Dodatkowa praca dla Programisty.

0

Cześć.
Postanowiłem znaleźć dodatkową pracę.
Wiadomo drożyzna, kryzys, ble ble ble..

Wpadłem na pomysł, że najlepszą formą dodatkowego zatrudnienia byłaby jakaś uczelnia, np. płatne studia, gdzie zajęcia odbywają się np. w soboty. Wtedy cały tydzień mógłbym pracować, tam gdzie pracuję, a w soboty uczyć javy.
Raz, że pewnie kupę frajdy daje uczenie innych, a dwa, ze to zawsze dodatkowa kasa.

Mam pytanie, czy ktoś robił coś takiego?
Wiecie może jak znaleźć taką pracę? Czy szkoły/uczelnie się ogłaszają np. w pracuj.pl (ja nie znalazłem nic sensownego), czy po prostu wysyłać CV na adres sekretariatu/dziekanatu z pytaniem?

Pozdrawiam.

0

Uczelnia typu Politechnika czy Uniwerek (takie prawdziwe) nie będą zainteresowane tobą. Większość ludzi, która tam pracuje, są to ludzie po tytule magister i zmierzają w kierunku w kierunku doktor :). poza tym u mnie na Politechnice ludzie, którzy pracują, to nie mają rozgraniczone, że tylko weekendy i tylko tydzień -> mają to i to w zależności od potrzeb.

Większe miałbyś szanse, chyba, gdybyś chciał coś poszukać wieczorowo.

0

Dokładnie. W jakiejś niewielkiej, kiepskiej uczelni pracę może byś dostał. Te lepsze prywatne uczelnie starają się raczej sprowadzać ludzi z publicznych uczelni. A publiczna, w której się uczę na pewno nie pozwoliłaby sobie zatrudnić kogoś takiego. Jedyni ćwiczeniowcy bez doktoratu to doktoranci związani już z uczelnią. Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby ktoś dorabiał sobie ucząc na studiach.

0

U mnie większość wykładowców jest związanych z uczelnią, wykładając i na dziennych, i na zaocznych. Chociaż są też osoby mające zajęcia tylko z zaocznymi, tutaj też połowa przykłada się do pracy, połowa nie.

Odnośnie masturbacji tytularnej - osobiście więcej się nauczyłem od praktyków, którzy w pewnym momencie życia zaczęli nauczać (nawet będących tylko mgr) niż od niektórych fspaniałych doktorów/profesórów proweniencji wojskowo-prlowskiej.

0

Dzięki za odpowiedzi.

Były dziekan mojej politechniki kiedyś opowiadał, jak za jego czasów przyszli studenci z podyplomówki
i poprosili, żeby im ściągnęli kogoś kto pracuje z technologią, bo pan prof. jest teoretykiem i nic nie wie na ten temat.

Tak samo moja koleżka chodzi na podyplomówkę, płaci kasę i okazuje się, że wykładowca umie mniej od niej.

Tak więc myślałem bardziej o czymś takim - jako ktoś, kto ma kontakt z technologią na co dzień.

0

Mój kolega z pracy wykłada (dokładnie to chyba prowadzi tylko laborki) na Politechnice Warszawskiej, więc jest to jak najbardziej możliwe. Niestety nie znam szczegółów co do tego ile pracuje oraz w jaki sposób dostał pracę na uczelni. Na pewno nie wykłada w godzinach od 9 do 17-tej od poniedziałku do piątku, czyli wtedy kiedy jest w pracy :)

edit: jeszcze jedno, kolega ma tytuł magistra inżyniera.

0

Dzięki za odpowiedź.

Właśnie mi się przypomniało że u mnie na Polśl. też było kilku ludzi, którzy mieli mgr. inż. tylko i to dość długo.
Wątpię, żeby ktoś robił doktorat 15 lat...

Poza tym przypomniałeś mi właśnie, że było dużo osób, które po za wykładaniem pracowały w prywatnych firmach.
Tak się rekrutowało studentów.

0

Ja nawet kiedyś widziałem w gazecie ogłoszenie, że szukają wykładowcy czegoś tam. Bo tak poza tym, to nie wiem skąd się biorą wykładowcy na prywatnych uczelniach, ale wygląda to trochę tak, że zwerbowany profesor wkręca swoich asystentów czy innych znajomych z macierzystej uczelni.

0

Moja siostra wykłada w dwóch prywatnych uczelniach na studiach zaocznych, zajęcia ma tylko w weekendy i to nie wszystkie. Także dać się, da ;)
Wydaje mi się jednak, że prościej będzie ci znaleźć pracę w jakiejś szkole prywatnej niż publicznej, ale z drugiej strony - co to dla ciebie za różnica?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1