Nie chodzi o to, żeby używać jak największej liczby narzędzi, tylko żeby ogarnąć wszystko jak najmniejszą liczbą procesów (procedur) i zarazem jak najprostszymi.
Zacząłbym od zapytania ludzi, które procesy działają dobrze, a które źle.
Np. u nas w firmie developerzy działają wg. jednego prostego procesu:
- wybierz lub załóż ticket w Jira i oznacz, że teraz jest "twój" (minuta)
- załóż nową gałąź w repozytorium kodu (30 sekund)
- zakoduj rozwiązanie
- przetestuj lokalnie
- skończyłeś? działa? Wypchnij zmiany do centralnego repo i zrób pull request (minuta)
- goto 1.
Oczywiście do tego procesu możesz czasem wskoczyć od punktu 3. jeśli recenzenci kodu się do czegoś przyczepią, albo w testach znajdą jakiś błąd.
To musi być tak zrobione, aby proces miał niewielki narzut. Ludzie mają głównie kodować, a nie klikać w intranecie.