Pomysł na życie?

0

Witam... mam 23 lata i jestem w punkcie w którym chce coś zmienić w swoim życiu. Pochodzę z biednej rodziny i na szkołę brakowało pieniędzy a co dopiero na studia. Z braku gotówki i pomysłu na zawód zostałem kucharzem. Długo nim nie pozostałem bo za raz po szkole zacząłem pracować jako tapicer. Zawód nie jest zły, spokojny cichy, rozluźniający. Jak dla introwertyka może być ;) Obecnie już ponad 3 lata pracuje jako tapicer. W tym pół roku w UK. Ale przez całe życie nie myślę pracować jako pracownik fizyczny. Idę od września zaocznie do koledżu angielskiego na kurs językowy (przez całą edukacje miałem język niemiecki, angielskiego umiem tyle co samemu się nauczyłem ). Trwa on 3 lata a ukończenie jej pozwala zostać tłumaczem czy też nauczycielem jez ang. W tym czasie planuje uzbierać pieniądze na studia (może się uda bez) i coś więcej. Czy w uk czy w Polsce jeszcze nie wiem. A w miedzy czasie planuje samemu uczyć się podstaw informatyki i programowania.
Od czego zacząć? Polecacie jakieś kursy online? Książki? Fora internetowe? Jak wy byście to zorganizowali? Macie jakiś pomysł? Liczę na pomoc. Z góry dzięki.

3

Po pierwsze, wybierz sobie jakiś język programowania, w Internecie masz pełno różnych temato-poradników, które pomogą Ci w dokonaniu tego wyboru.
Po drugie, naucz się podstaw, samych podstaw, nie zajmie Ci to zbyt wiele czasu.
Po trzecie, zacznij pisać jakiś projekt. Wymyśl coś i postaraj się to skończyć, nic tak nie nauczy jak pisanie własnego projektu.
Po czwarte, nie poddawaj się. Na początku swojej przygody będziesz szybko szedł do przodu. Później pojawią się zagadnienia trudniejsze, które będziesz musiał przeczytać kilkukrotnie i kilkukrotnie ich użyć w praktyce aby w pełni je zrozumieć.

Najważniejsze w tym wszystkim jest po prostu zacząć kodować. Do tego dochodzi motywacja i cel - jeżeli idziesz w IT tylko dla pieniędzy, a sam nie jesteś pasjonatem to będzie Ci trudniej.

1

cóż, laptopa/pc ma obecnie każdy, materiały są za free w necie, zobacz i spróbuj

0

Jobs też nie miał lekko, ale kodowaniem sobie rąk nie brudził ;)

Zostań sprzedawcą. Piekielnie dobrym sprzedawcą ;)

0
Spine napisał(a):

Jobs też nie miał lekko, ale kodowaniem sobie rąk nie brudził ;)

Zostań sprzedawcą. Piekielnie dobrym sprzedawcą ;)

sprzedawca to na pewno nie zawód dla mnie... wole prace w głowie, coś tworzyć niż komunikacje z klientem

0

Z tego co rozumiem, nie chcesz się komunikować z ludźmi. W pracy programisty zazwyczaj wymagana jest praca zespołowa. Scrum meetingi itp.

Mając niewielkie doświadczenie, masz też duże szanse trafić do firmy, która będzie się starać przerzucić na Ciebie całkowitą obsługę danego klienta (inni pracownicy oczywiście będą się dogadywać co do kwoty i wymiaru godzin, ale to Ty będziesz musiał potem dopytywać się o szczegóły, wyjaśniać dlaczego tak długo trwa praca itp.).

2

W sumie to od piekarza do programisty niedaleko.
Programiści muszą znać się na ciasteczkach, czasami robią coś z ciastami no i czasami pieką.

Na dzień dzisiejszy polecam poznać JavaScript + HTML + CSS. To taka podstawa od której możesz zacząć robić pierwsze aplikacje (webowe, mobilne i desktopowe).
Jako pierwszą polecam książkę z serii Head First: http://helion.pl/ksiazki/head-first-javascript-programming-a-brain-friendly-guide-eric-t-freeman-elisabeth-robson,e_2gpc.htm
W międzyczasie oglądaj kursy wideo (np. Udemy) i prezentacje (na YouTube).
No i programuj. Wymyśl lub znajdź sobie jakąś stronkę którą chciałbyś zrobić i spróbuj ją wykonać.

0
vpiotr napisał(a):

W sumie to od piekarza do programisty niedaleko.
Programiści muszą znać się na ciasteczkach, czasami robią coś z ciastami no i czasami pieką.

A niektórym, to nawet niezłe suchary wychodzą.

8
A A (HamonS) napisał(a):

Witam... mam 23 lata i jestem w punkcie w którym chce coś zmienić w swoim życiu. Pochodzę z biednej rodziny i na szkołę brakowało pieniędzy a co dopiero na studia. Z braku gotówki i pomysłu na zawód zostałem kucharzem. Długo nim nie pozostałem bo za raz po szkole zacząłem pracować jako tapicer.
(...) Od czego zacząć? Polecacie jakieś kursy online? Książki? Fora internetowe? Jak wy byście to zorganizowali? Macie jakiś pomysł?

W liceum uczyłem się programowania z książki kupionej za odłożone drobniaki, nie mając w tym czasie komputera. Nie znałem nikogo kto pracowałby jako programista, nie miałem nawet do kogo się zwrócić z pytaniem gdy coś było niezrozumiałe. Do wszystkiego dochodziłem sam, czytając dany rozdział po raz wtóry i programując własne, małe programiki gdzie się dało, a jak nie było gdzie to na kartce. Internet był w tamtym czasie dostępny u mnie tylko poprzez modem, ale bez komputera i tak nie mogłem korzystać. Do komputera miałem dostęp tylko w czasie lekcji Informatyki oraz w centrum komputerowym, gdzie na legitymację szkolną można było przez godzinę posiedzieć przy komputerze. W końcu udało mi się odłożyć 300zł na stary komputer z 32MB RAM i monitorem 14 cali. Kupiłem sobie nawet modem 56k, ale po pierwszym miesiącu, gdy ojciec zobaczył rachunek wyższy o 30zł niż zwykle, znów byłem bez Internetu. Po maturze poszedłem na studia dzienne i za 350zł stypendium socjalnego opłacałem akademik, obiady w pobliskiej stołówce oraz składkę na Internet - 10zł. Ledwo mi starczało na opłacenie wszystkiego, ale jakoś dawałem radę, dorabiając pisaniem programów na zaliczenie. Miałem najstarszy komputer w akademiku, ludzie patrzyli z niedowierzaniem, gdy widzieli tego starego rzęcha. Po studiach poszedłem do pierwszej pracy jako programista z pensją około 650zł, czyli mniej więcej tyle co najniższa krajowa. Nie oczekiwałem więcej, chciałem tylko programować.

Teraz po latach, gdy każdy ma komputer, dostęp do sieci jest w Aero za darmo, a w Internecie są miliardy tutoriali - ch#$ mnie strzela gdy widzę kolejny temat na forum: "Od czego zacząć?".

3
Spine napisał(a):

Z tego co rozumiem, nie chcesz się komunikować z ludźmi. W pracy programisty zazwyczaj wymagana jest praca zespołowa. Scrum meetingi itp.

Mając niewielkie doświadczenie, masz też duże szanse trafić do firmy, która będzie się starać przerzucić na Ciebie całkowitą obsługę danego klienta (inni pracownicy oczywiście będą się dogadywać co do kwoty i wymiaru godzin, ale to Ty będziesz musiał potem dopytywać się o szczegóły, wyjaśniać dlaczego tak długo trwa praca itp.).

Ale praca z zespołem to co innego niż praca z klientem. W zasadzie w każdej pracy z kimś jakoś tam się komunikujesz, więc nie przesadzajmy. Ale nie porównujmy komunikowania się z zespołem z pracą sprzedawcy, gdzie od Twojego gadanego zależy tak naprawdę cała Twoja robota i zarobki. Pracowałam w życiu z róznymi ludźmi, niektórzy byli bardziej komunikatywni, inni mniej, nie z każdym się jakoś super pracuje, ale nie wciskajmy tutaj kitu, że programista musi mieć wybitne umiejętności miękkie, och, ach i nie wiadomo jakie. 90% ludzi ma je na normalnym, wystarczającym poziomie, a jak się dogadają w zespole to już inna sprawa.

0
Marta napisał(a):

nie wciskajmy tutaj kitu, że programista musi mieć wybitne umiejętności miękkie, och, ach i nie wiadomo jakie. 90% ludzi ma je na normalnym, wystarczającym poziomie, a jak się dogadają w zespole to już inna sprawa.

Te 90% pracuje w Janusz-softach ;)

6
Haskell napisał(a):

W liceum uczyłem się programowania z książki kupionej za odłożone drobniaki, nie mając w tym czasie komputera. Nie znałem nikogo kto pracowałby jako programista, nie miałem nawet do kogo się zwrócić z pytaniem gdy coś było niezrozumiałe. Do wszystkiego dochodziłem sam, czytając dany rozdział po raz wtóry i programując własne, małe programiki gdzie się dało, a jak nie było gdzie to na kartce. Internet był w tamtym czasie dostępny u mnie tylko poprzez modem, ale bez komputera i tak nie mogłem korzystać. Do komputera miałem dostęp tylko w czasie lekcji Informatyki oraz w centrum komputerowym, gdzie na legitymację szkolną można było przez godzinę posiedzieć przy komputerze. W końcu udało mi się odłożyć 300zł na stary komputer z 32MB RAM i monitorem 14 cali. Kupiłem sobie nawet modem 56k, ale po pierwszym miesiącu, gdy ojciec zobaczył rachunek wyższy o 30zł niż zwykle, znów byłem bez Internetu. Po maturze poszedłem na studia dzienne i za 350zł stypendium socjalnego opłacałem akademik, obiady w pobliskiej stołówce oraz składkę na Internet - 10zł. Ledwo mi starczało na opłacenie wszystkiego, ale jakoś dawałem radę, dorabiając pisaniem programów na zaliczenie. Miałem najstarszy komputer w akademiku, ludzie patrzyli z niedowierzaniem, gdy widzieli tego starego rzęcha. Po studiach poszedłem do pierwszej pracy jako programista z pensją około 650zł, czyli mniej więcej tyle co najniższa krajowa. Nie oczekiwałem więcej, chciałem tylko programować.
Teraz po latach, gdy każdy ma komputer, dostęp do sieci jest w Aero za darmo, a w Internecie są miliardy tutoriali - ch#$ mnie strzela gdy widzę kolejny temat na forum: "Od czego zacząć?".

Ile ja bym dał by mieć tak komfortowe warunki jak Ty!!
Kiedy ja zaczynałem, nie było książek. Programować uczyłem się początkowo analizując układ dziurek w kartach perforowanych na komputery Odra, które znalazłem na śmietniku Zakładów Elektronicznych Elwro. Potem zacząłem włamywać się nocą do tych zakładów i wykradać strzępki kartek papieru z zapisanym kodem, oczywiście bez jakichkolwiek wyjaśnień, i z nich dedukować składnię języka MOST. Często mnie łapano - gdy miałem szczęście trafiałem na milicję i spędzałem noc w areszcie z pospolitymi przestępcami. Gdy miałem pecha, nocni stróże bili mnie do nieprzytomności gdyż podejrzewano, że jestem imperialistycznym szpiegiem, który chce sprzedać na Zachód dokonania socjalistycznej myśli technicznej. To jednak mnie nie zniechęciło.
Komputer był oczywiście w sferze marzeń. Początkowo programowałem na liczydle. Potem, z różnych znalezionych na śmietniku elementów elektronicznych wyciągnąłem tranzystory i zbudowałem z nich bramki logiczne, z których następnie zrobiłem przerzutniki typu JK, a z nich prostą jednostkę ALU z 4 bitowymi rejestrami. Zasilane to było dynamem z roweru Ukraina, ponieważ nie mieliśmy prądu, więc żeby dodać 2 liczby musiałem włożyć pracę odpowiadającą przejechaniu 2 km.
Po 2 latach udało mi się uzbierać na pierwszy kalkulator, mogłem podpiąć się do jego układu scalonego i wprowadzając kod do pamięci impulsami elektrycznymi generowanymi z płaskiej baterii R12 i drucików wykonywać swoje programy. Po kolejnych 2 latach udało mi się zatrudnić jako sprzątacz w zakładach pracy, w których był komputer MERA 300 (oczywiście nie w Elwro, bo tam byłem spalony) dzięki czemu mogłem znaleźć 15 minut dziennie, aby próbować wprowadzić swój kod. Potem w innych zakładach pojawiły się mikrokomputery MERA 60. Początkowo nie miałem tam dostępu, ale za wyświadczane usługi seksualne pani Pelagia, lat 58, zatrudniona tam jako woźna, udostępniała mi klucz do pomieszczenia. Pamiętam też, że przez miesiąc nie jadłem by za zaoszczędzone pieniądze kupić sobie instrukcję obsługi.
Gdy pojawił się internet, nie stać mnie było na modem, musiałem łączyć się do niego z publicznych automatów telefonicznych, wygwizdując zapytania do słuchawki, a następnie zapamiętując usłyszane piski i w dekodując je w domu do postaci kodu danego protokołu.

Było ciężko, ale byłem szczęśliwy bo realizowałem swoją pasję. Jak czytam takie wypowiedzi, to myślę sobie, że ludzie nie doceniają tego co mają...

0
Haskell napisał(a):
A A (HamonS) napisał(a):

Witam... mam 23 lata i jestem w punkcie w którym chce coś zmienić w swoim życiu. Pochodzę z biednej rodziny i na szkołę brakowało pieniędzy a co dopiero na studia. Z braku gotówki i pomysłu na zawód zostałem kucharzem. Długo nim nie pozostałem bo za raz po szkole zacząłem pracować jako tapicer.
(...) Od czego zacząć? Polecacie jakieś kursy online? Książki? Fora internetowe? Jak wy byście to zorganizowali? Macie jakiś pomysł?

W liceum uczyłem się programowania z książki kupionej za odłożone drobniaki, nie mając w tym czasie komputera. Nie znałem nikogo kto pracowałby jako programista, nie miałem nawet do kogo się zwrócić z pytaniem gdy coś było niezrozumiałe. Do wszystkiego dochodziłem sam, czytając dany rozdział po raz wtóry i programując własne, małe programiki gdzie się dało, a jak nie było gdzie to na kartce. Internet był w tamtym czasie dostępny u mnie tylko poprzez modem, ale bez komputera i tak nie mogłem korzystać. Do komputera miałem dostęp tylko w czasie lekcji Informatyki oraz w centrum komputerowym, gdzie na legitymację szkolną można było przez godzinę posiedzieć przy komputerze. W końcu udało mi się odłożyć 300zł na stary komputer z 32MB RAM i monitorem 14 cali. Kupiłem sobie nawet modem 56k, ale po pierwszym miesiącu, gdy ojciec zobaczył rachunek wyższy o 30zł niż zwykle, znów byłem bez Internetu. Po maturze poszedłem na studia dzienne i za 350zł stypendium socjalnego opłacałem akademik, obiady w pobliskiej stołówce oraz składkę na Internet - 10zł. Ledwo mi starczało na opłacenie wszystkiego, ale jakoś dawałem radę, dorabiając pisaniem programów na zaliczenie. Miałem najstarszy komputer w akademiku, ludzie patrzyli z niedowierzaniem, gdy widzieli tego starego rzęcha. Po studiach poszedłem do pierwszej pracy jako programista z pensją około 650zł, czyli mniej więcej tyle co najniższa krajowa. Nie oczekiwałem więcej, chciałem tylko programować.

Teraz po latach, gdy każdy ma komputer, dostęp do sieci jest w Aero za darmo, a w Internecie są miliardy tutoriali - ch#$ mnie strzela gdy widzę kolejny temat na forum: "Od czego zacząć?".

kooorvva stary, nie myślałeś żeby sprzedać swój życiorys Holiłudowi ?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1