@SystemZero:
Może poszukajcie ludzi wśród miłośników RPG? Fanów SW ma przecież mnóstwo. Pewnie łatwiej wciągnąć takiego w RPG w uniwersum, które zna, niż kogoś kto ani nie grał w RPG, ani nawet nie zna uniwersum.
Bo jak ktoś ani Was nie zna, ani Wasza idea nie jest mu z jakichś względów bliska, to musiałby być faktycznie desperatem żeby wziąć taki projekt tylko dlatego, że ktoś z zewnątrz daje mu pomysł, a potem go ocenia i korzysta z gotowego dzieła. To już śmierdzi tymi sytuacjami, z których śmiali się tu (i słusznie!) koledzy wyżej.
Tak naprawdę to odnoszę wrażenie, że programiści całkiem sporo pracują charytatywnie, wbrew pozorom. Ale wiesz co? Po pierwsze, my też mamy swoich znajomych i swoje zainteresowania. Ja np. jestem trekkie (co nie znaczy, że nie lubię SW) i prędzej zrobiłbym coś dla mojego priorytetowego fandomu (bo mimo że SW lubię, to w światku starwarsowców się nie udzielam). Albo machnąłbym stronę dla kogoś z rodziny, kto startuje z własną firmą. Nawet jeśli byłaby to moja dziewczyna sprzedająca powiedzmy własne, domowe ciasta na eBayu, to chyba logiczne, że powinienem zrobić stronę jej, a nie Wam, prawda?
A gdyby nawet wśród moich znajomych nie było nikogo "potrzebującego" -- wierzcie mi, informatykom taki zastój zdarza się rzadko ;) -- to czy wtedy powinienem Wam pomóc?
Nie. Pomaganie akurat Wam byłoby niezbyt mądre i -- po zastanowieniu nie tyle pozytywne, co negatywne. Czemu? Bo jak już pomagać nieznajomym osobom, to są do tego lepsi kandydaci niż Wy. Są np. ludzie, którzy mają fajne firmy (jest taka polska firma produkująca świetne, ekskluzywne pendrive'y -- pamiętam czasy, gdy się jeszcze nie wybiła), czy też szerzej nieznani, lokalni rzemieślnicy wkładający serce w swoją pracę i mający świetne efekty (znam np. takiego kowala; z głupiej bramy robi praktycznie rzeźbę, a słyszało o nim niewiele osób). Tacy ludzie ciężko pracują, mogą być wspaniałą inspiracją dla innych, czy wręcz wizytówką polskiej myśli rzemieślniczo-technicznej. Jakby tak im pomóc poprzez zrobienie strony (reklama!), to dopiero byłoby satysfakcjonujące. A jak nie im, to jakimś ciekawym, naukowym inicjatywom, które potrafią mieć beznadziejne witryny poskładane przez studentów fizyki czy astronomii.
I jeszcze jedna grupa charytatywnych klientów, która być może jest najważniejsza. Wiem, że to populizm, ale ideę uważam za słuszną: małe, chore dzieci potrzebujące zbiórki pieniędzy. Znam parę takich przypadków, zresztą staram się je sprawdzać osobiście. Rodzi się taki mały człowiek i z niczyjej winy od razu ma super ciężką chorobę. Nie wyleczysz -- umrze. Wyleczysz za późno -- umrze. Koszt leczenia? Kilkaset tysięcy złotych. Nic dziwnego, że rodzice -- średnio zamożni, nie jakoś specjalnie biedni -- odkładają każdy grosz, a i tak nie są w stanie zebrać odpowiednich pieniędzy w odpowiednim czasie. Są fundacje, ale bardzo przydaje się też oficjalna strona konkretnego dzieciaka, z opisem choroby, fotkami i numerami kont.
I sorry, ale czy ja mam wybrać w tej sytuacji paru kolesi, którzy chcą sobie pograć w -- zapewne fajną -- grę RPG?
To tak żebyście nie myśleli, że programiści są bezduszni i nie mają za grosz dobrej woli. Gdybym ja brał takie projekty, to to by była ZŁA wola, bo w kolejce mam parę naprawdę potrzebujących osób.
Dlatego proponuję Wam szukać kogoś, kto będzie w jakiś sposób związany z Waszą inicjatywą. Albo możecie kogoś wciągnąć. Bo jak tak ktoś miałby zrobić stronę dla obcych ludzi i w dodatku w sprawie, która w sumie niewiele go obchodzi, to lepiej już żeby zrobił coś innego (z rzeczy wymienionych przeze mnie powyżej).
A jak ktoś sam spędza trochę godzin na graniu w role playe lub jest fanem SW i należy do fandomu, to wtedy całkiem logiczne będzie poświęcenie odrobiny czasu dla dobra tegoż fandomu.