Wiem, że to może bardzo głupi wątek, ale mam problem ze współpracownikiem. Z racji tego, że znajdujemy się w jednym pomieszczeniu i siedzimy nieopodal siebie jest to naprawdę frustrująca sprawa.
Człowiek jest żenująco słaby, a ma większe doświadczenie ode mnie, ale ciągłe podpowiadanie mu to jeszcze pół biedy. Współpracownik co chwile beka, dłubie w nosie, mlaska jak je i ma jakieś tiki odbijania, wciągania zawartości z nosa. Pisząc to robi mi się niedobrze.
Zbieram się na rozmowę z nim, ale co mu powiem "słuchaj nie wierzgaj się tak ?", "zachowuj się ". To praca nie przedszkole. Z drugiej strony wyobrażam sobie przyszłą moją rozmowę o pracę, gdzie osoba rekrutująca zapyta się "Dlaczego Pan odszedł z pracy ?", "Wie Pan współpracownik się obleśnie zachowywał."
Zdaje sobie, że to głupia sprawa, ale jak z takim czymś walczyć. Jeżeli komuś poprawiłem humor postem pozdrawiam :)