jak sie wprowadzam do wawki na stale brac stancje na start i kredyt i chate?

0

Jak w temacie. Za 4 miesiące oddelegowują nie do miejsca pracy i wygląda to tak, ze przez 3 lata będę mieszkał sam potem wprowadza się moja kobieta. Teraz się zastanawiam, czy jest sens wynajmować kawalerkę na te 3 lata czy brać kredyt i kupić mieszkanie? Jak to się może przedstawiać finansowo? Możecie doradzić bo mnie prawdę mówiąc to wszystko przerasta :)

4

Przez 3 lata rozłąki kobieta sobie znajdzie kogoś bliżej. Bierz kawalerkę, albo poszukaj kobietę z mieszkaniem w Warszawie.

3

Musisz mieć pecha do kobiet. Widzimy się ci tydzień od 5 lat i nie ubolewamy nad tym. Temat dotyczy czegoś innego ;)

1

Teraz się zastanawiam, czy jest sens wynajmować kawalerkę na te 3 lata czy brać kredyt i kupić mieszkanie? Jak to się może przedstawiać finansowo?

Kupowanie mieszkania na kredyt pod wpływem impulsu (tylko dlatego, że twoja firma wysyła cię do innego miasta, jeśli dobrze zrozumiałem) nie musi być najlepszym pomysłem, mówiąc delikatnie. Jaką masz pewność, że za 3 lata będziesz pracować w tej samej firmie? Albo że nie oddelegują cię do innego miasta? A w kredyt wpakujesz się na wiele lat.

Poza tym dużo zależy od twoich planów życiowych (co innego jeśli planujesz założyć rodzinę i osiedlić się w jednym miejscu na stałe, co by tłumaczyło kredyt, a co innego jeśli zamierzasz być mobilny i niezależny finansowo - a tutaj kredyt byłby kulą u nogi).

potem wprowadza się moja kobieta.

takie rzeczy chyba powinieneś z nią właśnie przedyskutować, żeby się nie okazało, że ma inną wizję przyszłości.

0

Jest pewne ze nie zmienię miejsca pracy i obojgu nam pasuje warszawa. Kwestia jest tylko to, czy wziąć ten kredyt teraz i żyć już na swoim czy pakować się w stancję. Moim zdaniem własne mieszkanie jest lepsze tylko nie wiem kompletnie ile się płaci miesięcznie za takowy kredyt bo zawsze trzymalem się od tego z daleka a reklamom nie wierze a ile wyniosłaby stancja. Chodzi o kwestie finansową czy za pensje ok 3000 da się żyć z takim kredytem czy lepiej poczekać te 3 miesiące aż zaczniemy razem zarabiać? Nie wiem co robić

2

@gswidwa: pytasz o coś na co ciężko odpowiedzieć jednoznacznie. Bo rata kredytu zależy od:

a) ceny mieszkania (a ta zależy od metrażu i lokalizacji)
b) wkładu własnego
c) okresu kredytowania
d) marży za udzielenie kredytu
e) oprocentowania
f) ... pewnie innych czynników

Jeżeli chodzi o wkład własny to jakieś 20% trzeba mieć. Zakładając, że cena metra kwadratowego to jakieś 8k zł, a mieszkanie będzie miało 40m2 to jego cena to 320 000 zł. Zakładam, że masz na start 64k zł, które możesz przeznaczyć na wkład własny. Potrzebujesz więc 256 000 zł kredytu. W takim przypadku będziesz płacić nieco ponad 1000 zł raty miesięcznie przez 30 lat. Do tego dolicz czynsz za mieszkanie oraz rachunki. Przyjmijmy, że będzie to jakieś 600 zł. Zostaje Ci 1500 zł na życie. Czy da się za to utrzymać? IMHO da rade.

Jeżeli chcesz się starać o kredyt, to najlepiej mieć umowę o pracę na czas nieokreślony.

0

Eh to to bardziej skomplikowane niż myślałem. Dzięki wielkie :)

1

Ogolnie kredyt nie jest zlym pomyslem jezeli wiesz co robisz bo zamiast placic komus to splacasz kredyt. Ale to musisz bardzo dobrze przemyslec. Z tego co wiem to kredyty w Polsce nie sa takie proste (w Holandii jezeli Ci nie wyjdzie z pierwszym kredytem to panstwo splaci go za Ciebie do pewnej kwoty, co prawda nie masz juz domu ani tego co wplaciles ale nie masz kredytu). Dowiedz sie duzo wiecej na temat kredytow. Na tyle duzo ze nie bedziesz miec wiecej pytan odnosnie nich

P.S.
Zignoruj te wszystkie "ma rogi" czy "ma bolca na boku" bo w wiekszosci pisza to ludzie ktorzy nie maja pojecia o czym pisza. Lub nie znaja sie na ludziach i wybieraja takiego partnera

Zeby nie bylo z obecna zona bylismy w zwiazku na odleglosc przez 3 lata ;) Jestesmy ze soba 1/3 naszego zycia ;)

0

bo zamiast placic komus to splacasz kredyt
Właśnie to mnie podtrzymuje pod kupnem chaty. Tak zrobię. Tylko nie wiem gdzie szukać informacji o kredytach, bo jak przeglądam te wszystkie oferty to to wygląda zbyt pięknie.

1

@gswidwa

  1. Zastanów sie poważnie czy faktycznie chcecie następne X lat spędzić w warszawie. Szczególnie jeśli żadne z was tam nigdy nie mieszkało. Bo moze się okazać że zwyczajnie wam to miasto nie spasuje
  2. Jeśli jesteście przekonani że zostaniecie tam długi czas / planujecie sie osiedlić to faktycznie warto rozważyć kupno czegoś. Warto też pamiętać że mieszkanie może kosztować niewiele mniej niż dom kilka kilometrów za miastem.
  3. 3k to jest bardzo mało jak na warszawę. W zasadzie to jest stawka jaką może dostać jakiś student 4-5 roku. Jesteś pewien że firma cię nie robi w balona? Bo jeśli masz jakiekolwiek doświadczenie to spokojnie mógłbyś dostać dużo większą kasę...
  4. Koszty kredytu zależą od wielu czynników, w tym głownie kwoty i czasu kredytowania. Przy czym popatrz sobie na całkowity koszt kredytu a nie na ratę. Bo niektórzy ludzie nie rozumieją że niska rata wcale nie oznacza że kredyt jest tani. Jak weźmiesz kredyt na 30 lat to zwykle spłacisz jakieś 2 razy tyle ile wziąłeś. Im krótszy okres kredytowania tym wypada to lepiej, ale oczywiście automatycznie rata jest wyższa. Warto też sprawdzić warunki wcześniejszej spłaty, bo jak już zostaniesz wykopowym programistą za 15k to możesz chcieć spłacić wszystko dużo szybciej, a to nie zawsze jest takie proste.
0

3k to bardzo mało jak na Warszawę - owszem, da się za to przeżyć, ale będzie to średnia jakość, a przy sensownym kredycie niemal biedowanie (tzn. nie na 50 lat).

Poza tym koledzy dobrze radzą: wstrzymaj się z decyzją o zostaniu w danym mieście, w którym jeszcze nie mieszkałeś. Warszawa jest trudnym miastem i nie każdemu się podoba: mieszkam ponad rok i mi się podoba, ale też wiem, że na stałe tutaj nie osiądę, z paru powodów. Znam też osoby, którym Warszawa przetrąciła charakter i teraz się zbierają z depresji czy uzależnień. To nie musi być twój przypadek, ale nie jest pewne czy nie będziesz codziennie rano przeklinał na Wawkę, a wtedy kredyt to dodatkowy sznur, który cię trzyma.

Ale z drugiej strony kredyt jest mocnym spoiwem związków, gdy uczucie przestanie nim być. If you know what I mean.

Ergo: bierz kawalerkę na jakiś czas i zobacz czy ci się podoba, ale pamiętaj, że z 3k zostanie Ci na życie jakieś 1200-1400zł czyli szału nie ma.

0

Ehh to kij, jeszcze się zastanowię... Bo ja mam tendencję do pochopnych decyzji ^^

A jak Wam poszło usamodzielnianie się? Nie było kłopotów? Zaczynaliście od stancji?

1

Moim zdaniem lepiej jak będziesz wynajmował na początku. Nigdy nie wiesz jak Ci się życie potoczy, a szkoda mieć na początku swojej kariery kule u nogi w postaci kredytu. Może jutro będziesz chciał być we Wrocławiu, pojutrze w Genewie, a w przyszłym tyg. w Hong Kongu? Dodatkowo trudniej jest też podejmować ryzykowne decyzje zawodowe jak wiesz, że masz dług 300 tyś.

Kredyt jest okej, jak chcesz załozyć rodzinę, albo wiesz, że w danym mieście Ci się podoba. Ja np. planuję preprowadzkę do Wrocławia, bo Warszawa jako miasto mi nie leży. Jak się okaże, że jednak tu było lepiej to sobie wrócę.

3

A jak Wam poszło usamodzielnianie się? Nie było kłopotów? Zaczynaliście od stancji?

Jak wiekszosc od stancji, pasuje mi taki model bo czesto sie przenoszę. Troche tylko mam ból d**y ze na wynajem juz grubo ponad 100k wydałem :D
Jedyne kłopoty z samodzielnym zyciem to to ze czasami poniesie mnie melanż nad Wisłą i poł miesiaca muszę jesc kanapki z pasztetem zagryzane cebulą.

0

Mając mieszkanie kupione na kredyt można go wynająć. W najgorszym wypadku kredyt powinien sam się spłacać, w najlepszym coś można z tego zarobić. Ale po spłacie kredytu mieszkanie jest Twoje. Możesz go dalej wynajmować, a to już czysty zysk

0

A jak Wam poszło usamodzielnianie się? Nie było kłopotów? Zaczynaliście od stancji?

Ja zaczynałem od wynajmu pokoju a potem mieszkania. IMHO rozpoczynanie samodzielnego życia od kredytu to strzał w stope. Pamiętaj, że jakkolwiek byś nie kombinował bank i tak na Tobie zarobi, jak chcesz sprzedać mieszkanie wcześniej (w pierwszych 3 albo 5 latach, nie pamiętam) to i tak musisz zapłacić prowizje. Kupno mieszkania opłaca się tylko wtedy, gdy jesteś przekonany, że osiądziesz w jednym miejscu na dłużej (więcej niż 5 lat). Daj sobie przynajmniej rok, jak Ci się nie spodoba/nie ułoży to wypowiesz umowę najmu i jedziesz sobie gdzie indziej, nie będziesz miał na plecach kotwicy w postaci konieczności sprzedania mieszkania z kredytem hipotecznym.

0
several napisał(a):

Daj sobie przynajmniej rok, jak Ci się nie spodoba/nie ułoży to wypowiesz umowę najmu i jedziesz sobie gdzie indziej, nie będziesz miał na plecach kotwicy w postaci konieczności sprzedania mieszkania z kredytem hipotecznym.

Ale w takiej sytuacji nie trzeba od razu sprzedawać mieszkania, tylko można je wynająć (tak, wiem powtarzam się). Sam zastanawiam się nad taką opcję tzn. kredyt i jako zabezpieczenie (miasto się nie spodoba) wynajem. Porównując ratę kredytu z ceną wynajmu (uwzględniając opłaty) można miesięcznie wyjść nawet lekko na plus (można "spłacać" wkład własny 20%)

1

Czytam te linki i jest masakra ;) Chyba jeszcze nie dojrzałem do tego bo mam taką siekę w głowie jak kiedyś _13th_Dragon powiedział że "value++" jest złe xd

0

Ja kończę wątek. Myślę, że jeak doczytam nadesłane pare postów wyzej linki to będę wiedział co i jak. Dziękuję wszystkim za wypowiedzi !

0
Złoty Orzeł napisał(a):

Ale w takiej sytuacji nie trzeba od razu sprzedawać mieszkania, tylko można je wynająć (tak, wiem powtarzam się). Sam zastanawiam się nad taką opcję tzn. kredyt i jako zabezpieczenie (miasto się nie spodoba) wynajem. Porównując ratę kredytu z ceną wynajmu (uwzględniając opłaty) można miesięcznie wyjść nawet lekko na plus (można "spłacać" wkład własny 20%)

Oczywiście, że tak. Wyjątkiem jest MdM, nie można wynająć ani sprzedać przez pierwsze 5 lat. Tylko pisząc moją opinie umiejscowiłem ją w dość konkretnym kontekście, jesteśmy w sytuacji w której zaczynamy samodzielną drogę, na poważnie rozpoczynamy zawodową karierę. Czy w takiej sytuacji chcemy mieć na głowie problemy związane z wynajmem? Czasem to idzie gładko, a czasem nie, w każdym razie dokłada nam to pracy której nie chcielibyśmy na tym etapie swojego życia wykonywać. No, przynajmniej ja nie chce ;)

1

Jest jeszcze jedna kwestia, którą warto wziąć pod uwagę przy kupnie mieszkania - lokalizacja. Czy znasz miasto na tyle, by wiedzieć, gdzie lepiej nie chadzać? Czy wiesz jak tam z dojazdem do pracy? Nie wiadomo gdzie będzie pracować twoja kobita. Nie chcesz chyba walnąć jej na minę codziennych korków? ;) Warszawa jest duża i zakorkowana. Ja bym najpierw powynajmowała, najlepiej w kilku różnych dzielnicach, i wtedy dopiero podjęła decyzję. Tak zrobiłam w swoim mieście ;) (ale na razie mam tylko decyzję "gdzie", do kredytu jeszcze trochę czasu)

0

Kupowanie mieszkania to ciężki temat. Sam przyznam, że drugi raz to bym dłużej pomieszkał po studencku, a nie w kredyt pchał.
Inna sprawa... kto normalny przeprowadza się do Warszawy? Mieszkałem tam kilka miesięcy i trzeba naprawdę mieć upodobanie do betonu i życia w biegu. Takie życie zdecydowanie nie dla mnie. W Poznaniu rowerem w 15minut jestem w centrum, a pod oknem chodzą mi dziki i sarny. I to jest dobra miejscówka.

3

Przy braniu kredytu weź jeszcze pod uwagę ryzyko.

Sam mam kredyt, ale wg mnie branie kredytu, którego rata wynosi ponad 1/3 zarobków, to już jest duże ryzyko, zwłaszcza w tej chwili, kiedy stopy procentowe są na rekordowo niskim poziomie. Stopy procentowe mogą wzrosnąć i może się okazać, że zamiast 1500 zł miesięcznie na życie zacznie Ci zostawać tylko 1000 zł miesięcznie, a za tyle to IMHO w Warszawie nie ma szans się sensownie utrzymać. Ja wiem, że single mają łatwiej, ale ja na rodzinę 2+2 wydaję jakieś 3-4 tys. zł miesięcznie stałych kosztów nie licząc kredytu.

Radziłbym Ci też zostawić sobie jakieś oszczędności. Banki się nie patyczkują jeśli stracisz pracę i przestaniesz nagle płacić. Przy kredycie trzeba być szczególnie ostrożnym.

Miałem raz taką sytuację, że przez moment na koncie z którego było pobierana składka na ubezpieczenie kredytu (nie rata!) w wysokości ok. 60 zł przez chwilę było za mało środków i bank nie mógł pobrać tej opłaty w dniu wymagalności raty. Środki uzupełniłem zaraz później i bank pobrał opłatę dwa dni później. Miesiąc później dostałem pismo z banku, że jeszcze jedna taka akcja i mi podniosą marżę o 1 p.p. (tzn. skasują promocyjną obniżkę marży)

Najlepiej jest wziąć kredyt z jak najdłuższym okresem spłaty, ale z dogodnymi warunkami wcześniejszej spłaty (bez prowizji za wcześniejszą spłatę). I tak to sobie policzyć, aby realnie spłacić go w mniej niż 15-20 lat. Wtedy nie stracisz dużo na odsetkach, a zarazem masz "zapas" na wypadek gdyby coś się stało np. zmiana pracy na gorszą, chwilowa strata pracy, choroba itp. Długi okres spłaty (30-40 lat) powoduje, że nie będziesz musiał w takiej sytuacji "negocjować" nagle z bankiem jego wydłużenia.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1