Przyszłość prawa do pracy z domu w Polsce i w Unii Europejskiej

0

Pierwszym krajem w Unii, który niedawno zalegalizował prawo do pracy z domu, jest progresywna Niderlandia. Jakie są waszym zdaniem szanse i konieczne warunki, aby analogiczna legalizacja do pracy z domu nastąpiła w Polsce, jak również w pozostałych krajach Unii?

Oczywiście, coraz więcej firm IT na świecie, z różnych względów, zgadza się na taką formę pracy, niemniej jednak nadal jest to oparte na wewnętrznej strategii firmy i nowy CEO może uznać że się nie "należy" i tyle.

Artykuł z WSJ: Netherlands Poised to Make Work-From-Home a Legal Right.

5

Jak dobrze że nie mam umowy o pracę i nie muszę tym się martwić :D

57

Szczerze to nie wiem co tutaj legalizować. Jeśli ktoś chce remote i firma mu tego nie daje, to niech poszuka innej. Nienawidzę narzucania przez państwo, czegokolwiek - W obie strony.

1

Pytanie co lepsze - socjalizm czy kapitalizm. Ale to już pytanie o naturę ludzką.

Czy zakładamy jak w socjalizmie, że pracodawcy to kretyni i wyzyskiwacze i trzeba ich zmuszać do tego, żeby się skapnęli, że praca zdalna jest okej.

Czy może zakładamy jak w kapitalizmie, że pracodawcy myślą, więc kalkulują i się już skapnęli, że praca zdalna jest okej, a ci, którzy się nie skapnęli, niech wymagają pracy niezdalnej (albo jeśli specyfika branży wymaga pracy niezdalnej). Na przykładzie branży IT można powiedzieć, że owszem, to się już realizuje. Praca zdalna stała się standardem. Bo rynek tak zdecydował.

Zachodnia Europa nie przeżyła socjalizmu, więc radośnie do niego dąży (bo socjalizm im wydaje się nie pieśnią przeszłości, a przyszłością, celem, ideałem, cywilizacją), pytanie, w którą stronę podąży Polska?

1

Najpierw trzeba byłoby zmienić myślenie ludzi starszej daty że trzeba się w kolchocie pokazac.

4

Pytanie co lepsze - socjalizm czy kapitalizm. Ale to już pytanie o naturę ludzką.

A może można podejść do tego bez mieszania tych 2 etykiet. Ja odrzucam takie dywagacje czy coś jest kapitalizmem albo socjalizmem - jakby świat ograniczał się do tych magicznych słów które wiele osób stosuje po prostu jako pejarotywne określenie na to co im nie pasuje.

Czy zakładamy jak w socjalizmie, że pracodawcy to kretyni i wyzyskiwacze i trzeba ich zmuszać do tego, żeby się skapnęli, że praca zdalna jest okej.

To są 2 osobne kwestie : "kretyni" i "wyzyskiwacze". Przecież moglibyśmy mieć nadal pracę dzieci, 7 dni w tygodniu itd itp. Niekoniecznie byłoby to nielogiczne.

Praca zdalna stała się standardem. Bo rynek tak zdecydował.

Mam wrażenie że covid tutaj pomógł dużo. Więc rynek zadecydował, ale czy to znaczy że ludzie mieli swój rozum i sami do tego doszli, czy może jednak potrzebowali jakiegoś zewnętrznego bodźca żeby przekonać się do zmiany starych zwyczajów.

Zachodnia Europa nie przeżyła socjalizmu, więc radośnie do niego dąży (bo socjalizm im wydaje się nie pieśnią przeszłości, a przyszłością, celem, ideałem, cywilizacją), pytanie, w którą stronę podąży Polska?

Na pewno prawo do pracy zdalnej jest tutaj problemem dla Polski i równią pochyłą w stronę mroku gospodarki centralnie planowanej PRLu? Dla mnie nie.

2
LukeJL napisał(a):

Czy zakładamy jak w socjalizmie, że pracodawcy to kretyni i wyzyskiwacze i trzeba ich zmuszać do tego, żeby się skapnęli, że praca zdalna jest okej.

Skąd pomysł, że takie założenia były w socjalizmie? Przecież wówczas pracodawcą było głównie państwo.

Zachodnia Europa nie przeżyła socjalizmu, więc radośnie do niego dąży (bo socjalizm im wydaje się nie pieśnią przeszłości, a przyszłością, celem, ideałem, cywilizacją), pytanie, w którą stronę podąży Polska?

Gdzie w Europie Zachodniej dąży się do nacjonalizacji środków produkcji oraz przejęcia zarządzania przedsiębiorstwami przez rady pracownicze?

1
somekind napisał(a):

Gdzie w Europie Zachodniej dąży się do nacjonalizacji środków produkcji oraz przejęcia zarządzania przedsiębiorstwami przez rady pracownicze?

wiem, że trochę nie ten kontynent i trochę mało reprezentatywny przypadek, ale ostatnio się natknąłem na to:

https://www.louderwithcrowder.com/portland-bar-forced-close
PORTLAND LESBIAN BAR FORCED TO CLOSE AFTER 5 DAYS BECAUSE IT WASN'T WOKE ENOUGH TO BE A PORTLAND LESBIAN BAR
JULY 20, 2022
Yes, after being employed for five days. Doc Marie's was accused of, quote, not being "proactive enough in creating a safe space and accused the owners of racism." They also, in their list of demands--yes, a list of demands--wanted this small business that has only been open for five days to provide free education to the community.
Here's my favorite part: "The employees demanded the owners relinquish ownership of the bar and hand the business to them." Five days after opening, the employees are demanding the owners who hired them and invested in opening the business, sign the company over to the employees. After only being open for five days. That's amazing!

4
ledi12 napisał(a):

Szczerze to nie wiem co tutaj legalizować. Jeśli ktoś chce remote i firma mu tego nie daje, to niech poszuka innej. Nienawidzę narzucania przez państwo, czegokolwiek - W obie strony.

Z jednej strony tak. W IT mamy taką możliwość. Jak nam się nie podoba, to idziemy gdzie indziej. Mamy też, jeżeli wykluczymy januszeksy, całkiem niezła kulturę pracy.

Z drugiej strony, moja małżonka pracuje w międzynarodowym korpo z branży medycznej i w Polskim oddziale praca zdalna jest możliwa tylko 2 razy w tygodniu. Przy czym całość swojej pracy jest w stanie wykonać z domu. Jedynym powodem limitu dni pracy z domu jest decyzja zarządzających, kadry kierowniczej zdobywającej doświadczenie w latach 90, którzy chcą widzieć pracowników przy biurkach, gdyż pracy zdalnej nie uznają za prawdziwą pracę. A najlepszym paradoksem jest to, że firma miała najlepsze wyniki podcza lockdownu, gdy wszyscy pracowali z domu! Niestety ta branża jest dużo bardziej hermetyczna niż IT i nie ma aż takiej możliwości zmiany pracy gdy coś się nie podoba.

Także do przemyślenia.

0

Ale przecież nie każdy chce pracować 100% zdalnie. Niektórzy chcą pracować z ludźmi w biurze, a zdalnie tylko okazjonalnie. Wtedy trzeba szukać firmy, która nie pozwala na pracę zdalną, bo inaczej siedzielibyśmy sami w biurze. Dlatego odgórna regulacja tego nie ma sensu.

0
Fanquilen napisał(a):

Dlatego odgórna regulacja tego nie ma sensu.

Dlatego odgórna regulacja nie ma sensu, bo pogorszyłaby stan jednych a polepszyła stan innych? Rozumiem, że piszesz to w swoim imieniu, masz takie preferencję i dlatego twierdzisz, że coś "nie ma sensu"?

Wtedy trzeba szukać firmy, która nie pozwala na pracę zdalną, bo inaczej siedzielibyśmy sami w biurze.

Nie, nie trzeba. Można poszukać sobie zespołu, który ma podobne preferencje.

No albo można być tym krabem w wiaderku który ściąga inne kraby do siebie jak próbują wyjść ;). (nie do końca trafiona alegoria, nie chodzi mi o to zjawisko)

Ja oprócz konfliktu interesów na linii A)pracodawca który chce zmuszać do pracy zdalnej + B) pracownicy którzy nie chcą się trudzić w znajdowaniu zespołu bez pracy zdalnej a C) ludzie którzy chcą w swojej branży mieć możliwość pracy zdalnej albo nie chcą się trudzić w znajdowaniu pracodawcy który to umożliwia

zaletę ogólnosystemową czyli odciążenie infrastruktury i zwolnienie przestrzeni.

1

Najlepiej jakby wszyscy politycy trzymali się maksymalnie daleko od regulowania czegokolwiek.

2
Fanquilen napisał(a):

Ale przecież nie każdy chce pracować 100% zdalnie. Niektórzy chcą pracować z ludźmi w biurze, a zdalnie tylko okazjonalnie. Wtedy trzeba szukać firmy, która nie pozwala na pracę zdalną, bo inaczej siedzielibyśmy sami w biurze. Dlatego odgórna regulacja tego nie ma sensu.

Ale w jaki sposób ma to zmuszać firmy do którejkolwiek opcji? Chodzi o zwykle uregulowanie kwestii bezpieczeństwa, praw i obowiązków, dokładnie tyle co jest aktualnie w biurze. Gdzie tutaj jakieś nakazy/zakazy?

1

Myślę, że w IT stanie się to normą. Właściwie już się stało. Problemem jest prawo pracy i ogólnie absurdalność podejścia naszego rządu (i pewnie innych):

  • Od groma ludzi, którzy realnie pracują na etacie formalnie pracuje na różnego rodzaju dziwacznych tworach typu JDG2b, UD, UZ albo na czarno. Co jest patologią. Robią to bo albo im się to opłaca, albo zostali zmuszeni, bo pracodawcy się opłaca przez podatki, albo obie strony chcą mieć bardziej elastyczne warunki do dogadania się jak właśnie praca z domu, albo będę pracować po 12 godzin i mieć piątki i co drugą środę wolną, albo potrzebuję kasy i nawalam nadgodziny jak głupi itd.
  • Rząd zapowiada "walkę" z tym zjawiskiem i w ramach tej walki zwiększa dysproporcje w podatkach pomiędzy UoP i JDB2b, oraz wprowadza nowe regulacje, które w imię "ochrony pracownika" jeszcze bardziej ograniczają swobodę dogadywania się stron w ramach stosunku pracy.
  • W efekcie jeszcze więcej ludzi zostaje "biznesmenami" i może z normalizacją rynku pracy nie wyszło, ale za to w statystykach przedsiębiorczości wyglądamy świetnie.

Do tego co wyżej, dochodzi jeszcze kwestia związków zawodowych. O ile prawie każdy by chciał mieć możliwość pracy z domu, to rodzi to dodatkowe skutki. Skoro zatrudniamy pracownika zdalnie, to dlaczego mamy się ograniczać do własnego miasta? Albo do własnego kraju? Czym różni się siedzący przed komputerem Sebastian, od siedzącego przed komputerem Saszy, czy Rajesha? Jest też zwykła ludzka zawiść (zarabia kupę hajsu, a nawet do pracy nie musi chodzić) i januszerka managementu, który robi się niespokojny jak nie widzi ludzi karnie siedzących przy biurkach, bo przecież w pracy chodzi właśnie o siedzenie przy biurku, albo chociaż w kuchni. Przecież wtedy można w każdym momencie zaczepić, poprzeszkadzać w robocie, olśnić własną pozycją.

Z mojego punktu widzenia, sensownie zorganizowana praca zdalna ma dla każdej strony sporo zalet. Ja nie tracę czasu i pieniędzy na dojazdy do firmy, firma oszczędza na wyposażeniu i utrzymaniu biura, miasto oszczędza na utrzymaniu i rozbudowie dróg, bo jest mnie na tych drogach mniej, środowisko korzysta, bo mniej korzystam z samochodu, moja rodzina korzysta, bo mam dla niej więcej czasu i jak wydarzy się coś pilnego, to jestem na miejscu. Ale jak zwykle musi wpaść banda polepszaczy rzeczywistości, wyciągnąć z d... przepisy i je narzucić wszystkim.

Jedyne co powinni uregulować, to sposób w jaki jest rozliczany czas pracy, typu "jestem w pracy, to zawsze można mnie złapać, nie jestem w pracy, to nie można podejmować prób kontaktowania się ze mną". Może jeszcze wprost zabronić naruszeń prywatności typu oprogramowania, które odpala kamerkę, żeby sprawdzić, czy siedzę przed komputerem, a z tyłu żona właśnie wychodzi spod prysznica.

No i dodatkowo miejsce pracy "w domu", powinno zostać opcją, którą można na stałe wpisać do umowy o pracę, żeby człowiek jasno wiedział ile dostanie i na jakich warunkach.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1