Największe WTF związane z pracą

0

Zgodnie z zyczeniami Marudy...
Takich tez moze byc wiele. Kontynuujemy od tematu obnizki wynagrodzen o 30%.
WTF??

0

Dzwonię dzisiaj do centralnego działu IT w mojej firmie, proszę, o przeciągnięcie naszego VLANu do budynku X. W odpowiedzi słyszę, że będzie to musiała zrobić zewnętrzna firma, bo to kable trzeba pociągnąć i to się będzie wiązało z kosztami...

1

W poprzedniej firmie kazdy projekt mial swoj specjalny numerek, i byl specjalny program do rejestrowania czasu pracy. Kazdy dzien musi byc tam wprowadzony, i kazda czynnosc ma swoj numerek. Wakacje maja swoj, kazdy projekt ma swoj, chorobowe ma swoj, itd. Bylo to po to, aby policzyc koszty danego projektu.
Ostatecznie, dla firmy najwazniejsze bylo aby kazdy pracownik mial w danym dniu wpisane 8 godzin, niewazne czy pracowal czy nie, mogl wpisywac zle numerki, najwazniejsze bylo zeby bylo 8. Sens zostal zgubiony gdzies po drodze.
Oczywiscie projekty byly najpierw estymowane, i jesli przekroczony zostal budzet (np za duzo osobogodzin) to szef projektu jak i jego podwladni dostawali punkty karne i to wplywalo na roczny bonus (ktory i tak byl marniutki).
Kazdy pracownik mogl miec jakistam limit godzin ktorych nie przeznaczyl na prace (chorobowe, wakacje, czas kiedy nie byl w zadnym projekcie, ...), powiedzmy 40 dni w roku w sumie. Jesli przekroczyl, to wplywalo to ujemnie na ocene i bonus.
Wiec na koniec projektu zaczynalo sie goraczkowe szukanie godzin. Np, duzo bardziej oplacalo sie zapisac sobie ze sie nie pracowalo przez miesiac, w rzeczywistosci pracujac nad projektem - wiekszy wplyw na bonus mial bowiem koszt projektu niz czas ktory spedzilem na obijaniu sie. Ludzie wymieniali sie numerkami, falszowali uczesnictwo w projektach, byly nawet osoby ktore za jakas kase braly na siebie godziny z innych projektow. Jak odszedlem wraz z koncem projektu, to sie okazalo ze ostatnie 3 miesiace mojej pracy zostaly zaalokowane na jakis inny projekt we wczesniejszym stadium, a szefem byl ten sam koles. Ot, czyli dostanie dobry bonus za ten rok bo sie wyrobil, za rok sie bedzie martwil, ale znowu oszuka, albo odejdzie z pracy i bedzie mial gdzies.
Najgorsze bylo to ze wszyscy wiedzieli o tym poza dzialem ktory sie tym zajmowal, i kazdy musial to robic. Wkurwialo mnie niepomiernie to ze codziennie musialem klikac 15 minut jakies durne formatki, a to i tak bylo grzyba warte.

0

To chyba największe WTF zaraz po wycieku CV z Pekao http://blog.konieczny.be/2009/09/05/hasla-uzytkownikow-wykop-pl-wyciekly/

0

@CyberKid: troche nie rozumiem szumu - hasla byly hashowane, wiec to nie to samo co stwierdzil onet: 'dane 100 tys. uzytkownikow wraz z haslami'. Jest jednak pewna roznica, nie?

0

Spore WTF musial przezyc listonosz ktory przychodzil do mojej ostatnie pracy. Raz wszedl do biura i zobaczyl po prawej stronie kolesia spiacego w śpiworze , a drugim razem ten sam koles otworzyl mu drzwi w gaciach myslac, ze to ktos z nas przyszedl wczesniej do pracy :P. Dziwna mine miala tez pani sprzataczka ,ktora pierwszego dnia pracy zdziwila sie co my(nas 4) wlasciwie robimy skoro na stole lezy z 30 browarów :D (chlopaki tego samego dnia jakis wyjazd mieli).

0
johny_bravo napisał(a)

@CyberKid: troche nie rozumiem szumu - hasla byly hashowane, wiec to nie to samo co stwierdzil onet: 'dane 100 tys. uzytkownikow wraz z haslami'. Jest jednak pewna roznica, nie?

Wykop wygodę zrozumiał dość frywolnie, bo oprócz braku restrykcji w dostępie do serwera, nie ustawiono nawet hasła dla konta administratora bazy danych... i to właśnie doprowadziło do włamania.

[updated]
@johny_bravo - dlatego zamieściłem link z informacją ;)

0

@CyberKid: Heh, no coz... Zwracam honor ;) Na onecie pisali tylko o 'haslach' :)

0

Największe WTF w wykonaniu Wykopu to postawienie serwera testowego:

  • z dostępem z zewnątrz
  • bez hasła na admina
  • wykorzystując bazę z danymi użytkowników (tak ciężko było napisać jednego DELETE?!)

Skrajna głupota i niekompetencja.

9

Temat umarł zatem niczym nekromanta z warcrafta ożywiam go :D Nie chciało mi się spamować na mikroblogu, więc opiszę dość srogi WTF jaki mnie dosyć często spotykał w poprzedniej już pracy (duże korpo).

Miałem w zespole osobę-kobietę, która pełniła rolę swojego rodzaju TL. Jej pierwsza praca w IT, 3 lata w firmie. Wyuczona na pamięć wszystkich firmowych procedur i całego tego korpo-bajzlu. Laska miała swój świat i była totalnie zjedzona przez korpo: praca od dechy do dechy co minuty, regularne nadgodziny, regularne ciśnieniowanie się na tematy mimo braku takiej potrzeby, życie tylko i wyłącznie korpo tematami i cała reszta smaczków związanych z typowym korpo-szczurem. Wszystko to szło z parą bycia po prostu bardzo toksyczną osobą z którą zwyczajnie nie dało się współpracować. Ego wybujałe do granic możliwości przez perfekcyjną znajomość (na pamięć) firmowej dokumentacji i procedur a w przypadku prawdziwego problemu technicznego stanie z boku i poganianie, żeby później jak typowy ślizgacz przypisać sobie część zasług (0 pomocy z braku wiedzy, jedynie chamskie poganianie i dziwne teksty w stylu "ja tego gwna naprawiać nie będę, masz i napiedalaj" - pisownia oryginalna :D). Finalnie z mojego byłego zespołu odeszła jedna osoba właśnie przez tą panią, bo zwyczajnie była zmęczona jej chamstwem i prostactwem. Jeszcze inna osoba (kobieta) poszła na przedłużone macierzyńskie, gdyż z tego co mi wiadomo (nie poznałem jej), była ofiarą mobingu i to całkiem ostrego ze strony naszej antagonistki, która to lubiła upatrywać sobie konkretne osoby i na każdym kroku wbijać jej szpile, nawet te najmniejsze. Kolejna sprawa to podobno (info od innych ludzi) było już mnóstwo skarg na nią z powodu ww. tematów. Hitem byłem podkapowanie innego członka zespołu przez nią, że spóźnił się 5min na spotkanie teamsowe :DDD To tak odnośnie wstępnego background, żeby naświetlić mniej/więcej o jakiej osobie mówię.

Podczas zdania sprzętu i rozmowy z menago pada pytanie:

-"Jak Ci się pracowało w zespole?"

Jestem raczej osobą, która nie lubi skarżyć po bokach i płakać nad rozlanym mlekiem, więc podszedłem do tematu dyplomatycznie i zwyczajnie powiedziałem, że tragedii nie było chociaż zdarzały się przeboje.

Na to mój menago z lekkim uśmieszkiem na ustach pyta się twierdząco: "(Imię anatagonistki)? Ona taka po prostu jest, ale robi to z najlepszych pobudek hehe".

Moja reakcja : XD?

Do czego pije. Menagerowie doskonale zdają sobie sprawę kogo trzymają i co ta osoba robi. Niemniej nie znajdą szybko (albo wcale) drugiego takiego korpo szczura zakochanego w korporacyjnym świecie, dla którego praca po 10/12h dziennie to norma bo przecież praca w korpo uszlachetnia. Taka kolej rzeczy pozwala wylewać swoje frustracje na innych ludzi mając przy tym parasol ochronny.

W całej moje 3 letniej karierze jest to druga taka osoba, którą poznałem i niestety pierwsza (mam nadzieje, że ostatnia) z którrą musiałem bezpośrednio współpracować. Na mnie na szczęście mocno się to nie odbiło gdyż starałem się zminimalizować częstotliwość interakcji do minimum i zwyczajnie robić swoją robotę. Niemniej przy pierwszej lepszej okazji długo się nie zastanawiałem i zwyczajnie odszedłem, bo jak widać wyżej rozmowa z menago nic by nie dała (kilka osób próbowało i finalnie odchodzili do innych teamów pod groźbą rzucania papierem). To taki mój największy wtf związany z pracą. Korpo lajf takie piękne :D

5
ledi12 napisał(a):

Do czego pije. Menagerowie doskonale zdają sobie sprawę kogo trzymają i co ta osoba robi. Niemniej nie znajdą szybko (albo wcale) drugiego takiego korpo szczura

Nie szukają. Ten system działa. Zyski z podwyższonej wydajności przekraczają straty z podwyższonej rotacji pracowników. Gdyby było inaczej, to panna wyleciałaby po pierwszej krzywej akcji. Managment zakłada, że jesteście frajerami dającymi się gnoić. I jest to statystycznie prawda. Brak koordynacji załogi. Każdy po cichu odchodzi w różnym czasie, co pozwala na łagodną wymianę kadry. Całkiem inaczej by było, gdyby 100% załogi położyło wypowiedzenia jednego dnia na biurku. To jest właśnie przewaga zorganizowanej watahy kilkunastu wilków nad stadem bezradnych kilkuset owiec.

1

Odświeżam :p Znajomy uber senior (staff) usłyszał od managera (a w zasadzie od dyrektora płniącego obowiązki managera) że robi za mało commitów w przeciągu ostatniego miesiąca XD
Dyrektor zaraz przyjdzie z linijką mu kod zmierzyć :D

4

Co do korpo absurdów. To w poprzedniej firmie mieliśmy dość specyficzny sposób spowiadania się z ilości godzin przesiedzianych w firmie. Mowa o czasach stacjonarnej pracy. Otóż aby poprawnie zalogować swój czas trzeba było:

  1. Dotknąć karta czytnika przy wejściu, który fizycznie zliczał czas przebywania w biurze co do minuty.
  2. Następnie trzeba było wklepac godziny pracy w Jire, tj ile dokładnie h siedziało się nad jakim taskiem. Było to podobno potrzebne dla dokładnego PM-ow/HR w celu wyliczenia płacy i dodatku z praw autorskich.
  3. W obu systemach godziny musiały się zgadzać co do joty, przynajmniej teoretycznie... Musiałeś mieć wyrobiony etat również co do godziny z ewentualnym epsilonem 1h. Co śmieszne, ani mniej ani więcej, więc pracoholikiem też nie można było być.

Po jakimś czasie okazało się, że czas liczony przechodząc przez bramki nie był aż tak sprawdzany, ponieważ okazało się że jedna dziewczyna przez kilka miesięcy miała pełny etat zapisany w jirze a przechodząc przez bramki pracowała dzienne jedynie parę h. Czyli przez parę miesięcy tak na prawdę chodziła mniej a hajs zbierała za wszystkie. xD Jak dla mnie jak swoją pracę masz zrobiona to można sobie iść grać w Lola albo robić coś innego. No, ale jak się domyślacie zarząd zwariował i zwolnił ja za ten wybryk, nikogo nie obchodziło jak pracowała, nie miałeś godzin wysiedzianych to wypad xD.

Jak przyszedl covid to niewiele to pomoglo. Firma wręcz nienawidziła pracy zdalnej. Nawet jak przyszedł Covid to robiono wszystko aby powrócić do biura, kiedy całe miasto pracowało sobie z domu, my musieliśmy przychodzić w formie hybrydowej, zdalnej mogłeś mieć 2-3 dni a i tak procedury były jakieś zawiłe i nie było to proste sobie od tak zgłosić pracy zdalnej.
Niestety będąc stażysta/juniorem musiałem wycierpieć tam swoje, zwłaszcza że covid przylaz.

0
Czitels napisał(a):

okazało się że jedna dziewczyna przez kilka miesięcy miała pełny etat zapisany w jirze a przechodząc przez bramki pracowała dzienne jedynie parę h. Czyli przez parę miesięcy tak na prawdę chodziła mniej a hajs zbierała za wszystkie. xD Jak dla mnie jak swoją pracę masz zrobiona to można sobie iść grać w Lola albo robić coś innego. No, ale jak się domyślacie zarząd zwariował i zwolnił ja za ten wybryk, nikogo nie obchodziło jak pracowała, nie miałeś godzin wysiedzianych to wypad xD.

Hm.. nie rozumiem tego. Skoro miała płacone powiedzmy za X godzin, to powinna mieć tyle przepracowane. Jeśli nudziła się, to mogła wtedy grać w biurze w tego Lola lub zgłaszać komuś, że nie ma co robić lub brać nowe taski z boarda... Albo chociaż dokształcać się, przerabiać tutoriale itp Jeśli nie umówiła się z nikim, że może wyjść wcześniej i dalej mimo tego mieć płacone za X godzin (np. poprzez wpisanie zadaniowego tryb pracy do umowy), jeśli zrobi wcześniej swoją robotę, to moim zdaniem jest to oszustwo i nie dziwię się, że została zwolniona...

53

Po 3 miesiącach w projekcie dostałem taska na rozszerzenie dużego procesu. Oczywiście brak dokumentacji a autor od dawna jest poza strukturami. Cały sprint zajęło mi zrozumienie procesu a kolejny to implementacja. Po wszystkim na retro zaproponowałem stworzenie dokumentacji, żeby zaoszczędzić bólu przyszłym śmiałkom. TL stwierdził, że nie ma na to czasu poza tym to nasza praca, żeby rozumieć i bazować na kodzie (XD).

9

w mojej pracy jednym przyciskiem [deploy] dało sie wypuscic wersje na proda
problem w tym, ze na masterze lądowały rzeczy do przetestowania (:D) i jak były błędy, to sie naprawiało
aplikacja dzialala na zywo, takze wypuszczenie na proda = klienci uzywaja od razu nowej wersji
jak byłem w kiblu, to mój pies wskoczył na biurko i wypuscil proda (z kilkoma błędami) :D

5

Robimy testy wydajnościowe na danych produkcyjnych, ale zanonimizowanych. Klient nie wierzy nam, że dobrze zanonimozowaliśmy te dane (na podstawie ich wytycznych) i chcą nas sprawdzić. Sprawdzaniem zajmują się leciwi managerowie, mało kto umie sql, więc ktośtam od klienta powiedział, żeby całą bazę zrzucić do csv (ok 100 tabel, największe po 200k rekordów, każda po 10-15 kolumn) i on sobie w excelu to przejrzy.

3

Chyba odkryłem nowy rodzaj niewolnictwa. Mam w projekcie gościa, który regularnie raportuje każde kilka minut "afk" na slaku. Nie było by w tym nic dziwnego, gdy by to było np afk 1h, afk 45min itp. Ale jak gość piszę regularnie afk 3min/5min/10min to już jakąś wyższa forma oddania dla pracy. Każdy musi wiedzieć, że idzie zrobić dwóje, albo otworzyć drzwi dla kuriera :D cc @Misiek_Uszaty

0
ledi12 napisał(a):

Chyba odkryłem nowy rodzaj niewolnictwa. Mam w projekcie gościa, który regularnie raportuje każde kilka minut "afk" na slaku. Nie było by w tym nic dziwnego, gdy by to było np afk 1h, afk 45min itp. Ale jak gość piszę regularnie afk 3min/5min/10min to już jakąś wyższa forma oddania dla pracy. Każdy musi wiedzieć, że idzie zrobić dwóje, albo otworzyć drzwi dla kuriera :D cc @Misiek_Uszaty

W sumie to nie głupie, bo też bym tak pisal losowo od czasu do czasu i sprawiał wrażenie, że ciągle niby jestem.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1