Czy ktoś z Was wydał książkę z Helionem, Empikiem itp.?

0

Chodzi mi o to czy ktoś z forumowiczów wydawał kiedyś swoją książkę albo coś wie na ten temat więcej jak ja...
Po netach grasuje masa różnych opinii na temat Helionu i ... Empiku ...
Wiele z nich jest dość starych lecz często zbyt dużo dobrego nie mówią. Sam Helion ponoć jest ok ale Empik już nie...

Ponoc jest tak że Empik trzyma kase za sprzedaną książkę latami. Trochę w to wierzę bo ciężko było by przekopac każdą księgarnię i sprawdzić ile zeszło "knig" ze stanu.
Chciał bym wydać w niedalekiej przyszłości pewną książkę (dot. programowania). O nic nie pytajcie bo i tak dopóki projekt nie zostanie zakończony to i tak nie pisnę słówka. (czystaskarpeta - noża leć ostrzyć! )
Po prostu książka i tyle. Stron 2300, format A3 (pełny). Chciał bym ją wydać niewcześniej jak w grudniu, nie później jak w maju 2018.
Już dziś zacząłem szukać info i trochę się przeraziłem.

Naprawdę jest tylko 20% z książki dla autora?

4

@Adam Boduch @Dawid Farbaniec @Gynvael Coldwind mogą coś więcej napisać na temat wydawania książek ;)

0

Spasiba za namiary...

10

Nie współpracowałem z Helionem jeśli chodzi o wydanie książki (co najwyżej słyszałem z losowych źródeł, że "jest miejsce na poprawę", ale takie stwierdzenie można pewnie odnieść do większości wydawców).
Podobnie z Empikiem (umowy z księgarniami zazwyczaj zawiera wydawca lub hurtownie) choć tutaj doszły mnie plotki, że w fizycznych Empikach raczej wycofują się trochę z informatyki (natomiast nie wiem ile w tym prawdy; z jednej strony ma to sens, bo informatycy lubią zamawiać przede wszystkim przez internet; z drugiej strony jak ostatnio patrzyłem na półki w Empiku, to owszem, było skromnie, ale nowe pozycje z Helionu też były).

Co do "Naprawdę jest tylko 20% z książki dla autora?"
Zdecydowanie nie! Jest jeszcze gorzej ;)
Stawki na rynku z tego co pytałem kilku różnych wydawców (niekoniecznie z PL) są od 10% do 25% od ceny sprzedaży.
I teraz: "cena sprzedaży" to nie jest zazwyczaj cena na okładce (np. 50 PLN - część tego zresztą to VAT), tylko cena którą wydawnictwo oferuje hurtowniom / dużym księgarniom (a więc np. 25 PLN) - i dopiero od tego masz te 10%-25%.
Przy ebookach jest o tyle lepiej, że często jest mniej pośredników (a więc i cena bazowa jest wyższa). Ale, żeby nie było za różowo, na ebooki w PL jest pełen VAT (23%), podczas gdy na książki drukowane jest 5%. No i sprzedaż ebooków jest dużo niższa niż książek drukowanych.

Inną sprawą jest nakład - podobno zazwyczaj dla pierwszej książki jest 3 cyfrowy.

Zaletą korzystania z wydawcy jest natomiast to, że nie musisz sam załatwiać, no... wszystkiego. Tj. napisanie książki to tylko połowa sukcesu, potem jest jeszcze redakcja/edycja, skład i korekta składu, druk, no i marketing / wysyłka, a potem księgowość z tym związana. O ile redakcja i korekta składu zazwyczaj spada na autora (choć wydawca daje do pomocy mniej kogoś, kto z założenia jest zawodowym redaktorem; przy czym od konkretnej osoby zależy, na ile będzie sumienna / drobiazgowa / na ile będzie się dobrze współpracować), o tyle resztą zajmuje się wydawca.

Ah, no i jeśli byś wydawał z wydawcą, to zaopatrz się w prawnika od prawa autorskiego - zazwyczaj takowy kosztuje cokolwiek od kilkuset do kilku tysięcy złotych, ale ich usługi się przydają. Warto też pamiętać, że wcale nie trzeba oddawać pełnych praw autorskich na zawsze wydawcy - opcjami są też np. licencje na wyłączność na pewien okres czasu (kilka lat).

Generalnie techniczne książki wydawane przez wydawców pisze się "z przekonania" / "żeby mieć do portfolio" i na duże zyski raczej bym nie liczył (tj. nie liczyłbym na pokrycie kosztów napisania).

Alternatywą jest self-publishing. Fajny case-study znajdziesz np. tutaj: http://jakoszczedzacpieniadze.pl/self-publishing-finansowy-ninja-case-study-czesc-1

W każdym razie powodzenia, i wyrazy współczucia - wydanie książki to masa pracy ;)

3
tubiz napisał(a):

Trochę w to wierzę bo ciężko było by przekopac każdą księgarnię i sprawdzić ile zeszło "knig" ze stanu.

Szkoda tylko, że muszą to wiedzieć, bo inaczej dopuszczają się przestępstwa.

1

Dla Heliona napisałem 5 książek (raczej poradników), ale ostatnią 7 lat temu więc może moje informacje są nieaktualne. Wtedy dostawało się % od ceny wydawniczej. % można negocjować, wtedy % od Heliona był lepszy niż u konkurencji i zasady bardziej klarowne. Jak księgarnie zakupiły powiedzmy 100 sztuk książki w miesiącu to dostawałeś % od tych 100 sztuk, jeżeli przyszły zwroty z tych księgarń to Helion nie obniżał Twojego wynagrodzenia.
Czy można na tym zarobić, no pewnie, jak dobrze trafić to nawet nieźle, można też nie zarobić. Mocno zależy co piszesz.
Ja pisałem poradniki dla początkujących. Napisanie takiej "książki" to przy odpowiedniej wprawie to tydzień roboty, a czasem i mniej, bo czasem to tylko przeróbka wcześniejszych własnych materiałów. Jak masz książki na koncie to można też trafić zlecenie na fajnie płatne artykuły czy jakiś prelekcje, wykłady.

Na książkach cegłach chyba trudniej zarobić, bo tutaj trzeba się napracować. No ale satysfakcja większa. Nigdy bym się nie podjął pisania czegoś większego bo to jest dla mnie strasznie nudne.

2

Zatem, jeśli książka docelowo ma kosztować 200zł i nakład startowy to 1000szt. to szczerze mówiąc warto chyba promowac ją samemu.
W innym forum dostałem taką o to odpowiedź:

Jakiś czas temu też przyglądałem się pisaniu książek dla wydawnictw. Generalnie zasada jest taka, że zarabiają wszyscy pośrednicy, a nie autor książki. Dlatego mojego ebooka "KiCad w pigułce" bezpłatnie udostępniłem w internecie. Wystarczy poczytać w internecie o opłacalności pisania i wydawania książek i od razu się odechciewa pisania.

W styczniu na własne potrzeby wydrukowałem książkę za pośrednictwem tej drukarni internetowej:
> alnus.pl

Mały nakład 30 egz. plus dwa egz. w gratisie od drukarni. Cały skład tekstu robiłem sam. Wysłałem gotowe pliki PDF. Jeden to książka, a drugi to okładka. W ciągu tygodnia paczka z książkami była u mnie w domu. Mają na stronie kalkulator i obliczona w nim kwota zgadzała się w 100%. Jeśli potrafisz sam sobie zrobić skład tekstu (ja korzystałem z Serif Page Plus X5 PL) to możesz spróbować wydać książkę we własnym zakresie. Jak będziesz miał nr ISBN to podatek VAT na książkę wyniesie 5% a nie 23% co obniży koszt jej druku. W drukarni tej masz możliwość wydruku nawet 1 egz. (nie dotyczy książek w twardej okładce). Generalnie zasada jest taka im więcej jednorazowo drukujesz tym taniej za 1 egz. Dlatego przy większym nakładzie nie drukował bym mniej jednorazowo niż 50 - 100 szt.

Jednak we własnym zakresie musisz się zając reklamą i dystrybucją książki, oraz kwestiami działalności gospodarczej i podatkami. Mając też w perspektywie większy zysk dla siebie, możesz sobie pozwolić na pewne obniżenie ceny swojej książki.

problemem jest też to, że na pieniądze za książkę się czeka latami w miarę jak będzie się sprzedawała książka. Może się okazać, że w jednym miesiącu nie sprzeda się ani jeden egzemplarz i nie dostaniesz nic. W drugim sprzeda się 2 egz. dostaniesz 55,60 zł lub dopiero jak się uzbiera pewna kwota np. 1000 zł to dostaniesz pieniądze na konto, np. po pół roku. Generalnie w kraju nie bardzo da się wyżyć z pisania książek.

Całość wyszła mnie wraz z przesyłką kurierską 275,26 zł. Jeśli podzielimy to przez 32 egz. (dwa gratisowe) to otrzymujemy 8,60 zł za 1 egzemplarz książki formatu A5 i zawierającej 192 strony (bez okładki). Ja płaciłem 23% VAT, ale może być 5% jak będziesz miał nr ISBN. W tej cenie jest już druk okładki w kolorze. Ceny możesz sobie obliczyć na kalkulatorze wskazanej drukarni internetowej. Obliczenia pokrywają się z rzeczywistością (bez kosztów wysyłki). Na kalkulatorze tym można dobrać parametry papieru na jakim będzie wydruk, parametry papieru na którym będzie drukowana okładka, a nawet sposób klejenia książki. Ma to wpływ na jej cenę.

książka

Kolejnym moim problemem jest sam papier a raczej jego gramatura. Wielu z nas miało choć raz w życiu w łapsku jakieś Pismo Święte. Tam jest papier którego szukam i wiecie co?
Nigdzie takiej gramtury nie ma. Jedyne co znalazłem to gramatura 60g/m2 ale to i tak jest jeszcze grubsze od kartek w Biblii. Zmniejszyło by to wymiary i wagę książki.
Upchać 2000 stron jest naprawdę ciężko.
Co do formatu to miałem na myśli 297x420mm A3.
Format A4 210x297mm daje mi w efekcie końcowym 3650 stron.

Próbowałem już druku na właśną rękę. Przy 20-30 książkach startowych coś by z tego wyszło tyle że mam problem z tonerem zamiennikiem.
Toner rozmazuje się na kartce, jak by nie zasycha. Na jakiś szajs musiałem trafić.
Gdybym jednak trafił naprawdę na cos dobrego to było by możliwe wydrukowanie książki z pakietem na start (20,30,40szt.) dość tanio.
Toner = 75zł z chipem. Wystarcza na trzykrotne zapełnienie kasety. Jedna kaseta drukuje do 9000 stron. Przyjmuje że do 6000 bo przy 6000 jest jeszcze czarno a nie siwo.
Ksiązka ma 2000 stron czyli kaseta wystarczy na 3 książki. 75zł / 3 napełnienia = 25zł / 3 ksiązki = 8,34zł za książkę. Wtedy w drukarni tylko zszycie + okładka.
Niestety, jakość proszku zostawia wiele do zyczenia.
Oryginalna kaseta od HP kosztuje około 300zł. Wydajnośc podobna ale jakość rewelacyjna. Oryginał droższy 4 razy więc druk na oryginale wyszedł by 8,34zł x 4 = 33,36zł.
Do druku należy dliczyć zszycie (0,020zł kartka) czyli około 21zł + okładka 4,45zł. Prócz tego jeszcze papier (2 x 500kart. = 2 x 8,99zł) = 17,98zł.
Koszt druku we własnym zakresie na oryginalnym tonerze to 76,79zł za książkę. Książka ma kosztować 200zł czyli 154zł netto - koszt druku 76,79zł = 77,21 na czysto dla autora.

U wydawcy wychodzi trochę inaczej. 200zł - VAT = 154zł - prowizja dla księgarni 20zł = 134zł
20% startowego dla autora od kwoty 134zł = 26,80zł

Przy 1000 egzemplarzy dostanę 26800zł. Jeśli druknę to sam to wyjdzie mi już 77210zł.
Niby nie wiele ale przy 5000 egzemplarzy dostaję 134000zł a jeśli wyprodukuje to sam i sprzedam sam to 386050zł.

Od kwoty 134zł odejmuje faktyczny koszt druku (jeśli mi wychodzi na tanim tonerze 8zł to drukarni musi być jeszcze taniej ale przyjmijmy że druk w drukarni to 15zł).
134 - 15 = 119zł. Za tyle mniej więcej Helion będzie miał te książkę. Z tej kwoty dla mnie 26,80zł, 15zł na transport i wychodzi na to że wydawca ma 77,20zł ze sztuki.

6

Wypowiem się od innej strony - nie jako autor, tylko jako wydawca.

Co do "Naprawdę jest tylko 20% z książki dla autora?"
Zdecydowanie nie! Jest jeszcze gorzej ;)

Tak. A dlaczego? Bo Wasze książki mało zarabiają. Dużego popytu nie ma. Wydawnictwo to grupa ludzi, która pracuje ok. miesiąc nad wydaniem Waszej książki. Musi za to dostać pieniądze, jak każdy pracujący człowiek. ALE wraz z kolejnymi publikacjami stawka często się zwiększa.

Co do ebooków - wstrzymałabym się chwilę z tym, bo możliwe, że wejdzie nowelizacja, dzięki której ebooki stanieją i będą chętniej kupowane. Dlatego nie warto na razie mówić "nie". Zresztą ebook można wypuścić przy okazji normalnego składu.

Inną sprawą jest nakład - podobno zazwyczaj dla pierwszej książki jest 3 cyfrowy.

Mniejszego nie opłaca się robić. Drukarnie nie lubią drukować pojedynczych egzemplarzy i jest to droższe. Dodatkowo, wydawca musi wysłać kilka egzemplarzy do bibliotek (wojewódzkie, kilka uniwersyteckich, łącznie jest ok. 20-paru egzemplarzy do oddania za darmo).

Zaletą korzystania z wydawcy jest natomiast to, że nie musisz sam załatwiać, no... wszystkiego. Tj. napisanie książki to tylko połowa sukcesu, potem jest jeszcze redakcja/edycja, skład i korekta składu, druk, no i marketing / wysyłka, a potem księgowość z tym związana. O ile redakcja i korekta składu zazwyczaj spada na autora (choć wydawca daje do pomocy mniej kogoś, kto z założenia jest zawodowym redaktorem; przy czym od konkretnej osoby zależy, na ile będzie sumienna / drobiazgowa / na ile będzie się dobrze współpracować), o tyle resztą zajmuje się wydawca.

To akurat nie do końca prawda. Chyba że wydajesz selfpublishingowo... Normalne wydawnictwa mają swoich redaktorów i korektorów, i to porządnych. Standardowa procedura wydania to redakcja + 2-3 korekty + skład + rewizja (kolejna korekta). Selfpublishingi po prostu składają (choć i to czasami nie) i drukują. Choć uprzedzam - jak będziesz naciskać na "zróbcie mi książkę w tym terminie, co ja chcę", to automatycznie będzie gorzej zrobiona. Wydawnictwa tworzą pod koniec roku plan wydawniczy na cały rok i jeśli chcesz się w niego niespodziewanie wbić, nie dziw się, że będzie to gorzej zrobione. Moja rada - można kontaktować się z faktycznie profesjonalnymi redaktorami i korektorami prywatnie i zlecać to samodzielnie. Ale w przypadku redakcji spodziewaj się przynajmniej 50 zł za arkusz wydawniczy, w przypadku korekty - nikt porządny nie zrobi za mniej niż 25 zł za arkusz. Można szukać po oferiach i studentach, ale gwarantuję, że panie po filologii polskiej nie mają pojęcia na temat poprawności języka (program studiów polonistyki nie zakłada żadnych zajęć z interpunkcji, ortografii, składni etc., podobnie dziennikarstwo - coś takiego występuje jedynie na edytorstwie jako kierunku i specjalizacji).

Ach, no i jeśli byś wydawał z wydawcą, to zaopatrz się w prawnika od prawa autorskiego - zazwyczaj takowy kosztuje cokolwiek od kilkuset do kilku tysięcy złotych, ale ich usługi się przydają. Warto też pamiętać, że wcale nie trzeba oddawać pełnych praw autorskich na zawsze wydawcy - opcjami są też np. licencje na wyłączność na pewien okres czasu (kilka lat).

Tutaj - żeby obciąć koszty - lepiej po prostu wziąć umowę od wydawcy i do takiego prawnika zanieść do skontrolowania. W zupełności wystarczy, i tak wszystko musi być na piśmie. Co do licencji - mało który wydawca na to się zgadza. Po prostu się to nie opłaca, bo ryzykuje, że nie sprzeda książki, gdy wyda ją ktoś inny (możesz dać licencję kilku wydawcom). Gdybyś był większym autorem, to może i tak, w przypadku pierwszych publikacji - nie jesteś pewnym klientem.

Co do "cały skład tekstu robiłem sam" - cóż, jako wydawca mogę się tylko pośmiać. Ludzie nie mają ZIELONEGO POJĘCIA na temat składu. Chcesz mieć książkę z podstawowymi błędami typograficznymi i taką, którą czyta się niewygodnie - a śmiało, składaj sam. Jeśli chcesz mieć porządnie złożoną książkę - cóż, lepiej mieć składacza.

Podsumowując - to nie jest tak, że wydawca bierze pieniądze za nic. Wydawca musi za to pokryć koszty i opłacić ludzi (nie tylko informatyk ma prawo do zarabiania). Praca nad jedną książką przy redakcji to przynajmniej tydzień, jeśli jest to książka naukowa, techniczna etc. - jeszcze dłużej. Korekta - podobnie. Skład - również podobnie, jeśli mamy tabele, specjalne formatowanie (kod oznacza się w specyficzny sposób) etc. Nad jedną książką pracują MINIMUM 4 osoby, jeśli mamy do czynienia z porządnym przygotowaniem. I to jest właśnie ten wybór - jakość vs "chcę więcej kasy". Osobiście wstyd byłoby mi pokazywać ludziom książkę, która została poprawiona przez studenta i złożona przez osobę bez żadnego pojęcia nt. typografii - bo to nawet nie powinno nazywać się "książką".
Problem pojawia się, gdy wydawnictwa nie chcą przyjąć książki do wydania - cóż, wtedy zostaje selfpublishing. Nadal jednak proponuję szukanie redaktora, korektora i składacza, którzy zajmują się tym profesjonalnie - bo owszem, można odpalić InDesigna i po prostu wlać tekst, ale jednak fajnie jest mieć kogoś, kto wie, co zrobić, żeby oczy czytelnika nie umarły ze zmęczenia - no i kto przynajmniej słyszał o istnieniu systemu LaTeX.

0

A co w przypadku w którym autor nie chce korekty i dostarcza dokumenty gotowe do bezpośredniego druku? "Przecie" jako człowiek logicznie myślący wiem jakie obszary kartek zostawić na stopki, nagłówki, marginesy, obszar szycia i inne. Doskonale też wiem jakiej użyć grafiki by nie wyszła kaszanka. Posiadam wiele książek w kolekcji, m.inn. takich autorów jak Bielecki, Kochan, Prata, Majczak, Colburn, Holzner, Ritchie, Kernighan, Jones, Stewart. Przecież widzę w jakim mniej więcej stylu zostały opracowane, jak wygląda szycie, klejenie i cała oprawa graficzna. W książce "Szkoła Programowania C++ S.Praty" zmarnowano masę miejsca! Lewy margines na wszystkich stronach to 30mm z czego 5mm to szycie. Prawy margines 16mm. Stopka dolna licząc od końca wersetu 20mm! Nagłówek 18mm. Odległość między wersetami też za duża! Otwórzcie stronę 468 (rys.12.7 kolejka). Pół strony? Kolejny przykład - strona 547 (Tabela 13.1 Właściwości metod). Kolejne pół strony?? Bardzo przepraszam kolegę WYDAWCĘ lecz ja za taki skład i formatowanie dziękuję bo dzięki tym pseudo-poprawkom książka będzia miała nie 2000 lecz 4000 stron. Działam także w założeniu że ktoś kto sięga po książkę nie jest ślepy :-)

1

@tubiz: pozostaje jeszcze korekta merytoryczna (coś jak review kodu) oraz co najważniejsze - korekta sprawdzająca gramatykę i ortografie. Ktoś musi książkę przeczytać i popoprawiać wszystkie byki. Nie jest tak, że Word wszystko poprawi za Ciebie :P

1

@tubiz:
Skoro to takie łatwe to zajmij się działalnością wydawniczą. Biorąc po uwagę, że potrafisz większość rzeczy zrobić sam i biorąc po uwagę Twoje wyliczenia co do zarobku wydawnictwa to właśnie wpadłeś na kurę znoszącą złote jajka :)

3

A co w przypadku w którym autor nie chce korekty i dostarcza dokumenty gotowe do bezpośredniego druku? "Przecie" jako człowiek logicznie myślący wiem jakie obszary kartek zostawić na stopki, nagłówki, marginesy, obszar szycia i inne. Doskonale też wiem jakiej użyć grafiki by nie wyszła kaszanka. Posiadam wiele książek w kolekcji, m.inn. takich autorów jak Bielecki, Kochan, Prata, Majczak, Colburn, Holzner, Ritchie, Kernighan, Jones, Stewart. Przecież widzę w jakim mniej więcej stylu zostały opracowane, jak wygląda szycie, klejenie i cała oprawa graficzna. W książce "Szkoła Programowania C++ S.Praty" zmarnowano masę miejsca! Lewy margines na wszystkich stronach to 30mm z czego 5mm to szycie. Prawy margines 16mm. Stopka dolna licząc od końca wersetu 20mm! Nagłówek 18mm. Odległość między wersetami też za duża! Otwórzcie stronę 468 (rys.12.7 kolejka). Pół strony? Kolejny przykład - strona 547 (Tabela 13.1 Właściwości metod). Kolejne pół strony?? Bardzo przepraszam kolegę WYDAWCĘ lecz ja za taki skład i formatowanie dziękuję bo dzięki tym pseudo-poprawkom książka będzia miała nie 2000 lecz 4000 stron. Działam także w założeniu że ktoś kto sięga po książkę nie jest ślepy :-)

Jeśli autor nie chce korekty, to jest zwykłym ignorantem językowym - i żadne szanujące się wydawnictwo nie wyda książki bez korekty, ani się pod taką książką nie podpisze. Nagłówki to nie wszystko - składacz ma OGROMNĄ wiedzę na temat tego, jak przygotować książkę, aby uniknąć przeskoków w czytaniu, zastojów, uciekania oczu. Istnieją określone techniki działania na literach - kerning, tracking, ogromna teoria tego, jak człowiek czyta i co trzeba z tym zrobić. To nie jest tak, że ludzie biorą pieniądze za nic. Przeważnie książki upchane czyta się źle i zwyczajnie nie chce się ich czytać. Jeśli chcesz, żeby czytelnik kupił książkę, przeczytał 10 stron i odłożył na półkę - cóż, selfpublishing czeka. Ale po co pisać taką książkę... No chyba że chodzi tylko o pieniądze. To szczerze mówiąc - lepiej w ogóle nie pisać, bo czas poświęcony na pisanie będzie mniej warty niż zysk z nakładu w ilości 1000.
I przykro mi, ale jestem koleżanką, nie kolegą. I naprawdę ten sarkazm jest zbędny - ktoś chce pomóc, ale wielki pan cudowny informatyk, który zrobi wszystko sam, od razu się obrusza. Trochę nie rozumiem więc, po co w ogóle pytać na forum, mając tak ogromną wiedzę xD (I chyba warto założyć wydawnictwo, co? W końcu wydawnictwa tyle zarabiają, a tutaj taka wiedza się marnuje...)

pozostaje jeszcze korekta merytoryczna (coś jak review kodu) oraz co najważniejsze - korekta sprawdzająca gramatykę i ortografie.

Ta korekta merytoryczna, jak to nazywasz, to redakcja, o której pisałam. To od gramatyki i ortografii to korekta. ^^

I tak uprzedzając - nie, nie chodzi mi o żadną reklamę wydawnictw czy coś w tym stylu. W tym momencie z powodów zdrowotnych nawet z żadnym nie współpracuję. Chciałam pomóc, jak koleżanka po fachu i przy okazji mająca trochę wiedzy praktycznej z wydawania.

0

Odpuść sobie wydawnictwa bo nic nie zarobisz. Do wydania książki potrzebujesz działalności gosp. numeru ISBN, redaktora i drukarni. No i oczywiście marketing. Skład, łamanie to zakładam, że we własnym zakresie zrobisz, drukarnia potrzebuje tylko PDF. Jak kolorowe ilustracje to musisz dogadać profil kolorów. Po ISBN zgłaszasz się jako firma i dostajesz za free, nawet kilka na zapas. Załóż bloga, fb zgromadź przyszłych czytelników, dyskutuj, odpowiadaj na pytania. Redaktora potrzebujesz żeby ktoś inny z dystansu spojrzał na tekst i zauważył to co dla Ciebie jest jasne a dla czytelnika niekoniecznie, no i przecinki dobrze postawi.
Jako poparcie tezy że z wydawnictwami to kiepski interes mogę podać przykład Mirka Kardasia, co prawda 2 poprzednie książki pisał chyba dla Helionu ale ostatnią wydał własnym sumptem a jeszcze zebrał kasę na druk z croudfoundingu. Ciekawie podszedł do tego bo już na tym etapie sprzedawał. Tzn za wpłatę w cenie książki miałeś zapewniony egzemplarz. Jest na tyle znany, że chyba zebrał wszystko w 3 dni.

0

3650 stron ksiażki formatu A4? o_O Nie wiem czy kiedykolwiek trzymałem w rękach taką cegłę. O czym ty tyle napisałeś?

0

Nalthe, chcesz mnie zniechęcić? Prawie dobrze Ci idzie. Nie zapominaj jednak o jednym! To ja jestem klientem wydawcy a nie on moim. Kolejna sprawa, nasze książki się nie sprzedają?
To jakim cudem mam problemy z dostaniem nowszych wydań czegoś do Visual C, C++? We wszystkich Empikach ani jednej sztuki? Java to samo? Jedna sztuka na całe miasto? wooowwww!
No i nie szukaj arogancji w moim tonie wypowiedzi lecz ... postaw się na chwilę w roli takiego informatyka/programisty. Prawie wszyscy pochodzimy z tego samego plemienia. Plemienia w którym najpierw wszystko robi się samemu a dopiero ochłapy zamawia u innych. Minimalizacja kosztów to się zwie. Tego nie wytepisz. Nie zapłacę za coś co zrobię samemu. Sądzisz że programista to kretyn i nie nauczy się poprawnej polszczyzny introligatorskiej w choć by dwa dni?! Upsss! :-)

0

Ad nakład:

Nalthe napisał(a):

Mniejszego nie opłaca się robić. Drukarnie nie lubią drukować pojedynczych egzemplarzy i jest to droższe. Dodatkowo, wydawca musi wysłać kilka egzemplarzy do bibliotek (wojewódzkie, kilka uniwersyteckich, łącznie jest ok. 20-paru egzemplarzy do oddania za darmo).

Tutaj akurat chodziło mi o prewencyjne sprostowanie wygórowanych oczekiwań (typu "pierwszy nakład to 100 tyś."). Oczywiście zgadzam się, że robienie niewielkiej ilości egzemplarzy jest pozbawione sensu ekonomicznego + w zasadzie wymusza użycie druku cyfrowego.
(Dla kontekstu dla osób, które za dużo nie drukowały - pewnie kilka czyta ten wątek z ciekawości - przy nakładach typu "kilkaset" i w górę stosuje się druk offsetowy, w którego przypadku trzeba wykonać matryce. To trochę kosztuje i trochę trwa, ale potem sam druk jest już bardzo szybki i tani, a z uwagi na wysoki nakład koszt matryc się ładnie rozkłada. Druk offsetowy też moim zdaniem wygląda lepiej niż druk cyfrowy.)

Nalthe napisał(a):

To akurat nie do końca prawda. [...]

Mam wrażenie, że się tam zgadzamy, tylko trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem. Zgadzam się, że redakcja i korekta jest wykonywana przez redaktorów ze strony wydawnictwa. Chodziło mi o to, że autor i tak musi przejrzeć zmiany, część zaakceptować, a część wprowadzić po swojemu (coś co brzmi lepiej językowo niekoniecznie jest poprawne merytorycznie). Dodatkowo, autor również powinien po raz Nty przejrzeć książkę i poprawić to, co rzuci mu się w oczy (czym więcej oczu, tym lepiej). Tj. chodziło mi o to, że autor nadal jest częścią tego procesu i nadal musi sporo godzin w to włożyć, żeby książka była dobra jakościowo (i tym samym chciałem wskazać, że praca autora nie kończy się na napisaniu pierwszej wersji książki).

Nalthe napisał(a):

Tutaj - żeby obciąć koszty - lepiej po prostu wziąć umowę od wydawcy i do takiego prawnika zanieść do skontrolowania. [...]

Zdecydowanie się pod tym podpisuje - przejrzenie i dostosowanie umowy jest często znacznie tańszą usługą niż stworzenie nowej.

Nalthe napisał(a):

Co do licencji - mało który wydawca na to się zgadza. Po prostu się to nie opłaca, bo ryzykuje, że nie sprzeda książki, gdy wyda ją ktoś inny (możesz dać licencję kilku wydawcom). [...]

Celowo napisałem "licencje na wyłączność" - taki format zabezpiecza interesy obu stron.

Nalthe napisał(a):

Podsumowując - to nie jest tak, że wydawca bierze pieniądze za nic. [...]

Zdecydowana zgoda i nigdy nie twierdziłem inaczej :). Inną kwestią jest dysproporcja ilości włożonej pracy do zarobków - to oczywiście kwestia konkretnej książki, ale bywa, że to 10%-20% warto negocjować w górę, żeby było trochę bardziej proporcjonalnie.

tubiz napisał(a):

A co w przypadku w którym autor nie chce korekty i dostarcza dokumenty gotowe do bezpośredniego druku?

Kwestia co masz na myśli. Jeśli masz na myśli "autor ma własną ekipę - redaktorów, korektę, skład", to pewnie można wtedy z wydawnictwem negocjować (choć wydawnictwa często mają własne szaty graficzne do książek). Jeśli masz czas i chęci zrobić profesjonalny skład - i faktycznie każda decyzja będzie uzasadniona i do wybronienia, to pewnie jest do przeforsowania.
Odrębną kwestią jest czy nie szkoda Ci czasu na to.

Co do samej korekty, to trochę oczywistość napiszę: ostatecznie czym więcej osób popatrzy na książkę od strony jakości, tym lepiej (kilku redaktorów / korektorów / proofreaderów / beta-testerów zdecydowanie wychodzi książce na zdrowie). Warto mieć kilku własnych redaktorów merytorycznych.

1

@Nalthe fajnie że dodałaś argumenty wydawcy...

@tubiz proponuje więcej pokory. Jako klient wydawnictwa patrzysz tylko na to ile zarobisz. Zupełnie nie kalkulujesz ryzyka, bo ono jest po stronie wydawcy, za komfort jednak się płaci... wywody na temat tego, ze opanujesz w 2 dni kilka zawodów związanych z wydawaniem książek pozostawię bez komentarza...

1

Wszystko sam zrobisz. Może drzewa na papier sam wyhoduj :)

0

Dostałem odpowiedź z drukarni.
49,78zł brutto 1 sztuka
17,74zł brutto / szt. - nakład 100szt + 5 szt. gratis czyli 16,64zł za sztukę wliczając gratisówki
13,52zł brutto - nakład 101 > 1000 sztuk + 10 szt. gratis w przypadku zamówienia 1000 sztuk czyli 13,39zł szt. uwzględniając gratisówki
Czas realizacji:
1 sztuka - 24h
100 sztuk - 3 dni robocze
1000 sztuk - 4 dni robocze
Uwagi drukarni: brak.
Pasują marginesy i wszystko inne.
**Temat druku i wydawnictw ostatecznie zakończony **
Teraz rozkminiamy prawo i przepisy czyli kto może zostać wydawcą ..., ISBN, ISSN i podobne.

0

Ludzie, nie straszcie, wiadomo jest ryzyko dlatego pierwszy nakład robisz 1000 szt., a jak się sprzeda robisz dodruk. Ryzykujesz własnymi 10k ale potem masz godziwy zysk. Jeszcze co do drukarni, wybierasz taką gdzie możesz pojechać i zobaczyć papier, oprawy itd. Nie musisz się znać na gramaturach srurach, pokazują Ci publikacje, które wydrukowali wcześniej i po prostu wybierasz tak jak chcesz żeby wyglądała Twoja książka a oni wpisują do umowy wszystkie parametry.

5

Sądzisz że programista to kretyn i nie nauczy się poprawnej polszczyzny introligatorskiej w choć by dwa > dni?! Upsss! :-)

  1. Sama zajmuję się kodem, przestań traktować mnie jak podrzędną debilkę, która nie ma styczności z informatyką.
  2. Ludzie po studiach kierunkowych mają z tym problemy, a Ty uważasz, że jesteś idealny - zazdroszczę wiary w siebie, bo nawet redaktorzy i korektorzy piszący książki dają je do redakcji i korekty. Bo jesteśmy tylko ludźmi, a swoje błędy trudno wychwycić.

Jeśli zrozumiałeś to jako "masz publikować tak i tak" - nie, nie chodziło o to. Odpowiedziałam na pewne kwestie, które się tu pojawiły, z nieco innej strony - ot tak, żeby nawet inne osoby czytające ten wątek (tak jak ja do tej pory - bez aktywnego konta na tym forum, po prostu do czytania) mogły się zorientować, jak to wygląda w praktyce. Ty wyczuwasz w tym tylko jakiś atak i usilnie próbujesz mnie obrazić - cóż, przykro mi, ale ja odpadam. Niemniej powodzenia w wydawaniu, bo przecież nie pisałam tu po to, żeby Ci się nie powiodło czy coś.

0

TL;DR
Wiem tyle że "na zachodzie" ten temat dawno jest rozpykany, no ale może w Polsce jeszcze z tym trudno.
Opcja 1: LeanPub
Opcja 2: Amazon

Haslo do googla: "self publishing" ew. Samopublikowanie

0

zycze autorowi zeby ktos z jego czytelnikow wygooglal ten topic ;d

2
Trzeźwy Kura napisał(a):

Ludzie, nie straszcie, wiadomo jest ryzyko dlatego pierwszy nakład robisz 1000 szt., a jak się sprzeda robisz dodruk. Ryzykujesz własnymi 10k ale potem masz godziwy zysk. Jeszcze co do drukarni, wybierasz taką gdzie możesz pojechać i zobaczyć papier, oprawy itd. Nie musisz się znać na gramaturach srurach, pokazują Ci publikacje, które wydrukowali wcześniej i po prostu wybierasz tak jak chcesz żeby wyglądała Twoja książka a oni wpisują do umowy wszystkie parametry.

Ja nie chce uczyć nikogo biznesu, ale biorąc kalkulacje autora

dla 100 sztuk w cenie 17,74zł brutto / szt. - musi wydać 1774 PLN to przy założeniu, ze z książki wyjdze 20 PLN na czysto dopiero 89 egzemplarz zarobi,
jak zdecyduje się na 1000 egzemplarzy to wyda na druk 13520 PLN dopiero 677 egzemplarz przyniesie zysk.

Zakładając że sprzeda cały nakład 1000 zarobi 6480 PLN, nie bardzo widzę te kokosy.

Jak rozumiem mówimy o książce informatycznej/programistycznej która w jakimś momencie się zdezaktualizuje i to nie będzie jak Harry Potter, że brakuje to po 5 latach dodruk i sprzedajemy dalej.

Są oczywiście przypadki sukcesów, jak chociażby książka Finansowy Ninja wydana w formie self-publishing, tu jednak mówimy o autorze, który miał społeczność zbudowana wokół tematyki książki, ale i tak jak pokazywał statystyki to wygladały tak:

Drugi przykład to Alex który też wydał swoja książkę i sprzedał w ilości ok 6000 sztuk w 2 lata, też autor który ma zbudowaną społeczność wokół swojej osoby:
Koszty: 47 500
Przychód: 60 000 brutto
źródło: http://swiatczytnikow.pl/self-publishing-wyniki-alexa-barszczewskiego-po-dwoch-latach-doswiadczenia-marty-klimowicz/

Te dwa przypadki, pokazują, że zarabianie jest na książkach możliwe, ale za tymi sukcesami stoją przez lata budowane społeczności, faktem jednak jest, ze w internetach raczej się chwali sukcesami, a masa autorów bez sukcesu staje się bezimienna.

0

Niektórzy autorzy w Helionie wydają więcej niż książkę miesięcznie, a piszą od wielu lat. To się w takiej sytuacji zaczyna ładnie kumulować.

0

Panczo, jak Ty to policzyłeś? Cena książki to 199zł. W przypadku w którym sam będę ją rozpowszechniał tracę: koszt druku, VAT, przesyłka. Startowe 1000 książek to 13390zł + koszt kuriera 180zł.
1000 książek w cenie 199zł = 199000zł. Wartość netto po odliczeniu VAT = 153430zł. Od tej kwoty zdejmuję koszt druku (13390zł+180zł) = 139860zł.
ZUS i US płacę więc nie wnikam głębiej. Opłaty dot. rozszerzenia działalności itp. itd. w sumie tam chyba coś koło 300zł jednorazowo.
Za hosting płacę więc i tu głębiej nie wnikam. Postawić sklep to 2h roboty. Co mi dojdzie jeszcze? SEO i kliknięcia? Mailing? To groszowa sprawa przy takim projekcie.
Już się pytałem. WP, ONET, INTERIA. Wszędzie jest podobnie czyli cos koło 80zł za 1000 maili HTML (40kB). Tyle styknie. Targetowanie jest i liczy się tylko poprawny tytuł wiadomości. Tam gdzie ma trafic - trafi. 10000 maili = 1000zł. Prócz tego masz jeszcze ebay, allegro, portale ogłoszeniowe, dziesiątki różnych forum w necie. Rozreklamować się to najmniejsze piwo. Siedzę troche w reklamie więc z tym problemu nie ma.

3

A czy ktoś jest gotów wyłożyć 199zł na książkę nieznanego autora, nieznanego programisty? @Matttt @Gynvael Coldwind wydając książkę mieli już mniejsze lub większe community.

0

tym bardziej, że autor przez ten raptem tydzień zniechęcił do siebie już część community (marketing?) więc ja doradzam znalezienie taniego ksero, zrobić kilka kopii dla rodziny i wystarczy, 200zł to 5-10 używanych książek na allegro z danej technologii, czy ebooków z gotowymi snippetami do ćwiczeń, bez jaj ludzie :)

0

@tubiz ja nie opowiadam się po żadnej ze stron, nie wiem czy lepiej jest z wydawnictwem, czy samemu, zwracam tylko uwagę na fakt, że kalkulując biznes muszę skalkulować ryzyko, zyski liczę jak zarobię.
Pominąłeś jeszcze podatek od tych 139860 złotych.
Ja założyłem że na książce na czysto zarobisz 20 PLN stąd obliczenia.
Cenę reguluje rynek, dla przykładu w księgarni PWN na 4000 książek (w dziale informatyka i komputery) tylko 6 jest obecnie w cenie powyżej 150 PLN (https://ksiegarnia.pwn.pl/Ksiazki/Informatyka-Komputery,2195903,k.html?sortBy=priceDesc&limit=96) i myślę że to nie jest związane z tym, ze nie chcą sprzedać za więcej.

Mailing jest tani, ale jeżeli widze statyski z bloga na który w miesiącu weszło 190 000 UU i to zainteresowanych tematyka a kupiło tylko 4929 to zastanawiam się czy te 10000 maili wystarczy...

Nikt jeszcze nie wspomina o takich szczegołach jak:

  • pakowanie i wysyłka do klienta
  • wystawianie faktur/paragonów
  • obsługa zwrotów (w końcu każdy ma prawo zwrócić jak kupuje na odległośc bez podania przyczyny)

Jeszcze raz nie mówię, ze się nie uda, zwracam tylko uwagę, że nie jest kolorowo jak co poniektórym się wydaje.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1