Ale się dzisiaj naflejmuję. Od czasu spawacza nie miałem takiej okazji.
Nieszkodliwymi dla zdrowia słuchanie? W tych wykładach są często rzeczy, które niszczą psychikę i realne pojmowania otaczającego świata, dają wiarę w rzeczy, które nie istnieją, dają wiarę w to, że projekcja w naszych umysłach fizycznie wpływa na efekty naszej pracy. Ponadto żartujesz sobie takie osoby dają złudną nadzieję osobom naiwnym i znajdującym się w specyficznej sytuacji podatne na manipulację (podobnie jak osoby chore) i wykorzystują je, w wyniku czego te tracą ostatnie swoje fundusze na nic nie wnoszące do ich życia/nie pomagające kursy/wykłady/ebooki w których mówione/zapisane są same truizmy.
Ale mówienie truizmów nie niszczy nikomu psychiki. A te projekcje owszem działają, ale na innej zasadzie. Chodzi po prostu o to, żeby nastawić się na swój cel i do niego dążyć, a nie wyobrażać sobie, że się go osiągnęło. Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś oddał swój majątek na posiedzenia z couchem.
Niekórzy ludzie lubią taki mentalny onanizm i wyobrażanie sobie czegoś, więc dlaczego zabrać im możliwość płacenia za to?
W wyniku czego taka osoba traci czas i pieniądze na rzeczy bezużyteczne i bezsensowne, czas i pieniądze które mogłaby przeznaczyć na zdobycie jakiejś nowej umiejętności czy to czysto socjalnej czy manualnej/zawodowej. A gdy już to odkryje jest bardziej zawiedzona/załamana/zdesperowana niż była przedtem.
Tylko, że wcale nie musi tego robić, bo to nie jest nic ratującego jej życie. A chory dla którego nie ma ratunku, chwyci się każdej brzytwy. Widzisz różnicę między "mogę, ale nie muszę" a "muszę, bo UMRĘ"? Analogii trzeba umieć używać.
Hipokryzja jak dla mnie to sytuacja w której ktoś zarzuca komuś (zwykle nie poparte żadnymi dowodami) to, że robi coś, podczas gdy ta osoba, sama postępuje tak samo. I nie interesuje mnie definicja słownikowa tego słowa.
To twórz sobie dalej tę swoją rzeczywistość. Powiedz szefowi, że dla ciebie dzień pracy trwa 3 godziny z przerwą obiadową i nie interesuje cię wymiar czasu zapisany w umowie.
A co do Twojego oburzenia o ostatnie zdanie, to one stricte nie odnosiło się jako analogia do "coachó'w", ale do Twojego przekonania, które w początkowej wersji przed edycją przez Ciebie posta brzmiało mniej więcej tak: "Jak ktoś chce za to płacić to jaki problem" -> czyli pogląd, że jak znajdzie się klient to można sprzedać i kupić wszystko, nie patrząc na to co to by nie było, tyle w temacie.
No i? Ten fragment nadal tam jest i tyczy się stricte couchów. Nie ma tam słowa i nigdy nie było, że "można sprzedać i kupić wszystko" - to co sobie tak nadinterpretowałeś to kolejny symptom tego, że lubisz swoje rzeczywistości :P
Tyle na ten temat ;)