praca przez remote desktop

0

Dostałem ofertę, duża korporacja, czyste b2b. Rekruter wspomniał, że praca jest przez remote desktop.
Teraz się zastanawiam dlaczego zdalny pulpit:
-żeby nie dzielić się kodem,
-żebym był rozliczany tylko z godzin które oni zarejestrują jako ruch na remote desktop?

Ktoś ma okazje pracować 100% przez remote desktop i może podzielić się jak to wyglada w praktyce?

2

Bo wtedy maja pełną kontrolę nad sprzętem a sama instancja siedzi sobie na serwerze. Problem niestety jest taki, że to dobrze działa na szybkich sieciach lokalnych, ale na necie zawsze będziesz czuł lagi.

2

Ja tak pracowałem na komputerach klientów. Bardzo fajna technologia. Jeśli wszystko dobrze skonfigurowane - działa bez zarzutu. Polecam pogrzebać w ustawieniach bo często domyślnie obraz jest nie ostry.
Najgorzej jest gdy klient ma ograniczoną liczbę jednoczesnych użytkowników (prawie zawsze 2) i ktoś nowy się zaloguje.
Nagle dostajesz czarny ekran i nie wiesz dla czego.

6

Niektóre firmy z sektora finansowego używają tego podejścia.
Sam tak pracowałem i dla mnie to bloker, i dyskwalifikacja z miejsca w przyszłych pracach. Moja opinia:

  • Zwykle jest to Citrix Workspace i nie możesz nic zmienić w ustawieniach dot. jakości obrazu lub opóźnienia, a support IT odeśle Cię na drzewo i rozłoży ręce.
  • Jeśli kodujesz to jest to naprawdę uciążliwe, opóźnienie jest odczuwalne i wpływa to na komfort pracy
  • Słaba jakość animacji interfejsu jakiejkolwiek apki wewnątrz zdalnej sesji, problemy ze scrollowaniem w IDE i klatkowanie obrazu - na to musisz być przygotowany.

Moim zdaniem - nie warto i lepiej poszukać firmy, w której bardziej cenią komfort pracy na lokalnych laptopach.

2

Pracowałem kiedyś na Citrixie. Nie było tragicznie, ale osobiście wolę pracować lokalnie. Plusem niewątpliwym było to, że w tamtych czasach pracując hybrydowo 3 dni remote, 2 dni z biura nie musialem martwic sie zadnym wożeniem laptopa do biura ani jego potencjalna awaria/uszkodzeniem. Logowalem sie z komputera z biura i z domowego do tej samej maszyny wirtualnej, mając ten sam stan otwartych okienek itd za kazdym razem. Nawet gdyby w domu laptop mi teoretycznie nawalił, odpalam citrixa z innego i wszystko hula. A jak coś nie działało z ich strony (awarie lub jakies maintenance maszyny wirtualnej - rzadko ale jednak bywały), wtedy był płatny dzien wolny od pracy :D

10

Pracowałem kilka razy z różnymi technologiami zdalnych pulpitów, był to zwykle jeden z ważniejszych powodów do zmiany firmy.

  1. Lagi - nawet jak masz super łącze
  2. Słabe maszyny (wolne, albo np. za mały dysk)
  3. Limit na ilość maszyn - zabawne jak chcesz pracować i dowiadujesz się, że jesteś w kolejce oczekujących aż zwolni się zdalna maszyna :-)

W każdym z przypadków miałem kolegów, którzy twierdzili, że jest super i im takie zdalne pulpity pasują... - choć np. czekali w tych samych kolejkach i mieli takie same lagi. Ale może jak w nie lubisz programowania, to faktycznie jest to zajebiste rozwiązanie.

1

Nienawidzę i nie polecam, chyba, że mam wjazd przez ssh. Dostałem maszynę zdalną z Windowsem od IT, na której niby miałem sobie postawić WSLa. Miał być laptop. Wkrzurzyłem się strasznie. Tyle męczyłem IT i tech leada, że w końcu dostałem maszynę z ubuntu w chmurze AWS, z wjazdem przez ssh. Jest to o tyle lepsze, że mi konsola i serwer zdalny (np. przez vscode) wystarczy, a działa znacznie szybciej niż RDP.

7

Daj sobie spokój. Komfort pracy zerowy ze względu na odczuwalne lagi. Szkoda zdrowia psychicznego.

2

Pracowałem tak przez kilka miechów aby nie musieć stawiać środowiska lokalnie i generalnie nie było źle, jedynie brak alt-taba do prawdziwej maszynki trochę bolał.

Nie wiem o jakich lagach w/w piszą, a chyba powinienem je odczuwać będąc na remote

...ale może nie kodziłem na jakimś kradzionym wifi od sąsiada z 90% packet loss ;)

5

Dostałem w nowej pracy i mnie szlag trafia. Jak klikam w jakąś linijkę kodu to efekt jest po 1-1,5 sekundy xD Ciekawe ile wytrzymam. Teraz to do firmy wprowadzili.
Szukaj lepiej czegoś innego.

1

Pracowałem tak kiedyś w Delphi, gdzie IDE obsługuje 1 rdzeń, więc nie liczy się liczba rdzeni, a taktowanie pojedynczego rdzenia. A na pulpitach zwykle jest mnóstwo rdzeni, ale z niskim taktowaniem. Ciężko było się skupić, bo zanim coś się zrobiło, to ja już się dawno rozproszyłem i myślałem o czymś innym. Na szczęście szybko przeszedłem na pracę na lokalnym IDE.

1

Nie jest to przyjemna rzecz, będziesz rzucał kurwami jak wolno wszystko działa. Osobiście nie polecam.

3

Pracowałem tak, nie polecam.

  • Praca na outsourcowni, więc musiałem się w ciągu dnia ileś razy przełączać między zdalną maszyną firmową w pracy dla klienta a normalnym kontem dla mojej firmy macierzystej. I jeszcze VPN musiałem ustawiać ciągle, bo się wyłączało.

  • Praca na Windowsach. O ile w firmie macierzystej udało mi się załatwić pozwolenie na Linuksa, to w firmie klienta w zasadzie musiałem pracować i tak na Windowsach (tzn. niby nie było twardego nie, ale połączenie Linuksa wymagałoby jakiejś specjalnej konfiguracji, której nie umiałem zrobić i nikt mi nie potrafił pomóc. Czyli finalnie zrezygnowałem z tego Linuksa, bo to nie miało sensu).

  • Dziwnie to działało. Jak oglądałem filmiki na Youtube, to kiepska jakość obrazu była i ogólnie czasem jakieś dziwne lagi/anomalie (np. mikrofon się ciągle wyłączał i gdzieś w opcjach musiałem włączać pozwolenia na użycie mikrofonu na zdalnym połączeniu).

    Ogólnie czułem, że to jedna wielka partyzantka. Tzn. pewnie, gdybym był bardziej ogarnięty w konfiguracji Windowsów i połączeń zdalnych, to może miałbym większy komfort. Ale wtedy byłbym raczej adminem, a nie męczył się z programowaniem.

2
Trubow napisał(a):

-żebym był rozliczany tylko z godzin które oni zarejestrują jako ruch na remote desktop?

Po prostu boją się, że im ukradniesz ich legacy kod.

Ktoś ma okazje pracować 100% przez remote desktop i może podzielić się jak to wyglada w praktyce?

Z grubsza tak jak 1 man 1 jar tylko przez 8h dziennie, i do końca projektu.

2
somekind napisał(a):

Z grubsza tak jak 1 man 1 jar tylko przez 8h dziennie, i do końca projektu.

@WeiXiao nie ma z tym problemu 😅

2

Ja bym sobie odpuścił, w dawnych czasach zdarzało mi się tak pracować, nie polecam- lagi, wieszanie się pulpitu itp. Niby dziś internet jest szybki, ale raz- nie zawsze, dwa- nawet ten szybki czasem zwolni, trzy- ktoś gdzieś skopie konfigurację i możesz mieć światłowód wpięty do laptopa (mówiąc żartobliwie), a i tak będzie przycinać i się wieszać.

0

jeśli to jest Azure Developer Desktop vel Microsoft Dev Box, raczej nie ma się czego obawiać. Pracowałem na tym przez 1.5 roku. Lagi są minimalne (ja się szybko przyzwyczaiłem, mimo że jestem niecierpliwy i generalnie upierdliwy). Animacje/ calle na teamsach działały ok na łączu 150Mbps (UPC). Plusem jest to, że możesz się wdzwonić z dowolnej maszyny; nie musisz targać firmowego laptopa ze sobą (ale niestety musisz mieć jakąś maszynę, np. prywatną, z której się wdzwonisz).

0

Lata temu kiedy pracowałem dla jednej z brytyjskich ubezpieczalni to było trzeba się zapiąć do vpna, połączyć terminalem na jumpstation z którego był dostęp do środowisk developerskich czy qa. Dało się na takim czymś robić zadania opsowe natomiast pracować cały dzień to raczej średnio.

Firmy które forsują pracę na terminalu po prostu szukają daleko posuniętych oszczędności bo innego uzasadnienia nie widzę.

Czy warto brać udział w takich projektach? Jak dają jakoś ponad połowę niż reszta rynku to można się zastanawiać.

0

Do środowisk produkcyjnych mam dostęp tylko przez wirtualki. Lagi lagi i jeszcze raz lagi. O ile do wrzucenia paczki, przeglądania logów czy pisania jakiś prostych konfiguracji się nadaje to nie wyobrażam sobie na tym pracy daily z kodem. Pomijam, że regularnie coś/ktoś wyjebuje mi programy potrzebne do pracy i muszę składać co chwile tickety o przywrócenie xD

1

Ja tak pracuję 4 dni w tygodniu. Najpierw wbijanie na VPN, potem na RDPa. Fakt, że w domu mam światłowód i wygląda na to, że firma zadbała o dobrą infrastrukturę, bo z samą pracą nie mam problemów. Jedynie chyba wyjątkiem jest to, że nie łączę się z jakąś maszyną wirtualną na serwerze, a bezpośrednio ze swoją skrzynką, która stoi pod biurkiem, więc nie ma zauważalnej różnicy, jeżeli chodzi o zasoby w biurze, czy zdalnie.

To, co napisał @LukeJL odnośnie yt mogę potwierdzić - zawsze jest problem z jakością wtedy i lekki lag na dźwięku. Jeżeli już mam rozmawiać przez teamsy, to wtedy loguję się na fizycznej maszynie za pomocą firmowego proxy.

Także, jeżeli w pracy chcesz zrobić tylko to, co masz do zrobienia, to nie powinno być problemu.

3

Mam podobne odczucia jak reszta, kompletnie nie warto w czymś takim pracować, chyba że płacą mocno ponad rynek. U mnie jest Citrix i działa tragicznie, mierzyłem opóźnienie i wychodzi od 250ms do nawet 600ms, gdzie lokalnie jest od 30ms do 70ms. Nie ma za bardzo znaczenia jaką masz prędkość łącza bo to głownie chodzi o ping. Dodam jeszcze, że te firmy tak bardzo maja w dupie to czy masz komfort czy nie, że nawet nie stawiają lokalnie serwerów więc łączysz się często do VPN w europie centralnej, żeby połączyć się do Citrixa w Londynie.
Dodatkowo tak jak reszta mówi, często tylko windows i oszczędne maszyny ze słabymi prockami. Lokalnie możesz mieć 2GB dysku ssd na m2, a w citrixie będziesz musiał walczyć i składać requesty o dodatkowe 64 GB to jest żart.
Szkoda życia, ewentualnie jak płacą bardzo dużo i jest luźno do OE to jeszcze ok.

2

najlepiej jak jest citrix i karty dostepowe na czytniki usb - cos sie spierniczy a masz do biura 400 km to masz pecha :) - chyba ze sa jakies awaryjne elektroniczne karty systemowe.

Generalnie nie polecam :)

1
core1983 napisał(a):
somekind napisał(a):

Z grubsza tak jak 1 man 1 jar tylko przez 8h dziennie, i do końca projektu.

@WeiXiao nie ma z tym problemu 😅

Nie, on jest zbyt młody, żeby to był on.

Co do tematu to przypomniała mi się taka sytuacja, że wirtualki klienta były obsługiwane przez zespół z Banaglore, który czasem robił tam jakieś aktualizacje. Oczywiście banki nie są głupie, takie rzeczy robi się po godzinach pracy. Po godzinach pracy zespołu, który tym zarządza.
Więc jak oni zaczynali aktualizować po swojej 17, to 80 osób w Polsce miało wolne od 11 do późnego popołudnia.

Może teraz faktycznie są lepsze wirtualki, w końcu w czasach powszechnej chmury i miliardów datacenter można by je trzymać w geograficznie bliskiej lokalizacji.
Pytanie jak bardzo instytucje, którym zależy na pracy na wirtualkach nadążają za technologią. Ja bym stawiał, że tak samo jak zawsze, czyli nie bardzo.

0

trzymaj się od tego z daleka

0

Zdarzyło mi się tak pracować (przez kilka miesięcy), w obecnej pracy mi to nie grozi.
Nie było tragicznie (= not great, not terrible), wkurzał brak możliwości customizacji zdalnego systemu (chyba ze zmianą tapety był nawet problem, albo nie było to pamiętane między loginami).

2

Pracowałem na Citrixie - lagów specjalnie nie było i jak działało to działało, ale często się to wywalało. Plusem było to że jak trzeba było podrzucić komuś 2GB builda do testów to było instant, po prostu koleś sobie to skopiował w ułamku sekundy, plus każde wbicie do laba po ssh też było instant i mega szybkie więc spokojnie dało się np. streamować logi. Minus był taki że zero swobody w konfiguracjach i tylko toole dodane z góry przez adminów.

1

Pracowałem tak długo. Było OK. Fizycznym PC był komputer na którym pracowałem w biurze przed lockdownem (była to porzadna maszyna). Nie doświadczyłem raczej problemów.

4

Absolutnie odradzam, totalnie nie wygodne, skróty klawiszowe, lagi, duży potencjał do totalnej inwigilacji itp...
Można pracować cały dzień na ssh na jakichś maszynkach. Ale wszelkiego rodzaju zdalne pulpity do codziennej całodniowej pracy to się pochlastać można. Jak ktoś by mi tak kazał normalnie pracować to bym się od razu zwolnił dla zachowania zdrowia psychicznego.

1

@Trubow: Aktualnie tak pracuję, nikt niczego nie monitoruje, pełen lajt.
Czasami są problemy z połączeniem, ale poza tym to nic strasznego.

2

Zdarzyło mi się pracować dla jednego banku inwstycyjnego. Citrix + mocna Azure VM ( 16 core, 32G, SSD ) z Windowsem. Generalnie na lagi nie narzekałem. Problem raczej był z tym że nie wszędzie były dostępny trzeba było kombinowac z http proxy i dodatkowym kontem z uprawnieniami administratora. No i lista softu instalowango z poziomu choco manager -a była mocna ograniczona. Generalnie troche czasu zajeło zanim sobie pewne rzeczy obczaiłem i zautomatyzowałem. IMHO troche to taka walka z wietrakami na początku ale potem dało się na tym pracować w miare OK.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0