Programowanie w firmie != programowanie takie jakie znasz i lubisz.
Programowanie w domu opiera się na wymyślaniu, kreatywności, eksploracji. Tu jak jakaś rzecz Ci się znudzi to bez większego zastanowienia możesz zmienić na inny, ciekawszy problem.
Gdy jesteś w firmie ta zabawna część życia w dużym stopniu znika. W pracy jesteś przykuty jak pies do do budy, a po pracy zmęczony/znużony. W pracy Twoje zdanie praktycznie ma marginalną decyzyjność. Z perspektywy firmy nie jesteś żaden inżynier/hacker/artysta, lecz zasób/wyrobnik, najniższy szczebel którym mogą przerzucać jak workiem ziemniaków z projektu do projektu. Masz robić to co wymagają albo nara. Masz chodzić na nic nie wnoszące spotkania albo nara. Prawie każdy jest miły i fajny dopóki jesteś dla nich wygodny, a jak przestaniesz to użerasz się z człowiekiem. Możesz coś tam zaproponować w kodzie, może ktoś poklepie po plecach, byś bardziej zasuwał, ale podwyżkę dostaniesz dopiero, gdy rzucisz papierami. To co zrobisz nie jest Twoje, na sam koniec nie masz z tego żadnych praw autorskich, ani dodatkowych zysków, z dobrze wykonanej pracy. Z tego też względu inni programiści też robią na styk, bo bez sensu jest robić więcej, bo też trzeba mieć życie po pracy itp. Nie ma w tym wszystkim większego polotu, bo praca tutaj to z definicji coś czego normalnie byś nie zrobił dopóki ktoś Ci nie zapłaci. Myślisz, że się dużo nauczysz, o tak, ale głównie jak nie należy robić. Polot do pracy w pierwszych dniach wyparowuje, gdy widzisz przed sobą projekt i myślisz jaki szajs, myślisz jestem w ukrytej kamerze, zaraz to się skończy, ale po minach innych ludzi widzisz, że to dalej trwa i trwa, a oni w rozmowie tacy pewni, tacy obeznani, a w kodzie robią taki syf i kaszana. Kiedy ktoś im wreszcie powie, że wszystko w tym projekcie klekocze? Zastanawiasz się czy pomyliłeś zespół, bo na rekrutacji inaczej Ci wszystko mówili, że testy, że wzorce, że nowe technologie, a tu nic takiego nie widać. 2 tygodnie później lead który Cię werbował odchodzi - zrobił na rozmowie spoko wrażenie, ale nic nie mówił, że odchodzi. Tymczasem patrzysz w backloga i z tak słabo rozpisanych zadań w sumie nic konkretnego nie wynika. Pytają Cię na ile punktów to zadanie wyceniasz - a ty mówisz 5min, a oni chcą punkty scumowe których nie przeliczysz na godziny, chociaż oni jakoś przeliczają. Chociaż nic nie wiesz o projekcie, to oni to włączają w obliczenia liczbę praktycznie jakąkolwiek powiesz (byle by była liczą fibonacciego). W tym wszystkim nie ma sensu, większość rzeczy jakie zobaczysz można zrobić 100 razy lepiej, ale oni wszyscy razem wzięci wybierają 100 gorzej, byleby lepiej to brzmiało. Wolą łączyć i komplikować niż usuwać i upraszczać. To wszystko to gra pozorów, pewien stan umysłu, chodzi o hajs i żeby nie dać się oszukać (a i tak Cię oszukają).
To da się przeżyć, ale jeśli jesteś młodym ambitnym człowiek to weź sobie daruj, bo Cię w firmie wydudkają. Będziesz żałować, że poświęciłeś spoko lata na robienie formularzy dla Grażynek zamiast rozwijać skill do znacznie poważniejszych rzeczy. Nie bierz tego co jest teraz na topie, bo będziesz robił same nudne i nierozwijające rzeczy. Ucz się rzeczy, które nie przemijają, a będziesz miał z nich znacznie większy pożytek.
Poza tym zainwestuj czas w angielski, studia i daj sobie multum czasu na eksperymenty, konkursy, poznawanie ciekawych ludzi byś mógł tak namierzyć tematy warte Twojej kariery i ludzi z którym warto robić interesy.