Czy w rekrutacji nie wkurza Was to, że 1 firma = 1 rozmowa rekrutacyjna?

0

Trochę pytanie z czapy. O standaryzację.

Czy nie uważacie, że fajnie byłoby np. raz do roku sprawdzić poziom swojego skilla, i później móc wykorzystywać taki wynik w kilku rekrutacjach? O ile pewne projekty mogą się różnić technologiami to core umiejętności jest bardzo zbliżony...

Wątek ten jest czystą dywagacją. Rozmawiamy więc hipotetycznie. :)

0

Haha, jak z maturami? Ale by bylo oszustw, gdyby była jakaś jedna jednostka która by to weryfikowała. Ale w sumie to krok od tego, aby na programistę potrzebna była licencja, a to całym sercem popieram. Za dużo amatorów się pcha do zabawy :)

0

egzamin państwowy/branżowy ważny x lat - jak np certyfikat chmurowy
np - zdajesz egzamin z JAVA, AWS, AZURE - który jest ważny 2 lata (bo rozwój narzędzi języka) i w tym czasie masz spokój z rozmowami technicznymi
chyba że jakaś firma woli inaczej

1

I co kazdy by byl ograniczony tylko do swojego kraju?

Inna sprawe ze jasne, ze chcialbym miec taki komfort zmiany pracy jak maja np. lekarze. Idziesz pokazuejsz dokument, dogadujesz stawke i godziny i tyle. (chodzi mi o sam proces, zmiany, bez wchodzenia w odpowiedzialnosci itp.)

0

Konsultingi tak działają. Firma kupuje n dupogodzin m programistów o wydajności ε (w związku ze sposobem rozliczanie między firmami).

1
wopper napisał(a):

Trochę pytanie z czapy. O standaryzację.

Czy nie uważacie, że fajnie byłoby np. raz do roku sprawdzić poziom swojego skilla, i później móc wykorzystywać taki wynik w kilku rekrutacjach? O ile pewne projekty mogą się różnić technologiami to core umiejętności jest bardzo zbliżony...

Wątek ten jest czystą dywagacją. Rozmawiamy więc hipotetycznie. :)

Tak, nawet kiedyś wpadłem na pomysł, żeby zrobić startup, który by umożliwiał coś takiego:

  • rekrutujesz się do firmy X i tam cię mielą technicznie, przechodzisz pozytywnie test techniczny
  • firma X cię odrzuca, ale wystawia certyfikat skilla
  • idąc do firmy Y pokazywałbyś certyfikat, że przed tygodniem firma X robiła ci mielenie.
  • I żebyś mógł założyć konto ze swoją kolekcją różnych skilli, np. umiejętność frameworka X, Y, Z

Czyli rozproszone certyfikaty. Ale to bardziej był taki pomysł, że "super idea, można miliony zarobić, ale chyba nie zrealizuję", bo idea robienia tego i później przekonywania firm, żeby z tego korzystały... uznałem, że to nie dla mnie.

Jednak robiąc research "czy już coś takiego jest", natrafiłem na startup, który podobny pomysł miał, ale robili to ponad półtora roku na blockchainie i do niczego nie doszli. Mieli jakiś produkt, ale kompletnie nieznany, tak jakby nikt z tego nie korzystał. Nie wiem, czy było to za trudne, żeby to zrobić dobrze, czy może nie ma takiej potrzeby na rynku, a może firma nie umiała w marketing... a może za wcześnie po prostu. Zły timing.

A może też rozwiązywanie złego problemu. Ta firma chciała rozwiązać pod-problem ludzie kłamią w CV, więc zróbmy kolejny system wiarygodnych certyfikatów a la XKCD 927, zamiast starać się rozwiązać główny problem biznesowy rekrutacje długo trwają, więc zróbmy coś, żeby firmy mogły zaoszczędzić pieniądze na procesie rekrutacyjnym, a kandydaci czas.

Haha, jak z maturami? Ale by bylo oszustw, gdyby była jakaś jedna jednostka która by to weryfikowała. Ale w sumie to krok od tego, aby na programistę potrzebna była licencja, a to całym sercem popieram. Za dużo amatorów się pcha do zabawy :)

Ja bym to widział tak, że za wiarygodność certyfikatu odpowiadałaby firma, która je wystawiała i byłby jakiś system reputacji tak, że certyfikat ze znanej firmy, która ma dobre opinie byłby więcej wart (mógłby istnieć system, który przeliczałby reputację i obliczał "siłę certyfikatu") niż certyfikat z jakiegoś nieznanego JanuszSofta (tak, żeby uniknąć, że ktoś sam sobie wystawia certyfikat)

4

Można to porównać do dobierania się w pary, w związki - niech każdy dostanie ocenę 1-10 od grona np 100 różnych ludzi i będzie mieć średnią z tego. Koniec randek, koniec bajery, wystarczy zobaczyć scoring i się dobrać!

0

W sumie w zamyśle wszelkie certyfikaty CISCO, CEH, AWS, właśnie chyba po to powstały? Jak pokażesz taki certyfikat to chyba o to nie będą cię pytać na rozmowie?

1

Nie, bo ludzie będą się uczyć pod testy. Nawet jeśli zobacze ich wyniki to i tak średnio mi się widzi żebym miał na tej podstawie rezygnować z jakiejś formy rozmowy techniczej. Żeby zobaczyć czy ktoś ma core wystarczy że zobacze w CV'ce jako kto i gdzie pracował.

5

na rozmowie oceniasz firmę a nie tylko firma ocenia Ciebie
czy naprawde uważacie że ci rekrutujący maja chociaż poziom przeciętnego dr na studiach jeśli chodzi o sprawdzanie wiedzy?
no i firma o której mówi @LukeJL jaki miałby interes w wystawianiu ceryfikatu?

2
Miang napisał(a):

na rozmowie oceniasz firmę a nie tylko firma ocenia Ciebie

O! To też prawda. A dużo można się dowiedzieć z godzinnej rozmowy, może nie w sensie konkretów (bo prawie nigdy ci nie powiedzą), tylko raczej, czy "chciałbym tam pracować i co mi intuicja podpowiada" (chociaż intuicję się nabywa wraz z doświadczeniem, jak człowiek niedoświadczony to łyka wszystkie ściemy firm na rekrutacji, później można się nauczyć wykrywać bullshit i podjąć bardziej świadomą decyzję).

No i sama pogadanka techniczna też może być inspirująca, żeby się dowiedzieć, jak inni programiści pracują, na co zwracają uwagę.

Z drugiej strony gdyby każda rekrutacja zamykała się w godzinie, to by było spoko. Problemem są wieloetapowe rekrutacje, z których z nic nie wynika, a z drugiej strony zostało wykonane dużo roboty jeśli chodzi o sprawdzenie czyjejś wiedzy. (chociaż koniec końców z każdej rekrutacji sam kandydat może wyciągnąć wnioski i dużo się nauczyć i później pójść na rekrutację do innych firm i już będzie znać odpowiedzi na pytania, na które nie znał odpowiedzi wcześniej).

1

Nie chcę standardyzacji poziomów programowania. Z kilku przyczyn.

  1. Przecież rzeczy w programowaniu się zmieniają, i to dosyć często. Sam pamiętam okresy, gdzie po dwóch latach nie skupiania się zbytnio na typowym stacku moja wiedza była dosyć przestarzała.
  2. Różni ludzie zwracają uwagę na różne rzeczy. To, że mi się podoba, że ktoś potrafi rozwiązać zadanie algorytmiczne, nie oznacza, że będzie w stanie rozwiązać inny typ zadania algorytmicznego.
  3. Skill w programowaniu jest niemierzalny. Da się go ocenić, ale nie istnieje miarka którą jesteś w stanie tego skilla zmierzyć.
  4. W rozmowach jest fajne właśnie to, że można się z nich uczyć, a czasami pochwalić się pewnymi rzeczami. Na teście nie podyskutuję sobie czy Python w kontekście Big Data nadaje się do czegoś więcej niż proste skrypty z pandas i PySparkiem.
2

Mi na przykład bardzo podobają się rozmowy rekrutacyjne lekarzy. Przez to, że każdy musi być po wymagających studiach, skończył staż a potem 6 letnią speckę i cały ten system edukacji jest usystematyzowany to rozmowy potem wyglądają tak:

  • Gdzie wcześniej pracowałeś/aś, gdzie dalej pracujesz?
  • X i Y
  • Ile godzin w tygodniu jesteś w stanie tu pracować?
  • 20h
  • Jaka stawka?
  • X zł /h + vat
  • Zapraszamy.

U nas nie ma chyba na to szans. Każdy ma inną wiedzę, inne wykształcenie, inne doświadczenia i inne rzeczy mogą być wymagane w każdej firmie.

2

gorzej jak wyjdzie słaby wynik i nie będziesz mógł go poprawić.

lepszym pomysłem wg mnie byłoby zapraszanie po 4-5 firm naraz na spotkanie z programistą. Zadają pytania jak na konferencji prasowej, a na koniec programista wyłania firmy które chce dopuścić do przetargu i się licytują między sobą o programistę.

1
Terrored napisał(a):

Mi na przykład bardzo podobają się rozmowy rekrutacyjne lekarzy. Przez to, że każdy musi być po wymagających studiach, skończył staż a potem 6 letnią speckę i cały ten system edukacji jest usystematyzowany to rozmowy potem wyglądają tak:

  • Gdzie wcześniej pracowałeś/aś, gdzie dalej pracujesz?
  • X i Y
  • Ile godzin w tygodniu jesteś w stanie tu pracować?
  • 20h
  • Jaka stawka?
  • X zł /h + vat
  • Zapraszamy.

U nas nie ma chyba na to szans. Każdy ma inną wiedzę, inne wykształcenie, inne doświadczenia i inne rzeczy mogą być wymagane w każdej firmie.

Nie porównuj zawodu lekarza do zawodu programisty którym de facto można zostać jak się ma farta po 6 MSC. To jest całkiem inna liga, kultura pracy. Porównaj ile jest lekarzy na rynku a ile programistów.

3

Taka standaryzacja to oczywiście zły pomysł, bo jak już tutaj, to dlaczego nie ogólny social credit? Na kredyt, wyjście do lekarza, galerii, sklepu, wzięcie taksówki, w barze. Na lepsze i gorsze społeczeństwo. Tyle książek o tym powstało, filmów, ale zawsze się znajdzie element z takimi pomysłami, wtf xD

0

@crx: IT jest chyba jedynym zawodem opartym na faktycznej wiedzy i umiejetnosciach. Gdzie wiedza jest powszechnie dostepna/konsultowana/dyskutowana. W medycynie nie ma dyskusji, splywa od gory prawda objawiona jak masz postepowac i tyle. Jak profesor opowiada bzdury, to ciezko to podwazyc wyprostowac. A w PL mamy sporo lesnych dziadkow na stanowiskach. W IT przynajmniej nie ma swietych krow.

Kolejna rzecz, falszywa solidarnosc zawodowa -> lekarz nie wytknie drugiemu lekarzowi pomylki, przez co mozna latami tkwic w bledzie a pacjenci cierpia/sa gorzej leczeni.

Wiec faktycznie kultura pracy jest inna, ale na minus.

4
wopper napisał(a):

O ile pewne projekty mogą się różnić technologiami to core umiejętności jest bardzo zbliżony...

Co rozumiesz przez zblizony core umiejętności? Na Scala developera czy Haskell developera nawet o SOLID nie pytają XD

W wielu przypadkach musieli by wydawać certyfikat czy świadectwo na konkretną bibliotekę czy framework. Wiele ofert na Java Developera to naprawdę ofety na Spring developera. w Scali jest jeszcze dziwniej bo rzadko są oferty na Scala developera a bardziej na Cats developera, ZIO developera, Spark Developera, Akka developera. (Ja teraz jestem trochę Spark developerem, a chciałbym zostać Cats Developerem. Albo chociaż ZIO developerem)

2

Wiesz, ja tam nie mogę ustandaryzować oceny (czyjejś wiedzy) pomiędzy przeprowadzającymi rekrutację koderami (w jednej firmie, siostrzanych lub nawet w jednym zespole) ;-) Jeden ocenia czyjąś wiedzę na mid, inny na senior, dla jeszcze ktoś mi mówi że to obiecujący junior. Próbuję ludzi prosić aby oceniali nie tylko wiedzę, ale to jak ludziki kombinują, trochę propagując Dreyfus. Niestety nawet posługując się tym modelem, np. dla jednego ktoś kompetentny to dla innego ekspert; myślę, że jest tak ponieważ ocena zależy od wiedzy (in nastroju, pogody, etc) przeprowadzającego rekrutację. Także tu widzę nie do przeskoczenia zaporę - imho proponowane podejście sprowadzałoby się do tego żebym zaufał ocenie osoby wydanej jakiś czas temu, z jej punktu widzenia. Idąc jednak tym tropem, etykieta mogłoby być przejście rekrutacji do MAMAA - najpierw masz ogólne testy z koderki, system design a dopiero później przydzielają (lub sobie szukasz) odpowiedniego zespołu. Także, w przypadku gdy masz zatrudnić n++ do chord już pracujących, to może by to podejście jakoś przeszło. Nie znam kodera, który po MAMAA nie znalazł sobie roboty - poza tymi którzy zakończyli karierę z powodu innych niż techniczne kompetencji, co wciąż wymaga choć jednego etapu rekrutacji aby odsiać oszołomów z którymi na piwo byś nie poszedł osoby nie pasującej do kultury już istniejącego zespołu
Wracając jednak do oceny samej tylko wiedzy techniczny, to jeśli ktoś ma konto na HackerRank czy innym tam LeetCode i chce się pochwalić, to czasem spojrzę - mało kto jednak (doświadczenie moje == anegdotyczne), sam się natrudził (sprawdził się?), w większości ludzie nawet nie pamiętają skąd problem przekleili, a rozwiązania próbują zakuć. Więc, traktuję raczej jako ukłon w stronę kujona, wszak sporo z tych na TopCoder to nieźli wymiatacze (jak się już ogarnęli i przestali marnować na to życie)
Na jakiś Brainbench, LinkedIn czy Pluralsight ranking raczej patrzę z przymrużeniem oka (czytając - nie masz doświadczenia w CV, ale chciałbyś pracować w tym tech-stacku, lub rekrutowałeś się do jakieś corpo gdzie Ci kazali to zrobić to i masz w CV). Niestety, często takie zbiory Q&A (Pluralsight trochę to ostatnio zmienia), nie drążą tematu, wybierasz odpowiedź a-d i tyle, a ciekawie się zaczyna jak widzisz jak głęboko można zejść z tematem. Bez przejrzenia transkryptu / nagrania z rozmowy z poprzednią firmą / rekruterką - musiałbym jakoś mapować ich ocenę czyjejś wiedzy na wiarę, lub samemu się tam rekrutować ;-) Pluralsight test mogę sam sobie zrobić więc punkt odniesienia można sobie wyrobić, także może i jest to jakiś 'przyszłościowy' sposób podejścia do przedstawionego przez Ciebie problemu? W ramach notki historycznej, dwie z corpo gdzie pracowałem używały Brainbench'a do wstępnego filtru kandydatów przez dość długo, jeszcze się nie spotkałem aby ktoś pytał o Pluralsight.
Repo jakieś z przechodzeniem Project Euler, czy jakiegoś tam advent of code trochę więcej mówi o koderze/ce, t.j. że komuś zależało żeby się sprawdzić, dał radę wykroić trochę czasu (==zawalił coś innego w życiu), etc. Własny projekt i/lub PR w jakimś open source są super bo można się naprawdę dużo dowiedzieć o człeku, jak reaguje na pomysły z rzyci w issues, zarządzanie dependencjami, release notes, itp, itd.. Także może jakieś AI mogłoby to przelecieć i wyniuchać pozytywne/negatywne zachowania, a później przyznać koderskie rankingi? Ale to znów dyskryminowałoby tych (większość), którzy takiego repo nie posiadają. Przyszło mi jeszcze do głowy robienie kursów edX, Coursera i inne takie - niektóre są na tyle znane w branży (AI/ML, CyberSec), że jeśli ktoś je przeszedł (z weryfikacją i wszystkim), to wiadomo, że coś mu się tam pewnie ostało, czy przeszedł sam czy też nie, na takim poziomie to zwykle wychodzi pierwszego tygodnia w pracy..

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1