Otóż u nas w technikum były kursy c++. Niektórzy poszli, ale z tego co mi opowiadali okazało się że te "kursy" polegały na przepisywaniu kodu z tablicy, kompilowaniu i wysyłani nauczycielce na maila. Z 5 takich programów byli oceniani. Oczywiście wszyscy zdali, ale 90% po tym kursie c++ (nawet podstaw) nie umie.
Jeden kolega poprosił mnie o douczenie go. Zgodziłem się, przerabiam z nim 5 godzin tygodniowo tego c++ od kompletnych podstaw, ciężko mu zapamiętać czym różni się =
od ==
, nie rozróżnia pętli, no po prostu podstawy. Nie chciałem brać od niego za to pieniędzy więc zgodziłem się na colę 1l za godzinę, ale tak sb myślę że poświęcanie 5 godzin dla tego jest trochę mało opłacalne :/ i zaczyna mnie powoli rzygać od tej coli.
Więc teraz tak, co od niego wziąć (dobrego :D, oprócz pieniędzy) żeby było bardzo fair dla obu stron? Alkohol nie wchodzi w grę.