Nie czuję się zbyt komfortowo, gdy podczas rekrutacji lub po rozpoczęciu współpracy pojawiają się pytania o poprzednich kontrahentów.
Na przykład:
- Której wersji kernela użyliśmy w projekcie?
- Dlaczego ładowanie nowego firmware do "tajnej" karty sieciowej używanej w projekcie trwa tak długo?
- Ile osób jest w zespole pracującym nad danym projektem?
- Jaka metodyka (Scrum, Kanban, ...) jest stosowana w poprzedniej firmie?
Teraz dodatkowo w obecnej kontraktorni, żebym opisał projekty w których uczestniczyłem w poprzednich firmach i już dostałem feedback, że opisy są za krótkie.
Tymczasem, w umowach z poprzednimi firmami mam zapisy, że kary umowne mogą sięgnąć nawet kilkuset tysięcy złotych za każdy przypadek naruszenia, więc trochę się obawiam, że za dużo ujawnię.
Z tego co wiem, naruszenie zasad poufności może skończyć się nie tylko karami umownymi, ale też np. zakazem wykonywania zawodu oraz wyrokiem za przestępstwo.
Czyli wygląda na to, że jeśli powiem lub napiszę za dużo, to najpierw sobie kilka lat posiedzę, nie wypłacę się z kar umownych do końca życia, i dostanę jeszcze zakaz wykonywania zawodu, żebym jakimś cudem jednak na spłatę tych kar nie zarobił ;)
Pytanie, czy takie pytania są teraz w branży normalne i nie ma czego się obawiać?
Wcześniej mi się nie zdarzało dostawać takich pytań.