Wiadomo, że malejące wychdzą na koniec taniej niż raty równe płacone zgodnie z rozkładem, ale czy nadpłaty nie działają tak samo?
Zależy ile nadpłacasz, no a poza tym to są kwestie niezależne. W sensie można mieć raty malejące i nadpłacać, bo niby czemu nie?
Takie nadpłacanie wiąże się z jakąś prowizją albo inną dziwną opłatą na rzecz banku?
Zależy od banku, ale w większości po 5 latach nadpłata jest już darmowa, a w niektórych np. już po dwóch. A ja np. mam tak, że przez pierwsze 3 lata mogę za darmo nadpłacić 50%, a potem dopiero resztę.
Np czy wzięcie rat równych na 20 lat i spłacenie w 10 jest bardziej sensowne niż 20 malejących, albo 10 równych?
Tego nie da się stwierdzić z góry. Zależy od WIBORu i inflacji. Jeśli pieniądz znacznie stanieje, to nadpłacanie może się w ogóle nigdy nie opłacić.
Zysk banku ma być taki jak w umowie, więc nadpłacając możesz spłacić szybciej, ale bank nie pozwoli żebyś umniejszył mu dochód. Także zyskujesz "tylko" spokój ducha dzięki wcześniejszej spłacie, ale materialnie wychodzi tak samo.
o.O
A widziałeś kiedyś umowę kredytu hipotecznego? Tam nie ma pozycji "zysk banku". Jest kwota kredytowana, marża, prowizja i ewentualnie dodatkowe opłaty. O ile na jednokrotne opłaty nie ma się wypływu, to nie płacenie odsetek jest ewidentną oszczędnością. Tylko jak już wspomniałem, to może być oszczędność jedynie w kwocie, a nie w wartości pieniądza.