Obecnie jest tyle rzeczy, których można się uczyć, że warto się uczyć tylko tych, które są konieczne. A że trudno zgadnąć co będzie konieczne za parę lat, uważam że rozsądne są 2 strategie:
- aktywna: określić co nas interesuje, czym chcemy się zajmować w ciągu kilku lat i podjąć naukę w tym kierunku.
- pasywna: czekać, aż konieczność się pojawi i wtedy zintensyfikować naukę.
Jeśli miałbyś przyjąć strategię aktywną, to nie chodzi o to byś podjął decyzję o nauce języka chińskiego - tylko, że podejmujesz decyzję o związaniu swojego życia z Chinami. Zawodowo, albo prywatnie, obojętne, ale ten związek musi zaistnieć, inaczej to nie ma sensu. Oznacza to, że np. podejmujesz pracę w chińskiej firmie na stanowisku w którym delegacje do Chin albo kontakt z Chińczykami są częste, albo decydujesz się tam zamieszkać, albo znajdujesz sobie chińską żonę. Musisz mieć ciągłą motywację do operowania tym językiem.
Błędem w mojej ocenie jest łączenie obu strategii w formie: uczę się języka, bo może pojawi się konieczność. A to dlatego, że zanim się ta konieczność pojawi, wiedza i tak wywietrzeje z głowy. Dlatego najpierw zadbaj o ciągłe źródło motywacji.