zaawansowana kwestia natury fizycznej

0

Mamy pojęcie widoczność w prognozach pogody,
co może być ważne np. dla kierowców.

Np. we podczas mgły albo opadów śniegu, ta widoczność może być bardzo słaba,
200 m, albo i nawet mniej.

Ale mam z tym mały problem: co to w ogóle oznacza że widoczność wynosi 100m,
bo niby jak to ocenić - zmierzyć?

Gdy postawię potężną latarnię 120m dalej, w tej ograniczonej widoczności do 100m,
wtedy na pewno będę ją jeszcze widział, chociaż na pewno słabo,
zdecydowani słabiej niż przy widoczności 1000m.

Zatem pytanie moje jest następujące:
w jaki sposób wyznacza się ten limit widoczności - jakie są tu kryteria.

Na pewno nie chodzi tu o zero widoczności;
przecież taki twardy limit widoczności w ogóle nie ma miejsca w praktyce!
Nawet w bardzo gęstej mgle, czy śnieżycy, widać nadal dowolnie odległe obiekty,
tyle że my nie potrafimy ich rozpoznać - zidentyfikować... z powodu zbyt małej widoczności.

Konkretniej: ile procent obrazu, czy też jakiejkolwiek informacji,
musimy mieć, aby cokolwiek rozpoznać?

No i dlaczego akurat tyle a nie inaczej, to znaczy:
powiedzmy, że tym limitem jest tu 4% informacji, zatem dlaczego nie 2%, czy 1%?

3

No tak. A Wikipedię zamknęli przed kolegą,?
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Widzialno%C5%9B%C4%87

0
Z napisał(a):

No tak. A Wikipedię zamknęli przed kolegą,?
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Widzialno%C5%9B%C4%87

Niestety ale tam nie ma nic poza tym co sobie wymyślono - ustalono empirycznie.

Mi chodzi o twarde kryterium w sensie matematycznym.

Przykładowo:
mówią w prognozie, że widoczność wynosi 100m.

No i skąd oni to wiedzą, znaczy jakie kryterium użyli do wyznaczenia tejże cyfry = 100m?

Wiadomo że w powietrzu, we mgle, podczas deszczu, jak i śnieżycy,
mamy różne współczynniki tłumienia światła.

I ogólne jest na pewno tak: im gęstszy ośrodek, tym większe to tłumienie.
A wiemy że wszelkie tłumienie idzie zgodnie z funkcją wykładniczą, czyli jest to:
exp(-r/r0);
gdzie r0 to tzw. stała tłumienia, zależna od warunków fizycznych ośrodka,
i jest to odległość dla której tłumienie wynosi: exp(-r0/r0) = 1/e = 37% około.

No i cóż z tego?
Gdzie jest ten limit, znaczy:
ile procentów oni użyli dla wyznaczenia granicy widoczności w w stylu 100m,
no dlaczego akurat tyle nie inaczej?

Np.: niech ten ich limit oznacza 4%, zatem skąd te 4% - co to jest?
Dlaczego nie jest tam np. 7% albo 0.5%, czy cokolwiek innego?

0

No przecież to o co pytasz - widzialność pozioma w metrach jest opisana w Wikipedii i masz tam też dokładną informację jak jest definiowana.

0
Z napisał(a):

No przecież to o co pytasz - widzialność pozioma w metrach jest opisana w Wikipedii i masz tam też dokładną informację jak jest definiowana.

Gdzie?

Jest największą odległością, z jakiej – w tych warunkach – obiekt może być jeszcze spostrzeżony

Niby to nazywasz definicją?
Przecież to jest typowy przykłada pseudodefinicji w stylu: masło ma smak maślany.

Spostrzeżony znaczy tyle co widoczny...
zatem wedle tej definicji widoczność jest definiowana jako... widoczność, hehe!

0
szary ptak napisał(a):

Spostrzeżony znaczy tyle co widoczny...
zatem wedle tej definicji widoczność jest definiowana jako... widoczność, hehe!
No bez jaj. Przecież pytasz o widoczność wyrażoną w metrach. Jeśli dla Ciebie to masło maślane to wyjaśniam jak krowie na miedzy:
Widoczność - odległość z jakiej można odróżnić obiekt spośród innych/tła.

To już chyba jest sensowne i nawet byłbyś sam w stanie to określić. Przecież wiesz czy we mgle widzisz obiekt, czy już nie.

szary ptak napisał(a):

No i cóż z tego?
Gdzie jest ten limit, znaczy:
ile procentów oni użyli dla wyznaczenia granicy widoczności w w stylu 100m,
no dlaczego akurat tyle nie inaczej?

Np.: niech ten ich limit oznacza 4%, zatem skąd te 4% - co to jest?
Dlaczego nie jest tam np. 7% albo 0.5%, czy cokolwiek innego?
Za bardzo się wgłębiasz. Tak dochodząc zapytałbyś w końcu dlaczego litera A pisze się A, a nie Z. Są jakieś zasady które ktoś ustalił to miał taki kaprys i już. A powiedz mi dlaczego przy definiowaniu pasma przenoszenia np. wzmacniacza bierze się zakres -3dB, a nie -10dB. Takich pytań jest bardzo dużo i takie coś raczej trzeba przyjąć jako założenie niż dochodzić jego pochodzenia. Owszem, czasem takie założenie ma fajną historyjkę w tle. Jednak większość takich założeń wynika z czyjegoś widzimisię, albo bierze się po prostu wartość zmierzoną dla pewnej reprezentatywnej części ludzi.

0
Mr.YaHooo napisał(a):

No bez jaj. Przecież pytasz o widoczność wyrażoną w metrach. Jeśli dla Ciebie to masło maślane to wyjaśniam jak krowie na miedzy:
Widoczność - odległość z jakiej można odróżnić obiekt spośród innych/tła.

A niby cóż znaczy, że 'można odróżnić obiekt spośród innych/tła'?

Przecież to jest to samo, znaczy nadal nie masz kryteruim, bo próbujesz definiować widzenie.. widzeniem!

Coś jak gruby to taki masywny... rewelacyjna prawda!

Widzę że w ogóle czujesz problema...

Mr.YaHooo napisał(a):

To już chyba jest sensowne i nawet byłbyś sam w stanie to określić. Przecież wiesz czy we mgle widzisz obiekt, czy już nie.

Ojej... ależ nie chodzi o to że widzę, ale kiedy widzę, znaczy co to znaczy że.. widzisz coś?

Mr.YaHooo napisał(a):

Za bardzo się wgłębiasz.

A niby jak inaczej chcesz to rozkminić?

Np. 4% informacji to bardzo konkretna rzecz!
Problem tylko w tym dlaczego akurat 4% jest tu koniecznie, a nie inna liczba!
Zatem należy to uzasadnić.

Natomiast Ty proponujesz mi coś typu:
gdy widzisz, to wtedy widzisz że widzisz, zatem widzisz... hahaha!

Mr.YaHooo napisał(a):

Tak dochodząc zapytałbyś w końcu dlaczego litera A pisze się A, a nie Z. Są jakieś zasady które ktoś ustalił to miał taki kaprys i już. A powiedz mi dlaczego przy definiowaniu pasma przenoszenia np. wzmacniacza bierze się zakres -3dB, a nie -10dB. Takich pytań jest bardzo dużo i takie coś raczej trzeba przyjąć jako założenie niż dochodzić jego pochodzenia. Owszem, czasem takie założenie ma fajną historyjkę w tle. Jednak większość takich założeń wynika z czyjegoś widzimisię, albo bierze się po prostu wartość zmierzoną dla pewnej reprezentatywnej części ludzi.

Widzenie nie wynika z żadnego widzimisię: widzisz coś, znaczy rozpoznajesz - jesteś w stanie rozpoznać, albo nie.

Symbole - alfabet nie przynależą do fizyki/matematyki, bo to jest jedynie język,
czyli sprawa opisu - reprezentacji wiedzy ale nie samej wiedzy - faktów, które są niezależne od ich reprezentacji/werbalizacji.

0

A niby cóż znaczy, że 'można odróżnić obiekt spośród innych/tła'?

Ano znaczy to, że można odróżnić obiekt spośród innych.

Próbujesz znaleźć matematyczną, oderwaną od obserwatora definicję pojęcia które jest ściśle związane z obserwacją.

Widzisz czy nie widzisz? Jeśliś nie jest ślepy, a mimo to nie widzisz, to znaczy że jest mgła i g. widać.
Czy teraz to jest dla ciebie proste?

0
Azarien napisał(a):

A niby cóż znaczy, że 'można odróżnić obiekt spośród innych/tła'?

Ano znaczy to, że można odróżnić obiekt spośród innych.

Próbujesz znaleźć matematyczną, oderwaną od obserwatora definicję pojęcia które jest ściśle związane z obserwacją.

Widzisz czy nie widzisz? Jeśliś nie jest ślepy, a mimo to nie widzisz, to znaczy że jest mgła i g. widać.
Czy teraz to jest dla ciebie proste?

Oczywiście że nie jest to proste, ani w ogóle do przyjęcia!
Bowiem nadal nie podałeś żadnego kryterium widzenia, z którego miałbym wyznaczać tę widoczność.

Problem jest znacznie szerszy, np. ile danych potrzebuje system komputerowy do rozpoznawania obrazów,
aby rozpoznać obraz... z zadowalającą skutecznością.

Np. masz system do rozpoznawania ludzi na podstawie wyglądu samej twarzy z fotografii wzorcowych,
czyli czystych, nie zaburzonych.

I teraz robisz tak: dajesz do analizy zaszumiony, zamglony, rozmazany obraz twarzy.
No i co: system rozpozna to, czy nie?

Zależnie od stopnia zaszumienia, oczywiście;
białej kartki na pewno nie rozpozna jako twarz z bazy,
no ale gdy tylko kilka pikseli tam zmienisz, no to chyba raczej nie będzie problemu - zgadza się?

Zatem istnieje granica rozpoznawalności
pełny szum = brak jakichkolwiek szans na rozpoznanie;
perfekt obrazek = 100% szans,
a pomiędzy jest np. 50% szans... i gdzie to jest - ile danych do tego potrzeba?

1
szary ptak napisał(a):

A niby cóż znaczy, że 'można odróżnić obiekt spośród innych/tła'?
A co jesteś ślepy, że nie jesteś w stanie powiedzieć:
"W tamtym miejscu stoi samochód"
O to właśnie chodzi.

szary ptak napisał(a):

Przecież to jest to samo, znaczy nadal nie masz kryteruim, bo próbujesz definiować widzenie.. widzeniem!
Rozumiesz co piszę czy nie? Widzialność to jest odległość z jakiej widzisz. To są dwie zupełnie inne rzeczy. Jeśli nie jesteś w stanie tego pojąć, to sorry, ale zmień dziedzinę którą się zajmujesz.

szary ptak napisał(a):

Widzę że w ogóle czujesz problema...
W przeciwieństwie do Ciebie rozumiem co to jest widzialność, a czym jest to że widzimy obiekt. Jeszcze raz powtarzam to są dwie różne rzeczy. Widzialność to jest odległość wyrażona w metrach. To, że się widzi to jest stan. Parametr definiujemy przez zaistnienie określonego stanu.

szary ptak napisał(a):

Ojej... ależ nie chodzi o to że widzę, ale kiedy widzę, znaczy co to znaczy że.. widzisz coś?
No i właśnie o to chodzi. Widzialność w danych warunkach to jest odległość z jakiej widzisz. A jeśli nie jesteś w stanie powiedzieć czy coś widzisz, czy nie to idź do okulisty. Okulista jak bada wzrok to przecież każe Ci czytać tablice. Tylko uważaj tu też jest rzecz względna, bo mając trochę nieostry wzrok też widzisz i czytasz poprawnie literki. Tu chyba nie masz problemu z powiedzeniem przy jakim rozmyciu krawędzi liter (spowodowanym brakiem ostrości obrazu) potrafisz czytać poprawnie?

szary ptak napisał(a):

Problem tylko w tym dlaczego akurat 4% jest tu koniecznie, a nie inna liczba!
Zatem należy to uzasadnić.
Tak samo należałoby uzasadnić dlaczego pasmo przenoszenia wzmacniacza definiuje się jako spadek wzmocnienia o -3dB. Też należałoby uzasadnić!! Jest masę innych rzeczy które nie mają uzasadnienia.

szary ptak napisał(a):

Natomiast Ty proponujesz mi coś typu:
gdy widzisz, to wtedy widzisz że widzisz, zatem widzisz... hahaha!
Nie, jak widzisz obiekt z odległość z 100m, to widzialność masz 100m, jak nie to mniejsza.

szary ptak napisał(a):

Widzenie nie wynika z żadnego widzimisię: widzisz coś, znaczy rozpoznajesz - jesteś w stanie rozpoznać, albo nie.
Właśnie, ale pamiętaj, że różni ludzie mają różną spostrzegawczość. Jeden widzi lepiej, jeden słabiej rozróżnia kształty. Dlatego bierzemy średnią i wychodzi nam jakaś wartość. Ale nie oznacza to, że każdy będzie widział przy danej widoczności.

szary ptak napisał(a):

Symbole - alfabet nie przynależą do fizyki/matematyki, bo to jest jedynie język,
czyli sprawa opisu - reprezentacji wiedzy ale nie samej wiedzy - faktów, które są niezależne od ich reprezentacji/werbalizacji.
Tak samo jest w przypadku modeli używanych podczas takich zjawisk jak widzialność. Robimy pewne założenia. Zmienimy założenia, zmieni nam się wynik. Jak już wcześniej pisałem wartości matematyczne opisujące to czy da się rozróżnić kształt można wybrać na podstawie badań. Można to zrobić w ten sposób:

  • Bierzemy dużą grupę ludzi w różnym wieku, tak aby była reprezentatywna i dawała rzetelne wyniki podczas badań
  • Badamy rozróżnianie kształtów przez tych ludzi w zależności od np. natężenia światła wysyłanego przez obiekt wyrażoną w % w stosunku do natężenia światła tła.
  • Wychodzą nam różne wartości dla różnych ludzi
  • Jeśli wzięliśmy dobrą grupę ludzi to powinna nam wyjść krzywa Gaussa.
  • Jeśli mamy krzywą Gaussa to można odczytać wartość maksymalną.
  • Przyjmujemy, że wartość maksymalna to jest właśnie ten szukany % przy którym jeszcze damy radę rozróżnić świecący obiekt spośród tła.

I dalej ten % można sobie wrzucić do modelu matematycznego za pomocą którego wyliczamy widzialność w metrach w prognozach pogody...

Tylko pamiętaj. Metodologia którą przedstawiłem nie musi być tą którą się posługują ludzie wyznaczający tak drążony przez Ciebie temat. Po drugie to jest tylko bardzo prosty model. W rzeczywistości trzeba by było uwzględnić nie tylko natężenie światła, ale również kolory, rozmiary danego obiektu, oświetlenie zewnętrzne (bo to nie będzie zależność liniowa) i masę innych parametrów mocno zaburzających końcowy wynik. Ale mam nadzieję, że w końcu zrozumiałeś, że to nie takie proste i to jest tylko założenie zrobione po to aby za każdym razem tego nie wyliczać/wyznaczać/zakładać.

0
Mr.YaHooo napisał(a):
szary ptak napisał(a):

A niby cóż znaczy, że 'można odróżnić obiekt spośród innych/tła'?
A co jesteś ślepy, że nie jesteś w stanie powiedzieć:
"W tamtym miejscu stoi samochód"
O to właśnie chodzi.

Niby o co chodzi?

Czy Ty przypadkiem nie próbujesz mnie cofnąć do ery wiary ludowej -
przebogatej w zabobony przeróżne, czarną magię, diabłów, mistyków, ofiary dla bogów,
posążki i talizmany magiczne, no i stosy dla szarlatanów i czarownic?

1

Bowiem nadal nie podałeś żadnego kryterium widzenia, z którego miałbym wyznaczać tę widoczność.

Bierzesz chłopa - najlepiej niepiśmiennego, ale w dzisiejszych czasach o to może być trudno.
Pytasz go:

  • Widzisz? O tam?
  • Widze, panie.

Znaczy że widzi.

  • Widzisz, O tam?
  • Nic nie widze, panie.

Znaczy że nie widzi.

Zabobony, tak.
Chłopa wynagrodzić.

Zapytam cię inaczej: do czego ci ta definicja widzialności jest potrzebna?

0
Azarien napisał(a):

Bowiem nadal nie podałeś żadnego kryterium widzenia, z którego miałbym wyznaczać tę widoczność.

Bierzesz chłopa - najlepiej niepiśmiennego, ale w dzisiejszych czasach o to może być trudno.
Pytasz go:

  • Widzisz? O tam?
  • Widze, panie.

Znaczy że widzi.

  • Widzisz, O tam?
  • Nic nie widze, panie.

Znaczy że nie widzi.

Zabobony, tak.
Chłopa wynagrodzić.

Zapytam cię inaczej: do czego ci ta definicja widzialności jest potrzebna?

Z grubsza do tego samego, co i Kolumnowi była potrzeba mapa;
rolnikowi pług, kosa i cep, a babie prąd i żarówka... hihi!

0

Na angolskiej stronie znalazłem:

https://en.wikipedia.org/wiki/Visibility

"Lab experiments have determined that contrast ratios between 0.018 and 0.03 are perceptible under typical daylight viewing conditions. Usually, a contrast ratio of 2% (CV = 0.02) is used to calculate visual range."

No, czyli oni biorą chyba 2%.
A dlaczego nie 4%, do jasnej cholery?!

Teraz nieco inny przykład - z kosmologii!
Obserwowany wszechświat ma promień 46 miliardów lat świetlnych.

Zatem sprawdźmy ile to procentów - można, wolno tak?

Tłumienie jest znane: ta stała H = 70 km/s / Mpc jest tu przecież współczynnikiem tłumienia.

pc = 3.2616 lat św. = 3e16 m,
czyli: H = 70000m /s 3e22m = 2.33e-18/s = 2.33e-18 / rok * 365.25*86400 = 1 / 13.6 mld lat

Zatem mamy wzorek na te procenty: vis = exp(-t.H);
wstawiamy tam t = 46 mld lat, i mamy wynik: vis = exp(-46/13.6) = 0.34 = 3.4%

czyli dość podobnie...

0
szary ptak napisał(a):

No, czyli oni biorą chyba 2%.
A dlaczego nie 4%, do jasnej cholery?!
Teraz żałuję, że wysmarowałem tak długiego posta. Napisałem tam dlaczego mogli przyjąć 2 a nie 4 czy 40%. Ty w ogóle czytałeś go? Tam jest zawarta odpowiedź na te pytanie.

szary ptak napisał(a):

Teraz nieco inny przykład - z kosmologii!
Obserwowany wszechświat ma promień 46 miliardów lat świetlnych.

Zatem sprawdźmy ile to procentów - można, wolno tak?

Tłumienie jest znane: ta stała H = 70 km/s / Mpc jest tu przecież współczynnikiem tłumienia.

pc = 3.2616 lat św. = 3e16 m,
czyli: H = 70000m /s 3e22m = 2.33e-18/s = 2.33e-18 / rok * 365.25*86400 = 1 / 13.6 mld lat

Zatem mamy wzorek na te procenty: vis = exp(-t.H);
wstawiamy tam t = 46 mld lat, i mamy wynik: vis = exp(-46/13.6) = 0.34 = 3.4%

czyli dość podobnie...
Przestań palić albo brać to co bierzesz, bo się ośmieszasz pisząc takie bzdury. Na siłę doszukujesz się tych 4% wszędzie. A widzialność w kosmologii definiuje się inaczej i jest związana z czasem i prędkością światła. Tu nic się nie tłumi. Ja rozumiem, że chcesz poznać skąd się biorą pewne założenia, ale nie możesz danej teorii stosować wszędzie. Zwłaszcza, że dostałeś sensowny opis w moim poście co i jak. Ale Ty zadajesz w kółko te same pytanie. Ja na nie Ci odpowiedziałem, to pominąłeś to. Czy aby nie zaczynasz trollować?

0

Wiesz na czym polega różnica pomiędzy empirycznymi domniemaniami, a formalnie ścisłymi teoriami matematycznymi?
No, zatem zacznij od tego, zamiast improwizować jak jakiś neandertalczyk, czy inny prymityw.

0

Przestań palić albo brać to co bierzesz, bo się ośmieszasz pisząc takie bzdury. Na siłę doszukujesz się tych 4% wszędzie. A widzialność w kosmologii definiuje się inaczej i jest związana z czasem i prędkością światła. Tu nic się nie tłumi. Ja rozumiem, że chcesz poznać skąd się biorą pewne założenia, ale nie możesz danej teorii stosować wszędzie. Zwłaszcza, że dostałeś sensowny opis w moim poście co i jak. Ale Ty zadajesz w kółko te same pytanie. Ja na nie Ci odpowiedziałem, to pominąłeś to. Czy aby nie zaczynasz trollować?

Co Ty powiesz - nic się nie tłumi?!

  1. Tłumienie polega na redukcji/zaniku energii z dystansem - zgadza się?
  2. W kosmologii masz tzw. przesunięcie ku czerwieni odległych galaktyk - tak?
  3. to przesunięcie jest tam oznaczane za pomocą literki: z, np. dla z = 0 jest zero przesunięcia,
    a dla z = 1 masz o 100% wydłużone fali, znaczy 2 razy dłuższe, i 50% energii mniej;
    (ujemne zety oznaczałoby wzmocnienie - wzrost energii, co nas tu nie interesuje).

OK.
I tam mi wyszło 3.4% dla 46 miliardów lat światła, co daje: z = 1/0.034 = 29.5, około.
Natomiast dla 4% mamy: z = 1/0.04 = 25.

Zatem różnica znikoma, a i łatwa do uzasadnienia!

Przecież tamte moje proste wyliczenia zakładają brak tła, inaczej: zerowe tło;
no a wiadomo od dawna że tło kosmiczne nie jest zerowe, lecz ma około 3K (nie 0K).

A jest chyba jasne, że widzialność jasnych obiektów, jakimi są galaktyki, byłaby mniejsza im jaśniejsze to tło!

Uwzględniają niezerowe tło, faktycznie wyjdzie nieco więcej od 3.4%,
no, czyli poprawny wynik będzie faktycznie w okolicach 4%, właśnie! :)

0
szary ptak napisał(a):

Wiesz na czym polega różnica pomiędzy empirycznymi domniemaniami, a formalnie ścisłymi teoriami matematycznymi?
No, zatem zacznij od tego, zamiast improwizować jak jakiś neandertalczyk, czy inny prymityw.
Akurat wiem i wiem jak takie rzeczy się robi. A co do metod neandertalskich to gratuluję. Tym zdaniem przekreśliłeś podejście tysięcy naukowców. Oby tak dalej. W końcu ktoś nas wyprowadził z błędu :D

szary ptak napisał(a):

Co Ty powiesz - nic się nie tłumi?!
Może Cię zmartwię, ale w fizyce nie tylko tłumienie powoduje spadek natężenia np. światła. Poza tym co ma tłumić w przestrzeni kosmicznej którą z bardzo dobrym przybliżeniem można traktować jako próżnię?

szary ptak napisał(a):
  1. Tłumienie polega na redukcji/zaniku energii z dystansem - zgadza się?
    Nie, tłumienie występuje w jakimś ośrodku. W przestrzeni kosmicznej nie masz nic. Tu zmniejszenie intensywności światła polega na czym innym. Tłumienie matematycznie opisuje się zależnością (jak sam napisałeś wcześniej) exp(-d) gdzie d-odległość. Tu mamy energię stałą, ale powierzchnia się zwiększa (nic nie tłumi, bo nie ma co, zatem energia jest stała i równa energii wypromieniowanej, ale powierzchnia stałej energii jest sferyczną kulą). Zatem z prostego rozumowania jasność takiego obiektu będzie miała zależność nie exp(-d), ale jak 1/(d^2).
szary ptak napisał(a):
  1. W kosmologii masz tzw. przesunięcie ku czerwieni odległych galaktyk - tak?
  2. to przesunięcie jest tam oznaczane za pomocą literki: z, np. dla z = 0 jest zero przesunięcia,
    a dla z = 1 masz o 100% wydłużone fali, znaczy 2 razy dłuższe, i 50% energii mniej;
    (ujemne zety oznaczałoby wzmocnienie - wzrost energii, co nas tu nie interesuje).

OK.
I tam mi wyszło 3.4% dla 46 miliardów lat światła, co daje: z = 1/0.034 = 29.5, około.
Natomiast dla 4% mamy: z = 1/0.04 = 25.

Zatem różnica znikoma, a i łatwa do uzasadnienia!

Przecież tamte moje proste wyliczenia zakładają brak tła, inaczej: zerowe tło;
no a wiadomo od dawna że tło kosmiczne nie jest zerowe, lecz ma około 3K (nie 0K).

A jest chyba jasne, że widzialność jasnych obiektów, jakimi są galaktyki, byłaby mniejsza im jaśniejsze to tło!

Uwzględniają niezerowe tło, faktycznie wyjdzie nieco więcej od 3.4%,
no, czyli poprawny wynik będzie faktycznie w okolicach 4%, właśnie! :)
Piszesz coś aby pisać. Mieszasz pojęcia. Według Ciebie widzialność galaktyki zależy tylko i wyłącznie od odległości w porównaniu do rozmiaru wszechświata. Nic na temat mocy promieniowania itp. Normalnie powinieneś dostać Nobla.

Tło kosmiczne w zakresie widzialnym (bo tylko takie coś można porównywać) jest bardzo małe w porównaniu do emisji galaktyk w zakresie widzialnym. Więc nie wiem po co to mieszasz. Po drugie nie wiesz, że to czy jakąś galaktykę zobaczymy zależy od tego jakiego teleskopu użyjemy, jej odległości od Ziemi oraz mocy promieniowania? Wybacz, ale nie bedę Ci przepisywał podręczników. Ale odeślę Cię do 1 artykułu https://pl.wikipedia.org/wiki/Obserwowana_wielko%C5%9B%C4%87_gwiazdowa i jeśli obiekt ma taką jasność, to można go zobaczyć nawet jak jest na samym końcu wszechświata. Nie ma tu nic o jakichś 4% czy innych bzdurach pisanych przez Ciebie. Wybacz, ale muszę to napisać. Wróć do szkoły, poczytaj podręczniki i wróć jak zrozumiesz gdzie popełniasz błędy, bo szczerze mówiąc jestem w wielkim szoku jak czytam te herezje.

0
Mr.YaHooo napisał(a):

Może Cię zmartwię, ale w fizyce nie tylko tłumienie powoduje spadek natężenia np. światła. Poza tym co ma tłumić w przestrzeni kosmicznej którą z bardzo dobrym przybliżeniem można traktować jako próżnię?

Ja zmartwię bardziej Ciebie:
w kosmosie jest bardzo dużo materialnych obiektów, które astronomowie nazywają galaktykami. :)
Myślisz, że galaktyki nie tłumią promieniowania z tych innych - dalszych galaktyk?

Ponadto w przestrzeni pomiędzy galaktykami także nie jest pusto.
Jest tam w zasadzie idealna próżnia, ale tylko w porównaniu do naszych próżni - wytwarzanych w laboratoriach.
Szacunkowo jest tam około 4 atomy na metr sześcienny,
natomiast ta próżnia techniczna - ekstremalnie wysoka, to chyba jakieś 10 do 18, czyli trylion atomów / m3 !

Dla porównania 'atmosfera' Księżyca ma gęstość 10 do 12 = bilion cząstek / m3.
Natomiast ta próżnia kosmiczna pomiędzy planetami - w pobliżu Ziemi, ma gęstość rzędu 10 milionów cząstek / m3.

A co do prawa typu: 1/r^2, no to takie coś zawsze ma miejsce, niezależnie od źródła (pomijając specjalne sytuacje, jak np. lasery): natężenia światła słońca i gwiazd, Księżyca, jak i światła z latarni, czy też żarówki w domku, itd.
wszystkie one maleją zgodnie z 1/r^2.

0

<image>Tło kosmiczne w zakresie widzialnym (bo tylko takie coś można porównywać) jest bardzo małe w porównaniu do emisji galaktyk w zakresie widzialnym. Więc nie wiem po co to mieszasz. Po drugie nie wiesz, że to czy jakąś galaktykę zobaczymy zależy od tego jakiego teleskopu użyjemy, jej odległości od Ziemi oraz mocy promieniowania? Wybacz, ale nie bedę Ci przepisywał podręczników. Ale odeślę Cię do 1 artykułu https://pl.wikipedia.org/wiki/Obserwowana_wielko%C5%9B%C4%87_gwiazdowa i jeśli obiekt ma taką jasność, to można go zobaczyć nawet jak jest na samym końcu wszechświata. Nie ma tu nic o jakichś 4% czy innych bzdurach pisanych przez Ciebie.
</image>

W okolicach 4% jak byk wychodzi!

Popatrz na to tak:
to światło widzialne z gwiazd zrówna się z tłem dla pewnej odległości,
a wówczas masz już nie 4% lecz idealne 0% widoczności!

No i jaka to odległość?
Wystarczy sobie wyliczyć: przesunięcie wynosi około z = 1000 dla tła w stosunku do światła widzialnego.

Zatem szukana odległość jest tu z grubsza taka:
exp(d/13.6) = z = 1000;

zatem ten limit - już kompletnie zerowej widoczności - wynosi:

d_koniec_świata = 13.6 x ln(1000) = 94 mld lat św.

czyli to jest podwojony rozmiar obserwowany = 46 mld.
I pewnie nie przypadkiem tak zabawnie wychodzi... 2 x widzialny = niewidzialny, hihi!

0

Aha! Wychodzi 2 razy dalej nie przypadkiem, ponieważ Kontrast maleje wykładniczo,
czyli tak samo jak to tłumienie wzrasta, a nie liniowo.

Zatem jest perfekt - nobel gwarantowany! :)

0

Tak, idź po Nobla. Tymczasem mi już wszystko opadło i nie mam ochoty na toczenie jałowej dyskusji. Najlepiej aby jakiś mod wywalił to, bo za dużo tu herezji :)

0

Nie marudź - perfekt jest!

Po prostu: 50% rozpoznawalności = 50% z tego dystansu na który cookolwiek widać, znaczy powyżej 0%,
i to jest około 4% informacji, ponieważ wszelkie detektory: oko, ucho, fotodioda, itp. tak samo funkcjonują,
tj. zgodnie z rozkładem exp, a nie liniowo (i stąd też te decybele, czyli skala logarytmiczna, w akustyce... a nie liniowa - wprost w watach).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1