Pomaganie innym w pracy

1

Czy pomagacie innym programistom z zespołu zawsze i pod każdym warunkiem?

Mam takiego jednego kolegę - poznaliśmy się w poprzedniej pracy, potem pomagałem mu pisać pracę magisterską, a następnie towarzyszyłem mentalnie, gdy zatrudniał się do naszej obecnej pracy. Na wszelkie byznesowe pytania mu odpowiadałem, ostatnio postanowił podziałać trochę w tej samej technologii co ja, pomogłem mu na początek z 1 kodem... ale... zaczął mnie pytać o totalnie wszystko, najrprostsze rzeczy, nawet nie chciało mu się instalki ściągać do kompilatora i chciał żebym ja mu ściągał.

Dialog w takim stylu:
on: "jak chcę wybrać 1 element tablicy to co zrobić".
ja: "ech no nie możesz mnie pytać ciągle o wszystko i najprostsze rzeczy"

i podesłałem mu prostą dokumentację dla początkujących jak to zrobić... a on nie, dalej pyta... Podesłałem mu inną...
Efekt: obraził się - przestał mi mówić "cześć".

3

Kawa w tym kubku http://czasnaparty.pl/images/1398166923_kubek_zakaz.png

"Efekt: obraził się - przestał mi mówić 'cześć'." hahaha :D

3

Kiedyś pracowałem w pewnej firmie jako junior i jak chciałem o coś zapytać, to musiałem czekać na wyznaczoną godzinę o której można zadawać kolegom pytania. Było to bodaj od 11.45 do 12.00 oraz od 14.45 do 15.00. W pozostałych porach należało zachować ścisłą ciszę.

3

Ja perfidnie szydzę i potem zgłszają się do mnie tylko jeśli juz faktycznie nie ma innego wyjścia i wszelkie sposoby samopomocy zostały wyczerpane. Nagle da sie samodzielnie przeczytać dokumentacje i 3 linki ze stackoverflow jeśli wisi nad tobą groźba że dostaniesz ofertę pracy w piekarni... :D

0

Pomoc tak, ale wtedy gdy ktoś czuje się "zblokowany" i czuje, że blokada szybko nie zniknie.

0
Javowiec napisał(a):

on: "jak chcę wybrać 1 element tablicy to co zrobić".

Nie wierzę, że zatrudnili kogoś, kto takie pytanie zadaje :O
Pomijając, już nawet czy to wie czy nie, to po wpisaniu w Google'a pewnie w pierwszym linku będzie miał rozwiązanie :D

4

i podesłałem mu prostą dokumentację dla początkujących jak to zrobić... a on nie, dalej pyta... Podesłałem mu inną...
Efekt: obraził się - przestał mi mówić "cześć".

Ja bym miał to głęboko w D. Dalej mówiłbym mu "cześć", dalej podsyłałbym mu dokumentację, gdyby zadawał za dużo pytań - inaczej mówiąc: dalej traktowałbym jak normalnego człowieka. No chyba, że miałby fajne cycki i był blondyną to wtedy chętniej potraciłbym czas na tłumaczenie. Ogólnie jednak powinieneś mieć mniej uczuciowe podejście do kolegów.

Miałem kiedyś taki przypadek w Sabre, że oprócz lokalnego zespołu w Krakowie była jedna Hinduska w USA, która niby z nami współpracowała nad projektem. Ciągle pytała o podstawowe rzeczy, a także próbowała na wszelki sposób wmanewrować innych by zrobili zadania za nią (na jej konto of koz). Ja po kilku rozmowach poleciłem jej książkę do Javy dla początkujących, ale ona stwierdziła, że książki są nudne i woli rozmowę twarzą w twarz. Reszta zespołu też się zorientowała w niedługim czasie, że pannie w miłych rozmowach chodzi tylko o to, by inni odwalili za nią robotę. Wobec tego wszyscy ją zbywaliśmy, ona nie była w stanie niczego dowieźć i w niedługim czasie przeniosła się do innego projektu.

Ciekaw tylko jestem jak ona zdołała utrzymać się w firmie - pewnie naopowiadała, że jesteśmy seksistowskimi jaskiniowcami i specjalnie utrudniamy jej pracę. Nas nikt nie pytał o opinie o niej, więc jedyne co zarząd mógł ocenić to zadania, które zrobił ktoś inny na jej konto.

1

jeszcze pół biedy jak truje tyłek, ale przy tym jest lojalnym kolegą i zaprosi do baru na piwko, czy pizze postawi czy sam pomoże w czymś innym, ale jak na krzywy cały czas to już nieładnie tak dziadować...

3

Na przyszłość nauczysz się, że do firmy ściąga się osoby, z którymi chce się pracować, a nie dlatego, że tylko kogoś znasz.

Pomagać sobie w pracy - trzeba, to taki sam obowiązek, jak programowanie czy wypełnianie timesheetów. Natomiast pomaganie polega na tym, że przekazujesz wiedzę, jak zdobyć wiedzę w przypadku analogicznych problemów. Odwalanie za kogoś roboty to raczej szkodzenie komuś.

1

Ja zawsze staram się pomóc jeżeli ktoś o to poprosi. Na szczęście pracuje z w miarę ogarniętymi ludźmi (w większości) i nikt nie leci po pomoc z byle pierdołą, którą można rozwiązać z pomocą google.

Co do metod w stylu określonego czasu w ciągu dnia na zadawanie pytań i ogólnej ciszy poza tym czasem to mi wydaje się to mega sztuczne i sztywne. Zalatuje to taką dziwną atmosferą. Ja akurat lubię rozmawiać z ludźmi w pokoju. Jak np. ktoś inny rozmawia, a ja nie jestem zainteresowany ta rozmową lub łapię flow i nie chcę, żeby mnie ktoś rozpraszał to zakładam słuchawki i podkręcam muzyke ;)

4

Jak najbardziej. Ja akurat bardzo chętnie dziele się swoją wiedzą i doświadczeniami, bo często przy okazji sam się przy tym też uczę (żeby komuś coś wytłumaczyć, musisz coś bardzo dobrze rozumieć). Kluczowe jest jednak odpowiednie zdefiniowanie słowa pomoc. Jeżeli komus mówisz jak odczytać ostatni element tablicy, to nie jest pomoc. Robisz mu krzywdę w ten sposób, bo tworzysz z niego pipe, która nic nie jest w stanie później sama nic zrobić.

Wczoraj usłyszałem od kolegi cos takiego:

wiesz czego Kamilu ostatnio nauczyłem się od Ciebie? że wszystko ma swój początek i koniec, nic nie dzieje się przez przypadek w tym systemie i wszystko, czytając kod, da się wytłumaczyć

Przekazałem mu swoje sposoby debugowania kodu, odnalezienia się w tym gigantycznym legacy gównie i dzięki temu teraz jest sobie w stanie sam poradzić. Gdybym mu pokazał gdzie jest problem i powiedział coś w stylu napraw tu, to bym odwalił całą robotę za niego i nic by się nie nauczył.

Pamiętaj, żeby dawać wędkę, a nie rybę.

2

Osobiście często pomagam, dzielę się wiedzą, cieszę się jak mogę komuś pomóc to niezwykle satysfakcjonujące uczucie. Dla mnie niezręcznie jest trochę prosić o pomoc - chyba, że naprawdę już nie mam wyjścia, pomysłu, nie mogę znaleźć w dokumentacji, Google etc. Jednakże dla mnie jest to ostateczność kiedy wiem, że stoję z jakimś tematem i nie mogę generować przestojów.

Jednakże ostatnio nadziałem się na takiej pomocy. Pracuję w firmie, gdzie w zasadzie obecnie nie mamy wielkich projektów (czekamy na rozpoczęcie) dlatego robimy jakieś niewielkie rzeczy dla klientów. Kolega dostał niewielki programik do zrobienia, który miał być wdrożony wewnętrznie w firmie w dziale księgowym. Kolega jęczał mi i płakał, że on nie wie jak to zrobić, że on nie ma wiedzy. W 1,5 godziny napisałem mu 60 % jego pracy w tym z punktu widzenia zadania tej najbardziej uciążliwej dla niego. Reszta zajęła mu 3 tygodnie. Dałem mu kod ze stwierdzeniem, że nie mam czasu sprawdzić kilku elementów i w sumie musi się wiele dowiedzieć i by traktował mój kod jako wersję bardzo pierwotną być może będzie musiał coś dopisać do tego, ale to jest jakaś podstawa dla niego. Aplikacja została wdrożona w dziale i kolega miał być za nią odpowiedzialny. Ostatnio odbieram telefon od działu, że są jakieś problemy (była to sprawa bardzo pilna), a kolega stwierdził, że on musi iść do domu i sobie poszedł i że ja się na tym znam to to zrobię. No i pięknie zepchnął odpowiedzialność na mnie za to, że mu pomogłem. W konsekwencji musiałem gasić pożar w piątkowe popołudnie kiedy myślisz już bardziej o tym gdzie pojedziesz na weekend.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1