ZUS, emerytura, wcześniejszy koniec pracy

0

Taka hipotetyczna sytuacja.

Załóżmy, że mam już 60 lat i system emerytalny działa jak obecny.
Od 24 roku życia pracowałem na umowie o prace i odkladalem sporo kasy do zusu.

Majac 60 lat rzucam prace i żyje z oszczednosci....

Czy dostane emeryture z ZUSu po przekroczeniu progu emerytalnego (dajmy na to 67 lat) ?
Jan bedzie wyliczana emrytura (nie pracowalem przez ostatnie 7 lat, ale powiedzmy cale zycie (gdy pracowalem) zarabialem kilkanascie tysiecy brutto)

2

Teoretycznie, jeżeli dożyjesz 67 roku życia i wcześniej płaciłeś składki przez x lat(obecnie chyba 15 lat) to dostaniesz emeryturę obliczoną według jakiegoś tam wzorku. Wysokość zależy od ilości środków zgromadzonych na subkoncie. Jeżeli obliczona emerytura to mniej niż minimalna emerytura to dostajesz minimalną emeryturę.

Praktycznie do czasu kiedy będziesz miał już wiek emerytalny, minie pewnie ponad 40 lat. Przez te 40 lat będzie jeszcze minimum 10 rządów, a zapewne jeszcze więcej. Ciężko więc jest wróżyć co będzie za tyle lat, za dużo zmiennych(wojny, krachy na giełdzie, kryzysy, zmiana ustroju państwa.)

0

Chyba nikt w miare rozsądny i zdrowy na umysle nie liczy na pieniądze z ZUS'u

0

watpie :P

prawie kazdy mimo wszystko odklada tam pieniadze (znakomita wiekszosc ludzi pracuje na up)

dopoki Panstwo polskie istnieje, emerytury musza byc, pytanie tylko jak male...

nie wiem, czy mialbym silna wole odkladac pieniadze na koncie wlasnym, ryzyko że na coś to wydam, czy jakiś krach, dewaluacja pieniadza moze w radykalnej sytuacji zmniejszyc wartosc tych oszczednosci itp.

jestem zdania by odkladac oszczednosci ale tez dbac o emeryture panstwowa (przy naszych wplatach w porowaniu do innych ludzi musi ona byc relatywnie wysoka)

0

Odkładanie pieniędzy na konto to głupota. Pieniądz z upływem czasu traci na wartości, lepiej te pieniądze jakoś sensownie inwestować. Wymaga to dodatkowego zachodu, ale i zwrot jest dużo większy niż gdyby to kisić na lokacie. Zwłaszcza, że jako programiści zarabiamy spore pieniądze i możemy sobie na to pozwolić.

0
coconuts napisał(a):

Chyba nikt w miare rozsądny i zdrowy na umysle nie liczy na pieniądze z ZUS'u

Nie chcę cię martwić, ale ilość pieniędzy z OFE wypłacan emerytowi jest mniejsza niż z ZUS-u. ZUS to pewna umowa społeczna, OFE to tylko czyjś biznes.

3

@Ołeh hmm a moze dlatego że do OFE trafiały tylko jakieś grosze? o_O Znikomy % składki. Różnica między OFE i ZUS jest zasadnicza -> OFE miał realne pieniądze. Takie które można było po prostu wypłacić sprzedając aktywa którymi dysponował (akcje, obligacje). I nie, to że połowa pieniędzy była w obligacjach wcale nie zrównuje tego z ZUSem, mimo ze gwarantem obligacji też jest państwo.
Obligacje może kupic i sprzedać każdy i konieczność ich spłacenia jest regulowana prawem międzynarodowym. Gdyby polska postanowiła że nie wykupi obligacji, równałoby się to z bankructwem kraju i nikt by nam juz nie pożyczył pieniędzy. No i oczywiście wierzyciele też nie pozostali by stratni, jakoś by sobie tą kasę odbili...

Z ZUSem sprawa jest zupełnie inna, bo ZUS jest regulowany prawem krajowym. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby nagle przegłosować ustawę która podzieli emerytury z ZUS na pół, albo w ogóle je zniesie. To będzie nasz "wewnętrzny" problem. Stąd też politycy byli tacy chętni żeby przenieść kasę z OFE do budżetu a potem zapisać ją wirtualnie jako ZUScoiny. Bo w ten sposób wymienili 150 mld realnych pieniędzy na 150 mld ZUScoinów których wartością mogą dowolnie manipulować. Mogą przegłosować że kasy nie ma więc emerytury będą o połowe niższe i voila, nagle wyparowało 75 mld zł.

1

No cóż, OFE to eksperyment Chickago Boys który został wyprowadzony/zbankrutował/doprowadził do patologii rynku z każdego miejsca, w którym go spróbowano. Zus to idea trwała do czasu Bismarcka. Ja wiem, że to mocno emocjonalny temat, ale mimo wszystko wierzę bardziej umowie społecznej, niż nieudanemu eksperymentowi. Co nie zmienia faktu, że oszczędzam i inwestuję na przyszłość, bo sam zus może jednak nie wystarczyć. Ale jakiś tam będzie ;)

1

idea trwała do czasu Bismarcka

Zapomniałeś tylko wspomnieć że średnia długość życia ludzi była o wiele mniejsza, a czas przechodzenia na emeryturę taki sam. No i to że przyrost naturalny był nieporównywalnie wyższy, więc cały czas było wiecej pracujących niz emerytów. Problem w tym że dzis średnia długość życia jest o ~20 lat wyższa a przyrost naturalny nie zapewnia nawet zastępowalności pokoleń.

wierzę bardziej umowie społecznej

I to jeszcze w kraju gdzie każdy kombinuje jak to zrobić zeby zapłacić małą składkę (działalność gosp.) albo nie płacić jej w ogóle (umowy cywilnoprawne)? W kraju w którym politycy myślą tylko o najbliższych wyborach? O tym że rocznie dziesiatki mld są dopłacane do ZUSu z budżetu to nawet nie mówie, a prognozy są takie że im dalej tym gorzej bo dzieci mało a emerytów dużo ;]

Nie twierdze że OFE to jakieś panaceum, ale osobiście uważam że lepiej mieć pieniądze/fizyczne dobra, niż obietnicę że niepoczęte jeszcze dzieci będą mnie utrzymywać za kilkadziesiąt lat... Ale skoro wierzysz w takie trwałe idee to mam pomysł: może zrobimy tak że będziesz mi co miesiąc przelewał 1000 zł a ja spisze z tobą umowę że za 30 lat moje dzieci ci tą kase zwrócą (przy założeniu że jakieś dzieci będę miał i że będą chciały tą umowę respektować). Chętny?

0
big_y napisał(a):

ale mimo wszystko wierzę bardziej umowie społecznej, niż nieudanemu eksperymentowi

Ale ta emerytura społeczna służyła finansowaniu armii (mniej osób dożywało emerytury niż płaciło "składki") i to miał być poważny zastrzyk finansowy. Ergo - "wierzymy w waszą śmiertelność". Bardziej ufasz takiej umowie społecznej niż gościowi, któremu zależy na jego zyskach (więc poniekąd rownież Twoich)? ;)

1

Zapomniałeś tylko wspomnieć że średnia długość życia ludzi była o wiele mniejsza, a czas przechodzenia na emeryturę taki sam.

Problem, którego rozwiązanie jest proste - podwyższenie wieku emerytalnego. Cały cywilizowany świat tak robi.

Problem w tym że dzis średnia długość życia jest o ~20 lat wyższa a przyrost naturalny nie zapewnia nawet zastępowalności pokoleń.

Kolejny problem, na który rozwiązanie jest dosyć proste i często stosowane w praktyce - zwiększona imigracja z krajów o wyższym przyroście naturalnym (pewnie otworzę tym puszkę pandory ;) )

I to jeszcze w kraju gdzie każdy kombinuje jak to zrobić zeby zapłacić małą składkę (działalność gosp.) albo nie płacić jej w ogóle (umowy cywilnoprawne)?

To fakt, to akurat jest niepokojące. Ale jako niepoprawny optymista wierzę mimo wszystko że do mojej 70 uda nam się zbudować społeczeństwo obywatelskie ;)

Ale skoro wierzysz w takie trwałe idee to mam pomysł: może zrobimy tak że będziesz mi co miesiąc przelewał 1000 zł a ja spisze z tobą umowę że za 30 lat moje dzieci ci tą kase zwrócą (przy założeniu że jakieś dzieci będę miał i że będą chciały tą umowę respektować). Chętny?

Przykro mi, mniej ufam filozoficznej idei Shaloma niż filozoficznej idei państwa ;)

1

Problem, którego rozwiązanie jest proste - podwyższenie wieku emerytalnego. Cały cywilizowany świat tak robi.

Który dokładnie? Bo cywilizowany świat protestuje ;) Poza tym do ilu lat? 70? 80? To trochę ryzykowne bo wielu ludzi po prostu nie będzie w stanie pracować tak długo. Ilu znasz ludzi 70 czy 80 letnich którzy byliby w stanie faktycznie wykonywać jakąś pracę?

Kolejny problem, na który rozwiązanie jest dosyć proste i często stosowane w praktyce - zwiększona imigracja z krajów o wyższym przyroście naturalnym

To działa pod warunkiem że importujesz ludzi którzy będą pracować, więc ludzi z krajów o podobnym poziomie rozwoju tylko biedniejszych (np. imigracja z Ukrainy do Polski czy z Polski do Niemiec). Importowanie analfabetów daje skutki raczej odwrotne bo drenuje socjal.

1
Shalom napisał(a):

To działa pod warunkiem że importujesz ludzi którzy będą pracować, więc ludzi z krajów o podobnym poziomie rozwoju tylko biedniejszych (np. imigracja z Ukrainy do Polski czy z Polski do Niemiec). Importowanie analfabetów daje skutki raczej odwrotne bo drenuje socjal.

USA i Kanada zostały zbudowane przez dzieci analfabetów. Duża część bogactwa Wielkiej Brytanii i Francji zostało zbudowane przez dzieci analfabetów. Sensowna polityka imigracyjna pozwala zniwelować mierny przyrost naturalny sytych narodów. Btw, ciągle gadamy o Polsce, nie? To skąd się wziął socjal? ;)

1

USA i Kanada zostały zbudowane przez dzieci analfabetów

Szkoda że kilkaset lat temu, kiedy analfabetyzm był powszechny a ludzie pracowali głownie w polu i manualnie. Dzięki temu wystarczyło być silnym i sprawnym i praca była. Dzisiaj sie juz tak nie pracuje i żeby zdobyc pracę potrzeba zupełnie innych umiejętnosci. No chyba że sugerujesz że specjalnie dla imigrantów mamy sie cofnąć cywilizacyjnie do ich poziomu :D

Btw, ciągle gadamy o Polsce, nie? To skąd się wziął socjal?

To skąd sie wziął pomysł zwiększania imigracji?, bo imigranci ciągną tam gdzie lewacy sypią im kasę... więc jak chcesz zwiększać imigracje to automatycznie idzie za tym zwiększenie socjalu. Nawet jeśli nie jakościowo, to ilościowo bo będzie więcej jego odbiorców.

0
Shalom napisał(a):

bo imigranci ciągną tam gdzie lewacy sypią im kasę...

Cele migracji - jak wynika z linku, USA i Rosja to socjalne raje. Bernie Sanders się ucieszy ;). A wracając do tematu - mądra imigracja to nie przyjmowanie każdego z otwartymi rękami, ale również nie skreślanie całej populacji z powodów irracjonalnych lęków. I jest to jedno z rozwiązań na problemy Zusu. Lepsze, niż eksperyment z OFE.

0
Desu napisał(a):

Odkładanie pieniędzy na konto to głupota. Pieniądz z upływem czasu traci na wartości, lepiej te pieniądze jakoś sensownie inwestować. Wymaga to dodatkowego zachodu, ale i zwrot jest dużo większy niż gdyby to kisić na lokacie. Zwłaszcza, że jako programiści zarabiamy spore pieniądze i możemy sobie na to pozwolić.

Odkładanie pieniędzy na konto to oszczędzanie. Od kiedy oszczędzanie jest głupotą? :|
Jeśli ktoś lubi ryzyko i ma czas na zdobywanie wiedzy pozwalającej mu na inwestowanie, to niech inwestuje. Jeśli nie lubi ryzyka, nie lubi strat i ceni sobie spokój, to lokaty/konta oszczędnościowe są wystarczające dobre na ochronę kapitału przed inflacją.
Generalnie najlepszą inwestycją jest zwiększanie własnych umiejętności, a co za tym idzie, także zarobków.

Shalom napisał(a):

Z ZUSem sprawa jest zupełnie inna, bo ZUS jest regulowany prawem krajowym. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby nagle przegłosować ustawę która podzieli emerytury z ZUS na pół, albo w ogóle je zniesie. To będzie nasz "wewnętrzny" problem. Stąd też politycy byli tacy chętni żeby przenieść kasę z OFE do budżetu a potem zapisać ją wirtualnie jako ZUScoiny. Bo w ten sposób wymienili 150 mld realnych pieniędzy na 150 mld ZUScoinów których wartością mogą dowolnie manipulować. Mogą przegłosować że kasy nie ma więc emerytury będą o połowe niższe i voila, nagle wyparowało 75 mld zł.

Czyli Twoim argumentem za OFE jest to, że są bezpieczniejsze niż ZUS, i udowadniasz to pokazując łatwość, z jaką politycy dobrali się do OFE, nie ruszając przy tym ZUSu w ogóle?

xfin napisał(a):

Bardziej ufasz takiej umowie społecznej niż gościowi, któremu zależy na jego zyskach (więc poniekąd rownież Twoich)? ;)

Pomyliło Ci się z funduszami inwestycyjnymi. PTE pobierają ustawową prowizję bez względu na osiągnięte zyski. Pewny dochód, pewny popyt - złoty interes dla finansistów.

OFE powstały na zlecenie międzynarodowych instytucji finansowych. Była to pseudoreforma, której jedynym celem jest zwiększanie zysków tych instytucji oraz banków, które pożyczają państwu pieniądze na zasypywanie dziury w systemie repartycyjnym, którą tworzą OFE. Warto sobie odpowiedzieć na pytania, czemu w silnych i bogatych państwach takiego wynalazku nie było i nie ma, oraz czemu w państwach, w których były, się nie sprawdziły.

Warto sobie uzmysłowić jedną rzecz - żeby oszczędzać, trzeba mieć nadwyżki finansowe. My jako społeczeństwo ich nie mamy, więc wymuszone systemy oszczędnościowe nie są dla nas.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1