Maj gad, co się tutaj wyprawia. Jakieś dowodzenie nadchodzącego armageddonu przez to, że ktoś dostał maila, że zamknięto rekrutację. Litości, dostawałem takie odpowiedzi dwa lata temu, i rok temu też. To czasem efekt bałaganu (na to samo stanowisko rekrutuje kilka różnych firm, albo "freelancerów" pracujących dla jednej firmy, którzy są niezsynchronizowani i nawet nie wiedzą, że już temat zamknięty - to coś jak pośrednicy nieruchomości handlujący ofertami, których nie mają na wyłączność), czasem jest to jakiś dziwny sposób na powiedzenie "nie pasujesz nam", a czasem naprawdę nazbierali pińcet CV i nie ma komu tego przejrzeć (wielu wannabe juniorów wysyła cv na każdą ofertę która ma jedno słowo kluczowe które znają), więc hamują, bo dalsze zbieranie nie ma sensu w tej chwili.
U mnie brak ludzi, co chwilę ktoś odchodzi z firmy (choć ta płaci normalnie) i podpytany mówi, że szukał pracy około tygodnia. W firmie program referralowy ze średnią krajową za znalezienie człowieka, o czym co chwilę przypominają. Wakaty zapełniane są ludźmi z niewystarczającym doświadczeniem i skillami, z którymi się nieraz okrutnie męczymy, a to dlatego, że nie da się w przewidywalnym czasie zrekrutować kompetentnego seniora, a projekt jakoś musi iść naprzód (seniorów mimo tego cały czas aktywnie szukają)
Jeśli naprawdę przyjdzie jakaś kicha, to po prostu wzrost stawek nieco spowolni i trudniej będzie różnym leszczom dostać robotę "na kredyt", bo może będzie się dało w ogóle znaleźć na rynku doświadczonego człowieka zamiast musieć zatrudniać niekompetentnych. Jesteśmy krajem taniej i kompetentnej siły roboczej IT, wszyscy chcą do PL outsourcingować mimo tego, ze pośrednicy mają kosmiczne narzuty ponad nasze (programistów) stawki. Gdzieś się jakiś projekt zamknie przedwcześnie, gdzieś coś odwołają - trzeba będzie znaleźć inną pracę po prostu. Zachowujecie się jakby w ostatnich latach projekty się nigdy nie kończyły, nie upadały, nie były redukowane...