Hej,
Ostatnio po głowie chodzi mi taka rozterka, której jeszcze w liczbach nie zdążyłem sobie przedstawić, ale może ktoś z was to robił lub nawet zna z autopsji i się podzieli :)
Wielu z nas programistów zarabia na tyle dużo, że gdyby odkładał przez jakiś czas byłby w stanie kupić małe mieszkanie. Podczas takiego zbierania przykładowy człowiek mieszka w wynajmowanych mieszkaniach/pokojach.
Przypuśćmy, że mamy na koncie 250tys, a znaleźliśmy super mieszkanie za 280tys - które wymaga remontu przypuśćmy wyszacowany na 40 tys (należy też pamiętać o kosztach tj np. PCC, notariusz). Miesięcznie odkładajmy powiedzmy 8-10 tys zł.
I tu mamy dwie opcje:
- mieszkamy jeszcze te ~8/9 miesięcy na wynajmowanym płacąc za wynajem***** tym samym zasilając czyjeś konto. Plus z tego taki, że nie ma żadnych zobowiązań, w przeciągu 8 miesięcy raczej "domkniemy temat"
- bierzemy kredyt na te potrzebne 70-90 tys, kończymy mieszkanie płacąc za miesiąc/dwa wynajmu (na czas remontu) i nie zasilając konta czyjegoś żyjemy na swoim. Minus z tego taki ze kredyt raczej będzie na znacznie dłużej niż 8 miesięcy, nawet przy dużej racie - której dla bezpieczeństwa lepiej nie brać z kosmosu
Tak więc głównym pytaniem jest czy warto zasilać czyjeś konto kosztem braku zobowiązania w postaci kredytu czy może finansowo opłaca się jednak wziąć kredyt mimo, że jego spłacenie będzie trwąło dłużej + zapłacimy odsetki (które przy odpowiednio małej racie i długim okresie kredytu może się pokryć z zapłaconym czynszem za wynajem)
*****Rozpatrzmy dwie sytuacje: ktoś płaci za to gdzie mieszka 1000zł/mc (np pokój itd) oraz 2000zł/mc (np kawalerka)