Nigdy nie pracowałem w ten sposób (i szczerze nie chciałbym...), ale tacy na przykład mechanicy zanim wycenią naprawę najpierw kasują za diagnostykę i sprawdzają co jest do zrobienia. Może by tak skasować za research i poświęcić temu trochę czasu. Czy tak się nie robi w tej branży?
Robi się, robi.
Parę lat temu byłem uczestnikiem zlecania przez jakaś firmę wykonania trochę skomplikowanej strony WWW pewnemu wykonawcy. Strona była na tyle udziwniona, że nie leciało to z jakiegoś szablonu na WP, tylko było pisane od podstaw. Wykonawca to też nie była firma krzak, tylko poważna agencja, ogarniająca konkretne tematy.
Pierwszym etapem było właśnie określenie potrzeb i sporządzenie dokumentacji/makiety. Było to kilka spotkań po parę godzin każde, dziesiątki maili z pytaniami i wyjaśnieniami, a w efekcie klient otrzymał dokładną specyfikację tego, co jest mu potrzebne. Kosztowało to kilka tysięcy, ale nie były to zmarnowane pieniądze.
Przede wszystkim - mając tą dokumentację oraz makietę, wcale nie trzeba było zlecić dalszych prac tej agencji. My uznaliśmy, że idziemy dalej z nimi, ale mogliśmy uznać, ze pierwszy etap zlecenia jest załątwiony, rozliczony i się rozstajemy. W każdym razie - nie była to kasa wywalona w błoto, tylko zapłata za czas i energię poświęcone na wysłuchanie klienta, zaproponowanie rozwiązania i wyjaśnienie wątpliwości, które powstały.
A po drugie - to, co powstało po pierwszym etapie, stanowiło załącznik do umowy na etap 2. Dzięki temu, że wszystko było dokładnie opisane, praktycznie nie było ryzyka, że się nie zrozumieliśmy, albo nasze oczekiwania się rozjadą względem tego, co zrozumiał wykonawca. Wszystko było opisane słownie, rozrysowane na jakichś schematach itp.
Tylko takie rozwiązanie to już wyższy poziom, nie każdy klient będzie chciał płacić za taką analizę potrzeb oraz stworzenie specyfikacji do realizacji usługi. Ale z drugiej strony - nie z każdym klientem warto wchodzić we współpracę ;)