Motywacja do roboty poza robotą

0

Cześć

Pewnie wśród udzielających się tutaj osób jest spory odsetek pracujących na etacie. Zgaduję też że wielu z Was dorabia pisząc coś na boku, bądź ma taką możliwość. Moje pytanie jest takie - jak się do takiej roboty motywujecie ? Bo ja walczę z sobą już od wielu lat i idzie mi to jak krew z nosa.
Po robocie (tej etatowej) zawsze albo zmęczenie, albo synek, albo obowiązki, albo sen. W weekend jak nie mam zajęć, to zabranie się do samego odpalenia IDE to jest szczyt szczytów. Klienci dzwonią pytają, kiedy, jak postępy ... a ja ciągle owijam, opowiadam że to że tamto...

Miewam - ale to tak raz na 6 miesięcy, taką zajawkę, że jak siądę w weekend to klepie ze 20h i są postępy. Ale na ten weekend czekam już kilka miesięcy i nic.

Teraz "jak na złość" zaliczyłem wszystkie zaliczenia, cały luty wolny, i mam strasznego cykora że nie tknę żadnego projektu ...

Jak to u Was wygląda ?

b

0

Planuję zbić etat do 4/5 i spróbować jakiejś działalności ze znajomym(i).

0

Ech normalnie jakbyś opisał moje zabieranie się do projektów :p. Chociaż ostatnio się wziąłem w sobie i skończyłem taki trochę większy projekt w dość krótkim czasie. Ale oczywiście jako iż czas na projekt był znacznie dłuższy to robiłem go praktycznie na już (ale też bez szaleństw typu klepanie po nocach :P). Co do tego jak się zmotywować - u mnie najlepiej działa jak najpierw sobie coś upatrzę do kupienia, tylko musi to być coś takiego co "chcę, już teraz, natychmiast, muszę i nie popuszczę" to wtedy jak wiem, że jak skończę i dostanę kasę to sobie coś tam kupię. PS. pomaga też żona, która "chcę, muszę, teraz, natychmiast" :P :D

0
Misiekd napisał(a)

u mnie najlepiej działa jak najpierw sobie coś upatrzę do kupienia

Ale na przykład co ?

0

jakiś czas temu stwierdziłem, że czas na nowy TV, w poprzednie wakacje stwierdziliśmy, że pojedziemy sobie na własną rękę w "nieznane", po drodze odwiedzimy szwagierkę w Anglii i zwiedzimy kawałek świata. Teraz ubzdurało mi się, że trzeba by rower zmienić (a to nie jeden tylko dwa). To są takie wydatki, na które nie mam po skarpetkach pochowanej kasy bo to są takie widzi mi się. Z normalnej pensji mam na utrzymani, opłaty, oszczędności na "czarną godzinę", remonty - generalnie na normalne życie. Z dodatkowej roboty praktycznie wszystko przeznaczam na, nazwijmy to przyjemności. Inaczej nie wiem czy by mi się chciało coś ekstra robić. No i z drugiej strony jak nie ruszam "wspólnej" kasy to się ta ładniejsza część mnie mniej czepia :P

0

Mam to samo :) Po pracy ciężko zabrać się za programowanie. Ale kilka dni temu lekarz wysłał mnie na chorobowe, to może uda się coś w końcu w domu popracować :P Przynajmniej do porodu...

1

Dobrą motywacją jest zimna chałupa i pusta lodówka ,ewent . mroczna wizja tego.

0

No właśnie jak masz całkiem dobry etat to raczej nie boisz się pustej lodówki i po pracy już Ci się więcej nie chce robić :)

1

No nic dzisiaj zwyciężyła schłodzona Tatra z sokiem i CoD MW, może jutro będzie ten wielki dzień ...

b

0

U mnie to jest kwestia stopnia "fajności" projektu. Jak jest projekt dobry, to mogę siedzieć nad nim cały czas który mam wolny i nikt mnie nie musi mobilizować - raczej trzeba mnie odciągać. Poza tym nic tak nie mobilizuje jak robienie projektu zespołowo. :)

0
b0bik napisał(a)

Moje pytanie jest takie - jak się do takiej roboty motywujecie ? Bo ja walczę z sobą już od wielu lat i idzie mi to jak krew z nosa.

Nie walcz z sobą. Zastanów się co jest przyczyną tego, że straciłeś motywację, bo wcześniej chyba ją miałeś? I staraj się tak zmienić swoje życie abyś znów miał motywację. Może powinieneś zmienić pracę? Może powinieneś zmienić projekt? Zastanów się nad swoim życiem. Przemyśl co jest źle i co jest tego przyczyną, a następnie dąż do zmiany tego.
A może nie powinieneś więcej pracować tylko ten czas poświęcić rodzinie? Pamiętaj, że czasu nie cofniesz i jak w przyszłości będziesz żałował, że za mało czasu poświęciłeś rodzinie, to nic już tego nie naprawi.
Tak naprawdę nikt Ci nie pomoże w Twoim problemie. Sam musisz poważnie przemyśleć swoje życie, wyciągnąć właściwe wnioski i dążyć do właściwych zmian.

0

w pierwszej kolejności wyłączam telewizor, potem staram się wyłączyć wszelkie radia (mimo że raczej "meloman" ze Mnie). Aby się mniej rozpraszać fajnie byłoby odłączyć się od neta ale niestety doci trzeba czytać.

0

Chociaz czesto jest to trudne to sprobuj odlaczyc sie od neta. I nie chodzi mi tutaj tylko o wylaczenie komunikatorow i przegladarki, ale o fizyczne wyjecie kabla(czesto przeklinam sasiada ktory ma wifi ;) ), najlepiej tak zebys musial gdzies pojsc zeby go z powrotem wlaczyc. Czesto problemem nie jest brak motywacji tylko to, ze rozpraszasz swoja uwage czytajac jakeis p1erdoly w necie/ogladajac filmiki itp. Niby zmieniasz okno zeby poczytac manuala, ale "przy okazji jeszcze costam" i pol godziny mija, skupienie 'ucieka', chec do pracy czesto tez. Wiem, ze ciezko wykonywac niektore(wiekszosc?) projekty bez neta, ale sprobuj sciagnac sobie manuale albo pootwierac w zakladkach odpowiednie strony i dalej cisnac bez neta. Jak kiedys przez caly dzien nie mialem neta to zauwazylem u siebie naprawde duzy wzrost 'wydajnosci' - projekt(zlecenie) poszedl znaczaco do przodu, chociaz jedyne do czego mialem dostep to materialy zebrane wczesniej/ksiazki.

Zwykle najtrudniej jest zaczac, wiec staram sie zaczynac od rzeczy ktorych efekty bedzie widac od razu - jak mam cos pisac 3h i nie wiedziec czy dziala/nie moc tego przetestowac to mnie to mocno demotywuje. Nawet jezeli masz zaczac od poprawienia jakiegos prostego buga, czy dodanie p1erdolowatej funkcjonalnosci to zrob cos o czym bedziesz mogl za godzine/dwie/piec pomyslec "to juz dzisiaj zrobilem", a nie "to wlasnie robie i... yyy.. robie to caly dzien a efektow nie widac".

Nie wylaczaj kompa - uzywaj hibernacji i zostaw sobie odpalone na wierzchu IDE, dokumentacje itp.

Moskitek wspomnial o muzyce - imho to akurat bardzo indywidualna sprawa, ja jak nie moge sie zabrac za robote to w zaleznosci od humoru albo wylaczam muze albo puszczam cos spokojnego(cos co mnie nie rozprasza).

0

Może lepiej nie przynosić roboty do domu? Jeżeli kasa z normalnego etatu nie wystarcza to chyba lepiej poszukać jakiejś bardziej płatnej pracy, a w domu poświecić czas na przygotowanie się do rozmów?
Osobiście nic by mnie nie zmotywowało, żeby odwalać dodatkową robotę po 8h w pracy. Jeżeli programuje w domu to tylko dla przyjemności i to na co mam ochotę.

0
0x200x20 napisał(a)

Może lepiej nie przynosić roboty do domu? Jeżeli kasa z normalnego etatu nie wystarcza to chyba lepiej poszukać jakiejś bardziej płatnej pracy, a w domu poświecić czas na przygotowanie się do rozmów?
Osobiście nic by mnie nie zmotywowało, żeby odwalać dodatkową robotę po 8h w pracy. Jeżeli programuje w domu to tylko dla przyjemności i to na co mam ochotę.

Ale tu raczej nie chodzi o przynoszenie etatowej roboty do domu, no nie?

bobik napisał(a)

Zgaduję też że wielu z Was dorabia pisząc coś na boku, bądź ma taką możliwość. Moje pytanie jest takie - jak się do takiej roboty motywujecie ? Bo ja walczę z sobą już od wielu lat i idzie mi to jak krew z nosa.

0

Ale tu raczej nie chodzi o przynoszenie etatowej roboty do domu, no nie?

Chodzi o robienie projektów za kasę, tyle że po etatowej pracy. Gdy programujesz za kase jesteś zmuszony do trzymania terminów, spełniania wymagań klienta itd. tak więc dla mnie nie ma wielkiej różnicy. Na pewno znacznie mniej przyjemne niż kodzenie wyłącznie dla zabawy.

0

Mój sposób na motywację:

  1. Piszę na kartce co, jak, kiedy i do kiedy chcę robić. Kartkę wieszam na tablicy korkowej wiszącej na ścianie nad biurkiem.
  2. Swój cel rozbijam na mniejsze kroki i też staram się określić termin ich wykonania. Kroki zapisuję w programie do zarządzania zadaniami, można również na kartce, w wordzie itp.
  3. Za osiągnięcie całego celu lub poszczególnych kroków wyznaczam sobie nagrodę. Nagrodą może być cokolwiek co sprawia mi przyjemność np: piwo, godzina gry w Tomb Rider, zakup przedmiotu, który chciałbym mieć, a zawsze było mi szkoda pieniędzy itd.
0

Eh rozbijanie na mniejsze części ... Po przedostatnim zjeździe rozpisałem sobie z czego będę się uczył przez ostatnie 10 dni przed zjazdem na którym miałem mieć wszystkie zaliczenia ... Koniec końców siedziałem do 3 rano w dni dziesiątym : )

Ale generalnie rozbijanie na mniejsze kroczki to dobra rzecz. Widać jak ubywa, a to motywuje.

b

0

Raju, zazdroszczę. Ja to mam problem, jak to zrobić, żeby czasem mieć takie naprawdę wolne... Naprawdę wolne, to kiedy nie mam już nic więcej do zrobienia na najbliższy czas. Nie ma dla mnie takich chwil, ale może to i lepiej, bo jak ich nie ma, to czuję, że żyję.
Tylko śpi się mało...

A tak serio - motywacja dla mnie przynajmniej jest mocno realna. Działalność zarejestrowana - zusy nie zusy płacić trzeba, a jak trzeba płacić, to trzeba zrobić, żeby się to opłacało. Gdy wyhaczymy (jako firma) zleconko, to podpisujemy umowę. Umowa to fajna sprawa, bo jest ustalana kara umowna (stosunkowo wysoka) zarówno za spóźnienie z zapłatą za projekt, jak i za opóźnienie jego oddania. Wtedy nie ma bata, trzeba dupę w troki spinać, bo jak się nie wyrobisz, to jest to realna, odczuwalna strata.

Taka motywacja super działa, ale poza pracą, działalnością i uczelnią to już autentycznie nie mam czasu nic sobie hobbystycznie porozwijać (conajwyżej przepchnęłam jeden projekcik w firmie jako pro bono i go sobie dłubię po troszeczku od pół roku...).

0

zacznij cwiczyc fizycznie i sproboj robic to regularnie, dodatkowo dieta, nie chodzi o tryb zycia tylko o samodyscypline, w mojej robocie najbardziej przeszkadzam sobie sam i len to stan umyslu nad ktorym po prostu trzeba zapanowac

0

Aby się mniej rozpraszać fajnie byłoby odłączyć się od neta ale niestety doci trzeba czytać.
Neta można wyłączyć częściej niż się to na początku wydaje…
Większość potrzebnej dokumentacji można mieć offline.

0

Czesto problemem nie jest brak motywacji tylko to, ze rozpraszasz swoja uwage czytajac jakeis p1erdoly w necie/ogladajac filmiki itp. Niby zmieniasz okno zeby poczytac manuala, ale "przy okazji jeszcze costam" i pol godziny mija, skupienie 'ucieka', chec do pracy czesto tez.

Dokładnie. Do czynności rozpraszających dodałbym jeszcze 'czytanie działów nietechnicznych 4p' bo robię to regularnie wtedy kiedy mógłbym się zająć czymś twórczym :P.

0

Z mojego doświadczenia wynika że najlepiej dać sobie maksimum swobody, żadnych celów , żadnego planowania . Zamiast tego otworzyć sobie ide , przygotować sobie miejsce pracy tak aby zachęcało i to nie tylko fizycznie ale również programowo - zostawić ide na nowym dokumencie *.cs dopisać to wszystko co pisze się rutynowo czyli te usingi itd. zebrać sobie wcześniej dokumentację do tego czym będziemy się zajmować (i również już ją otworzyć). Warto też posprzątać biuro / pokój , biurko - ja osobiście bardzo bałaganię ale po posprzątaniu pracuje się przyjemniej. Często jest tak że to sam rytuał (bynajmniej w moim wypadku) zaglądania na strony służy jako próba ucieczki od myślenia dlatego warto też zostawić sobie firefoxa z otwartymi zakładkami swoich ulubionych stron. Posprzątanie pulpitu też pomaga. Programy dające dostęp do wielu pulpitów są bardzo pomocne, na jednym dajesz sobie obrazek kojarzący się z pracą na innym coś z relaksem( a nawet każdy projekt może mieć własny pulpit) , tam gdzie masz pracę tam masz też otwarte wszystkie okna a na pulpicie same niezbędne rzeczy do programowania (skrót do forum, ale nie do działu offtopic :P ale lepiej nie dodawać samego skrótu do firefox'a ) to wywołuje skojarzenia a uporządkowane dane , przygotowane do pracy wręcz garną się by je wykorzystać.

0
Janusz3 napisał(a)

Z mojego doświadczenia wynika że najlepiej dać sobie maksimum swobody, żadnych celów , żadnego planowania.

Tak powstał Kopiczek.

0

By po pracy programować to rozwiązania są dwa:

  • nie trzeba było zostawać programistą
  • być masohistą czy tak zwanym nolife'em

Skoro spędzam te 8,5h (z przerwa ktora i tak jest przy kompie) w robocie, to zupełnie nie mam motywacji do kodowania czegoś w domu. I o to chodzi! Trzeba znalezc sobie inne pasje, a nie tylko komp, komp, komp. Sport, ruch, podrozowanie, tak by cos sie dzialo... a nie nagle okaze sie, ze zycie przelecialo, a jedyne co z tego mamy to namietne wspomnienia sprzed monitora.
Owszem, mam swoje hobbistyczne projekty, ktore zostaja w sferze marzen... i wiem, ze ich nie rusze dopoki pracuje jako etatowy programista. Cos za cos... kazda pasja umiera, jesli zaczyna sie wykonywac ja pelnoetatowo.

0

Powoli zaczynam dochodzić do podobnego wniosku jak wasiu - w innych zawodach ludzie przychodzą do domu i mogą zapomnieć o robocie. Natomiast programista musi być ciągle na czasie z nowościami a ponadto musi ćwiczyć zadania na rekrutację, które mu się w 99% nie przydadzą. Trochę zaczyna mnie to męczyć.
W sumie dobrze wybrać sobie dział w IT, który niewiele się zmienia - np. coś niskopoziomowego jak systemy wbudowane - tam niewiele się zmienia: od lat pisze się w C i assemblerze, interakcja ze sprzętem też jest cały czas podobna.
Ale może mam takie odczucia dlatego, że wstałem dziś lewą nogą...

0

@wasiu, a ja uważam zupełnie odwrotnie! Tak mi się dobrze w życiu ułożyło, że mogę robić to, co jest moją pasją, i jeszcze mi za to płacą... Nie wiem dlaczego niby miałoby to przestać być moją pasją od tego, że mi płacą... Przecież to tylko podwójna przyjemność :)

To wcale nie wyklucza posiadania również innych pasji (choć nie rozumiem co tu ludzie tak z tym sportem ciągle, ja tam się do sportu nie nadaję).

2

Przecież Wy macie zupełnie odwrotne podejście do tego wszystkiego! Ja rozumiem, że po 8h przed kompem w pracy nie chce się siedzieć kolejnych 4h w domu programując, ale to nie jest powód, żeby właśnie z tych domowych godzin rezygnować! Kto Wam każe programować 8 godzin dziennie w pracy? Trzeba tak sobie ustawić robotę, żeby pracować przez 4, a pozostałe 4 przeznaczyć na przerwy na herbatę, rozmowy z kolegami i odpoczynek, zbierając siły na projekty domowe. :)

0

Zarobkowo pracować tylko na etacie. Wybrać taki etat, by rozwijał zawodowo ile się da. W domu douczać się tego co nie wpadło samo do głowy podczas pracy (ale wtedy gdy masz na to ochotę). Jeśli praca nie rozwija w dość dobrym tempie - zmienić ją. Uczestniczyć w np WJUG'u - otaczasz się ludźmi z pasją -> wiedza sama wpada do głowy + jeśli ma kto Ci imponować -> dążysz do podobnego poziomu wiedzy.

I tak w kółko. Dzięki temu człowiek nie gryzie się... cieszy z każdych spędzonych dodatkowo 10 minut nad czymś rozwijającym poza pracą. Czasem lubię sobie włączyć prezentację / tutorial o jakiejś technologii której kompletnie nie znałem pół roku temu a teraz poruszam się w niej bez zbędnych problemów. Ostatnio tak zrobiłem ze spring mvc i aż dziewczyna zauważyła, że sam się do siebie uśmiecham podczas oglądania prezentacji ( dotarło do mnie, że jednak coś się uczę ; ) )

NIC NA SIŁĘ! : )

tak, żałuję, że marnuje czas np na granie w Quake'a - ale dlatego, że w tym czasie nie poczytałem ksiązki czy nie pojezdzilem na rowerze.

3

Co do obijania się w pracy, to mi się zdarzało raczej czasami, ale miałem w pracy gościa, który nawet mecze oglądał na drugim monitorze. :P Coś, co mu zajęło 2 miesiące ja potem przepisałem w dwa tygodnie. A ja tez nie siedziałem non stop w kodzie, co jakiś czas robiłem przerwy na pierdoły. A w ogóle chyba najbardziej produktywny byłem na 2 tygodnie przed odejściem. :)

Obijanie się w pracy, to kwestia odpowiedniej strategii. Przede wszystkim, najpierw trzeba robić najmniej wymagające czasowo, ale najbardziej widoczne zadania. Nietechniczny kierownik cieszy się, że widzi efekty, a nie ma pojęcia o tym, czy to było tak naprawdę łatwe czy trudne. W ten sposób 5 minut roboty można rozciągnąć nawet do kilku godzin.
Poza tym, trzeba często zadawać trudne pytania i prośby o uściślenie specyfikacji. W ten sposób szef mają zajęcie, a nie my.
Dobrze jest też być uwikłanym w jakiś starożytny projekt, najlepiej rozpoczęty jako prototyp czy wręcz PoC, a następnie rozbudowywany. Naprawianie bugów i dodawanie funkcjonalności w takim syfie pozwala na urwanie sporo czasu na własne sprawy. I to całkiem uczciwie, wszakże należy się odpoczynek psychiczny po wyjątkowo ryjącym psychikę zadaniu. A szefostwo niech się cieszy, że w ogóle ktoś jeszcze w tym gównie daje radę rzeźbić.
Gdy przychodziłem do pracy często widziałem, że koło kuchni stoją sobie administratorzy, wsparcie techniczne, obsługa klienta i inni tego typu humaniści i dyskutują o pierdołach. No sorry, tylko dlatego, że jestem mądrzejszy od nich mam pracować więcej niż oni? Chyba raczej odwrotnie.

Zresztą, w ogóle założenie prowadzenia projektów jest takie, że pracownik w trakcie 8h dnia pracy poświęca na nią efektywnie 6h. Reszta schodzi na kawkę, siusiu, papieroska i fejsika.

Wracając do tematu, to chyba trochę smutne, że komuś pensja nie wystarcza i musi dorabiać po godzinach w domu. Nie chciałbym się nigdy znaleźć w takiej sytuacji. Z drugiej strony, człowiek ma motywację zazwyczaj w dwóch przypadkach - gdy robi coś, co go ciekawi, albo gdy ma nóż na gardle. Skoro komuś brak motywacji do dodatkowej pracy w domu, to w takim razie może znaczy, że tego noża nie ma i ta praca mu nie potrzebna?
Pamiętajmy też, że przepracowywanie się sprawia, że ogólna efektywność spada, zaś nadmiar zadań do wykonania zwiększa frustrację. Trzeba tego unikać.

Natomiast samo programowanie po pracy nie świadczy o żadnym masochizmie. Mam pomysł na swój biznes, więc siedzę w domu i go tworzę. Może coś wypali, może nie, za to zawsze się nauczę czegoś, co mi się i tak przyda w normalnej pracy. Nie wyszły mi badania w pracy dyplomowej, to siedzę w domu dalej i próbuję inną metodą. Niekomercyjnie, dla zabawy, ale zawsze się jakoś rozwijam. Może to kiedyś zaprocentuje?

0x200x20 napisał(a)

Powoli zaczynam dochodzić do podobnego wniosku jak wasiu - w innych zawodach ludzie przychodzą do domu i mogą zapomnieć o robocie. Natomiast programista musi być ciągle na czasie z nowościami a ponadto musi ćwiczyć zadania na rekrutację, które mu się w 99% nie przydadzą.

Nigdy nie ćwiczyłem zadań na rekrutację... O co w ogóle chodzi?
Owszem, trzeba być z nowościami, ale czasu w pracy powinno na to wystarczać. Jeśli nie wystarcza, to chyba coś nie tak jest z pracą.
A jeśli komuś wystarcza programowania w pracy, to też może zapomnieć w domu o robocie. I za bardzo mu to nie zaszkodzi, o ile w pracy nie będzie się obijał.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1