ort! się czy zakładać ten temat, no nic może jakieś fajne wnioski z tego wyjdą.
Moje spostrzeżenia na temat sposobu nauczania informatyki na wyższych uczelniach są następujące :
- Książki dają większą widzę od tej z wykładów. Co ważniejsze często jest tam wszystko dokładniej opisane, przyjemniejszym językiem, i można wracać do tego w każdej chwili (wykładowca raczej nie powtarza 2-3 razy tego samego co mówi). Można je czytać kiedy mamy na to ochotę, w ten sposób zazwyczaj siadamy do nich z zainteresowania - w konsekwencji wynosimy większą wiedzę.
- Myślę że ktoś kto wiąże przyszłość z ogólnie pojętą informatyką, nie ważne czy to będzie programowanie, administrowanie czy coś jeszcze innego, powinien nabyć umiejętność samodzielnego zdobywania wiedzy, bo bez tego nie bardzo ma jak dalej się rozwijać. Do tego trzeba dodać że często prowadzący zajęcia zazwyczaj nie mówią gdzie może się zagadnienie przydać - w konsekwencji oznacza to zazwyczaj dla większości zakucie->zaliczenie , a potem siłą rzeczy większość zostaje zapomniana. Fajnie , właśnie student stracił CZAS. Dokładnie. Bo gdyby czytał książkę w tym samym CZASIE byłby w stanie nie dość ze opanować tyle samo albo i więcej materiału, to jeszcze zazwyczaj by wiedział z czym to się je.
Wniosek : Bardziej owocna jest samodzielna nauka. Studia to suma czasu poświęconego na uczelni, czasu na dojazd, do tego ewent. czasu na powtórzenie w domu. Przypominam, że doba ma 24 h, a człowiek powinien dziennie spać najlepiej 7-8h.
-
Wiedza jest często przestarzała, nie mająca większego zastosowania. Prowadzączy mają często niepełną nawet podstawową wiedzę o tym co mówią. Owszem, jest wielu co mówi że są uniwersalne zasady w programowaniu, i ciężko się z tym nie zgodzić, jednak jaki jest sens nauczać języka który nie ma dzisiaj zastosowania (albo inaczej : nie widzę ofert pracy z nim związanych), na dodatek trzeba ZAKUWAĆ składnie tego języka, bo nie ma do niego dokumentacji w programie (a internet odcięty). Tak, mnie gnębili ADĄ95 . Mam swoją subiektywną opinię co do tego języka, ale nie o to chodzi tutaj. Zupełnie nie widziałek jaki jest sens zakuwać to na pamięć żeby jakoś zaliczyć ? Według mnie zaliczenie powinno być na podstawie projektu w dowolnym języku, najlepiej w tym na zajęciach - zmusza do myślenia przynajmniej, a nie zakuwania schemtów lub kruczków związanych z językiem (zwłaszcza z tak okropną składnią jak ADA).
-
Brak zawodowego doświadczenia prowadzących - to się tyczy poniekąd punktów 2,3 , Ci ludzie po za spędzeniem połowy życia na uczelnii nie mają innego doświadczenia zawodowego - owszem są wyjątki, i te wyjątki właśnie najbardziej podkreślają problem , czy nie lepiej więc zamiast dwa lata spędzić na słuchaniu ich, samemu pracować z książką i przy okazji jakąś pracę spróbować złapać w zawodzie ? Mamy wiedzę teoretyczną lepszą niż na zajęciach, i jeszcze doświadczenie zawodowe.
-
Niewłaściwy sposób nauczania przedmiotów - jestem przekonany że wpierw student powinien ćwiczyć rozwiązywanie niematematycznych problemów, podstaw programowania jakby to powiedzieć "na intuicję", rozumowanie jak to mniej więcej działa, a potem zagłębiane się coraz głębiej w temat ? Jaki jest sens nauczania w kolejności jaka zazwyczaj jest na uczelni (czyli pierwszy rok matma, a potem coraz mniej jej). Wydaje mi się, że lepiej by było wpierw dać podstawową wiedzę informatyczną , potem ją poprzeć matematyką i pokazać gdzie ona ma zastosowanie. Prosty przykład - czy lepiej żeby student wpierw się nauczył programować, potem dowiedział się co to jest krypotografia, a jeszcze później poznał teorię liczb , przez co mając obycie w programowaniu i nieco wiedzy o kryptografii będzie w stanie zaimplementować jakiś algorytm szyfrujący, czy też tak jak jest to teraz , czyli najpierw wykładzik, zupełnie nie poparty przykładami, za którym idzie zakucie->zaliczenie - potem ta wiedza szybko ulatnia się bo nie miała zastosowania w czasie nauki, po prostu była nauczona po to by zakuć, itd. Mam wrażenie ze wiedza która nie jest próbowana od razu wykorzystywana jest niezbyt opłacalna.
-
Nauka matematyki jako rozwiązywanie zadanek i uwalaniu studentach na błędach - czyli absurd jakich mało. Ćwiczenia z matematyki powinny skupiać się na sposobie rozwiązania zagadnienia, a nie łapaniu na kruczkach typu znak czy machnięcie się w jakiś dużych obliczeniach bez kalkulatora przy goniącym czasie. Powinno się zostawić liczenie takich rzeczy matematycznym masochistom, a skoncentrować na zastosowaniu wiedzy i umiejętnym jej wykorzystaniu.
-
Znajomości - mówi się że studia to znajomości które mogą potem zaowocować. Oczywiście pewnie coś w tym jest, ale zastanówmy się, kto może nam bardzije pomóc - doświadczony programista z którym pracujemy od kilku lat czy student który właśnie kończymy studia (zakładając że z obydwoma mamy dobry kontakt) ? Jeżeli firma będzie miała do wyboru trzech pracowników : jednego polecanego przez doświadczonego pracownika który ma pojęcie o temacie, firme rekrutacyjną czy świeżo upieczonego absolwenta , to kogo powinna posłuchać ?
W takim razie - czy osoba której nie zależy na papierze i która jest chętna ciągle się rozwijać, przy okazji zdobywając wyraźnie większą wiedzę z książek niż z zajęć powinna zawracać sobie głowę studiami ? Czy nie lepiej ten czas poświęcić lepiej, a papier na odczepnego na zaocznych zrobić ?
Aspekt imprezowy pomijam [green]
Zapraszam do dyskusji : )