2-5 kontraktów na B2B.

7

Czytam ostatnio na reddit sporo jak to programiści zza granicy mają po 2-5 kontraktów na B2B i pracują po 30-40h tygodniowo jednocześnie udając przed pracodawcami, że pracują tylko dla nich na wyłączność. Ktoś tak robi? Ktoś coś o tym wie? Imo zarobki 4-5x kuszą.

5

Wejdź na temat na tym forum z zarobkami. Ostatnio posty takich osób pojawiają się coraz częściej. W komentarzach często piszą szczegóły jak to u nich wygląda.

Podstawa to znaleźć taką pracę żeby móc faktycznie robić wolniej i wrzucać do trackera 8h a robić 2-4h.

1

masa ludzi tak pracuje i u nas. mam wrazenie ze od czasow covida stalo to sie mega popularne

0

2 kontrakty ok, 2,5 też brzmi ok. Ale więcej to nie był bym taki pewny, zależy od umów i tego co masz na fakturze. A poza tym więcej niż 2 kontrakty są BARDZO trudne do zgrania. Ci ludzie na reddicie co to piszą zatrudniają się w 5 miejsach ale liczą się z tym że zaraz ich zwolnią. Na stałe to raczej max 2 kontrakty.

EDIT: No i czemu mówisz o B2B? Przy UOP jest to samo, pracodawca nie ma prawa zabraniać ci robienia po pracy czegokolwiek.
Musisz pilnować żeby nie pracować dla konkurencji ale to się tak samo tyczy b2b i uop.

1

Chciałbym odświeżyć temat. Jak możliwe jest będąc programistą pracować na więcej niż jeden etat jako programista Java?

Aktualnie robię zdalnie w korporacji i mamy metodykę Scruma i Sprintów gdzie wyceniamy sobie taski nawzajem, raczej ciężko się jest obijać.
Dodatkowo mam Team Leadera który nadzoruje na bieżąco progress, czy ktoś jest z czymś przyblokowany czy nie i tym podobne. Dodatkowo w ciągu dnia do tego mam Calle z biznesem i spotkania Scrumowe. Nieraz nawet nie mam czasu się wyrabiać w ciągu 8h.

Zdradzcie mi ten sekret jakie to zawody macie, gdzie tak mało się robi że myśli się o drugim etacie.

0
crx napisał(a):

Aktualnie robię zdalnie w korporacji i mamy metodykę Scruma i Sprintów gdzie wyceniamy sobie taski nawzajem, raczej ciężko się jest obijać.
Dodatkowo mam Team Leadera który nadzoruje na bieżąco progress, czy ktoś jest z czymś przyblokowany czy nie i tym podobne. Dodatkowo w ciągu dnia do tego mam Calle z biznesem i spotkania Scrumowe.

Scrum słowo klucz.

2

Jeżeli ktoś tak robi, to raczej nie będzie się zbyt chętnie chwalił oszustwem. A czy da się ogarnąć? Jasne, że tak, zanim korpo da ci dostępny, zrobi szkolenia, wyda sprzęt, zorientuje się, że robisz ich w wała, pogada z tobą, wprowadzi plany naprawcze i co tam jeszcze to minie kilka miesięcy i stawiam na coś bliżej 6 niż 3. W końcu cię wywalą, ale przez cały ten czas będą płacić. Bez problemu jestem sobie w stanie wyobrazić, że ktoś łapie nową robotę, czy 2 co miesiąc i ma w porywach kilka takich "etatów".

1

Czy komuś się udało zostać doradcą od jakiegoś legacy systemu? Tak aby już nie grzebać w tym 8h, ale od czasu do czasu rozwiązać problem/doradzić w implementacji. Oczywiście za stawkę kogoś, kogo nie trzeba wdrażać 3 miesiące. To byłaby niezła opcja, ale najczęściej umowa z kontraktornią zabrania dalszej współpracy z klientem po okresie „zatrudnienia”.

1

@ArchitektSpaghetti: to co mi przychodzi do głowy to sytuacja gdy odchodzisz z firmy po x latach, ale firma wie w jak głębokiej dupie jest i proponuje Ci dodatkowy etat w celach doradczych lub dorywczego gaszenia pożarów / wdrażania kogoś nowego. Ale to zadziała raczej tylko wtedy gdy jesteś niezastąpiony w danym projekcie.

4

Mam teraz 2 kontrakty. Na drugi mam zgodę od pierwszego klienta. Tak się udało, że drugi klient jest z USA, spotkań praktycznie nie mam, więc luz. W jednym projekcie pracuję z gościem, który jest współautorem popularnego frameworka i jemu to pewnie kontraktów nie brakuje.
Aczkolwiek więcej niż 2 kontrakty dla zwykłego deva bez kręcenia jakiś wałków sobie nie wyobrażam. Pamiętam jak ktoś na forum pisał, że robi 3 etaty w 8h.

Istotne jest też ile płacą. Można mieć 1 kontrakt za 100k lub 3 po 33k. Najlepiej znaleźć takie projekty, które będą z tej samej branży i z jak najbardziej zbliżonym stackiem.
Można robić też tak gdy jest się wystarczająco dobrym, że zatrudnia się po prostu kilku juniorów i tylko ich prowadzić przez cały dzień. Jak arcymistrz grający z wieloma graczami na raz ;p

13

Ja pracuję od jakiegoś czasu na 2 etaty i wyrabiam się w 40h tygodniowo.

Z obserwacji - taka zabawa na pewno nie jest dla szeregowego Klepacza, który siedzi od kilku lat w jednej firmie i max na co liczy to podwyżkę 10% rocznie (gdzie juniorzy w jego firmie pewnie zarabiają więcej od niego) tylko dla osób bardziej "obrotnych" i szybko adaptujących się do zmian, które nie widzą niczego złego w zmianie pracy co pół roku albo nawet krócej i zwiększaniu zarobków o 30-50% z każda zmiana :-)

Co do moich wyników to przełożeni z dwóch firm są bardzo zadowoleni z mojej pracy, tak samo jak ja z przelewów co miesiąc, także jest git. Win - win.

8

@takitamnoobek: pierwsza zasada OE. Nie mówisz nic o OE ;)

8

Ja ostatnio zostałem wrzucony do nowego projektu: jedno daily rano plus czasami się z kimś ustawie na calla. Generalnie jest to fixowanie bugów, totalnie nierozwojowe, ale mogę w zasadzie robić kiedy chcę plus jest całkiem dobra kasa płatna w EUR.
Szukam czegoś nowego ciekawego, miesiąc spróbuję popracować dwa etaty na raz, jak bedzie ciężko to odpuszczę.

2

Ja właśnie też zacząłem brać dodatkowe zlecenia. Bardzo się męczyłem w pracy, którą zresztą będę zmieniał we wrześniu. Połowa czasu w pracy to szukanie sobie jakiś ciekawych zajęć przez to, że musiałem często czekać aż testy przejdą na CI, lubiły się często psuć a przesiadanie się na inne taski było bez sensu, bo później skakałem i stashowałem zmiany cały czas (jak było trzeba zrobić małą poprawkę), a często nawet nie zdążyłem zagłębić wystarczająco drugiego tematu.
Drugi kontrakt wziąłem na pół etatu, ale widzę, że mógłbym w nim robić pełny etat (który zresztą proponowali), bo pracy w sumie praktycznie nie ma i tempo jest bardzo powolne.
Zacząłem jeszcze dodatkowy kontrakt, który jest bardzo luźny. Mogę pracować kiedy chcę (nawet w weekendy), w umowie mam tylko, że średnio w tygodniu będę wyrabiał 20-30 godzin.

Dopiero zacząłem taką zabawę i jak na razie nie muszę robić dodatkowych godzin, ale już widzę że nie mam tak luźnych dni jak wcześniej.
Mi taki system pracy odpowiada. Przez to, że w pierwszej robocie mam mało pracy, a z drugiej strony muszę być przy kompie, to męczyło mnie to bardzo psychicznie już w ostatnich czasach. Do tego stopnia, że często nawet po godzinach klikałem te przyciski, żeby ponownie jakieś testy uruchomić (albo jakiś test poprawiałem), które nie przeszły na CI, bo miałem wrażenie, że danego dnia i tak nic nie zrobiłem. Teraz czuję się spełniony po takim dniu jako, że zawsze gdzieś mam coś do roboty i siedzę te 8 godzin z jednej strony na większych obrotach, a z drugiej mam na tyle luzu, że zrobię sobie śniadanie, obiad, czy herbatę (albo przejrzę forum :) ).
W pierwsze dni jak miałem jeszcze jakieś spotkania, żeby wdrożyć się w projekt + kończyłem dwie rekrutacje, które też mi trochę dnia zabierały to potrzebowałem 9-10 godzin. Ale myślę, że gdyby nie te spotkania rekrutacyjne to bym się wyrobił w 8. Albo jakbym olał i dokończył następnego dnia to też nic by się nie stało.

11

To bardzo proste.
Sa firmy, gdzie jest crunch i nie da sie wtedy tak.
W innych firmach jednak pracuje ogolny luz. Ludzie potrafia gadac przy kawie 2-3h, zagrzebac sie w jakichs bledach w gicie na 2 dni i lub stwierdzic, ze im "zginelo" po mergu.

Ja nie robilem takich przypałów i nikt tego nie doceniał. Pracowałem 2x szybciej niz inni i zwyczajnie zaczalem pracowac z takim tempem jak inni i robić swoje taski w 4h.

To jest takie troche wrażenie, ze sie nia da, bo manago będzie naciskał, żebyś zrobił wiecej.
Wtedy Ty mu mówisz: nie zrobię więcej i co Ci zrobi? Powie, że wolniesz pracujesz, to mu powiesz, że jak jest niezadowolony, to moze poszukać kogoś innego.

Ogólnie znam takich leszczy, którzy wyglądają na mega zapracowanych, pracują po 10h dziennie w jednej firmie. Jak sie jednak przyjrzysz ich pracy, to oni ciagle tylko gasza pozary, które sami wywołali i naprawiają swój własny kod.

W skrajnym przypadku znam sytuacje, gdzie 1 programmer pisał coś przez 4 miesiace, uczciwie przez 10h dzinnie i czasem nawet w soboty, ciagle testował i ciagle byly bledy. Przyszedł inny i napisał to w tydzien. Kurtyna.

2

Dwie w tym samym czasie to bym nie polecał. Ale świat jest całkiem spory i śmiało można ogarnąć sobie pracę dla Europy i USA, a wtedy różnica czasowa sprawia, że praca nie musi się nakładać. Jeszcze idealnie, jak chociaż jeden z tych "etatów" pozwala na pracę w dowolnych godzinach + ewentualnie jakieś spotkanie. I z takim setupem można tak ciągnąć całkiem długo bez kombinowania i jakiegoś przemęczania się.

3

Pracowałem tak kilka miesięcy. W starej firmie zmienił się menager i zaczął się najbardziej chamski micromanagement jaki można sobie wyobrazić (zakrawający o mobbing), a nowa firma okazała się sektą scruma. Finalnie stres, nakładające się spotkania plus niedający żyć menager, i wyszło tak, że kilka miesięcy pracowałem.
Uważam, że da się tak pracować bez problemu. Pracy masz na tyle, że w 7 godzin uczciwej (!) pracy da się zrobić 2 etaty. Niestety upo menago upierają się, że musisz po 2+ godziny dziennie siedzieć na spotkaniach z wyłączoną kamerką i wyłączanym mikrofonem.
Sam jestem na etapie szlifowania angielskiego, żeby zacząć pracować na 2 etaty za euro i dolary. Moim zdaniem da się - ale pracownik musi te 3-4 godziny uczciwej pracy wykonaj, a pracodawca nie może być sekciarzem

8

Mam nadzieje, że przyjdzie do IT recesja, która spowoduje, że osoby oszukujące i pracujące na 2 etaty udając, ze zajmuje im to 8godzin, zwłaszcza gdy są na umowie płatnej od godziny poniosą konsekwencje. Jest to zwykłe złodziejstwo. Nie różni się niczym od zostania oszukanym przez ekipę remontową, która liczy za dniówkę, a jednocześnie robi 2 fuchy.
Brzydze się tym :)

6

@bilgeits:
Mam nadzieję, że masz umowę na pełen etat (lub 160/168h miesięcznie na b2b) i pracujesz uczciwie co do minuty, bo jak nie to jest to złodziejstwo i oszukujesz + okradasz swojego szefa.

ps jakby coś to robię na 1 etat :)

7

Skończy się to tym, że firmy albo zaczną wymagać pracy on-site albo wprowadzą jakiś system trackowania/szpiegowania lub micromanagement. Bo póki to dotyczy liczby pracowników w granicach błędu statystycznego to jeszcze można to olać. Ale jak to staje się "trendem" to już straty robią się wymierne.

Nawet jeśli teoretycznie pracownik się wyrabia i w zespole są zadowoleni. Firma płaci za 8h dziennie, więc skoro gościu się wyrabia z taskami to mógłby pracować w drugim zespole albo robić więcej. Z drugiej strony, skoro ktoś się wyrabia i w 3-4h robi tyle co inni to może zasługuje na podwyżkę?

Kolejna kwestia: te 8 godzin dziennie to taka umowna kwestia, dość problematyczna. Programowanie to praca kreatywna, można siedzieć i 10h ale jak człowiek jest zmęczony to nic sensownego nie stworzy. A czasem wystarczy te 3-4h cudownego flow, kiedy kończymy taska wycenianego na tydzień. Ale mało kto z nas chciałby być rozliczany z efektów pracy a nie z wysiedzianych dupogodzin. Ciężko nawet mi sobie to wyobrazić - różnice w prędkości dowożenia w różnych firmach, w których pracowałem, to są rzędy wielkości, a nie procenty. Rozliczanie godzinowe na razie z nami zostanie.
Kolejny problem jest taki, że nie ma sensownych metryk, które by nam mówiły jak efektywny jest programista. Albo przynajmniej ja o takich nie wiem. Wydaje mi się, że możemy polegać co najwyżej na gut feeling członków zespołu, więc firmy zatrudniające programistów są w kropce, bo nadmierna kontrola może źle wpłynąć na morale i produktywność, zwłaszcza najbardziej zaangażowanych pracowników (tych, którzy wg zasady pareto wnoszą do firmy najwięcej).

8

Napiszę z perspektywy Team Leadera. Jeśli taski są wykonywane, CR robiony i nie ma problemu by ustawić spotkanie by o czymś pogadać to nie interesuje mnie ile czasu faktycznie ktoś pracuje.

Jeżeli widzę, że osoba nie wyrabia lub kręci na planowanej pozycji i odstaje od reszty to proszę o wymianę takiej osoby.

0

@bilgeits: Zofftopuję trochę, bo i tak lecimy grubo.

Jeśli masz ekipę budowlaną, której mówisz "wpadajcie, do zrobienia łazienka, panele, płytki w kuchni, ściany do pomalowania, robimy na moich materiałach", a ona przychodzi i nie ma worka kleju, prądu nie ma bo zapomniałeś zagadać do Taurona i nie wiesz w sumie od czego mają zacząć - przecież to oni są specjalistami to sobie sami wymyślą jakie masz priorytety w remoncie, to masz rację - to jest nie w porządku kazać tym ludziom siedzieć na dupie i czekać "bo przecież mają zapłacone". Nie miałbym sumienia takim ludziom powiedzieć "macie płacone za dniówkę, siedźcie i sobie na smartfonie poklikajcie". Ja zawalając "umowę" - bo mam za mało kasy, bo nie ogarnąłem pewnych rzeczy nie miałbym przeciwko by sobie na boku dobrali fuchy - tak długo jak zrobiliby mi założone prace w terminie i wykonane byłyby zgodnie ze sztuką.

4

Z mojej perspektywy mogę powiedzieć, że nie jestem zwolennikiem klepania na kilku etatach byle było bo cieszy mnie praca i pełne zaangażowanie w jeden konkretny, najlepiej choć trochę ciekawy projekt. Po prostu sprawia mi to satysfakcje kiedy widzę, że moja praca przynosi efekty, projekt się rozwija, a sam uczę się czegoś nowego. Jednakże wychodzą z tego również inne problemy:

  • Współpracownicy którzy właśnie klepią sobie drugi etat i większość zadań robią "byle było", a potem weź się człowieku męcz z review ich kodu po kilka razy albo pomagaj przy poprawianiu bugów bo oni "nie wiedzą już co się dzieje". Po takiej prośbie zazwyczaj uruchamiam projekt i znajduje błąd w 5-10 minut, który najczęściej jest trywialny. Wygląda to najczęściej tak, że takie osoby w ogóle nie spojrzały na ten problem (i nie mówię tutaj o juniorach).
  • Zarobki, wkładając 2x więcej zaangażowania w projekt nie będziemy zarabiać 2x tyle co osoby na podobnym stanowisku w znacznej większości przypadków. Już bardziej bym powiedział, że może 20% więcej.

I z tego też względu postanowiłem poprosić o bardzo znaczącą podwyżkę, tak aby chociaż częściowo wyrównać mi braki w wypłacie, bo prosta kalkulacja:

  • Ktoś klepie byle jak 2 etaty, pracuje ~8h dziennie, dostaje np. 2x wypłaty po 20k
  • Ja klepie sam jeden etat, pracuje ~8h dziennie, dostaje np. jedną wypłatę 25k

I co się lepiej opłaca? To chyba jasne... Kwoty są przykładowe, chodzi tylko o sens. Dlatego najprawdopodobniej jeśli nie wyjdzie mi z podwyżką/awansem sam zdecyduje się obniżyć swoją wydajność, która i tak pewnie będzie na dobrym poziomie po to, żeby w tym wolnym czasie móc sobie dorobić gdzie indziej :)

Podsumowując, może gdyby pracodawcy, a w szczególności większe korporacje potrafiły mieć bardziej znaczący podział wynagrodzenia w stosunku do wkładu w prace, to ludzie nie musieliby kombinować z pracą na 3 etaty.

7

@vipe223: Niestety, to co piszesz jest prawdą. W IT, patrząc jedynie na kasę "nie opłaca się" pracować wydajnie. Jeżeli zrobisz 2 razy więcej, to nie dostaniesz 2 razy więcej. Patrząc jedynie od strony kasa/wysiłek, najbardziej sensowne jest bycie wiecznym midem. Odpowiedzialność żadna, stres żaden, kasa bardzo dobra.
Z jednej strony, fajnie, że nasza praca jest trudno mierzalna, z drugiej, możesz zapierniczać jak dziki osioł i raczej nikt tego nie zauważy.

3

Opowieści o pracy na kilku etatach przypomniały mi pewną anegdotę z przeszłości: ktoś kiedyś mi powiedział, że jak pracował w Niemczech (załóżmy, że była to praca w stylu układania kostki brukowej) to dostał reprymendę od jakiegoś niemca za robienie zbyt szybko. Trochę wtedy tego nie rozumiałem.

Na ostatniej confiturze Kuba Nabrdalik miał (imho ciekawe) wystąpienie na którym opowiadał o pewnych swoich przemyśleniach i protipach związanych z pracą programisty. Wspominał między innymi, że programiści (podobnie jak graficy) do ostatecznego kształtu swego kodu dochodzą w sposób iteracyjny i że to normalne, że często pierwsze rozwiązanie leci do kosza.

Konkluzja z tego jest taka, że dobry kod wymaga czasu bo nikt go nie pisze od ręki za pierwszym podejściem.
Jak to się przekłada na fakt, że ktoś ciągnie 2 lub więcej projektów (gdzie estymata przynajmniej dla pozorów jest robiona by zając full time)?
Ano wydaje mi się, że tak, że raczej tworzy kod który "ma działać tu i teraz" aniżeli coś co iteracyjne, drogą ewolucji, po cr i konsultacjach jest coraz lepsze, odpowiednio otestowane, zrozumiałe, rozszerzalne i dające się efektywnie utrzymać w przyszłości (a gdzie jeszcze miejsce na ewentualny refaktor kodu który dotykamy przy okazji zmiany?).

Nie chce mi się wierzyć w cuda, że przeciętny mid z kilkuletnim doświadczeniem pisze za pierwszym strzałem kod tak dobry, że ciężko o lepszy mimo, że taki Nabrdalik, jako osoba z wieloletnim doświadczeniem, wprost mówi, że to ciężka sprawa i raczej wygląda to inaczej.

3
RequiredNickname napisał(a):

Jak to się przekłada na fakt, że ktoś ciągnie 2 lub więcej projektów (gdzie estymata przynajmniej dla pozorów jest robiona by zając full time)?
Ano wydaje mi się, że tak, że raczej tworzy kod który "ma działać tu i teraz" aniżeli coś co iteracyjne, drogą ewolucji, po cr i konsultacjach jest coraz lepsze, odpowiednio otestowane, zrozumiałe, rozszerzalne i dające się efektywnie utrzymać w przyszłości (a gdzie jeszcze miejsce na ewentualny refaktor kodu który dotykamy przy okazji zmiany?).

IMO to nie o to chodzi. Z mojego doświadczenia, pisać kod idzie szybko, ale zdobyć wymagania co dokładnie powinien ten kod robić - to jest najbardziej czasochłonne. I nie, nie piszcie mi, że w tickecie Jiry powinno być wszystko jednoznacznie opisane xd

1

Prosta piłka, jako że zadane pytanie w poście dotyczy B2B, to powiedziałbym że można mieć tyle kontraktów ile się chce, i to bez żadnego kombinowania, bo wykonujesz usługi a nie zawierasz stosunek pracy. Jasne, kwestia umowy, ale jeśli ktoś idzie z zamiarem OE to raczej nie podpisze umowy gdzie musi być dostępny w X godzinach i on-site, zresztą legalność takiego zapisu w umowie B2B byłaby mocno dyskusyjna. A jeśli nie ma tego w umowie, no to droga wolna.

Z UoPem oczywiście inna sprawa, i moim zdaniem tak jak jest to opisane w polskim kodeksie pracy to niestety proszenie się o dyscyplinarkę, szczególnie jak właśnie wcześniej wspomniane nagłe zwołanie pracowników on-site, i co wtedy z drugą robotą? Na UoP nawet nie ma zbytnio jak zniknąć z dnia na dzień.

19

rozumiem ze ludzie ktorzy podnosza argument o oszustwie pilnie pracuja 8h, a przerwy odliczaja. Nie pisza postow na 4p w czasie pracy oraz nie przegladaja socialow.

3
nowy_kret_2 napisał(a):

rozumiem ze ludzie ktorzy podnosza argument o oszustwie pilnie pracuja 8h, a przerwy odliczaja. Nie pisza postow na 4p w czasie pracy oraz nie przegladaja socialow.

większość osób jak typowych Polaków boli dupa.
Wiadomo, że są osoby które pewnie siedza te 8h i cisną nonstop ale nie każdego dnia.

A większość realnie pracuje nie licząc przerw od 4h fo 6h max

1

Znam Scrum Masterów co robią po 3-4 kontrakty. Głównie w "niedojrzałych organizacjach" bo tam łatwiej udawać, że coś robisz/jesteś jedynym SM i nikt nie wie co w sumie powinieneś robić.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1