Wątek przeniesiony 2015-08-19 12:08 z Kariera przez aurel.

Emigracja - czy gdzieś żyje/żyło Wam się "lżej" niż w PL?

4

Cześć,

Duża część osób, które były na emigracji i z którymi rozmawiałem powtarza to samo: że gdzie indziej żyje się lżej - mniej codziennych stresów, mniej głupich przepisów, mniej narzekania, mniej problemów ze służbą zdrowia, mniej dziur w drogach etc.
Chciałbym te opinie porównać z doświadczeniami ludzi z branży IT, bo jednak inaczej żyje się w Polsce czy na obczyźnie np. niewykwalifikowanemu robotnikowi, a inaczej programiście.

Jakie są Wasze doświadczenia jeżeli chodzi o życie i pracę w innym kraju? Plusy/minusy w porównaniu do PL? Czy - tak jak w tytule - żyło Wam się gdzieś lżej niż u nas?

13

Poki co mieszkalem w 3 krajach, w 1 z nich studiowalem, w dwoch pracowalem, nigdy nie pracowalem w IT w PL (poza stazami zwiazanymi z automatyka):

  • Cartagena, Hiszpania (studia) - bylem okolo pol roku (Erasmus) - 0 stresu, zero pospiechu, zycie super, ceny podobne jak w Polsce, warunki zycia duzo wyzsze, ludzie milsi
  • Cambridge, UK - bylem okolo roku (praca) - duzo papierkologii i ludzie upierdliwi jesli chodzi o przepisy, w kazdym innym aspecie lepiej niz w Polsce, ceny za jedzenie sa ok, mieszkania dosc drogie, standard zycia wyzszy, ludzie mili (az do pozygania)
  • Redmond, WA, USA - jestem od roku - tutaj bogactwo przelewa sie na wszystkie strony ze wzgledu na to ze duza czesc populacji pracuje dla Microsoftu, Amazonu i Facebooka (i wielu innych firm) - Zycie jest super - zero zmartwien o pieniadze czy inne pierdoły (oprocz wizy). Zawsze znajdziesz osobe ktora jest od Ciebie duzo bogatsza i duzo biedniejsza (jak Ci sie wydaje ze jestes bogaty to wystarczy ze sie przejedziesz w dobra okolice i bedziesz sie czuc jak zlodziej). Kraj jest bardzo poukladany i ludzie nie robia innym na zlosc tak jak w PL.

Jakbym mial ocenic jak mi sie najbardziej podobalo to powiedzialbym ze tak:

  • jak chcesz pracowac w IT i lubisz kapitalizm i przestrzen to USA - tutaj widac warstwy spoleczne i latwiej sie wybic jak i upasc,
  • jak chcesz pracowac w IT i lubisz socjalizm to UK - roznice miedzy lepszymi i gorszymi zawodami sa duuuuzo mniejsze wg. mnie, sprzatacz nie zarabia duzo mniej od pracownika IT (zarabia mniej ale nie jest to roznica rzedu 5-10x tylko np. 1.5x-2x)
  • jak odpoczywac/emerytura/wolny styl zycia to zdecydowanie Hiszpania, jedynie co moze przeszkadzac ze potrafi sie zrobic dosc mocno cieplo

W kazdym z tych krajow zylo mi sie lepiej i lzej niz w PL.

3

W UK żyło/żyje mi się lepiej 1000 razy.Inni ludzie, milsi, z dystansem do siebie.Tolerancja-nikomu nie przeszkadza jak się ubierasz, czy masz tatuaż, co lubisz czego nie lubisz brak komentowanie siebie nawzajem.Kraj bezpieczny, jak czytasz, że miasto jest niebezpieczne to po prostu zrozum, że oni mają inną skalę ;-).

Z przykrych sytuacji 2-obie z Polakami. Wracałem z Asdy o 2 w nocy i usłyszałem, że jestem "pier. ch.. i kilka jeszcze" od 2 Polaków, dresiarzy którzy ledwo trzymali się na nogach.Było dość groźnie jeżeli mam być szczery, zignorowałem i udałem, że nie rozumiem, poczuli się silni ;-).

2 w dyskotece,również 2 Polaków, kompletnie pijani, zaczepiali wszystkich, bramkarze ich wynieśli.

Troszkę opinie psuje ta "elita" która tu jest, ale ogólnie jeżeli przebywasz z Brytyjczykami to oni patrzą na człowieka nie na narodowość.

6

w Polsce zauważam wysoki poziom frustracji szczególnie u ludzi z nizin intelektualnych, oczywiście po części to rozumiem, lecz na pewno nie usprawiedliwia to agresji w stosunku do innych którzy przecież za to nie odpowiadają, smutne to i czasami jest mi po prostu wstyd ...

4

od kiedy zaczelam prace jako dev to nie przypominam sobie momentu zeby mi bylo ciezko w zyciu czy to w ojczyznie czy po przeprowadzce.

to do czego przyzwyczailam sie mieszkajac za granica (hongkong, japonia, singapur, korea, tajwan) a czego brakowalo mi w polsce:

  • wyzsza jakosc zycia przy tej samej pracy (i porownywalnej stawce)
  • ludzie bardziej zyczliwi i tolerancyjni
  • wiekszy szacunek do czlowieka (czy to w roli petenta czy pracownika) i jego pracy/czasu
  • bezpieczenstwo o zmroku, praktycznie brak pijanstwa, lepsza opieka dla starszych, duzo udogodnien dla dzieci
  • duzo nizszy stopien cwaniactwa i lenistwa
  • ograniczenie durnych oplat i podatkow za byle co zarowno w sektorze publicznym jak i prywatnym
  • dynamika i efektywnosc w sektorze publicznym
0

Cześć, wybaczcie odkopanie wątku, ale rozważam emigrację i poszukuję opinii o krajach:

-Szwajcaria - wiadomo, że pół europy tam chce pracować, więc czy ciężko się dostać do normalnej firmy(nie mówię o CERN ;) ) i czy zwracają uwagę na wykształcenie (mam tylko licencjat z UJ, magistra ani inżyniera nie będę miał nigdy)? Czy jak znam angielski to wystarczy, czy raczej poświęcić pół roku na intensywny francuski/niemiecki?

-Czechy - blisko do Polski, ciekawe firmy się pootwierały, ale opinii w necie brak. Jak się tam żyje programistom?

-Hiszpania - raczej ciekawostka. Bardziej by mi się opłacało pracować zdalnie dla firmy z Polski jak patrzyłem na jedną ofertę (1800-2200 euro brutto), ale czy może źle patrzyłem? NIe jest to zapewne szczyt marzeń w IT, ale ciepło, ocean itp ;)

  • Norwegia - podobno bardzo nie lubią Polaków za wykorzystywanie ich systemu zasiłków (pół roku pracy i Polacy wracają na pół roku balu w Polsce za norweski zasiłek), jednak czy ludzi w IT też to dotyczy?

A może coś innego - nie wiem gdzie, ale wiem, że muszę się wynieść. Coś polecacie? :)

0

Moim zdaniem w Europie żyje się podobnie. Pewnie w UK jest nieco wyższy poziom, ale różnica się drastycznie zmniejszyła od czasów komuny.

Osobiścię lubię UK choćby za ich antyreligijność a nie katolicka Polska ze swoimi katolickimi przepisami na każdym kroku.

W USA również mieszkałem, ale nie podoba mi się tam. Może i pieniądze są ok, ale totalnie nie odopowiada mi tam prawo.

7

Mieszkam w Barcelonie od pół roku, jednak jako konsultant z Polski więc hajs się zgadza. Gdybym miał pracować za hiszpańską pensję to pewnie bym się nie zdecydował na emigrację do tego miasta.

Plusy:

  • 10 minut do morza
  • luz, ludzie mili i bardziej uśmiechnięci, coś czego najbardziej mi brakowało, jak byłem na święta w Polsce
  • pogoda, teraz jest 10-15 stopnii w dzień i jest to najzimniejszy okres. Za to w lecie bez klimy nie da się żyć, jednak zawsze można iśc po pracy popływać w morzu po pracy.
  • większe multi-kulti (to dla mnie plus) - kuchnie i produkty z całego świata. podobnie w pracy pracuję z kilkunastoma narodowościami.
  • ogromna ilość atrakcji i rzeczy do zrobienia. ciągle nie wyjechaliśmy nigdzie dalej, bo nie skończyliśmy "robić" wszystkiego co można w obrębie kilku dzielnic.
  • powoli, powoli uczę się hiszpańskiego.
  • większa toleracja dla odmienności, władze miasta są lewicowe i to "czuć".

Minusy:

  • zbyt dużo turystów wszędzie, w centrum ceny podbite z dwa-trzy razy w porównaniu do dzielnic, gdzie turyści się nie pojawiają. tłumy ludzi.
  • ceny mieszkań bardzo wysokie (przez turystykę, Barcelończycy prawie nie mieszkają w Barcelonie). na szczęście ten problem nie dotyczy mnie bezpośrednio. ceny jedzenia w knajpach są wysokie, w sklepach jest okej.
  • biurokracja w urzędach. załatwienie prostych spraw zajmuje wieki i musisz mieć papierek na wszystko.
  • kuchnia hiszpańska jest ohydna, mimo dostępu do zajebistych produktów.
  • śmieci na ulicach, "zapach" Barcelony

Plusy zdecydowanie przeważają i nigdzie w Polsce nie było mi lepiej.

4

W Niemczech:
plusy:

  • Bardzo malo stresu w pracy jak rowniez bardzo malo indywidualnej odpowiedzialnosci - wszystko omawia sie wspolnie na regularnych spotkaniach
  • wieksza cierpliwosc pracodawcow, wiecej czasu na nauke, wdrozenie sie, samorozwoj
  • ciekawe miedzynarodowe projekty bedace core biznesu a nie tym co da sie wyniesc za granice (akurat w tym przyapdku w niemieckiej korpo)
  • czyste powietrze
  • bardzo mili ludzie - pewnie czasami troche sztucznie, ale jednak odczuwam to bardzo pozytywnie na codzien
  • mniej ludzi pijanych/sfrustrowanych/szukajacych bez sensu problemow niz w PL - pewnie ze wzgledu na mniejsze rozwarstwienie w zarobkach/dochodach
  • dzialanie panstwa - latwosc zalatwiania spraw urzedowych, brak kolejek w urzedach
  • bliziutko do Polski
  • malutkie bezrobocie - latwosc znalezienia pracy
  • 30 dni urlopu / rok
  • latwiej korzystac z darmowej opieki medycznej

minusy:

  • multikulti z naciskiem na muslimow / lewacka dyktatura - moze sie to zmieni po wyborach :)
  • ceny wynajmu / kupna nieruchomosci w moim miescie :D chociaz ma to uzasadnienie tez w dochodach na mieszkanca wiec nie ma sie co dziwic ani frustrowac - czasami problem ze znalezieniem czegos ciekawego
  • brzydsze kobiety na ulicy
  • nie jest wskazane zbyt czeste zmienainie pracy - rok - 1.5 roku pracy to bardzo malo i zmiana po takim czasie nie jest zbyt dobrze odbierana przez nowego pracodawce
  • gorsza jakosc uslug niz w PL - moja zona wiecznie niezadowolona z fryzjerow
  • ciezko o dobrego stomatologa na kase chorych - moze po prostu mamy pecha - prywatnie mega drogo - juz bardziej oplaca sie robic w dobrych klinikach w Polsce
  • sklepy zamykane w tygodniu o 18 / 20, w niedziele i swieta w ogole nie czynne
4

Disclaimer, byłem tylko w kilkumiesięcznych delegacjach w niemczech i anglii, łącznie rok z groszem, od dwóch lat nie wyjeżdżałem za granicę w celach innych niż wakacje.

Pozytywy na temat zachodniego społeczeństwa już były, więc trochę negatywów

  • w UK dla sporej części tubylców wykonujących proste prace będziesz gorszy bo jesteś polakiem, zabawne były czasem panie, które udawały że mnie nie rozumieją bo powiedziałem "milk" ze swoim akcentem
  • poziom intelektualny pospolitego Janusza Kowalskiego i pospolitego Johna Smitha nie różni się niczym
  • angole chcieli się ze mną kumplować bo myśleli, że znam polki które przyprowadziłbym do pubu
  • w obydwu krajach spora część rdzennego społeczństwa uważa, że jak się nie uśmiechasz w trakcie rozmowy to znaczy że chcesz być/jesteś nie miły, dlatego oni sami łążą z tym sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy, ale on o niczym nie świadczy, dla nich to taki sam odruch jak dla każdego z nas powiedzenie "dziękuję" po odebraniu zakupów
  • niemcy to państwo policyjne, kolegę kolegi u którego raz zabawiłem a który mieszka w niemczech na stałe z rodziną w domu na przedmieściach, odwiedziła policja w pracy bo sąsiedzi donieśli, że nie podstawił beczki pod rynnę do zbierania deszczówki (był zajęty urządzaniem domu i zapomniał)
  • muslimy traktują obydwa kraje jak swoje własne, wszystkich równo traktując jak gorszych

Z innych minusów

  • usługi (dentyści, fryzjerzy itp) są bardzo drogie, co niekoniecznie idzie w parze z fachowością
  • nie wiem jak bardzo to aktualne, w niemczech wcześnie segreguje się dzieci z lepszymi i gorszymi wynikami, w efekcie Ci drudzy mają jeszcze trudniej by skończyć studia
  • gorsze jedzenie - to jest chyba jedyna rzecz (oprócz rodziny) za którą tak naprawdę się tęskni
  • jeśli chcesz jeść w miarę zdrowo lub podobnie jak w Polsce to przygotuj się na grube wydatki
  • mieszkania w mieście są drogie w zakupie, jak chcesz mieć coś swojego trzeba się wpieprzyć w srogi kredyt, mi wynajem nie przeszkadza ale dla ludzi którzy chcieliby zostać na stałe to może być problem
  • pogoda w UK mnie dobiajała, przez dużą wilgoć zawsze jest dużo zimniej niż wskazuje termometr

Z niewymienionych przez innych pozytywów

  • czarni nie wyznający allacha w UK są całkiem spoko, nie słyszy się tych pierdo rasistowskich rzeczy, miałem wrażenie że są dużo bardziej szczerzy w kontaktach niż białasy
  • policja w UK jest skuteczna, nie wliczając czysto muslimowych dzielnic, co niekoniecznie może być oczywiste znając ich tylko z internetu lub telewizji
  • policja w niemczech jest "papierowa" dla "papierowych" wykroczeń, powszechne jest udzielanie upomnień - w polskiej policji prawie niespotykane, inna sprawa z poważniejszymi wykroczeniami lub przestępstwami
  • pieniądze mają większą siłę nabywczą na dobra luksusowe, w stosunku do zarobków (programisty) trzyletnie auto kupuje się bardzo tanio, ale jest to zbalansowane cenami mieszkań w zakupie i jedzenia także to jakiś wielki plus nie jest
  • w niemczech wynajem jest tani, ale musisz mieć kogoś na miejscu, najlepiej niemiaszka, który Ci pomoże z pierwszym mieszkaniem jest duży popyt także zdalne wynajęcie graniczy z cudem

No i takich małych plusów jeszcze trochę jest, jak napisałem wcześniej jedyne za czym się naprawdę się tęskni to jedzenie, a cała reszta jest w gruncie rzeczy lepsza, brak zamordyzmu ze strony rządów i służb sprawia, że człowiekowi jest lżej. Dla mnie te dwa kraje odpadają z czysto subiektywnych powodów, patrzę raczej w stronę USA albo Szwajcarii, ale doskonale rozumiem dlaczego ludzie do nich emigrują. Tym nie mniej, patrząc stricte z perspektywy naszego zawodu, stricte materialnie, stricte w kontekście umowy o pracę, to jakoś dużo lepiej w niemczech czy uk to nie jest. Będziesz jeździł lepszym samochodem, mieszkał w takim samym (metrażowo) mieszkaniu, gorzej jadł, letnie wakacje spędzisz w tym samym miejscu. Dobra kasa jest do wzięcia dopiero na konktrakcie.

0

Mam lekki zgrzyt, jak czytam te zachwyty nad UK. Kilka lat robiłem dla dobrze rozkręconej firmy z własnym biurowcem w uroczej miejscowości pod Londynem, często tam jeździłem na kilka dni/tygodni.

Moje refleksje są takie:

  1. Ludzie są rzeczywiście mili, ale to strasznie pozorna uprzejmość. W relacjach zawodowych odstrzelą Ciebie bez mrugnięcia okiem. Polska prawilna sztama wbrew zdrowemu rozsądkowi jest im zupełnie obca. Mnie nic negatywnego nie spotkało akurat (miałem za mocną pozycję :D) - nie jestem nieobiektywnym frustratem ;).

  2. "Ludzi nie obchodzi, jak się ubierasz" - i tak i nie. Angielski charakter znany z "Mostu na rzece Kwai" chyba gdzieś przepadł. Jak na Zachód, to w porównaniu do średniej klasy Francuzów, Anglicy wyglądali bardzo słabo. Te same białe koszule noszone przez dwa dni wśród zarządu to był jakiś standard. Z drugiej strony pełne pozory - cyklicznie na skrzynkę wpadały maile z instrukcjami jak się ubierać - eleganckie buty, spodnie i koszula z kołnierzykiem obowiązkowo, w tym IT. Często wychodziło to komicznie - źle dobrane, za krótkie. Polacy w firmach, gdzie wymaga się chociażby smart casual, wyglądają sto razy lepiej. Fala upałów była powodem do oficjalnego przyzwolenia na delikatne rozluźnienie (specjalny mail o tym). W piątki mogli ubrać jeansy (wow!).

Dorzuciłbym jeszcze bardzo słaby standard budownictwa mieszkaniowego, bardzo słaby standard hoteli (Polska to eldorado przy tym, co tam widziałem), przyroda - no zupełnie jak polskie krzaczory gdzieś na równinach. Kosmiczne ceny nieruchomości.

Wersji życia w UK są oczywiście miliony, ale ludzie kochają uśrednienia i stereotypy. Więc ja bym uśrednił do: kiepskie mieszkanie, super fura, super iphone, jedzenie na mieście, wakacje obowiązkowo w egzotycznych krajach. Brzmi to nawet nieźle, ale dla mnie akurat mieszkanie i ludzie są najważniejsi ;).

Fajnie tam wpaść na kilka dni - połazić po Londynie, napić się piwka, zjeść steka. Jednak w zupełności bym rozumiał ludzi, którzy po dłuższym pobycie wracaliby do Polski z poczuciem ulgi.

0

niemcy to państwo policyjne, kolegę kolegi u którego raz zabawiłem a który mieszka w niemczech na stałe z rodziną w domu na przedmieściach, odwiedziła policja w pracy bo sąsiedzi donieśli, że nie podstawił beczki pod rynnę do zbierania deszczówki (był zajęty urządzaniem domu i zapomniał)

Pytanie czy spotkały go jakieś konsekwencje. Słyszałem, że w Niemczech policja jest raczej "papierowa" w drobnych sprawach i znacznie częściej stosuje pouczenia niż w Polsce. Natomiast bardzo poważnie traktują poważne sprawy i chyba właśnie tak powinno być. Raczej dla mnie to zaleta niż wada.

A co do sąsiadów.... W Polsce (tak, w Polsce, nie w Niemczech czy Szwajcarii) mam problemy z sąsiadem, któremu przeszkadza moja córka grająca na pianinie tudzież zwyczajnie bawiące się moje dzieci, i mieliśmy przez to wizyty policji trzykrotnie, sprawę w sądzie i kuratora sądowego na głowie (przy czym ze wszystkiego się wybroniliśmy bez większego problemu, ale niesmak pozostał, a konflikt się nie zakończył). Problem jest taki, że przepisy w Polsce pozostwiają dość duże pole do interpretacji, a sądy i policja są przeciążone pracą i nie analizują spraw dokładnie. W Niemczech chyba nie byłoby problemu i znajomi Niemcy jak im opowiadam o mojej historii są mocno zszokowani.

0

Poki co pracowalem w dwoch krajach:

  1. Niemcy, Monachium:

minusy:

  • stosunkowo niskie zarobk i wysokie podatkii, mialem 55k + 5k bonusu rocznie jako senior engineer, na reke wychodzilo cos kolo 2700 euro, Steuerklasse 1, zarabialem netto niewiele wiecej niz w Warszawie na FV
  • sajgon z wynajmem mieszkania, drogo (2 pok - 1000 euro) i castingi na kilkadziesiat osob, latwiej prac znaleŹĆ niz mieszkanie wiec konkurujesz z rownymi sobie, a nie studentami
  • mit o niemieckich autostradach, w piatek wyjazd z monachium do salzburga to 3..4 zapchane pase i zolwie tempo
  • drogie posiadanie samochodu, podatki i ubezpieczenia
  • jak nie mowisz po niemiecku to sobie odpusc
  • nie pija przed 16

plusy:

  • standard zycia jak w Polsce, pewne rzeczy na plus pewne na minus
  • godzina w Alpy do Garnish, dwie godziny do Insbrucka, trzy do Wloch
  • sluzba zdrowia na Techniker Krankenkasse
  • stosunkowo tanie zarcie nawet w lepszych sklepach jak Rewe
  • duzo taniego lagera
  • rzut beretem z Polski
  1. Polnocna Anglia, UK - aktualnie mieszkam
    minusy:
  • angielskie mieszkania standardem przypominaja lepianki z gowna w porywach domki letniskowe, tylko takie 200 letnie
  • nizszy standard zycia zwlaszcza w Londynie
  • troche zaduze podatki przy wysokich zarobkach
  • takeawaye dzialaja od 17
  • fish & chips i dodawanie chipsow do wszystkiego, ehh...
  • slabe zarcie w przecietnym sklepie jak Sainsburys na rogu
  • zima, jaka zima? ogolnie dosc slaba pogoda w "zimie"
  • kurewnie drogie bilety w pociagach na popularnych trasach
  • jezdza po lewej stronie, no jak tak k*rwa mozna!?
  • (za)duzo Polakow, opinie mamy hmm slaba, zeby nie powiedziec zla, ot kwiat narodu wyjechal

plusy:

  • Puby, wszedzie puby! :D
  • Ale i zarcie w pubach! :D
  • owce na zielonych pastwiskach pasace sie kolo pubu
  • urzedowy jezyk angielski
  • funt nadal powyzej 5pln wiec mozna sporo odlozyc
  • Angole sa przyzwyczajeni do obcokrajowcow, wiec pochodzenie nie wyklucza cie z nawet wysokich stanowisk kierowniczych
  • luzniejsze podejscie ale zorientowane na osiaganie wynikow
  • ludzie maja na ciebie ogolnie wyj***
  • pogoda jest calkiem ok zwlaszcza na wiosne i latem, duzo slonca, dlugie dni, jak w gorach, snieg, deszcz, wiatr, slonce w jeden dzien
  • blisko do Szkocji gdzie jest duuuzo whisky i mozna biegac bez majtek w kilcie
  • morze dookola, duzo parkow narodowych, zajebiste wybrzerze Morza Polnocnego
  • im dalej na polnoc tym bardziej dziko i klimat dla prawdziwych wikingow kodu
0

Aktualnie od kilku miesięcy pracuję w Monachium więc poniekąd zgodzę się z przedmówcą co do:

meh napisał(a):
  1. Niemcy, Monachium:
    minusy:
  • stosunkowo niskie zarobk i wysokie podatkii, mialem 55k + 5k bonusu rocznie jako senior engineer, na reke wychodzilo cos kolo 2700 euro, Steuerklasse 1, zarabialem netto niewiele wiecej niz w Warszawie na FV
  • sajgon z wynajmem mieszkania, drogo (2 pok - 1000 euro) i castingi na kilkadziesiat osob, latwiej prac znaleŹĆ niz mieszkanie wiec konkurujesz z rownymi sobie, a nie studentami
  • Co do zarobków w stosunku do utrzymania mam podobne odczucie. Jeśli ktoś myśli o wyjeździe tylko dla pieniędzy to moim zdaniem nie warto. Kolega podał 60k jako senior, na middle 45-50k z moich obserwacji można liczyć. Na czysto oczywiście zostaje wówczas też mniej.
  • Z mieszkaniem podpisuje się obiema rękami. Tanie i wolne od ręki mieszkanie znajdziesz tylko gdzieś dalej w dzielnicach po których wieczorami mam wrażenie że strach chodzić.
meh napisał(a):
  • jak nie mowisz po niemiecku to sobie odpusc

Akurat tu się nie zgodzę. Nie gadam w ogóle po niemiecku i nie ma żadnego problemu żeby komunikować się w firmie po angielsku. Nawet jak ktoś słabo mówi to i tak jak zagadasz po ang to Ci odpowie.

Od siebie mogę dodać jeszcze jeden duży minus.
Całkowicie inna kultura pracy. Początkowo byłem zdziwiony ale po rozmowie z kilkoma osobami z innych firm okazuje się że to taki standard. Nie ma czegoś takiego jak 8h pracy. Okej, jest to jakaś taka wartość umowna, ale nikt tego tak szczególnie nie pilnuje. Jest robota to się pracuje. Zdarza się że o 8 rano zaczynamy a kończymy 17-18 bo spotkanie, bo coś tam, bo bugi... W sytuacjach wyjątkowych bym zrozumiał, ale nawet jeśli można coś odłożyć na jutro to Oni tego nie robią. Tak jakby nikomu do domu się nie spieszyło.

Jeśli wyjeżdżać do Niemiec to na pewno lepiej do Monachium w którym ludzie są naprawdę dla Polaków życzliwi niż do np. Berlina.

0
Krolik napisał(a):

A co do sąsiadów.... W Polsce (tak, w Polsce, nie w Niemczech czy Szwajcarii) mam problemy z sąsiadem, któremu przeszkadza moja córka grająca na pianinie tudzież zwyczajnie bawiące się moje dzieci, i mieliśmy przez to wizyty policji trzykrotnie, sprawę w sądzie i kuratora sądowego na głowie (przy czym ze wszystkiego się wybroniliśmy bez większego problemu, ale niesmak pozostał, a konflikt się nie zakończył). Problem jest taki, że przepisy w Polsce pozostwiają dość duże pole do interpretacji, a sądy i policja są przeciążone pracą i nie analizują spraw dokładnie. W Niemczech chyba nie byłoby problemu i znajomi Niemcy jak im opowiadam o mojej historii są mocno zszokowani.

Moi rodzicie mieszkają w zachodniej części Niemiec i tam też mieli ogromne problemy z sąsiadką, która składała jakieś dziwne donosy i nasyłała policję oraz urzędy, w tym samym czasie inna sąsiadka składała moim rodzicom wizyty co tydzień z własnoręcznie upieczonymi ciasteczkami, domowym winem itd. oraz pomagała im w pisemnym odpowiadaniu na kolejne wezwania urzędników czy policji :) Zatem sąsiedzi wszędzie tacy sami, na przysłowiowego ch... można trafić wszędzie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1