Some, ale to Ty rozpowszechniasz, że zasady obowiązujące u Ciebie w robocie (na przykład to, że bugi da się zawsze mniej więcej estymować) przekładają się na cały świat, a nie w drugą stronę. Chyba ani jedna osoba tu nie stwierdziła, że nie ma takich poszczególnych przypadków, że da się to robić. Zanim włączysz reakcję obronną to weź po prostu jeszcze raz przeczytaj co inni piszą i co sam napisałeś, bo mi się wydaje, że tutaj w większości kwestii spornych pojawił się problem z wzajemnym zrozumieniem, a nie w różnicach w poglądach :P
No niewątpliwie coś jest nie tak ze zrozumieniem tutaj. Bo ja np. nigdy nie twierdziłem, że bugi da się estymować. Kilka razy nawet temu zaprzeczyłem. A mimo to, znowu ktoś mi to imputuje. :)
Nie wiem skąd ty takie wnioski wyciągasz..] wchodzisz już w erystykę - czyżby jakaś reakcja obronna?
Z Twoich słów - raz piszesz o bugach, które potrafią wypełnić cały sprint, a innym razem o tym, że ludzie mają gdzieś to, co robią. Dla mnie to wygląda na dość prostą przyczynowość. Byłem tego świadkiem nie raz, jakoś nigdy ludzie, którzy mieli robotę gdzieś, nie tworzyli dobrego softu.
Po pierwsze to oczywiście ludzie niektórzy może i nie chcieli by mieć bugów, ale że akurat dane było mi przećwiczyć to wiem, że zarządzenia w sprawie zakazu bugów nie działają.
Ja nie sugerowałem nigdzie zakazywania bugów. Po prostu - jeśli rozumie się to, co się robi, to błędów jest mniej.
Jasno sprecyzowane wymagania co do zadań też by może chcieli mieć - natomiast praktyka jest taka, że robi się zadania bez jasno sprecyzowanych wymagań - bo część pracy programisty to te wymagania odnaleźć i spisać
No tak by zrobili profesjonaliści, ale po co drążyć wymagania, skoro macie je gdzieś? W moim odczuciu to, co piszesz na temat swoich doświadczeń z pracy jest jakieś takie niespójne.
Być może dzielenie się swoimi spostrzeżeniami to dla niektórych erystyka, nic na to nie poradzę. Nie wiem tylko przed czym miałbym się bronić - to nie ja mam problemy z jakością ani organizacją w robocie. :)