak - masz prawo. Tak samo jak pisanie po polsku, tylko trzeba znać ograniczenia i konsekwencję takich czynów. Co do jakości kodu - rozwijam i utrzymuję system, który ma ponad 20lat, zarabia naście mln. rocznie i jest tam sporo polskich nazw. Z kolei jakość, tam jest różna. Czasami polskie kawałki są lepsze od napisanych po angielsku, a czasem odwrotnie ... Widziałem też dość młody system, z angielskimi nazwami tylko i powiem, że takiego syfu to dawno nie widziałem. Sądzę, że ludzie mówiący że tylko angielski, chcą dobrze. Jest to przesadzone, żeby młodzi wbili do głowy, że jak piszesz w międzynarodówce to po ang. i że to bardziej uniwersalne, niemniej to nie sprawi, że przestaną istnieć rzeczy jakie opisałem wyżej. Już i tak patrzysz na mnie podejrzanie drogi czytelniku z doświadczeniem, a teraz zupełnie pewnie osądzisz, że jestem nic nie wart, ale powołam się na Aniserowicza. Parę dni temu słuchałem DevTalk Trio. Mówili tam, że przesadzanie z DDD, czy UT jest celowe. Wujek Bob, mówi, że pokrycie testami ma być 100%, żeby każdy to wziął do serca. Ofc są wyjątki, ale jak powie sie młodemu, że są wyjątki to się tym nie przejmie i będzie po swojemu, a jak mu się powie, że 100% to chociaż w połowie pokryje tam gdzie jest sens. Mówienie, że wszystko po angielsku, wywoła zastanowienie jak ktoś będzie chciał napisać po polsku, jednak to powinno być głębokie zastanowienie, czy na pewno to tu pasuje, a nie odgórne odrzucenie niczym zachowanie dobrze wytrenowanego psa. Co do buntu - tak, nie przechodziłem tego okresu, ale za to teraz faktycznie wolę zastanowić się nad problemem niż ulegać konformistycznie utartym schematom. Co do mowy potocznej - nie wiem, czy pracuję w dziwnym miejscu, ale nie jest niczym dziwnym, jak ktoś powie "zaraz wypycham zmiany do tematu ...", czy "za 20 minut idziemy na jakiś obiad? Może pierogi?" ;)

0
kmph napisał(a):

Nie wiem - może ma to swój sens głęboki. Ale przyznam się szczerze, że czasem odnoszę wrażenie, że to Polacy po prostu mają kompleksy na punkcie bycia Polakami i w związku z tym muszą stroić się w piórka innych narodów i gadać jak one...

Tak mamy od dawna jako naród. Z jednej strony ksenofobia, zaś z drugiej (często bezkrytycznie) bierzemy co obce. Język angielski nie jest wyjątkiem i mamy słowa z innych języków. Z łaciny (suma summarum), tureckiego (dywan, kawa), niemieckiego (wihajster), francuskiego (deja vu) i pewnie masy innych. Na zapożyczenia nie zwracam uwagi lub co bardziej prawdopodobne, nie mam o nich pojęcia :-) Jednak niektóre mnie rażą, np. jak słyszę, że Sejm będzie coś "procedował". Skąd się to wzięło w języku polskim?
Bardziej niż angielskie zapożyczenia rażą mnie jednak rzeczy typu: cofać się do tyłu, bynajmniej używane jako przynajmniej, wziąć/wziąć, włączać/włanczać itd.

1

Prawda jest taka, że nigdy nie wiesz kto będzie czytał Twój kod i dla tego jednego powodu masz pisać kod i komentarze po angielsku. Każdemu się wydaje, że mały system, że tylko rodacy, że to, że tamto, a później jak przychodzi co do czego, to muszę przeglądać bazę z translatorem... bo część kolumn jest po ang., a część w innym języku. Jedyny wyjątek od tej reguły, to tak jak napisał ktoś wyżej, czyli jakieś regulacje prawne i nazwy, których nie da się przetłumaczyć.

4
kmph napisał(a):

Nie wiem - może ma to swój sens głęboki. Ale przyznam się szczerze, że czasem odnoszę wrażenie, że to Polacy po prostu mają kompleksy na punkcie bycia Polakami i w związku z tym muszą stroić się w piórka innych narodów i gadać jak one...

Nihil novi.

Polska arystokracja przed rozbiorami wolała posługiwać się językiem francuskim, niż polskim, który podobno był zbyt szorstki i kaleczył delikatne arystokratyczne gardełka. Choć mam wrażenie, że współcześnie jest dokładnie na odwrót tzn. język polski jest po prostu świszcząco-szeleszczący, za to jak zdarzy mi się usłyszeć np. turystów rozmawiających po francusku, to brzmi to tak, jakby się czymś krztusili. Już niemiecki brzmi lepiej.

I tak, Polacy definitywnie mają duży problem z byciem Polakami i wcale mnie to nie dziwi. Mamy niemal tysiącletnią tradycję skakania sobie do gardeł, kopania dołków pod sobą nawzajem i sprowadzaniem na siebie nawzajem wszelkich możliwych nieszczęść, z inwazją obcych wojsk włącznie, byleby postawić na swoim. Powiem brutalnie, ale potrafimy zachować się z grubsza jak społeczeństwo tylko wtedy, gdy wciskają nam głowę po uszy w g**no albo podrzynają gardła w biały dzień - patrz potop, zabory, okupacja niemiecka i sowiecka. Wystarczy na parę lat dać nam odetchnąć i od nowa robimy burdy.

yarel napisał(a):

Bardziej niż angielskie zapożyczenia rażą mnie jednak rzeczy typu: cofać się do tyłu, bynajmniej używane jako przynajmniej, wziąć/wziąć, włączać/włanczać itd.

zapomniałeś o notorycznie używanym w mediach i w ogóle wszędzie okresie czasu.

5
  1. Dawno temu grzebałem w kodach pisanych przez Niemców. Niemieckie nazwy zmiennych, funkcji, klas, czasem z umlautami.
    To doświadczenie spowodowało, że sam nie chciałbym nikomu podobnej krzywdy robić. (nawet w ramach zemsty).

  2. Ze względu na fleksję (i ogonki) polskie nazwy wyglądają ultra koślawo w kodzie (tak samo jak niemieckie bez umlautów). Szczególnie zmiksowane z angielskimi słowami kluczowymi i konwencjami : (do ludzik.lykajTabletki() while hasGoronczke()) (orty zamierzone).

  3. Nawet jak się pisze "do szafy" to po prostu angielski jest elementem treningu. Oprócz tego, że pewnie uczę się jakiejś nowej techniki programowania to staram się poprawić wysławianie się w kodzie.

Edit: ostatnio widziałem nietypowego kwiatka. Baza danych: tabele, kolumny ponazywane po niemiecku. Ale wszystko skomentowane ładnie po angielsku.

1

Najprostszy powód (uberpowód):
W języku polskim znasz ok. 30k słów.
W angielskim na poziomie np. B1 znasz 2k słów.
I teraz pytanie: w którym języku nazwy będziesz robił nazwy z tego samego zakresu w całym projekcie?

Przykładowo - jak nazwiesz po polsku przechodnia odwiedzającego fizyczną witrynę sklepową?

  • człowiek
  • odwiedzający
  • obserwator
  • przechodzeń
  • gość

Ile procent z projektów które widziałeś miało ustalony i spisany słownik pojęć?

3

Ale pierdoły niektórzy wypisują. Aż oczy krwawią. Nie ma żadnych standardów nazewnictwa poza tymi, które narzuca dany język. To, że ktoś tu twierdził, że standardem jest nazywanie po angielsku świadczy tylko albo o jego niewiedzy albo o jego ignorancji.
Zapraszam do Niemiec czy krajów Skandynawskich. Często piszą nazwy zmiennych, metod w swoich językach. Dokumentacje również w swoich.

  • Nie mają z tego kompleksów
  • Nie mają z tego powodu problemów

I nie są żadnymi Januszsoftami w swoich krajach. Często są to duże projekty. Jedynie chyba gdy kod jest robiony na zasadzie open-source następuje zrobienie go po angielsku - tutaj jest niepisana zasada użycia najpopularniejszego języka na świecie.

Zakompleksieni niech trochę zluzują bo im ciśnienie rozwali czachy. Ludzie z innych państw nie mają problemu z używaniem swojego języka. U nas to jakaś patologia. Gdy w jednej z firm z którą współpracowałem 15 osób z PL) zatrudniono jedną osobę anglojęzyczną to padł nakaz porozumiewania się w EN. Teraz wyobraźcie sobie tę samą sytuację tylko w UK jak cały zespół przechodzi na PL bo zatrudniają Polaka :-)

2
kmph napisał(a):

Ale przyznam się szczerze, że czasem odnoszę wrażenie, że to Polacy po prostu mają kompleksy na punkcie bycia Polakami i w związku z tym muszą stroić się w piórka innych narodów i gadać jak one...

Hipoteza, że to głównie Polacy tak robią to typowy przykład polskich kompleksów.

Przykład: Od Polaków nadal raczej nie usłyszysz, że coś nie robi sensu. A taką kalkę przejęli już dawno temu Niemcy. Mimo, że formalnie w niemieckich językach wyrażenie macht keinen Sinn -> nie ma sensu (hat keinen Sinn).

Hispano-Suiza napisał(a):

Zakompleksieni niech trochę zluzują bo im ciśnienie rozwali czachy. Ludzie z innych państw nie mają problemu z używaniem swojego języka. U nas to jakaś patologia. Gdy w jednej z firm z którą współpracowałem 15 osób z PL) zatrudniono jedną osobę anglojęzyczną to padł nakaz porozumiewania się w EN. Teraz wyobraźcie sobie tę samą sytuację tylko w UK jak cały zespół przechodzi na PL bo zatrudniają Polaka :-)

W firmach w Szwajcarii (Zurich, Zug) takie coś to norma. Bywają śmieszne sytuacje, jak na zebraniu 10 osób kaleczy angielski, a okazuje się, że ten jeden, który nie mówi po niemiecku, akurat nie przyszedł :-).

6

mysle ze to nie te czasy ze ktos uzywa angielskiego dla szpanu czy z powodu kompleksow, po prostu chodzi o latwosc komunikacji, to nie zaden spisek przeciwko polskosci a powszechnie akceptowany standard.

sama pracowalam kiedys w projekcie gdzie uzywalo sie nazewnictwa w stylu ShowWindowFakturyForMagazyn i naprawde nie byla to najwieksza bolaczka zespolu, niemniej jesli kiedys ten kod gdzies wyjdzie to bedzie kupa smiechu wlasnie z nazewnictwa, bo reszta no to wiadomo - kazdy sie dopiero uczyl, byly terminy itp.

mam jednego znajomego, szanghajczyka. pracowal jako junior .netowiec w zespole tworzacym soft dla lokalnego brokera i mial sporo konfliktow w zespole wlasnie przez to ze pisal po angielsku i naklanial do tego innych, oczywiscie jak to w chinach - kompletny beton, kazdy angielski chcialby znac, z drugiej strony wychylanie sie w pracy to tak niezbyt.
wtedy nikt nie zakladal ze za pare lat chiny sie otworza na swiat, firma stanie sie znana za granica a projekt bedzie rozwijany na trzech kontynentach przez piec zespolow z czego tylko jeden rozumiejacy chinski. z oryginalnego teamu nie zostala zwolniona tylko jedna osoba, dostala nawet awans. raczej latwo sie domyslic kto :)

4

W pewneym momencie po angielsku jest po prostu latwiej.

0

Ja zawsze używam angielskiego przy pracy z kodem i to nie tylko z takich powodów że to kłuje w oczy jak miesza się kod który jest po angielsku z polskimi nazwami, ale również dla ćwiczeń. Kiedy będe współtworzył
open source (właściwie już zaczynam) czy nagrywał kursy albo pisał książki to praktyka mi pomoże

W języku polskim znasz ok. 30k słów.
W angielskim na poziomie np. B1 znasz 2k słów.

@vpiotr no jak ktoś zna angielski na poziome tylko B1 to IMO troche słabo :P.

1

troche offtop, odnosnie niepoprawnego wykorzystywania niektorych angielski okreslen:

4

Jak tak czytam niektore argumenty w tej sprawie to mysle ze jest jeden wazny powod by pisac po polsku, o ktorym nikt nie wspomina bo aktualnie jest to passe w mediach: jesli jestes za panstwem narodowym to powinienes pisac po polsku (czy tam po niemiecku - zalezy z jakiej nacji jestes)..

3

Myślę, że argumenty takie jak współpraca w grupie międzynarodowej, udostępnienie projektu międzynarodowej społeczności czy po prostu walory edukacyjne są dość oczywiste i możemy je pominąć. Poza nimi w zasadzie możnaby też postawić pytanie dlaczego ktoś miałby pisać po polsku? Czy sam fakt, że to nasz ojczysty język jest wystarczającym powodem? Moim zdaniem język angielski jest po prostu bardziej odpowiedni jeżeli chodzi o naukę czy inżynierię. Wiele książek czy artykułów powstaje w jęzku angielskim i po prostu łatwiej używać oryginalnych słów niż próbować je tłumaczyć (bo potem mamy takie kwiatki jak popłoch jądra). Poza tym, komunikacja w jęzku polskim jest wręcz utrudniona. Mam tu myśli np. odmianę jakichś nazw własnych, typu "Java", "Scala", "kubernetes", "docker". No bo jak pisać, "musisz to zrobić w docker" czy "musisz to zrobić w dockerze"? "W Scala" czy "W Scali"? Itp.

Jeżeli chodzi o samo programowanie, to jedną z najważniejszych imho zasad czystego kodu jest spójna konwencja. Bardziej istotne od tego czy ktoś będzie pisał getValue, giveValue czy dajMiTąWartość jest to żeby robić to spójnie. Ciężko jednak o spójność, jeżeli języki czy frameworki tworzone są w języku angielskim. Osobiście preferuję język angielski, bez względu na to czy ktoś ten kod będzie czytał czy nie. Zresztą to samo się tyczy jakichś technicznych (w zasasadzie jakichkolwiek) notatek. Tak jest po prostu łatwiej.

0

To odróżnia amatora od profesjonalisty. Profesjonalista pisze zawsze* kod po angielsku. Jak komuś się nie podoba to może wrucić na wieś.

3
tdudzik napisał(a):

Moim zdaniem język angielski jest po prostu bardziej odpowiedni jeżeli chodzi o naukę czy inżynierię.

To jest prawda jeśli chodzi o IT, ale całą nomenklaturę matematyczną mamy przecież polską, podobnie fizyczną, a przez co też znaczną część inżynierii.

Mam tu myśli np. odmianę jakichś nazw własnych, typu "Java", "Scala", "kubernetes", "docker". No bo jak pisać, "musisz to zrobić w docker" czy "musisz to zrobić w dockerze"? "W Scala" czy "W Scali"? Itp.

No tu akurat żadnych wątpliwości być nie może. W polszczyźnie nazwy własne też się odmienia.

2

Za ten stan trzeba obwiniać poprzednie pokolenia, że zamiast rozwijać branże i przemysł to woleli kopalnie i państwówkę.

Gdyby nie to, to teraz w całym IT rozmawiałoby się po Polsku. Silicon Valley byłoby zlokalizowane gdzieś w okolicach Białego Stoku lub Krakowa,

zamiast Facebooka byłaby Nasza-Partia, zamiast Microsoftu Comarch reprezentowany przez Janusza Gates, zamiast Ubera PKS & MZK , a zamiast Alphabetu - Kaczyński Chase.

:)

Jak to w rzeczywistości wyglądało? Ta przewaga którą USA sobie wypracowało nad resztą świata jeżeli chodzi o IT?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1