Jak patrzycie na oferty pracy w technologiach których nie lubicie, które są niszowe i mało rozchwytywane na rynku pracy, w projektach z legacy codem, utrzymywaniem istniejqcych aplikacji, ofert które mają dużo 3rd line supportu i spotkań itd. Co zaczynacie akceptować?
A może przyjmujecie cokolwiek i od razu będziecie szukać czegoś docelowego?
Pytanie raczej do osób które mają już te kilka lat doświadczenia, ale może niekoniecznie.
Wtedy przestajemy pracować dla kogoś i sami tworzymy swoje miejsca pracy.
@debugariusz: ile masz lat bo śmiem twierdzić że życia nie znasz ? Każdy przopadek jest indywidualny bo każdy ma trochę inne "zmienne lokalne" ;)
Napisz coś o sobie to Ci powiem co będzie dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem ;)
Tak jest wybrzydzam i nie schodzę ze stawek. Jak nic nie wpadnie do stycznia to zejdę ze stawki ale dalej będę wybrzydzał...
Ja tam czekam na temat: "Czy nadal wybrzydzacie będąc bezdomnymi?"
Mam pracę i chwale obecną, bo szukałem chwilę a po drodze wdepnąłem w kupę.
Obecna też nie jest idealna, ale działa dla mnie.
Docenić też coś trzeba.
Gdybym szukał to wybrzydzalbym, ale mniej gdybym nie miał
Najgorsze co można zrobić to analizować każdą linijkę opisu ogłoszenia. Bardzo często opis ogłoszenia jedno, a realny projekt drugie. Dlatego bardzo ważne jest by zadać konkretne pytania a potem z odpowiedzi wybadać co w trawie piszczy.
Ja w ogłoszeniach patrzę jedynie na 2 rzeczy:
- czy jest java (kotlin też może być, ważne żeby nie było np c#, rust czy JS - na tym poziomie różnic)
- górne widełki
Marius.Maximus napisał(a):
@debugariusz: ile masz lat bo śmiem twierdzić że życia nie znasz ? Każdy przopadek jest indywidualny bo każdy ma trochę inne "zmienne lokalne" ;)
Napisz coś o sobie to Ci powiem co będzie dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem ;)
Nie rozumiem. Czy ja wyraziłem jakąś opinię, żeby na jej podstawie twierdzić że nie znam życia?
Pytam, bo szukam projektów webowych w .NET+React, zaczynałem karierę 10 lat temu też od webówki, ale po drodze nie miałem szczęścia do projektów - byłem przerzucany do jakichś starych net frameworków, D365, bardziej niszowych softów i teraz nie mam jakiegoś solidnego doświadczenia w NET, React, Microservices, Docker, Kubernetes, których się wymaga przy apkach. Teraz jak widzę oferty na .NET deva to są wymagania j.w., albo to znowu projekty w net 4.6, D365, wpf, wcf, winforms - nie chcę się w to pchać , wolę się douczyć czego trzeba, ale na bezrobociu oszczędności szybko topnieją.
Nie rozumiem czemu przeszkadza wam legacy code i utrzymanie. Często jesteście zostawiani sami sobie albo w małym zgranym teamie, raczej wyrozumiale podchodzą do tego, że zrobienie małej rzeczy to jest wysiłek 10 krotny względem greenfielda. Wchodzisz, robisz testy, pare ogólnych scenariuszy przelotowych przez program i można refaktorować blackboxa, potem dodajesz utki, i tak do momentu aż kod jest znośny. Optymalizacje, sporo testowania manualnego w ramach poznania systemu, dużo notatek. Prawdziwym programistą nie zostajesz przez klepanie zielonej łączki, a zakasując rękawy i grzebiąc w szambie.
Lisekplhehe napisał(a):
Nie rozumiem czemu przeszkadza wam legacy code i utrzymanie. Często jesteście zostawiani sami sobie albo w małym zgranym teamie, raczej wyrozumiale podchodzą do tego, że zrobienie małej rzeczy to jest wysiłek 10 krotny względem greenfielda. Wchodzisz, robisz testy, pare ogólnych scenariuszy przelotowych przez program i można refaktorować blackboxa, potem dodajesz utki, i tak do momentu aż kod jest znośny. Optymalizacje, sporo testowania manualnego w ramach poznania systemu, dużo notatek. Prawdziwym programistą nie zostajesz przez klepanie zielonej łączki, a zakasując rękawy i grzebiąc w szambie.
No mi nie przeszkadza i chętnie się podejmę ALE jeżeli firma ma świadomość tego co napisałeś o wyrozumiałym podchodzeniu do dłuższego robienia małej zmiany. Z drugiej strony legacy często jest właśnie bałaganem przez takie podejście jak prezentujesz, refaktUring i YOLO
Raz tylko bylem zdesperowany zeby zmienic, to wtedy patrzylem tylko zeby dojazd byl w maire sensowny + zeby nie zarabiac mniej niz wczesniej, z mysla ze jak bedzie zle to po prostu zmienie znowu.
I co ciekawe pomimo slabych technologi (np. XSLT, system regulowy itp) okazala sie to byc jedna z fajniejszych prac, bardzo duzo sie nauczylem, ogarnalem podstawy clouda i wyrobilem troche kontaktow dzieki czemu pozniej wskoczylem do pracy z dobra kasa i fajnymi technologiami i zarobkami.
Tecvhnologia w ogloszeniu interesuje mnie o tyle, zeby to bylo cos w czym przejde rozmowe. Potem moge robic cokolwiek i chetnie sie naucze czegos w nowej dzialce. Legacy i bugfixing lubie, kojarzy mi sie ze spokojna praca gdzie mozna dwa tygodnie szukac przyczyny bledu :P W dodatku ma sie satysfakcje jesli sie ulepszy taki projekt.
Lisekplhehe napisał(a):
Nie rozumiem czemu przeszkadza wam legacy code i utrzymanie. Często jesteście zostawiani sami sobie albo w małym zgranym teamie, raczej wyrozumiale podchodzą do tego, że zrobienie małej rzeczy to jest wysiłek 10 krotny względem greenfielda. Wchodzisz, robisz testy, pare ogólnych scenariuszy przelotowych przez program i można refaktorować blackboxa, potem dodajesz utki, i tak do momentu aż kod jest znośny. Optymalizacje, sporo testowania manualnego w ramach poznania systemu, dużo notatek. Prawdziwym programistą nie zostajesz przez klepanie zielonej łączki, a zakasując rękawy i grzebiąc w szambie.
Odpowiedź jest banalna.
Żeby zając się starym projektem trzeba mieć wiedzę, trochę oleju w głowie i szczere chęci. Tu zwykle poradniki na YT ani stackoverflow nie daje odpowiedzi na pytania, które rodzą się po otwarciu takiej "puszki Pandory". Ja chętnie wchodzę w takie rzeczy bo jak sam napisałeś nikt nie potrafi ocenić Twojej pracy dzięki czemu: po pierwsze masz sporo swobody w działaniu, po drugie jak temat ogarniesz to z automatu stajesz się bohaterem.
Kiedyś rozgrzebaliśmy ponad 20-letnią staroć (system zarządzania uczelnią) co na pierwszy rzut oka wydawało się, że jedyne sensowne działania jakie można podjąć do format kompa, na którym to stało... jednak po spokojnej analizie okazało się, że to całkiem dobrze i czytelnie napisany system, który przez jakiś czas był zarządzany przez kogoś kto nie miał pojęcia o programowaniu. Szybko udało się doprowadzić system do użytku, potem bez problemu zrobiliśmy migrację na nową wersję DB, nową wersję PHP i finalnie zostawiliśmy klienta z aplikacją praktycznie jak nową. Klient zaoszczędził górę pieniędzy bo system pisali prawie 10 lat i był on bardzo głęboko osadzony w realiach szkoły.
Do dzisiaj pobieramy opłaty za wsparcie a już od kilku lat nic nie trzeba robić bo wszystko działa.
Legacy legacy nie równe. Dostaniesz projekt który odpala się tylko na IE6 z ActiveX i zajmuj się takim legacy...
Nie każdy projekt legacy był pisany przez zrównoważonych ludzi który potrafili dobrzy wybrać architekturę, napisać testy i postawić CI/CD. Sporo legacy to prawdziwy big ball of mud, spaghetti code i coding horror. Metoda na 10_000 linii. Jakieś liby i pliki gdzie nie ma dokumentacji a ostatnia osoba która to utrzymywała już dawno tutaj nie pracuje.
Na takim legacy że jest elegancki kod powiedzmy z okolic 2002, testy, CI/CD jakaś tam dokumentacja to i ja mogę pracować....
Ja mam zupełnie odmienne doświadczenie z legacy. Raczej duże ciśnienie, żeby szybko dowozić bo system jest żywy, w użyciu tu i teraz.
Lisekplhehe napisał(a):
Nie rozumiem czemu przeszkadza wam legacy code i utrzymanie.
Tak jak pisze @99xmarcin
Potem chcesz zmienić robotę a tu nie ma w CV ani Docker ani k8s ani BigTable ani Kafki i zaczyna się bieda...
Nie spotkałem się nigdy z rekruterem, który by mnie spytał o doświadczenienl w debugowaniu spaghetti vanilla PHP gdzie jeden skrypt robi request HTTP żeby pobrać kod JS, który robi kolejny reguest HTTP, który pobiera inny kod PHP i go wykonuje, a który to kod zależy domeny na której został odpalony.
Nikt tego nie docenia. Kończy się rok i dostajesz 10% podwyżki kiedy Twoi rówieśnicy dostają już 80% więcej.
Zaczynasz szukać pracy zdalnej, bo szef wymyśla że będziesz siedział w biurze i zaczyna się karuzela rozmów i tam na każdej pytania o jakieś nowe funkcje Angulara z zeszłego roku, albo certyfikaty Azurowe.
Samo siedzenie w legacy potrafi być nawet satysfakcjonujące, jak rozwiazywanie zagadek logicznych, lub granie w gierki, a po rozwiązaniu babola gdzieś głęboko w garnku Lubelli czujesz się jak Indiana Jones, ale dla zatrudniających później to nie ma znaczenia. Utykasz z wiedzą o systemie, który istnieje tylko w tej jednej firmie, a dojście do sufitu z zarobkami jest utrudnione.
Jakbym nie musiał się martwić o ciągłe zwiększanie/utrzymywanie swojej wartości na rynku pracy celem spłaty hipoteki i rachunków to mógłbym programować we wszystkim.
Na rozmowie rekrutacyjnej zawsze pada pytanie "powiedz co zrobiłeś w obecnej pracy w projekcie z czego jesteś najbardziej dumny" - i co wy wówczas mówicie jak pracowaliście przy legacy?
debugariusz napisał(a):
Jak patrzycie na oferty pracy w technologiach których nie lubicie, które są niszowe i mało rozchwytywane na rynku pracy,
To jak z szukaniem czegoś do jedzenia w lodówce - wymagania z czasem powoli spadają, ale raczej jest to kwestia narastania desperacji zniechęcenia, niż świadoma decyzja o obniżeniu oczekiwań.
debugariusz napisał(a):
w projektach z legacy codem, utrzymywaniem istniejqcych aplikacji, ofert które mają dużo 3rd line supportu i spotkań itd.
To akurat ciężko ocenić; często-gęsto to, co jest obiecywane na rozmowie, bardzo rozjeżdża się z rzeczywistością.
Lisekplhehe napisał(a):
Nie rozumiem czemu przeszkadza wam legacy code i utrzymanie.
Ja to nawet lubię, bo zawsze można zrzucić winę na poprzedników. W greenfieldzie o słabą architekturę i spaghetti w kodzie możesz obwiniać jedynie samego siebie sprzed pół roku.
debugariusz napisał(a):
Jak patrzycie na oferty pracy w technologiach których nie lubicie, które są niszowe i mało rozchwytywane na rynku pracy, w projektach z legacy codem, utrzymywaniem istniejqcych aplikacji, ofert które mają dużo 3rd line supportu i spotkań itd. Co zaczynacie akceptować?
A może przyjmujecie cokolwiek i od razu będziecie szukać czegoś docelowego?
Pytanie raczej do osób które mają już te kilka lat doświadczenia, ale może niekoniecznie.
12 lat here - obecnie status bezrobotny koło 7 msc.
Moja sytuacja jest specyficzna ponieważ przez czas tej pracy komercyjnej i różne awanse/zmiany pracy które wiązały się z podniesieniem wynagrodzenia udało mi się spłacić mieszkanie i zgromadzić oszczędności (które na chwilę obecną pozwalają mi się nie stresować obecnym stanem rzeczy).
Czy obecnie szedłbym na ustępstwa? - nie, czekam na zmianę sytuacji a wolny czas inwestuje w wiedze i cieszenie się tym że mogę sobie wyjść o której mi pasuje na zewnątrz i nie mam pingującego kalendarza bo daily srajli planingi itd.
Co bym zmienił ? - definitywnie podejście do pieniędzy. Często gęsto rozwalałem kasę na niepotrzebne rzeczy zamykając miesiąc na 10-13k kosztów (zarabiałem koło 35).
Co zmieniłem?
- zamieniłem wirtualny pieniądz na papierowy dzięki czemu dokładnie widzę ile wydaję na przyjemności / konsumpcję
- uświadomiłem sobie że sprzedawanie swojego czasu i bycie wyrobnikiem powodowało u mnie szybki transfer dużych kwot w imię tak zwanego stylu życia który jak się okazało - nie był mi tak bardzo potrzebny. Także moje nastawienie w przypadku pozyskania pracy będzie polegało na jeszcze większej maksymalizacji oszczędności i inwestycji żeby na dobre odpiąć się od tego pociągu i kodować sobie dla fun ewentualnie robić coś swojego
Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.
Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.