Studia - jedno pytanie

0

Cześć!

Mam takie pytanie - gdzie wg Was lepiej studiować - na uczelni publicznej, np. nienajlepszej polskiej politechnice czy na uczelni prywatnej, np. Warszawska Wyższa Szkoła Informatyki lub Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie gdzie konkretnie uczą np. programować?

0

A chcesz coś umieć, czy mieć papier?

0

Heh, najlepiej to obydwie te rzeczy;) A tak poważnie to nie orientuję się jak jest ze znalezieniem pracy po studiach - ponoć absolwentów prywatnych uczelni ciężko ale z drugiej strony słyszałem ostatnio, że nie liczy się papier tylko umiejętności...

No i wg Ciebie gdzie więcej się nauczę?

0

No i wg Ciebie gdzie więcej się nauczę?

W domu i w pracy.

Na uczelni państwowej masz lepiej wyposażone laboratoria, większy nacisk na matmę/fizykę i inne teoretyczne rzeczy, no i generalnie mają Cię w dupie.
Na prywatnej więcej debili, dzięki czemu łatwiej o (duże) stypendium, ale jesteś klientem, więc i szacunek większy.
Poziom zależy i tak od Ciebie i wykładowców na jakich trafisz.

0
derstudent napisał(a)

No i wg Ciebie gdzie więcej się nauczę?

w domu/pracy, samemu :P

0

Z uczelniami prywatnymi bywa tak jak ostatnio z AHE
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6874873,AHE__Najwieksza_lipna_uczelnia_w_Polsce.html
albo tak jak kiedys w jakims ogłoszeniu o pracę: "zatrudnię informatyka, byle nie po XXX" w miejscu XXX nazwa uczelni prywatnej.

0

Te ogłoszenia właśnie głównie WSHE/AHE dotyczyły, bo to akurat patologiczny przykład. @Shalom - znasz więcej takich przypadków?

0

nie generalizujmy bo tak nie mozna ale znam osobiscie przypadki osob ktore ledwo zdaly mature, ale ida do tych znanych miast typu: GDANSK, WARSZAWA, KRAKOW - tyle ze na uczelnie prywatne i wszystko jasne...

i tak zalezy wszystko od osoby - masz zaparcie to cos osiagniesz szkola tylko wskaze pewne kierunki podązania...

co do AHE, to mala reklama :) :

W związku z informacjami dotyczącymi cofnięcia uprawnień do prowadzenia kierunku INFORMATYKA w Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, Politechnika Koszalińska informuje studentów, że istnieje możliwość kontynuowania  lub rozpoczęcia studiów na tym samym kierunku w Wydziale Elektroniki i Informatyki Politechniki Koszalińskiej. 
Szczegółowe informacje można uzyskać telefonicznie lub osobiście w dziekanacie wydziału przy ul. Śniadeckich 2, pokój 5 w budynku A, tel: (094) 34 78 714, (094) 34 78 704.

pozdrawiam

0

Kraków to miasto znane głównie z tego, że ma ponumerowane dzielnice ;P

0

Uczelnia żeby dostać akredytację musi spełniać pewne wymogi, m.in. kadrowe, odpowiednio wyposażone laboratoria, odpowiedni program nauczania itp. Wymogi te są takie same zarówno dla uczelni państwowych jak i prywatnych. Negatywne opinie o poziomie nauczania na uczelniach niepaństwowych są zazwyczaj oparte na obiegowych opiniach, a nie na jakiś obiektywnych kryteriach.

Ktoś już tutaj wspominał o AHE na temat której Wyborcza napisała kilkadziesiąt artykułów od lipca do września tego roku, po których do tej uczelni zdążyła już przylgnąć łatka "lipnej uczelni" bądź "fabryki lipnych magistrów". Sama ilość tych artykułów sprawia wrażenie zorganizowanej nagonki, a nie wiarygodnego dziennikarstwa. Wiele z tego co napisano o AHE to zwykłe bzdury lub niepotwierdzone informacje. Przemawia za tym fakt, że o AHE pisała głównie Wyborcza, a inne gazety tylko powoływały się na ten dziennik. Dodatkowo wszystkie artykuły poza jednym czy dwoma wyjątkami poruszają tylko negatywne opinie i fakty o tej uczelni bez weryfikacji u źródła oraz bez możliwości kontrargumentacji przez zainteresowane strony. Z tego co się orientuje takie dziennikarstwo narusza Kodeks Etyki Dziennikarskiej i sięga poziomem tego co możemy przeczytać w tabloidach. Co ciekawe autorami artykułów o AHE w Wyborczej są m.in. Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski autorzy książki "Odwet", która jak się okazało jest plagiatem. Po kompromitacji wydawnictwa Agora jaką wywołali swoim plagiatem, Michnik nakazał ich usunąć z "Rankingu wybitnych dziennikarzy", co wiąże się z utratą przez nich wielu przywilejów.

Kilka tygodni temu ministerstwo odebrało AHE uprawnienia do kształcenia na kierunku informatyka zarówno na studiach I, II stopnia jak i doktorskich. Jako ciekawostkę napiszę tylko, że AHE miało bardzo liczną kadrę profesorów i doktorów, jedną z największych na informatyce w Polsce, a od 2007 AHE miała jako jedna z nielicznych uczelni niepublicznych uprawnienia do nadawania tytułu doktora na tym kierunku.

Idzie niż demograficzny i obawiam się, że taka nagonka wokół uczelni niepaństwowych jeszcze się nasili, a po AHE przyjdzie kolej na inne uczelnie. Z tego też względu radzę wszystkim składać papiery do uczelni państwowych mimo tego, że nie ma przekonujących dowodów na to, że są lepsze :)

0

Nie ma dowodów na to że uczelnie państwowe są lepsze? Wystarczy rzucić okiem na wyniki dowolnych zawodów programistycznych. Ale mimo wszystko to nie jest żaden wyznacznik, wiadomo ze na UW idą olimpijczycy i będą lepsi od innych.
Ja moge kierować sie tylko swoją opinią i spostrzeżeniami. A są one takie że moi znajomi na uczelniach prywatnych mają nieporównywalnie mniej nauki i zadań do zrobienia ode mnie. Czasami jest tak że trzeba sobie odpuscić spanie zeby sie z czymś wyrobić (i bynajmniej nie dlatego ze sie to zostawiło na ostatnią chwilę).

Wydaje mi się, ze wynika to z prostego rachunku. Uczelnie prywatne utrzymują się z czesnego i odsiewanie studentów nie jest uczelni na rękę. Wiadomo ze ci co nic nie robią wylecą, ale tych słabych, którzy coś tam próbują sie zostawi. Na uczelni państwowej nikogo nie obchodzi ile pracy się wkłada, tylko jakie sa tego wyniki. I jak ktoś jest za słaby to odpada. Zresztą niektóre uczelnie uważają za punkt honoru "trzymanie poziomu" które oznacza ze trzeba odsiać spory procent (30-40%) studentów w trakcie studiów.

Wyższy poziom uczelni państwowych moze wynikać nie z tego że lepiej na tych uczelniach uczą (bo wykładowcy często są ci sami i wykładają to samo), tylko z tego ze tam stawiają większe wymagania.

0
Shalom napisał(a)

Zresztą niektóre uczelnie uważają za punkt honoru "trzymanie poziomu" które oznacza ze trzeba odsiać spory procent (30-40%) studentów w trakcie studiów.
Na
To nie jest wcale punkt honoru tylko ekonomia. Uczelnie panstwowe otrzymuja pieniadze zaleznie od ilosci studentow. Na pierwszym roku informatyki w zasadzie nie ma przedmiotow specjalistycznych, tylko duzo matmy fizyki itp. Im dalej tym ta sytuacja sie odwraca.
Prowadzenie takich zajec jest tanie w porownaniu z przedmiotami specjalistycznymi.
Z tego powodu oplaca sie miec wielu studentow na pierwszych latach ktorych ksztalcenie jest tansze i mniejsza ilosc na pozniejszych, ktorzy kosztuaj wiecej ;)

0

@Shalom - wytłumacz mi w takim razie czemu takie renomowane państwowe uczelnie jak np. UW kształcą największą ilość studentów na kierunkach typu zarządzanie i marketing, stosunki międzynarodowe, pedagogika, psychologia, prawo albo wszelkiego rodzaju filologie, które to kierunki są fabryką bezrobotnych? Czy UW podwyższa swój prestiż wypuszczając co roku tysiące magistrów tych kierunków, którzy nie mają wiedzy i umiejętności, które byłyby obecnie pożądane na rynku pracy i które pomogłyby tym absolwentom zdobyć pracę? Z tego co się orientuję kierunek stosunki międzynarodowe jest wykładany tylko w Polsce (w innych krajach tylko jako specjalizacja na politologii), w dodatku można go bardzo łatwo zorganizować ponieważ zazwyczaj wykładają na nim doktorowie i profesorowie, którzy na co dzień wykładają na mniej popularnej politologi i dziennikarstwie. Co ciekawe 99% absolwentów stosunków międzynarodowych nie pracuje w zawodzie, jeżeli w ogóle pracuje :)

Zgadzam się z opinią lusera__ i uważam, że przesiew oraz prowadzenie kierunków dla przyszłych bezrobotnych jest związane z prostym rachunkiem ekonomicznym. Zajęcia na pierwszych latach studiów albo zajęcia w ogóle na kierunkach które wymieniłem są tanie i łatwe do zorganizowania.

Podczas studiów dziennych na uczelni państwowej byłem świadkiem sytuacji organizowania dodatkowych terminów gdy egzamin poszedł wyjątkowo źle albo organizowania zajęć z mniej ciętym profesorem dla warunkowiczów gdy zbyt wiele osób oblało. Wygląda na to, że niski poziom nie musi zależeć od tego czy uczelnia jest prywatna czy państwowa tylko od poziomu studentów...

Shalom wydaje ci się, że uczelni prywatnej nie opłaca się odsiewać ludzi, bo to mniejszy przychód. Mnie z kolei się wydaje, że mniej ludzi będzie skłonnych zapłacić za naukę w uczelni, która rozdaje dyplomy nieukom, o której pracodawcy mają złą opinię i która w każdej chwili może stracić akredytacje. Czy wyobrażasz sobie zapłacić kilkadziesiąt tysięcy za naukę na uczelni którą pracodawcy uważają za "lipną"? Taka opinia o uczelni będzie się za nami ciągnęło całe życie, więc każdy kto będzie szedł studiować będzie się starał wybrać tą w jego opinii lepszą. Co za tym idzie, wiele uczelni prywatnych może być lepszych niż państwowe, bo ludzie wolą studiować na dobrej uczelni prywatnej niż słabej państwowej.

Przykład takiej "lepszej" uczelni prywatnej niż wiele państwowych to np. Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych albo Akademia Leona Koźmińskiego. Przykład gorszej państwowej to np. Politechnika Opolska, Politechnika Radomska, Uniwersytet Rzeszowski.

0

Ja myślałem ze mówimy tylko o informatyce, bo ze studiowaniem innych kierunków niewiele mam wspólnego, więc się nie wypowiadam. To ze wiekszość studentów w polsce studiuje kierunki humanistyczne to fakt, ale wynika nie z polityki uczelni, tylko z podejścia polskiej młodzieży.
Skoro na maturze matematykę zdaje zaledwie kilka % maturzystów to nie ma sie co dziwić ze na studiach technicznych i ścisłych jest o wiele mniej osób niż na humanistycznych. A uczelnie dostosowują sie do trendów. Jeśli są chętni na pewne kierunki to się je otwiera, albo robi wiecej miejsc. Czy potem ci ludzie znajdą sobie pracę - to juz nie jest sprawa uczelni przeciez. Człowiek po maturze ma 19 lat i powinien mieć dość oleju w głowie zeby wybrać sobie studia po których znajdzie pracę. W innym przypadku, niech sobie sam radzi.

@dr_de nie wiem czym twoi znajomi kierują sie przy wybieraniu uczelni prywatnej, ale moich najbardziej interesowało: czy łatwo sie dostać, czy łatwo się utrzymać i ile to wszystko kosztuje. "Poziom" i to ile wiedzy wyniosą ze studiów było mniej istotne.

0
Shalom napisał(a)

uczelnie dostosowują sie do trendów.

Według ciebie uczelnie czym się kierują dostosowując się do tych trendów? Czy nie kierują się przypadkiem rachunkiem ekonomicznym? Więcej przyjmiemy, więcej dostaniemy z ministerstwa. Więcej chce na prawo, to więcej przyjmiemy na prawo. Gdzie tu kończy się wysoki poziom kształcenia, a gdzie zaczyna chęć zysku, bo już się pogubiłem?

Shalom napisał(a)

Jeśli są chętni na pewne kierunki to się je otwiera, albo robi wiecej miejsc. Czy potem ci ludzie znajdą sobie pracę - to juz nie jest sprawa uczelni przeciez. Człowiek po maturze ma 19 lat i powinien mieć dość oleju w głowie zeby wybrać sobie studia po których znajdzie pracę. W innym przypadku, niech sobie sam radzi.

Czy chciałeś powiedzieć, że te renomowane państwowe uczelnie przyjmują na kierunki humanistyczne bo nie kierują się interesem i dobrem studenta oraz potrzebami rynku pracy? Jaką masz zatem pewność, że studiując informatykę na tej renomowanej państwowej uczelni, która nie dba o interesy studenta, zdobędziesz przydatną wiedzę, która przyda ci się w przyszłości?

Na każdej uczelni państwowej utworzenie danej specjalizacji zależy od preferencji studentów (musi być określona ilość osób). Zatem studiowanie na uczelni państwowej nie daje ci żadnej gwarancji, że będziesz specjalistą w swojej dziedzinie, a nie kolejnym webmasterem, zwykłym klepaczem kodu albo ekspertem w dziedzinie technologii optofalowej :) Wszystko zależy od trendów i tego jakie ambicje mają twoi koledzy z roku. Jeżeli koledzy są mało ambitni to pewnie zostaniesz webmasterem, a nie bazodanowcem czy specjalistą od mainframe. Jako ciekawostkę powiem, że ta "lipna" AHE miała specjalizację dotyczącą mainframe jako jedyna uczelnia w Polsce, specjalnie sprowadzili tego typu komputer firmy IBM z USA żeby studenci mieli na czym pracować.

Shalom napisał(a)

nie wiem czym twoi znajomi kierują sie przy wybieraniu uczelni prywatnej, ale moich najbardziej interesowało: czy łatwo sie dostać, czy łatwo się utrzymać i ile to wszystko kosztuje. "Poziom" i to ile wiedzy wyniosą ze studiów było mniej istotne.

ROTFL!!! Teraz powiedz mi czy ci twoi znajomi mając wybór tylko spośród uczelni państwowych nadal zastanawialiby się nad tym czy się łatwo dostać i łatwo się utrzymać czy też nagle zaczęli by się zastanawiać ile wiedzy wyniosą? To czy komuś zależy na wiedzy czy papierze nie zależy od tego czy wybierze uczelnie państwową czy prywatną, to zależy od niego samego, od jego inteligencji, wiedzy i dojrzałości. Jeżeli ktoś będzie chciał zdobyć przydatną wiedzę to wybierze lepszą uczelnię ale niekoniecznie państwową. Zakładam, że osoby które są gotowe zapłacić za studia są bardziej dojrzałe i świadome niż przeciętny 19-latek dlatego, że zły wybór uczelni to strata kilkudziesięciu tysięcy złotych.

0

I poziom uczelni niby ma określać ile ci zadają? No bez jaj :P
IMHO lepiej iść na uczelnie, która dobrze uczy ale masz czas wolny dla siebie. Wtedy można samemu czegoś ciekawego się nauczyć, zaangażować się w projekt open-sourceowy itp. No chyba, że jesteś barankiem który woli podążać za resztą stada i robić to co pan profesor każe. Takie podejście jest całkiem wygodne tyle, że zabija pasję i kreatywność.

0

Zgadzam sie z kl :)
Sam skonczylem uczelnie prywatna i calkiem dobrze od kilku lat radze sobie jako programista :) Ciesze sie, ze nie trafilem na polibude i nie tracilem czasu na rozwiazywanie zadan z dziedzin, ktore zupelnie nie sa przydatne w byciu programista. Wniosek: owszem, prosty, na uczelni prywatnej bylo dzieki temu latwiej, acz wlasnie dzieki temu mialem okazje zglebic np .net'a, ktorego owczas na zadnej uczelni nie wykladali, a pozniej z praca juz nie mialem zadnych problemow.

Prawda jest taka, ile sam sie nauczysz taka bedziesz mial wartosc... roznica jest tylko styl tej nauki... narzucony lub tez swiadomy wybor i mobilizacja ku temu.

0

A ja z kolei zgadzam się z Wasiem(mam nadzieję dobrze odmieniam ;)
Ja również jestem na prywatnej, również w Poznaniu(wsnhid). Szkoła za dużo nie wymaga, jednak większość profesorów jest z poli, trochę też z uam. Fakt - niektórzy w ogóle mniej wymagają(jeżeli chodzi o matmę), ale zajęcia są prowadzone przyzwoicie. Sam mam dużo czasu - więc w tym czasie szlifuję programowanie - np. przez jakieś mniejsze zlecenia - zgłasza się ogólnie wiele studentów, zarówno z politechniki, czy innych państwowych, jak i prywatnych.

0

Na uczelni w zielonej gorze (publicznej) wyglada to tak, ze ludzie robia sciagi nawet z tabeli prawdy i nie potrafia napisac najprostszego programu lub algorytmu - po 1-szym roku wiele osob nie potrafilaby pewnie nawet napisac programu, rysujacego "choinke" w konsoli (napisalem "wielu" a nie "wiekszosc" tylko dlatego, bo tego typu program robilismy na zajeciach chyba 3 razy - wiec sila rzeczy wiekszosc osob umie to teraz zrobic).

Generalnie, ida tutaj ludzie bez lepszego pomyslu na zycie - nie wiesz co z soba zrobic, nie chcesz isc do pracy - idziesz na uczelnie w zielonej gorze.

Wykladowcy chyba zdaja sobie z tego sprawe, bo wiekszosc przepuszcza wszystkich (na naszym wydziale byl na razie jedynie jeden wykladowca z prawdziwego zdarzenia (tzn taki, ktory wymaga tego, co powinno byc wymagane) - Ale oprocz ZG wyklada on tez we Wroclawiu). Zielonogorscy studenci zalozyli nawet anty-fanowska strone o tym wykladowcy.

Ogolnie wyglada to tak, ze studenci umieja bardzo malo - a jesli juz cos umieja, to prawdopodobnie tego nie rozumieja. A jesli ktos mowi, ze cos swietnie rozumie - to znaczy, ze swietnie poznal algorytm rozwiazania danego problemu - fakt mozliwosci prawdziwego zrozumienia (mowie tu glownie o matmie i fizyce) lezy poza swiadomoscia studentow. "Rozumiesz Logike?" "Tak, rozumiem, nauczylem sie na pamiec tabeli prawdy".

Tak wygladaja studia w Zielonej Gorze, w pozostalych niezbyt renomowanych uczelniach jest pewnie podobnie. Z tego co slyszalem, na prywatnych uczelniach jest jeszcze gorzej.

No ale, przynajmniej jest wiele wolnego czasu xD jesli ktos chce jednoczesnie studiowac i rozwijac sie na wlasna reke - lepszego miejsca chyba nie znajdzie.

0
Hellbike napisał(a)

Wykladowcy chyba zdaja sobie z tego sprawe, bo wiekszosc przepuszcza wszystkich (na naszym wydziale byl na razie jedynie jeden wykladowca z prawdziwego zdarzenia (tzn taki, ktory wymaga tego, co powinno byc wymagane) - Ale oprocz ZG wyklada on tez we Wroclawiu). Zielonogorscy studenci zalozyli nawet anty-fanowska strone o tym wykladowcy.

Janusz Biernat ?

0

tak ;]

0

@dr_de oczywiście że uczelnie kierują sie rachunkiem ekonomicznym, a nie dobrem studenta. To są przecież zwykłe firmy, nastawione na zysk. Naiwnie byłoby myśleć że jest inaczej. Ale mimo wszystko mają pieniądze od państwa i są mniej uzależnione od czesnego studentów.
@kl nie zrozumiałeś o co mi chodziło. O poziomie świadczy wg mnie to, ile z ciebie na studiach potrafią wycisnąć i czym potrafią cię zainteresować. Złudne jest liczenie na to, że jak sie da studentom więcej wolnego czasu to sami się czegoś nauczą. Pewnie część tak zrobi. Ale przecież uczelnia powinna wypuszczać absolwentów, z których wszyscy osiagnęli pewien poziom.
Nie mówie ze ogólnie uczelnie publiczne sa lepsze od prywatnych, bo tak nie jest. I wśród jednych i drugich są wybitne, ale też i czarne owce. Mówie tylko jakie ja miałem doświadczenia. Nalepiej iść tam gdzie ciężko się dostać, bo wysoki poziom studentów wymusi wyższy poziom zajęć.

0

O poziomie świadczy wg mnie to, ile z ciebie na studiach potrafią wycisnąć i czym potrafią cię zainteresować. Złudne jest liczenie na to, że jak sie da studentom więcej wolnego czasu to sami się czegoś nauczą. Pewnie część tak zrobi.

Złudnym jest liczenie, że uczelnia przygotowuje Cię do pracy. Jeżeli ktoś chce pracować jako programista tak czy siak musi trochę przysiąść w domu. I żeby nie było, że mówię to tylko dlatego, że jestem ze słabej uczelni (bo nie jest - studiuje na PWr).

Ale przecież uczelnia powinna wypuszczać absolwentów, z których wszyscy osiagnęli pewien poziom.

Na to że istnieją uczelnie ze słabym poziomem nic nie poradzisz. Tytuł inżyniera już się dawno temu zdewaluował. Czy to źle? Niekoniecznie. Ktoś kto wymiata na studiach z fizyki i elektrotechniki niekoniecznie będzie dobrym programistą. Ktoś kto sam trzepie projekty w domu na 100% lepszy od kolesia, który uczy się z przymusu bo uczelnia ma poziom i wymaga.

0

Ja nie mówie że tak nie jest. Trzeba sie tym interesować i robić cos w domu, to oczywiste. Ale uczelnia ma za zadanie nakierowac człowieka na ciekawe tematy i pokazać czym warto się zainteresować.
Na uczelni nie nauczysz sie porządnie używać jakichś technologii, albo języka. Ale poznasz ich zarys i możliwości, a samemu trzeba to potem zgłębiać.
Ot chocby przykład z mojej uczelni. Dostaliśmy zadanie napisac program z użyciem Qt. Większość osób nigdy w życiu na oczy Qt nie widziało, więc musiało posiedzieć w dokumentacji do niego zeby coś naskrobać. Pewnie kilka osób sie tym zainteresowało i zgłebiło temat bardziej. Wiadomo ze po zrobieniu jednego prostego programu nikt sobie nie bedzie w CV wpisywał "znajomości Qt", ale przynajmniej wszyscy absolwenci tych studiów będą mieli pojęcie, ze takie coś istnieje, będą mniej więcej wiedzieć jak sie z tego korzysta, nie tylko ci wybrani którzy sami sie tym zainteresowali.

0

Czy studia są potrzebne żeby ktoś się zainteresował Qt czy jakąkolwiek inną poboczną technologią? Wystarczy śledzić fora programistyczne, jakieś tech-blogi i już masz z pierwszej ręki informacje o technologiach jakich używają profesjonaliści.

Studia powinny przygotować grunt, uniwersalną wiedzę i umiejętności potrzebne do samodzielnej nauki i własnego rozwoju. Dobre studia to przede wszystkim przeprowadzone na wysokim poziomie przedmioty takiej jak: matma, fiza, podstawy programowania, architektura komputerów, programowania obiektowe, bazy danych, sieci komputerowe, algorytmika. Na tych przedmiotach wiedza powinna być jak najbardziej uniwersalna i pozbawiona wszelkich nowinek i przejściowej mody.

0
wasiu napisał(a)

Ciesze sie, ze nie trafilem na polibude i nie tracilem czasu na rozwiazywanie zadan z dziedzin, ktore zupelnie nie sa przydatne w byciu programista. (...)Prawda jest taka, ile sam sie nauczysz taka bedziesz mial wartosc... roznica jest tylko styl tej nauki... narzucony lub tez swiadomy wybor i mobilizacja ku temu.

I dlatego wybrałem dzienne na uniwersytecie w nadzieji że będę miał nieco wolnego czasu, ale jakby mnie było stać bym bez wachania poszedł na prywatne ; ) Niestety na razie jestem na utrzymaniu rodziców ; /</quote>

0

Ja jeszcze dorzucę coś na temat "lipnej" uczelni AHE(byłej WSHE).

Kadra profesorska na informatyce była naprawdę ciekawa. Profesorowie w większości z Politechniki Łódzkiej(m.in. prof. Wiak, prof. Dems i inni) i kilku z Częstochowskiej(m.in. prof. Rutkowski).

Sieci komputerowe prowadził człowiek cudo(i do szabli, i do szklanki), ale jeśli chodzi o egzamin to totalna kosa. Na samym początku sesji z własnej dobrej woli dawał nawet 15(!!) terminów egzaminów. Przy pierwszym podejściu zaliczało nie więcej niż 5% studentów.

Co do tematu poziomu i utrzymywania się ze studentów, powiem tak. Faktycznie nie ma aż takiego odsiewu, jak na politechnikach, ale to nie znaczy, że jest łatwo. Nie zaliczasz egzaminu w terminie? Za poprawki płacisz. Nie zdobyłeś wszystkich możliwych punktów w semestrze? Za brakujące płacisz dotąd aż zaliczysz. Wnioski każdy wyciągnie z tego sam :)

0

A najlepiej to:
http://webhosting.pl/Wyglada.na.to.ze.1zl.na.godzine.to.jednak.duzo
Wrzucam to z przymrożeniem oka oczywiście, ale trochę w tym prawdy jest, co pewnie nie jedna osoba może potwierdzić.

0
dr_de napisał(a)

Sama ilość tych artykułów sprawia wrażenie zorganizowanej nagonki, a nie wiarygodnego dziennikarstwa. Wiele z tego co napisano o AHE to zwykłe bzdury lub niepotwierdzone informacje. Przemawia za tym fakt, że o AHE pisała głównie Wyborcza, a inne gazety tylko powoływały się na ten dziennik. Dodatkowo wszystkie artykuły poza jednym czy dwoma wyjątkami poruszają tylko negatywne opinie i fakty o tej uczelni bez weryfikacji u źródła oraz bez możliwości kontrargumentacji przez zainteresowane strony.

I co z tego? To nie jakaś gazeta cofnęła uprawnienia, tylko ministerstwo.

Jako ciekawostkę napiszę tylko, że AHE miało bardzo liczną kadrę profesorów i doktorów, jedną z największych na informatyce w Polsce, a od 2007 AHE miała jako jedna z nielicznych uczelni niepublicznych uprawnienia do nadawania tytułu doktora na tym kierunku.

A jednocześnie nielegalnie prowadziła zajęcia w "ośrodkach zamiejscowych", w których nie było ani kadry ani zaplecza dydaktycznego. Więc co z tego, że w Łodzi było dobrze, skoro w innych miejscach łamali prawo?

Idzie niż demograficzny i obawiam się, że taka nagonka wokół uczelni niepaństwowych jeszcze się nasili, a po AHE przyjdzie kolej na inne uczelnie.

Niby z jakiego powodu? Co ma niż do nagonki?

Shalom napisał(a)

Ale mimo wszystko to nie jest żaden wyznacznik, wiadomo ze na UW idą olimpijczycy i będą lepsi od innych.

A z drugiej strony UW kończą też ludzie bez umiejętności praktycznych. I co z tego?

Ja moge kierować sie tylko swoją opinią i spostrzeżeniami. A są one takie że moi znajomi na uczelniach prywatnych mają nieporównywalnie mniej nauki i zadań do zrobienia ode mnie. Czasami jest tak że trzeba sobie odpuscić spanie zeby sie z czymś wyrobić (i bynajmniej nie dlatego ze sie to zostawiło na ostatnią chwilę).

Czy pomoże Ci to w późniejszej pracy?

Na uczelni państwowej nikogo nie obchodzi ile pracy się wkłada, tylko jakie sa tego wyniki. I jak ktoś jest za słaby to odpada. Zresztą niektóre uczelnie uważają za punkt honoru "trzymanie poziomu" które oznacza ze trzeba odsiać spory procent (30-40%) studentów w trakcie studiów.

No i kto jest odsiewany?
Generalnie do odsiania służy matma - dużo i długo, około 3 razy więcej niż na uczelni prywatnej. Odpadają np. zdolni programiści, a zostają ludzie, którzy programowania ni w ząb, za to z całkami problemów nie mają. Tylko jaki tego sens?

To są przecież zwykłe firmy, nastawione na zysk. Naiwnie byłoby myśleć że jest inaczej. Ale mimo wszystko mają pieniądze od państwa i są mniej uzależnione od czesnego studentów.

Zdaje się, że już większość studentów uczelni państwowych płaci.

Złudne jest liczenie na to, że jak sie da studentom więcej wolnego czasu to sami się czegoś nauczą. Pewnie część tak zrobi.

Studenci tak zrobią, zaś ludzie, którzy przyszli tylko po dyplom - nie.
Tym właśnie studenci różnią się od reszty ludzi na uczelniach.

0

Czy pomoże Ci to w późniejszej pracy?

A co jeśli nie pisanie projektów i wykorzystywanie wiedzy i narzędzi w praktyce ma mi pomoc w późniejszej pracy? Pomijam aspekt praktyk, bo żeby sie na praktyki dostać, trzeba coś jednak wczesniej umieć.

No i kto jest odsiewany?
Generalnie do odsiania służy matma - dużo i długo, około 3 razy więcej niż na uczelni prywatnej. Odpadają np. zdolni programiści, a zostają ludzie, którzy programowania ni w ząb, za to z całkami problemów nie mają. Tylko jaki tego sens?

Też tak wcześniej myślałem, ale z tego co widze u siebie to było zaledwie kilka (2-3) osób które faktycznie z programowaniem sobie radziły a z matmą nie. Tymbardziej ze jednak jest u nas nacisk na myślenie i rozwiązywanie problemów, a te właśnie umiejętności ćwiczy się na matematyce. Ci którzy nie radzili sobie np na Matematyce Dyskretnej, czy Analizie nie radzili sobie tez na Algorytmice.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1