Podziel się proszę doświadczeniami jeśli rzeczywiście stoisz po te 10 i więcej godzin dziennie, osobiście sobie tego nie wyobrażam, ale może się mylę.
Piszę tu o swoich osobistych doświadczeniach, jest jeszcze pozycja półleżąca, która inaczej rozkłada te obciążenia, także nie do końca jest tak jak piszesz. Poza tym w droższych fotelach masz regulacje ważnych parametrów, wystarczy poczytać o ergonomii, myślę że do Wikipedii linków wklejać nie muszę;)
Osobiście staram się znaleźć kompromis między komfortem i brakiem bólu, nie mówię, że rozwiązania, o których piszesz nie mają sensu, dla mnie na ten moment są jednak zbyt ekstremalne.
Czasem zdarzy mi się "wystać" 6h sumując to. Do "siedzenia" mam właśnie zwykły, niewygodny (celowo) taborecik i piłkę fitness. Jak nie daję rady stać to siadam, jak od siedzenia i "kręcenia się na piłce" się zmęczę to wstaje. Generalnie wszystko jest kwestią potężnych kompromisów - stanie jest tutaj najmniejszym złem, choć też swoje problemy dokłada.
Ponieważ sam trochę interesuję się tematem (w rodzinie mam przedstawicieli z problemami z kręgosłupami, jak i fizjoterapeutów), to z opinii i coraz większej ilości badań, które wychodzą i śledzę - wniosek jest jeden i bardzo brutalny - im wygodniejsza pozycja przy biurku, tym bardziej jest ona groźna dla zdrowia i bynajmniej nie chodzi tutaj o kwestie samego kręgosłupa (bo to jest pikuś), tylko o ogólne ryzyka różnych innych chorób. Gdzieś niedawno wyszło badanie, co śmiało i bez ogródek, równa ryzyko siedzenia ileś tam godzin dziennie do codziennego wypalania papierosów pod względem ogólnego negatywnego wpływu (i to wcale nie była mała próba + Ci słynni "amerykańscy naukowcy"). Wychodzi na to, że niestety, ale po raz kolejny natury nie oszukamy - nie jesteśmy jeszcze przystosowani do siedzącego trybu życia. A te słynne normy BHP, jakie to nie powinno być krzesło wygodne, jakie wymiary i parametry ma mieć itp, to taka sama bzdura, jak niegdyś papierosy jako lekarstwo na receptę u lekarza.