Eshim napisał(a)
tak tylko, ze pensje powinny byc ustalane wdl. uzytecznosci publicznej. Wybacz, ale taki polonista ma uzytecznosc publiczna bliska zera, a lekarz wysoka. Lekarze to zwykle ludzie z misja, ale wybacz oni tez za cos musza sie utrzymac. Imho powinnismy podwyzszyc place lekarzom, czemu?
Bo do nas nikt nie przyjedzie zarabiac, z zachodu na 100% ze wschodu raczej tez nikt, bo np. taki ukrainski lekarz na lapowkach i swojej pensji zarabia 2x wiecej niz polski ze swoja pensja. I potem u kogo bedziesz sie leczyl u szamanow?
co do lekarzy/pielęgniarek już to pisałem - czemu prywatne przychodnie nie strajkują??
Co do strajkujących to mam taką teorię (to moja prywatna opinia), że strajkują wyłącznie ludzie leniwi. Leniwi w dwóch znaczeniach - leniwi w młodości, kiedy trzeba było się uczyć aby mieć jakiś zawód lub leniwi teraz - wolą mieć ciepłą posadkę, na której będą robić tylko to czego się wyuczyli za młodu i nic więcej.
[OT]Ja jestem z zawodu programistą i tego mnie nauczono. Ale chcąc zarabiać większą kasę muszę umieć sobie radzić z windowsem/linuxem, wiedzieć gdzie wsadzić paluchy do MSSQLa/oracla/postgresa/DB2 żeby coś naprawić a nie spierniczyć, muszę umieć używać wiertarki/młotka/śrubokręta jak trzeba gdzieś kabel sieciowy przepuścić u klienta, umieć skonfigurować WiFi itd. Oczywiście główną moją domeną jest programowanie ale pracodawca wie, że jeśli pojadę do klienta bo jest jakaś awaria (np. program coś psuje - zdarza się) to jeśli wyjdzie coś innego po drodze to sobie sam poradzę, ew z telefoniczną pomocą współpracownika(ów) i nie musi jechać sztab osób do jednego problemu. To jest wynagradzane.[/OT]
jeszcze jedna sprawa odnośnie sytuacji służby zdrowia. Nikt nie zaprzeczy, że służba zdrowia (publiczna) jest chora i to chora cała. Podwyżki i tak nic nie zmienią - trzeba by przeprowadzić całkowitą jej reformę, wywalić wszystkich "prezesów dorobkiewiczów" i zastąpić ich menagerami z przawdziwego zdarzenia, i zweryfikować cały pion zarządzający. Gwarantuje, że pieniądze od razu by się znalazły, szpitale przestały by zaciągać gigantyczne długi, poprawiła by się jakoś opieki. W końcu zdarzają się w Polsce perełki wśród szpitali, które nie mają długów i są gospodarne ale to zależy tylko i wyłącznie od kadry kierowniczej.
Co do pomysłów rządu to ciężko w kilku słowach. O nagłaśnianych pomysłach już powiedziano dużo - mogę dodać tylko, że sprawy jak teletubisie, religia w szkołach, cała sprawa z lustracją (co wydaje się być głównym celem tego rządu), zmiana listy podręczników, mniejszości seksualne i podobne są dla mnie, mrówki śmieszne i głupie. Powiem nawet, że jestem przeciwny im wszystkim. Bo czy moje dziecko będzie w przyszłości homo czy hetero na pewno nie będzie zależało od teletubisiów, religia jest sprawą osobistą każdego człowieka i rządowi nic do tego!, po ch** mi wiedzieć czy p. xxx był donosicielem czy tylko raz mu się zdarzyło - niech pieniądze wydawane na lustracje przeznaczą np. dla strajkujących - jakby się dowiedzieli ile dostaną to by ze szczęści się popłakali, jakoś lista podręczników była OK przez tyle lat i teraz nagle jest be, tak samo moje preferencje seksualne to moja sprawa i rządowi nic do tego.
Niech się on weźmie za ważne sprawy - drogi, poddatek liniowy, "tanie państwo". Czy ktoś z Was wie jak zakręcony jest nasz system podatkowy?? Ile się trzeba napocić, żeby wystartować z własną firmą i żeby fiskus (czy inne cholerstwo) się nie dowaliło i nie skasowało interesu...
Sasik napisał(a)
Przykro mi, wybieram się na studia :/
Tak, paradoksalnie (wg ciebie) nie ogarniam wiersza ani tym bardziej ferdydurke czy dziadów, ale np. uwielbiam Małego Księcia. Dopóki książka porusza nieistniejące problemy i traktuje o dupie maryni (100% książek z LO i co najmniej połowa z gim), to dla mnie jest niewartym uwagi śmieciem, a autor takich wypocin jest w moich oczach nadętym bufonem.
Bardzo dobrze powiedziane - książki nie są do interpretowania. 1. Muszę przeczytać, 2. Muszę przeczytać pod kątem interpretacji - to mnie napawa takim obrzydzeniem do danej książki, że nawet nie skupiam się na jej sensie, tylko sucho zapamiętuje szczegóły na sprawdzian i interpretację.
Tu się z Tobą w 100% zgadzam - jestem umysłem ścisłym i na samo hasło "co autor miał na myśli" dostawałem wysypki. Szczerze to lektur przeczytałem tylko kilka. j. polski jako taki był ok w podstawuwce - tam głównie była gramatyka, coś logicznego i łatwego do ogarnięcia. W średniej natomiast tylko "co autor miał na myśli"...
Dodam tylko, że przez kilkanaście ostatnich lat zapełniłem 6 czy 7 kart bibliotecznych, co daje jakieś 2 -3 książki na miesiąc - mało, dużo nie mnie to oceniać. Jednak książki, które czytam mają się nijak do lektur.
Homoseksualizmu na pewno nie można promować, jeśli już ci ludzie(? posiadam brak pewności co do tego, czy to są ludzie) naprawdę muszą żyć (sic!), to niech to robią po cichu i tak, żeby nikt o nich nie wiedział. O tym problemie chyba nawet nie powinno się dyskutować, udawać, że go nie ma.
Jeśli wierzę w Boga, chodzę do kościoła, ale homo najchętniej bym zabił (ale żadnego nie zabiję, bo nie starczy mi na to odwagi), to przekreśla mnie z listy katolików?
Tu natomiast jedyne co mi się nasuwa to to, że jesteś żałosny. To są normalni ludzie!! Co, któryś Cię zgwałcił, że taki zawzięty jesteś?? samochód Ci ukradł i jesteś pewien, że był pedałem a może któraś lezbijka Ci laskę odbiła?
Osobiście będąc katolikiem czuję się obrażony tym, że śmiesz się katolikiem nazywać. Jak znam życie to Twój katolicyzm objawia się tym, że w każdą niedzielę jesteś w kościele i koniec. Bycie katolikiem nie olega tylko na chodzeniu do kościoła!! To pewien sposób życia, postrzegania innych i stosunku do nich.