Zwolnienia - wątek zbiorczy

2
piotrpo napisał(a):

@WhiteLightning: Nie ma czegoś takiego jak "bezpieczna praca". Możesz być super fachowcem, mieć wrażenie, ze "bez ciebie się zawali", a na koniec zostać skasowany przez gościa z drugiej strony świata, który nie tylko nie wie nic o tobie, ale nawet nie wie, że istnieje projekt w którym niby jesteś niezastąpiony.

Przestań straszyć ludzi, nie każdy pracuje w przeładowanej korporacji. Są też sensowne i porządne firmy.

3

@somekind: Ale to nie z korpo mnie wywalili, jak firma poszła na sprzedaż i trzeba było podpompować kurs akcji. W korpo akurat czuję się bezpieczny, bo tu nikt decyzji z sensem nie podejmie. Co najwyżej każą mu jakąś podjąć, to jakąś podejmie. Gdybym bał się takich rzeczy, to umierałbym też ze strachu, że walnie we mnie meteoryt.

0

Apropos zwolnień dzisiaj w Patoarchitektach parę ciekawych zdań na ten temat. Polecam posłuchać.

1

W korpo to akurat nieraz ciężko zwolnić kogoś, kogo wiesz, że zwolnić powinieneś, nawet jak wszyscy wokół wołają by tej osoby się pozbyć :P

0

Co do zwolnień to w mojej kontraktornii międzynarodowej, tam gdzie pracujemy u klineta (firma produktowa) dostaliśmy informację że do końca czerwca tego roku firma produktowa rezygnuje całkowicie z kontrakaktorów. Cięcia kosztów. Także mogę zdradzić, że około ~40 Java Developerów będzie szukało nowych projektów/firm. Informacja potwierdzona bo mieliśmy już oficjalnego calla z kontraktornią i managerem z firmy produktowej. Ogólnie jest spore zamieszanie, niektórzy już chcą szukać nowych firm, inni zdecydowali się jeszcze zostać, ja sam nie wiem co mam robić. Póki co czekam, mam nadzieję że kontraktornia znajdzie mi nowy projekt.

1

Czyli co, zwalniani to są głównie jacyś Javowcy i inne webdevy co poszli na masówke i łatwą kasę. Okazało się, że mega proste rzeczy które robili mogą robić jeszcze tańsi pracownicy, bo są łatwe do nauczenia, to po co przepłacać. Specjaliści typu prawdziwi seniorzy, architekci itp swoich dziedzinach trzymają się dobrze i w technologiach gdzie trzeba coś umieć typu c++/ML itd nie słyszałem o żadnych zwolnieniach.

Myślę, że złote czasy dla przeciętnych klepaczy prostych technologii powoli się kończą.

12

Oho zaczyna się zaklinanie rzeczywistości "jest jestem wielki specjalistom xxx, więc mnie nie zwolnili, a hj w dpę tępym klepaczom weba którzy sami są sobie winni". To wynika z zupełnego niezrozumienia podstaw na jakiej funkcjonuje współczesne gospodarka kapitalistyczna, jej praktycznym oderwaniu od wyników ze sprzedaży bezpośredniej do konsumenta na rzecz wzrostu kursu akcji aranżonwanego głównie przez megainstytucje w rodzju Blackrock itp, no i oczywiście najprymitywniejszej chęci dowartościowania się na cudzym nieszczęściu. TLDR, dla ludzi którzy podejmują decyzje o zwolnieniach nie ma znaczenia czy jesteś web developeram, specjalistą od machine learning czy diversity and equality, jeśli uznają że wizerunkowo pozytywnym zjawiskiem będzie przeprowadzenie redukcji etatów to wylecisz tak samo. Nie ma ludzi niezastąpionych, organizacja jako taka bezdusznie potoczy się dalej bez każdego z nas, z większymi lub większymi wybojami zależnie od aktualnego profilu zwolnień.

4

@Czulu: Dokładnie tak jak piszesz. A ujmując to jeszcze dosadniej, te decyzje są podejmowane na podstawie dupnych wskaźników, które są zrypane od samego początku, a później karmione danymi, które sami im dostarczamy. W jednym z projektów np. miałem raportować czas spędzony nad różnymi aspektami projektu. Było ich tak z 30, ale żaden z nich nie dotyczył tego co faktycznie robiłem. Jak dostałem zjebki, że raportuję czas na jakieś jedno przypadkowe zadanie, to zacząłem na timesheetach uprawiać ASCII art rysując cyferkami wacki.

0

przeglądam od paru dni LN i widać trochę HR-ów poleciało i nie tylko tych z dołów ale i kierownicy, dyrektorzy. Pewnie kontraktowanie ścinają lekko działy hr itd. Roboty nie braknie ale raczej stawki dla juniorów to staną miejscami.

1

U mnie w ostatnim czasie poleciało ~30% pracowników, firma z Polski. Perspektywa na podwyżkę i awans chyba marna.

1

W Polsce wystarczy pracować na UoP i żeby ktoś cie zwolnił to musi sie na prawdę nagimnastykować a jak ktoś ma chęć to jest to prawie niemożliwe. Sądy pracy dość chętnie przywracaja do pracy.
Także mówienie o zwolnieniach w Polsce to jest żart bo o są po prostu wypowiedzenia kontraktów podwykonawcom albo rozwiązania umów za porozumieniem stron nic z tego nie jest zwolnieniem.

A co do zwolnień w Polskim IT to jest to tak niebywałe wydarzenie ze jak się zdarzy to przechodzi do legendy "że kogoś kiedyś wyjebali".

2

Widzę na LinkedIn, że głównie lecą:

  • HRowcy

  • scrum masterzy

  • agile coache

  • ogólnie stanowiska nietechniczne z IT o bajeranckich nazwach

    Nie słyszałem wśród znajomych technicznych o zwolnieniach/utratach kontraktów.

2

@Schadoow:
Bzdura, umowę o pracę można wypowiedzieć chociażby przez niezadowalające wyniki pracownika lub likwidacji stanowiska pracy. Do takich zwolnień dochodzi na porządku dziennym. Nie wiem skąd pomysł, że zwolnienie pracownika na UoP jest "prawie niemożliwe". Do tego dochodzi coś takiego jak "zwolnienie grupowe".

0

@bustard: o tak niezadowalające wyniki pracownika xD.
Ty zdajesz sobie sprawę jak ciężko to wykazać ?
Jak będziesz liczył wydajność programisty w LOC ?
Do czego to bedzie porównywane ?
A o tym mówię z doświadczenia ojciec zatrudnia sporo pracowników i niestety przynajmniej raz/dwa razy w roku się pałuje w sądzie pracy.
Tak samo żona pracuje w firmie gdzie zatrudniają na lini paręset osób. Taki najbardziej powalony case pracownik wykorzystywał koparkę prywatnie do zarobku na boku, do tego podwędzal zasoby firmy sąd drugiej instancji go przywrócił.

1

@Schadoow przesadzasz. Wystarczy że sytuacja firmy jest słaba i dochodzi redukcja etatów ze względów ekonomicznych firmy. Zwykłe wypowiedzenie zgodnie z prawem i żaden sąd nie przywróci pracownika do pracy w takiej sytuacji.

0

Wydaje mi sie, że nie bierzecie pod uwagę jednego aspektu tego problemu

Nie ma większego znaczenia, czy pracownik wygrałby w sądzie pracy, czy nie. Pracownik nie pozwie pracodawcy do sądu pracy, bo byłoby to dla niego samobójstwo.

Nikt, słownie nikt nie zatrudni do następnej pracy kandydata, o którym wiadomo, że ma tendencję do pozywania pracodawców. Pozwanie pracodawcy, niezależnie od wyniku rozprawy, to w praktyce wilczy bilet z zawodu. Co pracownikowi po wygranej w sądzie pracy, skoro od tej pory jest niezatrudnialny?

Z drugiej strony, jeśli pracodawca wręczy pracownikowi dyscyplinarkę, to jest to kolejny wilczy bilet z zawodu - nikt nie zatrudnia kandydata, który już raz dostał dyscyplinarkę. Dlatego wręczenie dyscyplinarki sprawia, że pracownik już nie ma nic do stracenia i tym samym ryzyko, że pozwie pracodawcę rośnie.

Stąd praktyka nadużywania rozwiązania stosunku pracy na podstawie porozumienia stron. Pracodawca chce zwolnić pracownika, ale są z tym jakiekolwiek problemy, wtedy po prostu wzywa do siebie pracownika i każe mu podpisać porozumienie stron, grożąc, że w przeciwnym wypadku wręczy mu zaraz dyscyplinarkę (obojętnie, czy uzasadnioną, czy nie). Wtedy pracownik musi się na to zgodzić, bo każdy inny wybór będzie samobójstwem.

  • Podpisze porozumienie stron? Ta praca jest stracona, ale może szukać następnej.
  • Zgodzi się na dyscyplinarkę? Nikt go nigdzie nigdy więcej nie zatrudni.
  • Otrzyma dyscyplinarkę, ale ją podważy przed sądem? Nikt go nigdzie więcej nigdy nie zatrudni, niezależnie od wyroku sądu. Najlepsze, na co pracownik może liczyć, to przywrócenie go na dotychczasowe stanowisko, co oznacza pracę w firmie, z którą się jest na ścieżce wojennej, a to jest ogromny ból d**y dla obu stron - i pracownika, i firmy.
  • Pozwie pracodawcę, że nadużywa rozwiązania stosunku pracy na podstawie porozumienia stron, bezprawnie używając gróźb? Jak wyżej - nikt go nigdy więcej nie zatrudni, co najwyżej zostanie przywrócony do pracy we wrogiej sobie firmie.

Dlatego też na podstawie porozumienia stron nierzadko są zwalniani pracownicy niezależnie od powodu, zarówno ci, którym ewidentnie dyscyplinarka należy się jak psu buda, jak i ci, którzy ewidentnie powinni dalej pracować na swym stanowisku, tyle że pracodawca ma widzimisię i chce pracownika zwolnić z przyczyn wyraźnie pozamerytorycznych.

Oczywiście wszystko to ma zastosowanie wtedy, gdy są jakiekolwiek problemy formalne ze zwolnieniem - jeśli można zwolnić pracownika na "czysto", w sposób całkowicie zgodny z przepisami, to tak się właśnie postępuje. Wyjątkiem jest dyscyplinarka, tego się unika nawet, jeśli nie byłoby z nią problemów formalnych, bo - jak pisałem wyżej - porozumienie stron jest korzystniejsze zarówno dla pracodawcy, jak i dla pracownika niż dyscyplinarka.

0

@ehhhhh: Spoko tylko robiąc redukcje wiążesz sobie ręce na dłuższy czas na zatrudnianie nowych.

@YetAnohterone: Nikt nit bedzie wiedział, że pozwał innego pracodawce to raz. Dwa żeby złapać dyscyplinarkę, która się utrzyma w sądzie to musi być powazny temat i wtedy pracownik jak ma olej w głowie zawsze idzie do sądu (chyba, że przyszedł najebany bo wtedy przegrane z góry :p).

1
Schadoow napisał(a):

A co do zwolnień w Polskim IT to jest to tak niebywałe wydarzenie ze jak się zdarzy to przechodzi do legendy "że kogoś kiedyś wyjebali".

Był to rok dwutysięczny któryś. Zatrudniłem się w firmie która wdrażała systemy obiegu dokumentów. Toporny produkt. Mały zespół. Po roku chciałem się zwolnić lecz takiej opcji nie było. Zacząłem przynosić swojego lapka na którym kończyłem tematy uczelniane, robiłem zlecenia na strony dla firm. Kierownik spostrzegł, że robiłem to, co robiłem. Od razu powiadomił zarząd. Kiedy wyszedłem na obiad skonfiskowali mi sprzęt. Jak wróciłem czekała na mnie dyscyplinarka.

Najbardziej zależało mi na laptopie. Zadzwoniłem na sto dwanaście. Dyspozytor uznał, że temat nie jest pilny więc podał numer numer na nalbliższy komisariat. Spółka dyrektory sobie od razu odpuścili szarpanie. Zwrócili to, co zagarnęli, a dyscyplinarkę zamienili na zwolnienie za porozumieniem stron. Tak wyglądało moje jedyne zwolnienie jakiego doświadczyłem. Od tego czasu nie współpracuję z nauszexami bo szkoda prądu.

0

@Schadoow:

Schadoow napisał(a):

@bustard: o tak niezadowalające wyniki pracownika xD.
Ty zdajesz sobie sprawę jak ciężko to wykazać ?
Jak będziesz liczył wydajność programisty w LOC ?
Do czego to bedzie porównywane ?
A o tym mówię z doświadczenia ojciec zatrudnia sporo pracowników i niestety przynajmniej raz/dwa razy w roku się pałuje w sądzie pracy.
Tak samo żona pracuje w firmie gdzie zatrudniają na lini paręset osób. Taki najbardziej powalony case pracownik wykorzystywał koparkę prywatnie do zarobku na boku, do tego podwędzal zasoby firmy sąd drugiej instancji go przywrócił.

Pracodawca może zasadnie wypo­wiedzieć umowę o pracę w ramach realizacji zasady doboru pracowników w sposób zapewniający najlepsze wykonywanie zadań, jeżeli może przewidywać, że zatrudnienie nowych pracowników pozwoli na osiąganie lepszych wyników pracy (zob. wyrok SN z 2.9.1998 r., I PKN 271/98, OSNP Nr 18/1999, poz. 577). W związku z tym po stwierdzeniu nieprzydatności pracownika z powodu małej wydajności jego pracy (zob. wyrok SN z 11.7.1979 r., I PRN 94/79, PiZS Nr 12/1980) wystarczające będzie wskazanie tego w wypowiedzeniu umowy o pracę zawartej na czas nieokreślony jako przyczyny negatywnej oceny pracy, z powołaniem się na znane pracownikowi wyniki kontroli (zob. wyrok SN z 13.5.1998 r., I PKN 105/98, OSNP Nr 10/1999, poz. 335). Nie jest wymagane przy tym udowodnienie zawinionego działania pracownika (zob. wyrok SN z 3.8.2007 r., I PK 79/07, MoPr Nr 12/2007).

Jedną z cech stosunku pracy jest to, że to na pracodawcy ciąży ryzyko osiągnięcia efektu działania, jednak bezczynność i bierność oraz nieporadność pracownika powodujące brak skuteczności w wykonywaniu powierzonych mu zadań, jak również niezawiniony przez pracownika brak umiejętności pracy w zespole (zob. wyrok SN z 15.4.1999 r., I PKN 14/99, OSNP Nr 12/2000, poz. 469), mogą stanowić uzasadnioną przyczynę wypowiedzenia i wskazanie jej nie oznacza przerzucenia na niego ryzyka pracodawcy (zob. wyrok SN z 5.12.2000 r., I PKN 124/00, OSNP Nr 15/2002, poz. 354 oraz wyrok SN z 1.10.1998 r., I PKN 363/98, OSNP Nr 21/1999, poz. 683).

https://czasopisma.beck.pl/monitor-prawa-pracy/aktualnosc/nieefektywnosc-pracownika-jako-przyczyna-wypowiedzenia-umowy-o-prace/

@Schadoow likwidacja stanowiska to jest samobójstwo dla firmy it. Ma związane ręce na zatrudnienie nowych osób przez dość długi czas.(nie pamietam ile)

Kiedy można ponownie utworzyć uprzednio zlikwidowane stanowisko pracy?

Przepisy prawa pracy, a także orzecznictwo SN nie wskazują terminu, po upływie którego zatrudnienie pracownika na zlikwidowanym stanowisku pracy będzie dopuszczalne.
Najważniejszym czynnikiem w tej sytuacji jest analiza konkretnego stanu faktycznego w celu ustalenia, czy nie doszło do pozornej likwidacji stanowiska pracy. Tym samym konieczne jest indywidualne potraktowanie każdego przypadku.

https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-czy-mozna-ponownie-utworzyc-zlikwidowane-stanowisko-pracy

1
Schadoow napisał(a):

W Polsce wystarczy pracować na UoP i żeby ktoś cie zwolnił to musi sie na prawdę nagimnastykować a jak ktoś ma chęć to jest to prawie niemożliwe. Sądy pracy dość chętnie przywracaja do pracy.
Także mówienie o zwolnieniach w Polsce to jest żart bo o są po prostu wypowiedzenia kontraktów podwykonawcom albo rozwiązania umów za porozumieniem stron nic z tego nie jest zwolnieniem.

A co do zwolnień w Polskim IT to jest to tak niebywałe wydarzenie ze jak się zdarzy to przechodzi do legendy "że kogoś kiedyś wyjebali".

Firma "likwiduje stanowisko pracy" i zwalnia pracownika na uop, potem zawiera kontrakt b2b na świadczenie usług w tym zakresie z jednoosobową działalnością gosp prowadzoną przez kogoś z innego kraju, jakiś problem ? Już pomijam że można po prostu zmienić nazwę stanowiska / dodać nowe obowiązki / podzielić między kilka nowych pozycji z dodatkowymi odpowiedzialnościami. "Stabilność" uop to mit i zaklinanie rzeczywistości przez ludzi którzy dali się sfrajerzyć państwu płacąc dodatkowe podatki za iluzję ochrony, a teraz jak przyszło co do czego jak zwykle dostają faka. Państwo chroni tylko swoich aparatczyków, wy jesteście od golenia.

0
mealtdown napisał(a):
Schadoow napisał(a):

A co do zwolnień w Polskim IT to jest to tak niebywałe wydarzenie ze jak się zdarzy to przechodzi do legendy "że kogoś kiedyś wyjebali".

Był to rok dwutysięczny któryś. Zatrudniłem się w firmie która wdrażała systemy obiegu dokumentów. Toporny produkt. Mały zespół. Po roku chciałem się zwolnić lecz takiej opcji nie było. Zacząłem przynosić swojego lapka na którym kończyłem tematy uczelniane, robiłem zlecenia na strony dla firm. Kierownik spostrzegł, że robiłem to, co robiłem. Od razu powiadomił zarząd. Kiedy wyszedłem na obiad skonfiskowali mi sprzęt. Jak wróciłem czekała na mnie dyscyplinarka.

Najbardziej zależało mi na laptopie. Zadzwoniłem na sto dwanaście. Dyspozytor uznał, że temat nie jest pilny więc podał numer numer na nalbliższy komisariat. Spółka dyrektory sobie od razu odpuścili szarpanie. Zwrócili to, co zagarnęli, a dyscyplinarkę zamienili na zwolnienie za porozumieniem stron. Tak wyglądało moje jedyne zwolnienie jakiego doświadczyłem. Od tego czasu nie współpracuję z nauszexami bo szkoda prądu.

Jeszcze chwila, a uznam argumenty Korwina i kuców, że kodeks pracy powinien zostać zlikwidowany. Żart oczywiście.

Ale poważnie, psu na budę zabezpieczenia z kodeksu pracy, skoro praktyka jest taka, że jeśli pracownik lub pracodawca chce jednostronnie rozwiązać stosunek pracy to może to zrobić? Zresztą w obu przypadkach podobnie, używając porozumienia stron jako wytrychu, z groźbą dyscyplinarki wymuszającą na drugiej stronie przyjęcie tego porozumienia stron?

1
YetAnohterone napisał(a):

Ale poważnie, psu na budę zabezpieczenia z kodeksu pracy, skoro praktyka jest taka, że jeśli pracownik lub pracodawca chce jednostronnie rozwiązać stosunek pracy to może to zrobić? Zresztą w obu przypadkach podobnie, używając porozumienia stron jako wytrychu, z groźbą dyscyplinarki wymuszającą na drugiej stronie przyjęcie tego porozumienia stron?

Krajowe prawo jest jak guma. Przewiduje rozmaite obejścia przepisów. Możesz wydzielić istotną część przedsiębiorstwa i wnieść ją apoertem do nowej spółki. Istotną częścią mogą być określeni pracownicy, projekt, klienci, know-how. Nowa spółka ma wspólników oraz zarząd na dalekim wschodzie. Bujajcie się.

Tak numer zrobił niejaki Mr Prezes InPostu wcale nie tak dawno.

2

@YetAnohterone: @mealtdown ehh to załóżcie firmę która zatrudnia na umowe o pracę "troche" osób to się przekonacie o prawdziwości swoich tez. I jak to łatwo się operuje w sądzie pracy.

1

@Schadoow: nie wiem skąd ty to wszystko bierzesz, tak sobie czytam przepisy i widzę że za wypowiedzeniem może tak jedna jak i druga strona rozwiązać umowę i nie trzeba żadnego specjalnego uzasadnienia. Po prostu dostajesz wypowiedzenie i tyle i po okresie zależnym od twojego stażu pracy kończysz pracę.

0

@Schadoow: To, że w firmie twojego ojca czy matki ciągną się sprawy w sądzie pracy kompletnie nic nie wynika. To nie jest żaden argument.

0

https://www.biznes.gov.pl/pl/portal/00204

Przyczyny rozwiązania umowy o pracę za wypowiedzeniem nie zostały określone w przepisach. Mogą dotyczyć zarówno pracownika, jak i pracodawcy. Wśród przyczyn uznanych w orzecznictwie za uzasadniające rozwiązanie umowy o pracę są m.in.:

  • nadużycie zaufania związane z określonym zachowaniem pracownika (zwłaszcza gdy jest zatrudniony na stanowisku kierowniczym)
  • dezorganizacja pracy z powodu długotrwałej nieobecności pracownika
  • bezkrytyczne wykonanie przez pracownika bezprawnych poleceń przełożonych
  • prowadzenie działalności konkurencyjnej także wtedy, gdy strony nie zawarły umowy zakazującej takiej działalności
  • odmowa podpisania przez pracownika umowy o zakazie konkurencji
  • likwidacja stanowiska pracy
  • zmniejszanie stanu zatrudnienia.
0
Schadoow napisał(a):

@YetAnohterone: @mealtdown ehh to załóżcie firmę która zatrudnia na umowe o pracę "troche" osób to się przekonacie o prawdziwości swoich tez. I jak to łatwo się operuje w sądzie pracy.

W przeszłości miałem kilka spółek. Zatudniałem ludzi. Prowadzenie przedsiębiorstwa nie jest dla każdego. Jak kogoś to wybitnie boli to trzeba poszukać sobie innego zajęcia.

0
YetAnohterone napisał(a):

Wydaje mi sie, że nie bierzecie pod uwagę jednego aspektu tego problemu

Nie ma większego znaczenia, czy pracownik wygrałby w sądzie pracy, czy nie. Pracownik nie pozwie pracodawcy do sądu pracy, bo byłoby to dla niego samobójstwo.

Nikt, słownie nikt nie zatrudni do następnej pracy kandydata, o którym wiadomo, że ma tendencję do pozywania pracodawców. Pozwanie pracodawcy, niezależnie od wyniku rozprawy, to w praktyce wilczy bilet z zawodu. Co pracownikowi po wygranej w sądzie pracy, skoro od tej pory jest niezatrudnialny?

Z drugiej strony, jeśli pracodawca wręczy pracownikowi dyscyplinarkę, to jest to kolejny wilczy bilet z zawodu - nikt nie zatrudnia kandydata, który już raz dostał dyscyplinarkę. Dlatego wręczenie dyscyplinarki sprawia, że pracownik już nie ma nic do stracenia i tym samym ryzyko, że pozwie pracodawcę rośnie.

Stąd praktyka nadużywania rozwiązania stosunku pracy na podstawie porozumienia stron. Pracodawca chce zwolnić pracownika, ale są z tym jakiekolwiek problemy, wtedy po prostu wzywa do siebie pracownika i każe mu podpisać porozumienie stron, grożąc, że w przeciwnym wypadku wręczy mu zaraz dyscyplinarkę (obojętnie, czy uzasadnioną, czy nie). Wtedy pracownik musi się na to zgodzić, bo każdy inny wybór będzie samobójstwem.

  • Podpisze porozumienie stron? Ta praca jest stracona, ale może szukać następnej.
  • Zgodzi się na dyscyplinarkę? Nikt go nigdzie nigdy więcej nie zatrudni.
  • Otrzyma dyscyplinarkę, ale ją podważy przed sądem? Nikt go nigdzie więcej nigdy nie zatrudni, niezależnie od wyroku sądu. Najlepsze, na co pracownik może liczyć, to przywrócenie go na dotychczasowe stanowisko, co oznacza pracę w firmie, z którą się jest na ścieżce wojennej, a to jest ogromny ból d**y dla obu stron - i pracownika, i firmy.
  • Pozwie pracodawcę, że nadużywa rozwiązania stosunku pracy na podstawie porozumienia stron, bezprawnie używając gróźb? Jak wyżej - nikt go nigdy więcej nie zatrudni, co najwyżej zostanie przywrócony do pracy we wrogiej sobie firmie.

Dlatego też na podstawie porozumienia stron nierzadko są zwalniani pracownicy niezależnie od powodu, zarówno ci, którym ewidentnie dyscyplinarka należy się jak psu buda, jak i ci, którzy ewidentnie powinni dalej pracować na swym stanowisku, tyle że pracodawca ma widzimisię i chce pracownika zwolnić z przyczyn wyraźnie pozamerytorycznych.

Oczywiście wszystko to ma zastosowanie wtedy, gdy są jakiekolwiek problemy formalne ze zwolnieniem - jeśli można zwolnić pracownika na "czysto", w sposób całkowicie zgodny z przepisami, to tak się właśnie postępuje. Wyjątkiem jest dyscyplinarka, tego się unika nawet, jeśli nie byłoby z nią problemów formalnych, bo - jak pisałem wyżej - porozumienie stron jest korzystniejsze zarówno dla pracodawcy, jak i dla pracownika niż dyscyplinarka.

Znam historię kolegi który mi opowiadał, że gdy chcieli się go pozbyć, to jako podkładę pod wypowiedzenie napisali mu słabą ocenę roczną, która kompletnie nie trzymała się żadnego sensu i jako powód wypowiedzenia dali low performence. Dodatkowo ocierało się o to mobbing, bo nie przekazywali mu informacji, lub coś kręcili, mówili że ma tak zrobić, po czym zmieniali wymagania, żeby nie dowoził na czas. Także na UoP też da się zwolnić pracownika. W sumie sam się zastanawiam jak pracodawca w sądzie mógłby programiście udowodnić niską wydajność w takim przypadku i jak się bronić przed czymś takim

0
Schadoow napisał(a):

W Polsce wystarczy pracować na UoP i żeby ktoś cie zwolnił to musi sie na prawdę nagimnastykować a jak ktoś ma chęć to jest to prawie niemożliwe. Sądy pracy dość chętnie przywracaja do pracy.

Pracowałem w kontraktornii na UoP jako Java Developer i zostałem zwolniony, likwidacja stanowiska pracy. Teraz też jestem na UoP w kontraktornii i za niedługo mi zawieszają projekt w którym jestem i będę na ławeczce i też mogę dostać wypowiedzenie jak mi nie znajdą nowego projektu.

1

W sądzie pracownik zawsze może znaleŹć setki powodów, żeby się pożalić na pracodawcę, że został pokrzywdzony. Sprawa potrwa długo. A na pracodawcy wisi ryzyko, że mu za ten czas sąd będzie kazał zapłacić odszkodowanie, bo się sędzia użali nad biednym pracownikiem, tak przecież ciemiężonym przez bezduszną korporację.

9 użytkowników online, w tym zalogowanych: 5, gości: 4