Wątek przeniesiony 2017-11-30 11:27 z Newbie przez Koziołek.

Przedświąteczne przemyślenia o programowaniu

2

Witajcie, jako że niedługo nadchodzą święta a wciąż wielu z nas zastanawia się czy zacząć programować i jak ugryźć ten temat pozwólcie, że przytoczę własną historię. Na początku może zacznę od tego, że niewielu z nas zdaje sobie sprawę co tak naprawdę chce w życiu robić a wizja dobrych zarobków jest jedyną opcją dla której zaczynamy bawić się w programowanie. Idąc tym tokiem rozumowania równie dobrze za kilka lat może być boom na usługi fryzjerskie czy dobrego szewca/hydraulika i jak grzyby po deszczu będą wyrastać internetowe poradniki i obozy szkoleniowe pt. "Zrobimy z Ciebie hydraulika w 2 tygodnie - 10k gwarantowane'. Ja sam ukończyłem 3 lata studiów filozoficznych i choć może wydawać się to dziwne, w pewnym sensie udało mi się odpowiedzieć sobie na kilka fundamentalnych pytań związanych z wewnętrzną satysfakcją i poszukiwaniem sensu życia. Do wielu ludzi pokroju moich rodziców pytania takie dotrą dopiero po 50/60 roku życia, kiedy pozostanie tylko czas na gorzką refleksję nad zmarnowanym czasem i energią życiową. Jako, że utrzymywałem się na studiach samemu trzeba było pomyśleć nad ekstra dochodem. Idąc prostą drogą dedukcji przy dziennych studiach mogłem sobie pozwolić na wieczory i nocki, wybór padł na gastronomię i kluby nocne. Jak dla kogoś kto bez żadnego przygotowania a jedynie dzięki sumiennej obecności w pracy może wykręcić w jedną noc ponad 300zł za jakieś 3h pracy to w sumie całkiem przyjemna sprawa. W krótkim czasie okazało się jednak, że ta praca dość poważnie uzależnia. Owszem zarabia się nieźle - napiwki, zagraniczni klienci pod krawatem czy piękni, młodzi synowie/córki ludzi biznesu. Ale ale - wszystko to jest uzależnione od Twojej obecności w pracy i niestety nie jest to praca rozwijająca. Owszem, kreatywność jest tu podstawą ale w niedługim czasie na każdego pacjenta działał podobny algorytmy w zależności od jego stanu upojenia i zachowania. Zatem aby poczuć dreszczyk nowości zacząłem szkolić się jako technik informatyk - po roku rozpocząłem prace dla jednego z głównych graczy usług internetowych w naszym pięknym kraju - Orange. Zapewne wielu z nas pamięta 1Mb/s łącza neozdrady dzielone na całą wioskę i pierwsze serwisy czatowe jak polchat czy w ogóle początki allegro. Owszem szkolenia i odpowiednia wiedza pozwoliły mi skutecznie pomagać i serwisować takie usługi ale dalej pojawiały się pytania co jeszcze. Ostatecznie pchnęło mnie to w stronę pytań nie tyle jak to jest zbudowane ale jak coś działa i dzięki czemu. Jako, że nie zabieram pracy do domu mam dość sporo wolnego czasu i około 3 godziny dziennie staram się poświęcić na naukę programowania mogę jasno stwierdzić - programowanie godzinkę dziennie to strata czasu. Otóż od ostatniej zmiany z dnia wczorajszego zanim dojdę do miejsca w kodzie nad którym pracowałem i przypomnę sobie o co chodziło zdąży minąć już ponad pół godziny, do tego doliczamy uruchomienie środowiska, szukanie rozwiązań i wymyślanie sposobu aby jakoś ugryźć problem - jeszcze chwila i bum mija godzina. Czy mimo wszystko polecał bym dalej programowanie? Jeśli lubisz wyzwania i myślenie a także potrafisz pracować wśród ludzi - jak najbardziej tak. W programowaniu bowiem nie zawsze chodzi o klepanie kodu, twórcze myślenie czy kreatywność. Większość czasu to owszem klepanie kodu ale dobra atmosfera w drużynie, umiejętność współpracy czy korzystanie z mydła to tylko kilka rzeczy które warto opanować. I nie ważne czy zaczynasz w wieku 30lat czy jako embrion w trzecim stadium przepoczwarzania się. Ważne, że robisz to co sprawia Ci wewnętrzną radość i przynosi satysfakcję. W ostateczności bowiem o to właśnie w życiu chodzi. W innym wypadku bardzo szybko wykruszysz się z tego całego 'programowania' i zaczniesz szukać kolejnej kury znoszącej złote jaja, i tak w kółko. A jako, że zbliżają się święta to podzielę się utworem, który ostatnio non stop męczymy w firmie - ;) Miłego klepania kodu!

0

Ja sam ukończyłem 3 lata studiów filozoficznych i choć może wydawać się to dziwne,
w pewnym sensie udało mi się odpowiedzieć sobie na kilka fundamentalnych pytań związanych
z wewnętrzną satysfakcją i poszukiwaniem sensu życia.

Mam wątpliwości czy te studia udzieliły prawidłowych odpowiedzi...

w jedną noc ponad 300zł za jakieś 3h pracy to w sumie całkiem przyjemna sprawa.
W krótkim czasie okazało się jednak, że ta praca dość poważnie uzależnia.
Owszem zarabia się nieźle - napiwki, zagraniczni klienci pod krawatem czy piękni,
młodzi synowie/córki ludzi biznesu

Że się tak zapytam, co się w tej pracy robi i jak to się ma do wyżej wymienionych wewnętrznej satysfakcji i sensu życia?

Ważne, że robisz to co sprawia Ci wewnętrzną radość i przynosi satysfakcję. W ostateczności bowiem o to właśnie w życiu chodzi.

...i to są te „odpowiedzi”? :-/

2
Daerato napisał(a):

Na początku może zacznę od tego, że niewielu z nas zdaje sobie sprawę co tak naprawdę chce w życiu robić a wizja dobrych zarobków jest jedyną opcją dla której zaczynamy bawić się w programowanie.

Hell no! O ile faktycznie obecnie mamy hype na 15k, to załóżmy 10-15 lat temu programowaniem interesowali się ludzie zafascynowani komputerami i możliwościami, jakie dawała umiejętność programowania. Zarobki też były znaczącym czynnikiem, pod warunkiem, że ktoś już na samym początku tej przygody myślał o pracy w branży.

Sam zająłem się programowaniem dlatego, że mnie ono fascynowało (z początku technikum). Wtedy nie myślało się o tym, co się będzie robić za x lat, wtedy chciało się pisać byle co, byle pisać, uruchamiać i podziwiać efekty, bo to dawało radość. Niejeden zaczynał w ten sposób i niejeden do dziś to robi, bo chciał to robić – z zamiłowania.


A dziś każdy pcha się do programowania, choć nie każdy się do tego nadaje. Nastała nowa moda. Za kilka(naście) lat każdy będzie musiał to umieć, żeby nie być wytykanym palcem i branym za głupka, tak jak dziś każdy musi mieć prawo jazdy i samochód, aby nie być wyzywanym od biedaków.

Tytułem wstępu to tyle, czas na obiad. ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1