Sen Polifazowy

1

Witam, ostatnio dysponuję dużym zasobem wolnego czasu i postanowiłem zmienić swój tryb życia. Już od dawna próbowałem spać polifazowo, bardzo różnie mi to wychodziło. (często się po prostu nie udawało) Ostatnio lepiej mi wychodzi, i wygląda to tak że śpie jedną godzine, potem ide biegać, i potem znowu śpie jedną godzine. I właściwie potem czuje ,że jestem pełen energii, i mentalnie silniejszy. A pamiętam że spałem czasami po 8-12 godzin i w ogóle nie czułem się wyspany. Ktoś z was kombinował ze snem polifazowym?

0

Ja śpie po 5-6h i styka. Mój były promotor śpi po ~3h dziennie bo czasu mu w życiu brakuje. Na studiach spałem po ~10h.

7
Krata napisał(a):

Na studiach spałem po ~10h.

Wliczając wykłady?

1
somekind napisał(a):
Krata napisał(a):

Na studiach spałem po ~10h.

Wliczając wykłady?

+wykłady

0

Ogólnie chodzi o to, żeby podczas snu zaliczyć wszystkie jego fazy, które składają się na jeden cykl. Ważne jest też to, aby budzić się po zakończeniu całego cyklu, a nie w jego trakcie. Idea krótkich drzemek w ciągu dnia polega właśnie na przesypianiu jednego cyklu i wstawaniu. Nie ma to jednak większego sensu, ani nie zapewnia więcej energii, paranormalnych zdolności, czy ponadludzkich sił. Prawdę mówiąc, zdaniem wielu neurobiologów jest nawet dość niekorzystne z uwagi na fakt, że nie pozwalasz organizmowi zregenerować się w pełni. To tak jak z ładowaniem rozładowanego akumulatora w komórce tylko do 15%. Można, ale po co? Jeżeli nie masz większej potrzeby spać krótko i często, to śpij za jednym razem tyle, ile potrzebujesz.

1

Robiłem to przez niecałe półtora miesiąca. Na początku próbowałem ubermana (spanie co 4 godziny), ale za bardzo rozwalało to cywilizacyjny tryb życia, więc przerzuciłem się na robienie drzemek w nocy (25 minut drzemki + godzina czuwania i tak przez całą noc wychodziło ~6 drzemek). Przez dzień prowadziłem normalny tryb życia (praca, nauka, sport), w nocy głównie oglądałem filmy z konferencji, czytałem książki lub grałem w gry.

Efekt: da się tak żyć. Nie odczułem negatywnych skutków dla umysłu (uczyłem się normalnie) oraz fizycznych (regeneracja po wysiłku + sport w normie). Nie byłem wspaniale wyspany, ale też nie czułem się zmęczony. Ot ziewałem trochę częściej, niż przy normalnym trybie życia.

Największą wadą było przyzwyczajenie - w nocy po prostu nie miałem nic do roboty. Domownicy śpią, więc nie za bardzo można hałasować; biegać można, ale nie będę biegał codziennie, ponadto szlajanie się po nocy jakoś mi nie pasuje; siedzieć przed komputerem niby można, ale jeżeli mam zarywać noce na oglądanie głupkowatych kotów w internecie, to już lepiej iść spać. Przede wszystkim w tym trybie życia nie da się robić tego samego, co poprzednio, tylko dłużej, bo to jest po prostu nudne, przynajmniej dla mnie. Ponadto irytowała mnie ta świadomość, że kładę się spać i za niecałe pół godziny będę musiał wstać, zegarek będzie mnie poganiał i jeżeli chcę utrzymać ten rytm dobowy, to nie mogę go po prostu zignorować. Wbrew pozorom możliwość beztroskiego położenia się do łóżka i obudzenia się bez przymusu (pracy, budzika, obowiązków) jest naprawdę przyjemna.

Wielką zaletą jest tak naprawdę lepsze odczucie czasu. Nie ma poczucia, że dzień się skończył, jest za to miłe wrażenie, że za pół godziny wstajemy i jedziemy dalej. Traci na znaczeniu podział tygodnia, można oglądać wschody słońca, do tego kilka dodatkowych godzin jest fajne.

Podsumowując – da się tak żyć, ale im dłużej to robiłem, tym bardziej zastanawiałem się, po co właściwie to robię. Być może była to kwestia przyzwyczajenia, ale miałem czasami wrażenie, że szukam zajęć na siłę i próbuję żyć wbrew sobie. Z tego powodu odpuściłem, nie z powodów zdrowotnych lub niewyrabiania.

1

A jeśli w nocy śpię 4-5h, a po pracy drzemię sobie 1-2h, to się liczy jako polifazowe, czy nie?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1